logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marcin Jakimowicz
Pan Bóg lubi bezczelnych
Gość Niedzielny
 


O kłótniach z Panem Bogiem, miłości i aktorstwie z ks. Kazimierzem Orzechowskim, aktorem, rozmawia Marcin Jakimowicz.


Podobno jest Ksiądz zakochany?

Ależ co ty opowiadasz???
 
A Mała Tereska? A Edith Piaf?
 
Oooo, tak! Jestem po uszy zakochany. To są kobiety mojego życia. I jeszcze Marlena Dietrich... Właśnie przygotowuję o niej spektakl. O jej samotności, dramatycznym życiu.
 
Wielu się gorszy: dlaczego robi Ksiądz z Edith Piaf świętą?
 
O, nie. Ja wcale nie robię z niej świętej, ja tylko nie rzucam na nią kamieni i nie muszę zatrzymywać się na kochankach, brudach, łóżkach, pościeli, co jest tak bardzo uwielbiane. Inni tylko to widzą, a tracą przy tym prawdę, jaki to był fantastyczny człowiek, wielka osobowość, szlachetna, dobra kobieta, bardzo nieszczęśliwa... Dziewięć strasznie bolesnych operacji, tyle traumatycznych przeżyć. Przecież ona wyszła z burdelu! Wychowała ją ulica. I wszystko wskazywało na to, że zostanie na dnie. A potrafiła się wybić, stać się wielką osobowością, pełnym, szlachetnym człowiekiem. Osiągnęła najwyższe szczyty piosenki i aktorstwa. Łatwiej jest mi opowiadać o niej, niż mówić o mojej ukochanej Małej Teresce. Bo, niestety, nie potrafię naśladować jej pokornego, ukrytego w klasztorze życia. Nie potrafię znosić utrapień, cierpień jak ona. A Edith? Ta kobieta potrafiła po dziesięciu latach straszliwej walki wyjść z alkoholizmu. Cztery wielotygodniowe, mordercze odwykówki z narkotyków. Kto to wytrzyma? Jaki chłop? A ona to przeszła. I te jej wyznania, że nigdy nie znalazła prawdziwej miłości, bo ludzie kochali jedynie jej sławę i pieniądze. Bolało ją to, rozrywało serce. Była bardzo szczera, wrażliwa.
 
Wstrząsająca jest jej wypowiedź o cierpieniu, w którym odkryła prawdziwy skarb, perły...

To dla mnie najważniejsze zdanie! Tylko mistyk, oddychający Bogiem, może zdobyć się na takie wyznanie. Widziałem w telewizji ten wywiad. Dziennikarz pyta piosenkarkę: „Czy Pani nie zwątpiła w Boga? Po tylu nieszczęściach, które na Panią zesłał?”. Widzę zmartwienie na jej twarzy, przełyka z trudem ślinę, bierze oddech i odpowiada: „Ależ, proszę pana, jak pan może tak powiedzieć? Przecież Pan Bóg nieszczęść nie zsyła. To jest sama Miłość! Jakże Miłość mogłaby zesłać nieszczęścia? Proszę pana, to, co Bóg na mnie zesłał, a co pan nazwał nieszczęściem, jest dla mnie największym skarbem!”. Edith podnosi ręce i mówi: „...i tylko to zaniosę z sobą do nieba...”.
 
Czy Ksiądz mógłby wypowiedzieć takie słowa? To, co świat nazywa przekleństwem, nazwać skarbem? Dotknął Ksiądz przecież piekła...

Tak! Zgadzam się z Edith Piaf. Mógłbym to powiedzieć. Oczywiście na moją małą miarę... Pamiętam taką dramatyczną sytuację: byłem bardzo ciężko chory na raka trzustki. Wylazłem jakoś z tego i żyję, ale wówczas szalenie fizycznie cierpiałem. Otaczała mnie duchowa pustka, ciemność, zapaść. Przyszli znajomi aktorzy i klepią po ramieniu: „Módl się, trzymaj się, Pan Bóg pomoże!”. I ja wtedy krzyczę: „Dajcie mi spokój! Nic mi już nie pomoże! Nie chcę waszej modlitwy! Ona nic nie zmieni! Mam już dosyć”. I ja, kapłan katolicki, czuję, że schodzę do piekła. Fizyczne doświadczenie: otwierają się przede mną bramy otchłani. Spocony pomyślałem: „Jezus, Maria, gdybym miał teraz umrzeć, to chyba moje sumienie skazałoby mnie na piekło”. Bo to nie Pan Bóg cię skaże, ale sam wybierasz! Leżę i czuję, że dotykam piekła. I resztką sił uchwyciłem się kurczowo Bożego miłosierdzia i krzyknąłem: „Jezu, ratuj!”. I czuję, jak chwyta mnie Jego ręka. Natychmiast! Dziś wiem, że gdybym był w największym piekle życia, wystarczy krzyknąć: „Ratuj!” i On mnie natychmiast wyciągnie. Takie miałem doświadczenie. Głębokie, bolesne, prawdziwe. Zstąpienie w potępienie, odtrącenie. Dziś uważam to za wielką łaskę. Kiedy opowiadałem to ks. Januszowi Pasierbowi, wielkiemu przyjacielowi, wspaniałemu poecie, to on zawołał: „Tyś doznał łaski z nieba! To nie jest ot, tak sobie! To wyjątkowe przeżycie. Pilnuj go, szanuj, dbaj o nie...”.
 
Może przez to doświadczenie Pan Bóg wyciąga z dna teraz innych? Na przykład więźniów chorych na AIDS?

Oooo, moi ukochani, chorzy więźniowie.
 
Nie boi się ich Ksiądz...?

A kogo się bać? Mam za kratkami samych przyjaciół. I powiem więcej: gdyby ktoś po mojej śmierci miał coś o mnie ładnego powiedzieć, to niech nie mówi o teatrze, aktorstwie, tylko o moim więzieniu.
 
„Moje więzienie” – jak to brzmi!
 
Tak to czuję. Uwielbiam tych ludzi. Bardzo wysoko cenię ich przyjaźń.
 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Jacek Siepsiak SJ

Wiele z poruszanych przez nas tematów dotyczy po prostu pełnego włączenia świeckich w decydowanie o Kościele, nie tylko kobiet. Tyle że – jak wspomniałam – kobiety szybciej się frustrują w tej rzeczywistości, bo w większym stopniu stykają się z takimi sytuacjami, kiedy doświadczenie bycia w Kościele jest dla nich kulturowo obce. Dla mnie, jak już mówiłam, zarządzanie Kościołem to obca kultura.

 

Z Zuzanną Radzik rozmawia Jacek Siepsiak SJ

 
Marek Kita

Kontestatorów systemu kościelnego często uciszano oskarżeniem o hołdowanie opcji: „Chrystus tak, Kościół nie”. Może warto pomyśleć, czy praktyki właściwe dla systemu nie mówią bez słów: „Kościół tak, Chrystus niekoniecznie”? Coraz wyraźniej widać i coraz głośniej słychać w kontekście obecnego kryzysu, że działania seksualnych drapieżców w koloratkach – oraz chroniące ich machinacje przełożonych – ujawniają w Kościele rzymskokatolickim problem szerszy niż sprawy obyczajowe i głębszy niż upadek jednostek. Już nie wystarczy się pocieszać argumentem, że ludzie są słabi, a wśród pierwszych Dwunastu też trafił się Judasz.

 
Kamila Rybarczyk
Czy to, co robię, ma sens? Czy jest dobre, pożyteczne, piękne? Czy komuś będzie to potrzebne? Takie pytania rodzą się w nas, gdy pracujemy, tworzymy lub budujemy coś nowego. Nieliczni zadadzą jeszcze pytanie: „A co Ty, Panie Boże, o tym myślisz?”. Ale takich, którzy mają odwagę zapytać: „Czego Ty chcesz dla mnie, Boże?” jest już zdecydowanie dużo mniej...  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS