logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
Papieska Jasna Góra
Idziemy
 


Na Jasną Górę św. Jan Paweł II przyjeżdżał aż siedem razy. Tylko w roku 2002, podczas ostatniej swojej pielgrzymki do Ojczyzny, zabrakło mu już sił i tutaj nie zawitał.
 
W stosunkowo mało znanym szkicu historycznym na temat ojca Kordeckiego, Henryk Sienkiewicz przekonująco wyjaśnia, czym była obrona Jasnej Góry w czasach potopu szwedzkiego:
 
„Szwedzi nie znali polskiego narodu. Dla nich Częstochowa była tylko lichą twierdzą. Kordecki, który go znał, wiedział, że ciało tego odrętwiałego olbrzyma można siec i szarpać, jak się podoba, ale jest jedno miejsce, w które nie wolno go ukłuć bezkarnie, bo zawyje z bólu i zerwie się do okropnej walki – a miejsce to zwie się Jasna Góra”.
 
Już trzy miesiące po odstąpieniu Szwedów spod Jasnej Góry, 1 kwietnia 1656 r., król Jan Kazimierz uroczyście uznaje Matkę Najświętszą za Królową naszej Ojczyzny. Znaczenie tego wydarzenia zostało istotnie wzmocnione, z chwilą kiedy w roku 1717 Obraz Jasnogórski został ozdobiony papieskimi koronami. W czasach niewoli narodowej stało się to istotnym punktem odniesienia dla pielęgnowania świadomości, że jako naród wciąż przecież istniejemy – wprawdzie nie mamy własnego państwa i rządzą nami obcy, ale mamy przecież swoją Królową w niebie.
 
Jasna Góra znalazła się pod władaniem zaborcy rosyjskiego, który robił wiele, żeby Polacy przestali w niej widzieć swoją duchową stolicę. Poniekąd symbolicznym aktem sponiewierania jej jako naszego narodowego sanktuarium było wystawienie u samego wejścia na Jasną Górę olbrzymiego – liczącego trzy i pół metra, postawionego na ponad pięciometrowym cokole – pomnika cara Aleksandra II, z objaśnieniami w języku rosyjskim i polskim, że jest to pomnik wdzięczności wystawiony sprawcy swojego dobrobytu przez polskich wieśniaków.
 
W czasach komunistycznych szczególnie groźny atak na Jasną Górę podjęto w latach siedemdziesiątych. Mianowicie zaplanowano i zaczęto już budować u podnóża klasztoru trasę szybkiego ruchu, która odcinałaby Jasną Górę od miasta i w ten sposób istotnie utrudniałaby wiernym dostęp do sanktuarium. „Pamiętajcie, towarzysze – mówił premier Jaroszewicz na spotkaniu z aktywem partyjnym – że tunel pod Jasną Górę jest waszym priorytetowym zadaniem. Traktujcie tę inwestycję jako przejście ideologiczne, jako kolejny krok na froncie walki z wpływami imperializmu i rozzuchwalonego kleru otumaniającego socjalistyczne społeczeństwo”. Znamienne, że ani wybór Jana Pawła II ani nawet jego przyjazd na Jasną Górę w czerwcu 1979 r. nie skłoniły ówczesnych władz do zaniechania tego nieprzyjaznego Kościołowi pomysłu i we wrześniu 1979 roku ustawiono parkan odgradzający Jasną Górę od Alei NMP. Dziś trudno ustalić, jak doszło do tego, że w końcu odstąpiono od tego nieszczęsnego pomysłu.
 
Wielokrotny pielgrzym
 
Jako papież przyjeżdżał św. Jan Paweł II na Jasną Górę aż siedem razy. Tylko w roku 2002, podczas ostatniej swojej pielgrzymki do Ojczyzny, zabrakło mu już sił i tutaj nie zawitał. Jednak przedtem bywał na Jasnej Górze wielokrotnie. Nie wiem, czy ktoś w ogóle policzył, ile razy tutaj przychodził, żeby Jasnogórskiej Matce oddawać samego siebie oraz powierzony sobie lud Boży.
 
Szczególnie zasługuje na odnotowanie obecność krakowskiego metropolity Karola Wojtyły podczas centralnych uroczystości milenijnych, jakie naród nasz świętował na Jasnej Górze 3 maja 1966 r. Ówczesny papież, Paweł VI, nie tylko zgodził się na te uroczystości przyjechać, ale nie ukrywał, że ogromnie zależy mu na tym, żeby przyjechać. Jednak władze państwowe nie zgodziły się na ten przyjazd papieża. Jan Paweł II przypomniał o tym podczas swojej pierwszej papieskiej pielgrzymki na Jasną Górę. Mówił wtedy:
 
„Nigdy nie zapomnę tego dnia 3 maja roku milenijnego na Jasnej Górze, kiedy pod portretem nieobecnego Pawła VI wypadło mi, jako metropolicie krakowskiemu, celebrować milenijną Eucharystię jasnogórską, nigdy tego nie zapomnę!”.
 
W trakcie pontyfikatu Jana Pawła II był jeden moment, kiedy papież poważnie obawiał się, że zostanie potraktowany przez władze, podobnie jak niegdyś potraktowano Pawła VI. Mianowicie Kościół polski zamierzał obchodzić w roku 1983 jubileusz sześćsetlecia obecności Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Trudno było przewidzieć, czy do tego czasu stan wojenny zostanie odwołany. Natomiast Ojcu Świętemu ogromnie zależało na tym, żeby nie zmarnować okazji, jaką dawał ten jubileusz, i do Ojczyzny przyjechać. Chciał natchnąć nadzieją i dodać ducha tym wszystkim, którzy wtedy tego potrzebowali.
 
Ze swojego niepokoju, że władze mogą nie chcieć jego przyjazdu, ale i ze swojej nadziei, że jednak ewentualne opory władz zostaną przezwyciężone, zwierzył się Jan Paweł II w sposób starannie przemyślany i w momencie znakomicie wybranym. 3 maja 1982 r. podczas spotkania z ośmiuset rodakami w Ogrodach Watykańskich powiedział:
 
„Szczególnym znakiem obecności, macierzyńskiej obecności Bogarodzicy pośród nas jest Jasna Góra. Wspominamy o tym w dniu dzisiejszym, bo jest 3 Maja. Wspominamy również i dlatego, ponieważ jest to Rok Jasnogórski, 600 lat Jej obecności pośród nas w Wizerunku Jasnogórskim. I wszyscy też do tego Wizerunku sercem pielgrzymujemy, a staramy się pielgrzymować także i drogami naszego życia. Myślę o tej mojej drodze na Jasną Górę, myślę o niej od dawna i pragnę ją odbyć. Uważam to za mój obowiązek, obowiązek serca, obowiązek syna wobec Matki. Wobec Niej i wobec mojego Narodu”.
 
Kiedy za rok święty Papież faktycznie na jubileuszowe obchody przyjechał, od razu na Okęciu przedstawił się jako jeden z bardzo wielu pielgrzymów – poniekąd w duchu sławnej wypowiedzi św. Augustyna, że biskupem, jestem dla was, ale chrześcijaninem jestem razem z wami, a przecież czymś znacznie ważniejszym niż to, że jestem biskupem jest to, iż jestem chrześcijaninem. I zaraz potem wyraził swoje pragnienie, że chce być szczególnie blisko tych, którzy cierpią. W krótkiej wypowiedzi aż dwukrotnie wspomniał o więźniach – przypomnijmy, że stan wojenny w tamtym momencie, w czerwcu 1983 r., choć już zawieszony, nie był jeszcze odwołany. Otóż już na lotnisku Jan Paweł II w następujących słowach przedstawił cel tamtej swojej pielgrzymki:
 
„W związku z jubileuszem miliony ludzi w Polsce pielgrzymują na Jasną Górę. Pragnę być jednym z nich. Pragnę wspólnie z nimi modlić się, spełniać posługę słowa Bożego i Eucharystii. Wspólnie z nimi rozważać wielkie sprawy Boże i sprawy ludzkie, i sprawy polskie”.
 
W kulminacyjnym momencie obchodów jubileuszowych, 19 czerwca 1983 r., św. Jan Paweł II z genialną prostotą podsumował sześćset lat duchowego promieniowania Jasnej Góry:
 
„Iluż w ciągu tych sześciu wieków przeszło przez jasnogórskie sanktuarium pielgrzymów? Iluż tutaj się nawróciło, przechodząc od złego do dobrego użycia swojej wolności? Iluż odzyskało prawdziwą godność przybranych synów Bożych? Jak wiele o tym mogłaby powiedzieć kaplica Jasnogórskiego Obrazu? Jak wiele mogłyby powiedzieć konfesjonały całej bazyliki? Ile mogłaby powiedzieć Droga Krzyżowa na wałach? Olbrzymi rozdział historii ludzkich dusz! To jest też chyba najbardziej podstawowy wymiar jasnogórskiego sześćsetlecia”.
 
„Tutaj zawsze byliśmy wolni”
 
Zarazem święty papież wciąż na nowo przypominał pielgrzymom, że Jasna Góra jest to sanktuarium narodu. Nie było w tamtych wypowiedziach nic z gołosłownego patosu, nie było też żadnego wywyższania się ponad inne narody. Kiedy 4 czerwca 1979 r. – podczas swojej pierwszej papieskiej wizyty na Jasnej Górze – mówił, że „tutaj zawsze byliśmy wolni”, powiedział to przypominając, że nad wolnością trzeba pracować i że nie ma wolności bez ofiarnej miłości. Owszem, pojawiły się w tamtym przemówieniu również nuty wzniosłej poezji, ale przecież ta forma językowa szczególnie umożliwiała sformułowanie tego, co trzeba było wtedy powiedzieć Polakom. Papież mówił wtedy:
 
„Jasna Góra jest przecież nie tylko miejscem pielgrzymek Polaków z Polski i całego świata. Jasna Góra jest sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w Sercu Matki. Bije zaś ono, jak wiemy, wszystkimi tonami dziejów, wszystkimi odgłosami życia. Ileż razy biło jękiem polskich cierpień dziejowych! Ale również okrzykami radości i zwycięstwa! Można na różne sposoby pisać dzieje Polski, zwłaszcza ostatnich stuleci, można je interpretować wedle wielorakiego klucza. Jeśli jednakże chcemy dowiedzieć się, jak płyną te dzieje w sercach Polaków, trzeba przyjść tutaj. Trzeba przyłożyć ucho do tego miejsca. Trzeba usłyszeć echo życia całego narodu w Sercu jego Matki i Królowej!”.
 
Wróćmy do papieskiego przemówienia na Jasnej Górze z 19 czerwca 1983 r., kiedy to przyjechał papież do narodu ciężko poranionego przez stan wojenny, a zarazem głęboko podzielonego. Ludzie oczekiwali, że będzie się starał ukoić ich rany i pocieszyć; inni chcieliby, żeby wyraźnie potępił tych, którzy podnieśli żelazną pięść przeciwko własnemu narodowi. Tymczasem Jan Paweł II zaczął wtedy głosić – jak to sam wtedy nazwał – „jasnogórską ewangelizację wolności”. Wyszedł od głoszonego przez komunistów twierdzenia, że naszej Ojczyźnie „przywrócona została godność suwerennego państwa”.
 
Skoro tak – swoje kolejne postulaty formułował bez odrobiny napastliwości i w duchu poszanowania każdego bez wyjątku – to uznajmy wszyscy, że:
 
„Naród jest prawdziwie wolny, gdy może kształtować się jako wspólnota określona przez jedność kultury, języka, historii. Państwo jest istotnie suwerenne, jeśli rządzi społeczeństwem i zarazem służy dobru wspólnemu społeczeństwa i jeśli pozwala narodowi realizować właściwą mu podmiotowość, właściwą mu tożsamość. To pociąga za sobą między innymi stwarzanie odpowiednich warunków rozwoju w zakresie kultury, ekonomii i innych dziedzin życia społecznej wspólnoty. Suwerenność państwa jest głęboko związana z jego zdolnością promowania wolności narodu, czyli stwarzania warunków, które mu pozwolą wyrazić całą swoją własną tożsamość historyczną i kulturalną, to znaczy pozwolą mu być suwerennym poprzez państwo”.
 
Rzecz jasna, w tym przemówieniu nie zapomniał papież Polak – bo nie mógł zapomnieć – „tej podstawowej prawdy o wolności narodu: że naród ginie, gdy znieprawia swojego ducha – naród rośnie, gdy duch jego coraz bardziej się oczyszcza; tego żadne siły zewnętrzne nie zdołają zniszczyć!”.
 
Pożegnanie z Jasną Górą
 
Nie da się tak bogatego tematu omówić w krótkim tekście. Jednak nawet w bardzo pobieżnym omówieniu nie wolno nie wspomnieć o ostatnim przyjeździe świętego papieża na Jasną Górę, który miał miejsce 17 czerwca 1999 r. Bardzo to znamienne, że swoje przemówienie do pielgrzymów zakończył wówczas Jan Paweł II po prostu modlitwą do Matki Jasnogórskiej. Ta modlitwa, w gruncie rzeczy, wyrażała wszystko:
 
„Proszę Cię, Pani Jasnogórska, Matko i Królowo Polski, abyś cały mój naród ogarnęła Twoim macierzyńskim sercem. Dodawaj mu odwagi i siły ducha, aby mógł sprostać wielkiej odpowiedzialności, jaka przed nim stoi. Niech z wiarą, nadzieją i miłością przekroczy próg trzeciego tysiąclecia i jeszcze mocniej przylgnie do Twojego Syna Jezusa Chrystusa i do Jego Kościoła zbudowanego na fundamencie apostołów.
 
Matko Jasnogórska, módl się za nami i prowadź nas, abyśmy mogli dawać świadectwo Chrystusowi – Odkupicielowi człowieka”.
o. Jacek Salij OP
Idziemy nr 32 (464), 10 sierpnia 2014 r.
 
fot. Aw58, Zabudowa Jasnej Góry | Wikimedia Commons (cc) 
 
Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ
Pustynia, o jaką chodzi w naszym życiu nie jest kategorią przestrzenną, lecz raczej egzystencjalną. Tworzą ją sytuacje, w których człowiek konfrontuje się chociażby z własną samotnością, z lękiem, z prawdziwym obliczem swojego „ja”, z pokusami i jednocześnie w nich doświadcza bliskości Boga, zrazu niewyraźnie słyszy Jego głos i doznaje wewnętrznej przemiany. 
 
Karolina Polak

Rozliczne sanktuaria, obrazy z cudownymi wizerunkami, nabożeństwa majowe, różańcowe, godzinki, nabożeństwa fatimskie – Polska to kraj szczególnej dbałości o kult Matki Bożej. Jest on mocno zakorzeniony w polskiej tradycji i wpisuje się w bieg historii naszego kraju.

 
Natalia Budzyńska
„W sierpniu każdy kwiat woła, zanieś mnie do kościoła” – mówi przysłowie. Na wsiach tradycja przynoszenia ziół i kwiatów w święto Wniebowzięcia NMP wciąż jest żywa, a nawet można obserwować odrodzenie kultywowania dawnych bardzo bogatych maryjnych tradycji ludowych. W miastach jest znacznie gorzej.
 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS