Różaniec "modlitwą Jezusa"

Jeśli przyjrzymy się uważnie modlitwie różańcowej, zauważymy, że w kulturze zachodniej jest ona równoznaczna z "modlitwą Jezusa", drogą ubóstwa i pokory, której potrzebujemy, by osiągnąć stan zaangażowania - nieustanną modlitwę.

Ojciec Molinié powiedział: "Aby osiągnąć ten poziom, różaniec jest drogą najkrótszą, właśnie dlatego, że jest bardzo prosty, że nie skłania się ku szczytom kontemplacji szkodliwie uwodzącej naszą pychę.

Nieustanne powtarzanie różańca mogłoby się wydawać ułatwieniem, w gorszym sensie tego określenia - jeśli odmawia się tę modlitwę z formalną intencją bycia w porządku, ale może być również ułatwieniem w cudownym sensie tego słowa - jeśli odnosi się do wysilania wzroku, by na horyzoncie dojrzeć Tego, który przyjdzie - Chrystusa. W takiej perspektywie po modlitwie różańcowej nie jest się już tą samą osobą co przedtem. Odnosi się to do odmawiania "modlitwy Jezusa" i "Zdrowaś Maryjo". Stajemy się bardziej pokorni, bardziej ubodzy, a zatem bliżsi zupełnemu poddaniu się grzesznika wobec miłosierdzia".

Właśnie na odkryciu naszego bycia grzesznikami i potrzebie miłosierdzia, utrwala się zbieżność "modlitwy Jezusa" i "Zdrowaś Maryjo". Wszystko inne jest sumą technicznych detali bez znaczenia.

J. Lafrance

 

teksty pochodzą z książki: "Z Maryją na co dzień - Rozważania na wszystkie dni roku"
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR, Kraków 2000
www.salwator.com