Ufaj, synu!
 
Kim był paralityk z dzisiejszej Ewangelii?

W zasadzie niewiele o nim wiemy. Przyniesiono go do Pana Jezusa – nic dziwnego, w końcu był paralitykiem i nie mógł chodzić sam, a Pan Jezus go uzdrowił. Ale zrobił to tak jakby mimochodem. Tak jakby tylko po to, żeby pokazać innym, że jest w stanie to zrobić.

Kim był ten paralityk?

Gdyby spojrzeć na niego nieco symbolicznie – a przecież Pismo święte pełne jest takich symbolicznych osób i wydarzeń – można powiedzieć, że był to człowiek, którego sytuacja życiowa była z gatunku „bez wyjścia”. Są przecież takie sytuacje w życiu, które wydają się niemożliwe do rozwiązania – wybory, w których żadna z możliwości nie jest dobra, kłopoty, na które nie ma ratunku. Człowiek jest wtedy w pewnym sensie sparaliżowany – paraliżuje go strach, niemoc. Tak, jak to jest poetycko ujęte w psalmie: Oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta Otchłani, ogarnął mnie strach i udręka. (Ps 116, 3)

Paralityka przyniesiono jednak do Pana Jezusa. I choć z pewnością wiele razy już to słyszeliśmy – tak wiele, że te słowa straciły swoją siłę, to jednak w takich  beznadziejnych sytuacjach naprawdę możemy zrobić tylko jedno – zwrócić się do Pana Boga i prosić Go o pomoc. 

Paralityk nie prosił – być może nie mógł mówić, a być może po prostu nie musiał. Może wystarczyło tylko spojrzeć błagalnym wzrokiem na Pana Jezusa.

Bo tak naprawdę, kiedy wzywamy Bożej pomocy, wcale nie musimy mówić, nie potrzeba wzniosłych słów, długich wezwań, czy precyzyjnego opisywania swojej sytuacji. Pan Bóg wie wszystko. Zna nasze myśli i widzi, kiedy wreszcie zwracamy się do Niego po pomoc.

Tak więc paralityk nic nie mówił – a przynajmniej Ewangelia o tym nie wspomina. Pan Jezus zaczął jednak nie od uzdrowienia go, ale od wezwania do ufności i od odpuszczenia grzechów.

Albowiem tym, co nas najbardziej paraliżuje wcale nie są życiowe kłopoty i trudności, ale nasze własne grzechy. Czasami nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy. Wydaje nam się, że w zasadzie wszystko jest w porządku albo że nasze problemy mają zupełnie inne przyczyny. I może tak właśnie było z tym paralitykiem – może myślał, że największym problemem w jego życiu jest jego choroba. Może gdyby nie ona, to w ogóle nie przyszedłby na spotkanie z Panem Jezusem..?

Tymczasem Pan Bóg widzi wszystko. Widzi to, co widoczne na pierwszy rzut oka i to, co ukryte. I wie, co tak naprawdę stanowi problem w naszym życiu.

„Ufaj, synu!” – powiedział Pan Jezus do paralityka. Może dlatego, ze od tego momentu paralityk nie musiał się już niczym martwić, bo już zrobił najlepszą rzecz, jaką mógł zrobić?

Paralityk prawdopodobnie przybył, bo miał nadzieję, że Pan Jezus go uzdrowi. Być może nie spodziewał się, że to uzdrowienie będzie miało tak głęboki charakter, że sięgnie głębi duszy i że będzie dotyczyć czegoś dużo ważniejszego niż zdrowie fizyczne.

I tak się można zastanowić – być może Pan Bóg dopuszcza różne trudności w naszym życiu byśmy wreszcie zaczęli wzywać Jego pomocy. I by On  – wreszcie – mógł nas uzdrowić z naszych grzechów.
Agnieszka Ruzikowska
at6626.34@gmail.com

***

Bóg pyta:

Skąd pochodził chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?
Mt 21,25

***

KSIĘGA II, Zachęty do życia wewnętrznego
Rozdział VIII, O POUFNEJ PRZYJAŹNI Z JEZUSEM

 
1. W obecności Jezusa wszystko zdaje się dobre i nie ma nic trudnego; gdy nie ma Jezusa, wszystko jest trudne. Gdy On nie mówi w głębi nas, na nic wszelka pociecha, kiedy powie tylko słowo, człowiek uczuwa wielkie ukojenie. Czyż Maria Magdalena nie wstała natychmiast z miejsca, gdzie płakała, gdy Marta rzekła jej: Nauczyciel przyszedł i woła cię J 11,28.

O, szczęśliwa godzino, gdy Jezus woła od łez do radości. Jakże jesteś jałowy i zakamieniały bez Jezusa! Jak głupi i pusty, jeżeli pragniesz czegokolwiek prócz Jezusa. Czyż nie większa to utrata, niż gdybyś utracił cały świat?

2. Cóż może ofiarować ci świat oprócz Jezusa? Być poza Jezusem to piekło, obcować z Jezusem raj najpiękniejszy. Gdy Jezus z tobą, żaden wróg ci niestraszny.

Kto znalazł Jezusa, znalazł skarb wielki Syr 6,14, dobro nad dobrami. A kto stracił Jezusa, stracił wiele, więcej niż świat. Nędzarzem jest, kto żyje bez Jezusa, bogaczem - kto z Jezusem.

3. Wielka to sztuka umieć z Jezusem rozmawiać, a utrzymać Go przy sobie to wielka mądrość. Bądź pokorny i pełen pokoju, a Jezus będzie z tobą. Bądź pobożny i cichy, a zostanie z tobą.

Jeżeli będziesz się zwracał ku temu, co zewnętrzne szybko odejdziesz od Jezusa i utracisz Jego łaskę. Ale jeśli odejdziesz i Jego utracisz, dokąd pójdziesz i gdzie znajdziesz przyjaciela? J 6,68-69. Żyć bez przyjaciela nie podołasz, a jeśli Jezus nie będzie ci przyjacielem nad przyjaciółmi, zawsze będziesz smutny i samotny. 

Jakże bezrozumnie postępujesz, jeżeli w kimś innym pokładasz ufność i szczęście. Lepiej byłoby mieć cały świat przeciwko sobie niż Jego urazić. Niech więc wśród wszystkich twoich bliskich Jezus będzie szczególnie ukochany.

4. Innych kochajmy ze względu na Jezusa. Jezusa zaś dla Niego samego. Jeden tylko Jezus Chrystus ma być nad wszystko kochany, bo On jeden spośród naszych przyjaciół jest naprawdę dobry i wierny. Dla Niego i w Nim kochaj przyjaciół i nieprzyjaciół i módl się za nich, aby także Go poznali i pokochali.

Nie pragnij nigdy, by cię specjalnie wychwalano i kochano, bo to należy się tylko Bogu, który nie ma sobie równych J 10,6; Mi 7,18. Nie żądaj, aby ktoś tylko tobą miał serce zajęte, ani ty nie zajmuj się żadną inną miłością, ale Jezus niech będzie w tobie, jak i w sercu każdego dobrego człowieka.

5. Bądź czysty i wolny wewnętrznie, nie uwikłany w ziemskie przywiązania. Masz być nagi i nieść do Boga serce czyste, jeżeli chcesz być wolny i poznać, jak słodki jest Pan Ps 34(33),9. Ale z całą pewnością nie osiągniesz tego, jeżeli przedtem nie nawiedzi cię i nie przyciągnie do siebie łaska, abyś wyzbywszy się wszelkiego balastu, mógł sam na sam się z Nim połączyć. 

Gdy bowiem łaska Boża zstąpi na człowieka, na wszystko starczy mu siły Flp 4,13, a gdy łaska odejdzie - znowu jest nędzny i słaby, i wystawiony na ciosy.

Ale i wtedy nie powinien rozpaczać ani tracić nadziei, ale trzymać się twardo woli Bożej i wszystko, co się przydarza, znosić na chwałę Jezusa Chrystusa, bo po zimie przychodzi lato, po nocy wraca dzień, po burzy wielka pogoda.
 

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'