Jak nie rozbić się na skale


Zaczął się Adwent. Ze wszystkich stron zaczęły się więc sypać propozycje rekolekcji, rozważań, ćwiczeń duchowych. Nie trzeba nawet specjalnie się wysilać, żeby coś znaleźć – wystarczy polubić na facebooku stronę własnej parafii i już zaczną się pojawiać rozmaite ogłoszenia.

Wczoraj zwróciło moją uwagę jedno zdanie – rozważanie na temat Ewangelii było zakończone słowami „daj Bogu szansę”.

W pierwszej chwili pomyślałam, że to brzmi trochę dziwnie. Czy nie powinno być odwrotnie? Czy nie powinno być tak, że zamiast dawać Bogu szansę, powinniśmy Go prosić, żeby On dał szansę nam? Kolejną – dodajmy dla ścisłości?

Czy to „daj Bogu szansę” nie jest trochę bezczelne? Czy my w ogóle możemy dawać Bogu cokolwiek – w szczególności szansę na działanie w naszym życiu? Czy to nie jest tak, że On działa jak chce, kiedy chce i w takim zakresie, w jakim chce?

Czy w ogóle to „dawanie Bogu szansy” nie jest takim odpuszczaniem sobie? Zamiast starać się, pracować nad sobą – my „dajemy Bogu szansę” i – no cóż… – nic nie robimy..?

Niby tak, ale…

Ale problem w tym, że kiedy próbujemy własnymi siłami poprawić coś w swoim życiu, to często bywa tak, jak z pływaniem łódką. Kiedy się steruje żaglówką trzeba w jednej ręce trzymać ster, a w drugiej linę, którą operuje się głównym żaglem. Kiedy się kontroluje jedno i drugie – wtedy łódka płynie tam, gdzie chcemy. Zdarza się jednak tak, że przychodzi silny wiatr. I wtedy trzeba puścić linę od żagla. Owszem – żagiel obraca się wtedy sam, łódka może zmienić kurs, ale jeśli tego nie zrobimy, jeśli z całych sił będziemy trzymać tę linę – łódka może się przewrócić. 

I dokładnie tak samo jest z naszym życiem – przychodzi taki moment, że zamiast kurczowo trzymać się własnych planów i zamierzeń trzeba po prostu puścić linę. Trzeba pozwolić, by sprawy potoczyły się niejako same. Niejako, bo sprawy nigdy nie toczą się same. Tak jak i wiatr nie bierze się znikąd.

Przychodzi taki moment w życiu, że trzeba właśnie „dać Bogu szansę” nas poprowadzić. Innymi słowy – trzeba przestać Mu przeszkadzać. Pozwolić na to, by jakieś zawirowania życiowe zmieniły nasz kurs. By coś się w naszym życiu zmieniło. 

Bo budowanie na skale nie polega na tym, by najpierw znaleźć najlepszą skałę w okolicy, potem nadludzkim wysiłkiem wykopać (a raczej wykuć) w niej fundamenty, a potem zbudować dom. Budowanie na skale polega na tym, że nie przeszkadzamy Panu Bogu, gdy ten stwarza wiatr, który rozwiewa piasek odsłaniając skałę.

Dlatego rzeczywiście – dajmy Panu Bogu szansę. Pozwólmy Mu działać, bo dzięki temu mamy szansę budować na skale, a nie się na niej rozbić. 

Puśćmy żagle.

Agnieszka Ruzikowska
at6626.34@gmail.com

***

Nowenna przed uroczystością Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (Dzień III) – odmów

***

Biblia pyta:

Teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro udamy się do tego oto miasta i spędzimy tam rok, będziemy uprawiać handel i osiągniemy zyski, wy, którzy nie wiecie nawet, co jutro będzie. Bo czymże jest życie wasze?
Jk 4, 13-14

***

Kto będzie odprawiał spowiedź z dłuższego czasu niech się nie martwi, że nie potrafi dokładnie policzyć swoich grzechów. Niech powie, ile razy mógł zgrzeszyć w tygodniu czy w miesiącu. A jeśli ma stary, nałogowy grzech, niech sobie przypomni, jak długo trwa w nałogu – ile mniej więcej lat, czy były przerwy, ile mogło być z tego powodu świętokradzkich spowiedzi i komunii.
św. Jan Maria Vianney, O zadośćuczynieniu, pokucie i umartwieniu

***

KSIĘGA II, Zachęty do życia wewnętrznego
Rozdział VII O MIŁOWANIU JEZUSA PONAD WSZYSTKO

 
1. Szczęśliwy, kto zrozumiał, co znaczy miłować Jezusa i opuścić siebie dla Jezusa. Miłowane porzucać dla miłowanego, bo Jezus chce być kochany sam jeden, ponad wszystko. Miłość ziemska jest zawodna i niestała, miłość Jezusa wierna i nieprzemijająca. Kto lgnie do tego, co stworzone, ginie, gdy ono przemija, kto obejmuje miłością Jezusa, utwierdza siebie na wieki. Jego kochaj, Jego wybierz za przyjaciela. On, gdy wszyscy cię opuszczą, zostanie przy tobie i na koniec nie da ci zginąć. Z wszystkimi kiedyś musisz się rozstać, chcesz czy nie chcesz.

2. Uchwyć się Jezusa w życiu i śmierci, Jego wierności się powierz. On jeden, gdy wszyscy odejdą, potrafi ci pomóc. Taki już jest ten twój Ukochany, że niczego innego nie pragnie, tylko twego serca, aby w nim zasiąść jak król na tronie.

Gdy zdołasz opróżnić swoje wnętrze ze wszystkiego, co ziemskie, Jezus chętnie w tobie zamieszka. Pewnego dnia zobaczysz, że utraciłeś wszystko, co z siebie umieściłeś w ludziach poza Jezusem. Nie ufaj, nie opieraj się na trzcinie chwiejącej się na wietrze, bo ciało to siano, a cały blask jego jak kwiat na łące opadnie Iz 36,6; 40, 6-7; Mt 11,7; Łk 7,24; Syr 14,18; Jk 1,10; 1 p 1,24.

3. Łatwo zbłądzisz, jeśli będziesz przywiązywał wagę do ludzkiej urody. Jeśli u innych szukasz pociechy i zysku, znajdziesz tylko utratę. Lecz jeżeli we wszystkim szukasz Jezusa, na pewno znajdziesz Jezusa.

Jeżeli zaś szukasz siebie, znajdziesz siebie, ale na własną zgubę. Bo ten, kto nie szuka Jezusa, więcej sobie szkodzi, niż mógłby mu zaszkodzić cały świat ze wszystkimi wrogami.

Tomasz a Kempis, 'O naśladowaniu Chrystusa'

***

RZECZ ZANIEDBANA

Jedna jest rzecz na świecie godna ludzkiej pieczy;
Ludzie o wszystkim myślą, prócz tej jednej rzeczy.

Adam Mickiewicz

***

Nigdy nie zamawiaj więcej niż jeden cocktail lub jedną lampkę wina podczas służbowego obiadu z kontrahentami. Jeżeli nikt inny nie pije, ty też nie pij.
H. Jackson Brown, Jr. 'Mały poradnik życia'