"Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy"

Jeśli się nie mylę w obliczeniach, Ewangelista chciał powiedzieć, że została w domu w Ain - Karim aż do czasu rozwiązania Elżbiety.
To dlatego przyszła.
Biedna Elżbieta! Tak posunięta w latach i bez służby. Ja mogę jej pomóc. Pomogę przygotować jej wszystko na przyjście na świat jej potomka, a tym samym nauczę się i przygotuję na przyjęcie mojego Dziecka.
Tak z pewnością myślała Najświętsza Panna, kiedy wyruszała z Nazaretu kierując się ku górskiemu regionowi Judei.
My poznaliśmy Ją dobrze. Nie jest nam trudno wyobrazić sobie resztę.
W domu nie ma bieżącej wody i każdego ranka Maryja z dzbanem na głowie i drugim w ręku, idzie zaczerpnąć jej ze źródła.
W rzece pierze prześcieradła, później suszy je rozłożone na pachnącym rozmarynie.
Mieli pszenicę w ogródku przy domu, pocierając jednym okrągłym kamieniem o drugi.
Rozpala ogień.
Rozczynia chleb i piecze go nad żarem. Przed południem podaje kuzynce rosół w naczyniu z terakoty. Przygotowuje posiłek i nakrywa do stołu.
Później wszyscy troje jedzą, kobiety nie rozmawiają, aby uszanować obowiązek ciszy względem posuniętego już w latach Zachariasza.
Po południu obie zajmują się szyciem.
Przygotują wyprawkę dla oczekiwanego dziecka. Elżbieta z trudnością nawleka igłę. Jej oczy są już zmęczone. Ręce zaczynają się trząść. Dlaczego musi się tak męczyć?
Najświętsza Panna da sobie radę sama. Szyje szybko i po mistrzowsku.

S. M. Iglesias

teksty pochodzą z książki: "Z Maryją na co dzień - Rozważania na wszystkie dni roku"
(C) Copyright: Wydawnictwo SALWATOR,   Kraków 2000
www.salwator.com