logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
s.M.Donata Koska OSC Cap.
Powrót z wygnania
materiał własny
 


Wspomnienia Siostry M. Gaudencji Raczoń, pallotynki z pobytu Sióstr kapucynek w Suchowoli.
 
 W lutym 2005 roku minęła 60. rocznica powrotu Sióstr Kapucynek z wygnania do klasztoru w Przasnyszu. Siostry Kapucynki deportowane w kwietniu 1941 r. do obozu koncentracyjnego w Działdowie, po kilku miesiącach zostały w cudowny sposób ocalone. Niemcy w brutalny sposób „załadowali” Siostry w ciężarówkę i niespodziewanie wyrzucili w rowie w okolicach Augustowa i pozostawili je w lesie. To cudowne uwolnienie Siostry przypisują wstawiennictwu bł. s. M. Teresy Kowalskiej, zmarłej w Działdowie, która w intencji ocalenia Sióstr ofiarowała swoje życie. Schronienie znalazły między innymi w Suchowoli, gdzie z pomocą życzliwych ludzi, przetrwały niemiecką okupację.
 
Oddajmy głos 80-letniej Siostrze M.Gaudencji, pallotynce z Gniezna, która pochodzi spod Suchowoli i jako młoda dziewczyna miała kontakt z Siostrami Kapucynkami w tamtym okresie (28 lutego 2005 roku własnoręcznie spisała te wspomnienia):
 
To było w 40-tych latach ubiegłego stulecia. Od września 1949 r. po wybuchu II wojny światowej, nasza Ojczyzna i ludzie ją zamieszkujący przeżywali bardzo różne tragiczno-dramatyczne losy. Już wkrótce po wkroczeniu (17 września) wojsk radzieckich zaczęły dziać się niezwykłe fakty, które często zmuszały ludzi dobrowolnie lub z decyzji władz do zmiany miejsca pobytu. Podobnie działo się w następnych latach, gdy władzę sprawowali okupanci niemieccy.
 
Rzuceni warunkami wojny, a potem okupacji, mieszkaliśmy osiem kilometrów od suchowolskiego kościoła parafialnego, w zapadłej wsi Olszanka pod dębowym lasem. Czasy były trudne pod każdym względem. Z jednej strony lęk i niepewność każdego dnia życia, z drugiej zaś walka o przetrwanie. Ponieważ ojciec został bez pracy (Niemcy nie prowadzili szkolnictwa w Polsce), musieliśmy szukać innych środków egzystencji. W następnym roku zostaliśmy zmuszeni do zmiany miejsca zamieszkania. Przenieśliśmy się do Suchowoli. Otrzymaliśmy mieszkanie w pożydowskim domu, ponieważ z części wsi [obecnie miasto – przyp. aut.] utworzono zbiorcze getto, w którym zgromadzono Żydów także z okolicznych miejscowości.
 
Ucisk okupacyjny odczuwali nie tylko Żydzi zgromadzeni w getcie, pozostający tam w nieludzkich wprost warunkach pod względem ciasnoty i higieny, ale i wszyscy inni mieszkańcy wsi. Ograniczono duszpasterską działalność religijną. Kościół był otwarty dla użytku wiernych od południa w sobotę i przez cały dzień w niedzielę. W pozostałe dni tygodnia wierni mogli korzystać z posług sakramentalnych tylko w bardzo szczupłych wymiarach czasu, na przykład przy odbywającym się pogrzebie, gdy zwłoki wnoszono do kościoła.
 
Sytuację ratowały dwie kaplice prywatne mieszczące się w domach zamieszkanych przez Siostry zakonne – misjonarki św. Rodziny i Siostry kapucynki klauzurowe. Te ostatnie znalazły się w Suchowoli po kilkumiesięcznym przebywaniu w więzieniu dla duchowieństwa (w Działdowie). Stąd pewnego dnia zostały przez Niemców wywiezione na łaskę losu w szczere pole. W porozumieniu z ks. proboszczem z sąsiedniej parafii, nasz ks. proboszcz – Stefan Porczyk zajął się zorganizowaniem opieki i środków egzystencji dla Sióstr Kapucynek. Jeden z mieszkańców wsi [p. Dawidowicz] przyjął Siostry do swego dość obszernego domu, pozostawiając swej trzyosobowej rodzinie tylko niezbędne pomieszczenie (gospodarz – właściciel domu miał żonę i małą córeczkę – Janeczkę).
 
Dzięki temu Siostry mogły wkrótce prowadzić życie wspólnotowe, mając też w domu kaplicę z Najświętszym Sakramentem. Korzystali z niej również wierni. W dniach powszednich księża z parafii sprawowali tu codziennie Mszę świętą. Prawie codziennie przychodziłyśmy z mamusią, aby uczestniczyć we Mszy św. Do kaplicy z korytarza wchodziło się przez małą kuchenkę, gdzie panował idealny porządek i czystość (to mnie za każdym razem zachwycało) W kaplicy za ołtarzem z tabernakulum była piękna grota (z malowanego papieru) z figurą Niepokalanej. Wystrój kaplicy sprzyjał bardzo skupieniu i modlitwie.
 
Dzięki właściwemu doinformowaniu wiernych przez ks. Proboszcza, siostry rozwinęły na miarę swoich możliwości pracę dla ludzi. Malowały obrazy, chorągwie, wykonywały paramenty kościelne, prowadziły też gabinet poradnictwa lekarskiego (s. M. Salomea) i dentystycznego (s. M. Immakulata). Obie siostry musiały mieć jakieś przygotowanie do świadczenia tego rodzaju usług. Pacjenci odwzajemniali się im, szczególnie z pobliskich wiosek prowiantem. Podarowana żywność nie tylko zaspakajała potrzeby Sióstr, dzieliły się nią z rodzinami, często wielodzietnymi, lub takimi, które z braku pracy były pozbawione środków do życia. Najczęściej w soboty  s. M. Stanisława „krążyła” dyskretnie po domach wsi donosząc paczuszki z żywnością. Sam Bóg zna ilość i miłość tej charytatywnej akcji.

 
 
1 2  następna
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Wszyscy dobrze pamiętamy historię opisaną przez św. Jana o spotkaniu Jezusa z Samarytanką przy studni w Sychar. Zmęczony drogą Jezus siedzi przy studni, a gdy kobieta przychodzi zaczerpnąć wody, prosi ją by ugasiła Jego pragnienie: „Daj Mi pić!”. Szybko jednak ze spragnionego wędrowca staje się Tym, który jako jedyny może ugasić pragnienia serca samarytańskiej kobiety; Tym, który rozdziela niewyczerpany dar Życia. „O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: «Daj Mi się napić» – prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej...”
 
Przemysław Radzyński

Podczas modlitwy w ciszy trzeba uspokoić zmysły, odłożyć troski dnia codziennego, intencje, modlitwy słowne, nawet dziękczynne. Trzeba stanąć w Bożej obecności, odkryć Boga mieszkającego w nas. Można przeczytać fragment Ewangelii, a następnie z miłością wpatrywać się w Jezusa, przebywać z Nim, wyrazić Mu swoją wiarę. Oddać Mu siebie, aby mógł w nas działać. Trzeba uśpić zmysły, zamknąć oczy, być trochę jak człowiek pod narkozą na stole operacyjnym, aby Bóg, niczym wprawny chirurg, mógł przeprowadzać operację na sercu.

 
Paweł Szpyrka SJ
Pierwszym aktem polityki antychrześcijańskiej był proces i śmierć Jezusa. Badając świadectwa ewangeliczne, jasne wydaje się to, że skazanie było wynikiem sprzymierzenia żydowskich sfer rządzących, zwłaszcza kapłanów, z rzymskim prokuratorem. Jezus stanął przed najwyższym sądem żydowskim, Sanhedrynem, który zakwalifikował Jego czyny jako bluźniercze, ale wydany przez Piłata wyrok śmierci przez ukrzyżowanie był kaźnią typu rzymskiego...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS