logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tadeusz Basiura
Prawdziwie zmartwychwstał!
materiał własny
 


Człowiek współczesny i jego wiara
 
Człowiek współczesny swoje pojmowanie świata i otaczającej go rzeczywistości kształtuje w oparciu o namacalne dowody, matematyczne wyliczenia, racjonalne wytłumaczenia zjawisk i zaistniałych faktów. Nawet tak odległe jak kosmos i tak małe, że dla oka zupełnie niewidoczne, muszą mieć swoje wytłumaczenie zgodne z nauką. Hipotezy czy przypuszczenia są tylko impulsem do tego, aby wszcząć badania, by móc je wyliczyć, opisać, udowodnić, poszukiwać odpowiedzi. Człowiek tak kształtowany staje się mocno pragmatyczny i akceptuje tylko rzeczywiste i wytłumaczalne fakty. Wszystko, co nie daje się wpisać w matematyczne wzory, logicznie i naukowo wyjaśnić bądź udowodnić, jest odrzucane jako fantazja lub mit. 
 
Niestety, taka postawa jest bardzo chętnie wykorzystywana przez przeciwników wiary chrześcijańskiej, którzy z uporem godnym lepszej sprawy usiłują podważyć, między innymi, jej główny fundament – śmierć Jezusa Chrystusa i Jego zmartwychwstanie. Dla nich to, co najważniejsze dla każdego chrześcijanina, to tylko mit, fantastyczne podanie, irracjonalna abstrakcja, na którą nie ma żadnych dowodów i, która nie ma swojego wiarygodnego wytłumaczenia. Twierdzą, że Jego zmartwychwstanie jest tylko pobożnym życzeniem chrześcijan. Jednocześnie celowo pomijają rzeczywiste fakty, które jednoznacznie wskazują, że Chrystus zmartwychwstał. A jest ich bardzo wiele i chociaż mają jedynie charakter poszlakowy, trudno im zarzucić brak logiki, historycznego odniesienia, a tym samym zanegować bądź odrzucić.

Śmierć jako dowód
 
Pierwszym dowodem na to, że Chrystus zmartwychwstał, jest Jego śmierć. Fakt ten nie może podlegać żadnym spekulacjom. Nieprawdopodobnie umęczony, bezlitośnie i niezwykle mocno biczowany, skrajnie wyczerpany, nie mógł przeżyć ukrzyżowania (potwierdzają to współczesne opinie wielu lekarzy). To wszystko sprawiło, że umarł bardzo szybko. Aby przyśpieszyć śmierć ukrzyżowanych skazańców, (przecież wraz ze zmierzchem miał się zacząć szabat), ukrzyżowanym razem z Nim łotrom połamano golenie. Nie uczyniono tego ukrzyżowanemu Chrystusowi, ponieważ dokonujący egzekucji rzymscy żołnierze, byli pewni, że On już nie żył. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, jeden z nich przebił włócznią prawy bok. Cios zadany włócznią nie mógł być byle jak wykonany, tylko musiał dać pewność, że przebił serce, co wykluczało jakiekolwiek prawdopodobieństwo przeżycia. Żołnierz, który wykonywał go, musiał zrobić to dokładnie, w przeciwnym razie – gdyby skazaniec przeżył, mimo przebicia włócznią – ryzykował własnym życiem. Śmierć Chrystusa potwierdził Piłatowi osobiście setnik, którego żołnierze dokonali Jego ukrzyżowania (por. Mk 15,44-45). Dlatego nie może być mowy, że Jezus przeżył, że pod wpływem bólu zapadł tylko w stan swoistego letargu – katalepsji – a złożony do grobu, pod wpływem np. zimna, ożył. Tej tezie przeczy brak jakichkolwiek dowodów na to, że ktoś przeżył ukrzyżowanie. A była ona stosowana w Cesarstwie Rzymskim przez około osiemset lat!

Pusty grób
 
Wielu dowodów na zmartwychwstanie Chrystusa dostarcza sam grób, którym złożono Jego martwe Ciało. Ewangelie mówią, że zdjęciem Chrystusa z krzyża oraz Jego złożeniem w nieużywanym grobie niedaleko miejsca ukrzyżowania, zajął się Józef z Arymatei, wyznawca nauki Chrystusa, a jednocześnie członek Sanhedrynu (por. J 19,38-42). W momencie, gdy uczniowie Chrystusa zaczęli mówić o Jego zmartwychwstaniu, to musieli mieć pewność, że grób jest pusty. Inaczej ich słowa szybko zostałyby podważone, a oni sami nazwani kłamcami. Ponadto autentyczna postać Józefa z Arymatei, jego decydujący udział w złożeniu Ciała Chrystusa w grobie, wskazują na prawdziwość pustego grobu, gdyż Sanhedryn nigdy nie pozwoliłby sobie na to, aby w fakt zmartwychwstania Chrystusa była powiązany był z fikcyjną osobą ich Rady. Fakt powoływania się na Józefa z Arymatei, jako rzekomego członka Sanhedrynu, w połączeniu z dowodem, że grób wcale nie jest pusty, stanowiłby bardzo głośną i szeroko komentowaną próbę fałszowania rzeczywistości przez Jego uczniów. Sanhedryn nigdy nie oświadczył, że Józef z Arymatei nie był członkiem ich rady ani, że grób nie jest pusty. Czyli, że Ewangeliści nie kłamią. Zwrócić należy także uwagę na to, że od samego początku w przekazach słownych, a później i pisanych funkcjonuje tylko jeden opis śmierci i pogrzebu Chrystusa, co automatycznie wyklucza traktowania tego wydarzenia jako mitu bądź legendy. Te, bowiem, mają to do siebie, że ich obraz jest różnorodny w zależności o źródła ich powstania.
 
Wejście do grobu, w którym złożono Ciało Chrystusa, musiało być duże, bo mógł przejść przez nie schylony człowiek. Gdy już złożono w nim Ciało Chrystusa, zabezpieczono dużym kamieniem, tak że zakrywał całe wejście. Stąd też dla kobiet, które w pierwszy dzień po szabasie szły namaścić wonnościami Chrystusa, był to nie lada problem. "A mówiły między sobą: "Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?" Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży" (Mk 16,3-4). Kto usnął kamień zakrywający wejście do grobu? Do dzisiaj nie wytłumaczono tego w oparciu o jakiekolwiek dowody. Co więcej, usilnie pilnowano, aby nikt tego kamienia nie usunął. Albowiem arcykapłani i faryzeusze wymusili, aby Piłat ustawił przy grobie rzymską straż, która zmieniając się co cztery godziny, pilnowała opieczętowanego grobu w dzień i w nocy (por. Mt 27,62-66). I właśnie owa straż, a właściwie jej późniejsze zachowanie, dostarcza niezbitych dowodów na to, że Chrystus zmartwychwstał. Przerażona nocnymi wydarzeniami straż pobiegła najpierw do arcykapłanów, aby opowiedzieć, co się wydarzyło naprawdę. Ci jednak, "po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy" aby ci rozpowiadali, że w czasie snu uczniowie Chrystusa wykradli Go (por. Mt 28,11-13). Ta nieudolna próba zatuszowania zmartwychwstania Chrystusa przez arcykapłanów zawiera w sobie tak wiele sprzeczności, że trudno je w jakimkolwiek momencie uznać za logiczne, a tym bardziej, za prawdziwe. 

Jednocześnie nasuwa się pytanie, dlaczego żołnierze pobiegli do arcykapłanów, a nie do swojego dowódcy albo do samego Piłata, aby opowiedzieć, co się wydarzyło w czasie pełnienia przez ich warty? Wydaje się, ze zapobiegli temu sami członkowie Sanhedrynu, którzy musieli również czuwać w pobliżu, aby zdobyć dowód na to, że zapowiedzi Chrystusa o swoim zmartwychwstaniu nie spełnią się. Ale wobec zaistniałych faktów, musieli natychmiast podjąć działania, które uniemożliwią szerzenie się tej wiadomości.
 
Żołnierze rzymscy stanowili w tamtym czasie najlepszą armię. Karność, wyszkolenie, zdyscyplinowanie i bezwzględne posłuszeństwo wobec dowódców sprawiły, że cały ówczesny świat był pod panowaniem rzymskiego cesarza. Jednocześnie nie do pomyślenia było, aby ci żołnierze robili cokolwiek wbrew rozkazom czy regulaminom. To, co robili, musieli wykonać dokładnie. To dla tej dokładności przebili włócznią nieżyjącemu, ale wciąż wiszącemu na krzyżu Chrystusowi. Dlatego też nie do pomyślenia jest stwierdzenie, że straż będąca na służbie mogła spać. Za to groziła nawet kara śmierci! A tutaj żołnierze chodzą i rozpowiadają, że właśnie spali, gdy uczniowie wykradli Ciało Chrystusa. Nie bali, że Piłat może surowo ukarać ich niedopuszczalne przewinienie,  bo arcykapłani obiecali, że "z nim pomówią i wybawią ich z kłopotu" (por. Mt 28,14). Ewangelista wspomina też, że arcykapłani "dali żołnierzom sporo pieniędzy", aby ci rozgłaszali nieprawdę o tym, co rzeczywiście widzieli w nocy przy grobie. Czy ubogich uczniów Chrystusa stać było na przekupienie żołnierzy i to "sporą" ilością pieniędzy? Na pewno nie. I jeszcze jedna nieścisłość, która ukazuje staranie arcykapłanów, aby upowszechniać kłamstwo o wykradzeniu Ciała Chrystusa z grobu. Skoro żołnierze spali mocno, to skąd wiedzieli, że to akurat uczniowie Chrystusa wykradli Jego Ciało? A jeśli tylko drzemali i działania uczniów ich zbudziły, to dlaczego ich nie pojmali? 
 
1 2  następna
Zobacz także
Agata Rusak
Są kryzysy gospodarcze, polityczne, społeczne. Słyszymy o nich w mediach, gdzie sieją grozę biedy i zniewolenia, nienawiści i chaosu. Kładą się złowieszczym cieniem na przyszłości świata. Są kryzysy w relacjach: małżeńskie, wspólnotowe, przyjacielskie, wychowawcze. Wymagają negocjacji, mediacji, umów, kompromisów. Są wreszcie te najgłębsze, wewnętrzne, egzystencjalne. 
 
Marta Wielek
Pan Bóg daje wszystkim Siebie, swoją miłość, a nie jakieś określone doświadczenie. Biblia pokazuje, że człowiek został stworzony we wspólnocie z Bogiem. Ta wspólnota nie ustała nawet po grzechu pierworodnym. Lubię powtarzać słowa św. Pawła, które kiedyś były dla mnie oświeceniem: Bez miłości byłbym niczym (por. 1 Kor 13, 2).
 
ks. Tadeusz Hajduk SJ

Kiedy uczniów Jana Chrzciciela dziwiło, że uczniowie Jezusa nie poszczą, Jezus wyjaśnił im, że podobnie jak na weselu go­ście się radują, dopóki pan młody jest wśród nich, tak uczniowie nie poszczą, dopóki On jest z nimi (to antycypacja uczty niebieskiej). Będą natomiast pościć, kiedy Jezus zostanie im zabrany, gdy zamiast uczty weselnej będzie Jego śmierć i pogrzeb (por. Mk 2,18–20)...

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS