Bogactwem naszej polskiej geografii są liczne pielgrzymki zmierzające do duchowej stolicy na Jasnej Górze. Prostota tej pobożności niesie jakże przejrzyste orędzie – zmierzamy do innej ojczyzny, tej, która jest w niebie, a zatem i nasza doczesna pielgrzymka musi być odpowiedzialna i godna. Wieszcz Adam Mickiewicz w tym krajobrazie polskiej pobożności dostrzegał siłę i tożsamość słowiańskiej duszy:
„Duszą narodu polskiego jest pielgrzymstwo polskie. A każdy Polak w pielgrzymstwie nie nazywa się tułaczem, bo tułacz jest człowiek błądzący bez celu;
Ani wygnańcem, bo wygnańcem jest człowiek wygnany wyrokiem urzędu, a Polaka nie wygnał urząd jego. (…)
A tymczasem Polak nazywa się pielgrzymem, iż uczynił ślub wędrówki do ziemi świętej, Ojczyzny wolnej, ślubował wędrować póty aż ją znajdzie”.
A Cyprian Kamil Norwid tęskni nie do tych, co wiele obiecują, lecz:
„do tych, co
mają tak za tak – nie za nie,
Bez światło-cienia”.
Nauczyć się „alfabetu tego prostaka” oznacza zatem tę podstawową zdolność rozróżniania tego co dobre od tego co złe, powrotu do tego co najistotniejsze i podstawowe: wartość i godność życia ludzkiego, rodzina, Bóg–Honor–Ojczyzna. Widzimy wszyscy, że o te podstawowe wartości dziś toczy się bój, że nastąpił rozdźwięk między ewangelią a kulturą, który Paweł VI nazwał „dramatem naszych czasów” (Evangeli nuntiandi, 20). Zechciejmy w nas samych uczynić przestrzeń ponownego spotkania się kultury z ewangelią, to wyzwanie szczególnie skierowane jest do naszej słowiańskiej wrażliwości.
Duchowość komunii
Błogosławiony Jan Paweł II na zakończenie pamiętnego Roku Jubileuszowego w dokumencie Novo millenio ineunte wezwał lud Boży do „duchowości komunii”, opierającej się na – wspomnianym już wcześniej – ewangelicznym prawie wzajemnego noszenia brzemion (por. Ga 6, 2). Duchowość komunii to nic innego jak prostota kościelnej ławki, to podanie dłoni w geście pojednania i znaku pokoju, uświadomienie sobie, że łączy nas Credo i wiara w Jezusa Chrystusa pochodzącego przecież z małej, niewiele znaczącej mieściny – Nazaretu. W naszej polskiej historii mieliśmy wiele świadków tej duchowości, która potrafiła łączyć wysoką kulturę z autentyczną pobożnością prostaczków, wystarczy wspomnieć tych najbliższych nam w czasie: św. Brat Albert Chmielowski – artysta malarz w służbie ubogim, sługa Boży Jan Tyranowski – szewc zaczytany w dziełach św. Jana od Krzyża i św. Teresy od Jezusa, mistrz duchowy Karola Wojtyły, i sam błogosławiony Jan Paweł II – wybitny intelektualista, teolog, Namiestnik Chrystusowy z różańcem w ręku i szkaplerzem na szyi.
W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie (Mt 11, 25–26).
o. Piotr Hensel OCD