logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Marek Machudera OFMCap
Rabbi
materiał własny
 


Rabbi

Minął 16 października, dzień wyboru naszego rodaka na papieża. Niedawno był srebny jubileusz. Pan Bóg pozwolił do niego dodać kolejny rok. Dziennikarze starają się z tej okazji ogarnąć dzieło tego potyfikatu i dodają do imienia Jana Pawła coraz częściej przydomek "Wielki". Mimo swej niemocy był papież i w minionym roku Opoką dla wielu wspóbraci i sióstr we wierze. Także minionego roku miały miejsce liczne spotkania z wiernymi, a w tym kolejne pielgrzymki i kolejne wielkie święta wiary: Bern (Szwajcaria), Lourd i Loretto. Mija kolejny rok posługiwania Pasterza Kościoła. Wielu to cieszy i są niezmiernie wdzięczni Bogu za dar Jana Pawła. Są jednak i tacy, którzy życzyliby sobie ustąpienia starczego i schorowanego pasterza. Życzą sobie młodego, energicznego, zdrowego i sprawnego fizycznie. Takiego jakim Jan Paweł był przed laty.
Jednym i drugim chciałbym opowiedzieć zasłyszaną historię o pewnym rabbim.

Pewnego razu żył mądry rabbi. Każdego dnia przychodziło do niego wielu ludzi. Zawierzali mu swe najróżniejsze problemy i prosili go o radę. Dla każdego miał on dobre słowo i każdemu udzielał mądrej rady. Rabbi przemawiał do ludzi długo, dodawał im przy tym swymi słowami otuchy, umacniał ich, a na koniec błogosławił ich. Kiedy się postarzał jego mowy stawały się coraz krótsze. W końcu mówił bardzo niewiele, niekiedy tylko jedno słowo i błogosławił szukających pokrzepienia.

Pewnego dnia odebrało rabbiemu  mowę i stał się niemym. Mimo to ludzie dalej go odwiedzali. Dalej zawierzali mu swe troski i problemy. Ponieważ rabbi nie mógł już mówić, wysłuchiwał przybyszów. Wsłuchiwał się w ich płacz, skargi i utyskiwania z powodu ciężkiego życia. Mądry rabbi podarowywał im to co mógł - swój słuch. Wysłuchiwał ich uważnie. Był bowiem dobrym słuchaczem. Na koniec błogosławił ich.

Po pewnym czasie jednak stracił rabbi i słuch. Teraz nie mógł on ani mówić, ani sluchać. Ale i to nie przeszkadzało ludziom , aby go dalej odwiedzać i szukać u niego otuchy. Mimo, że mądry rabbi nie mógł już ich uraczyć mądrym słowem czy wsłuchać się ich troski, przychodzili dalej. W jaki sposób mógł rabbi być im jeszcze pomocnym? Co mógł im zaoferować? Rabbi obdarzał przybyszów swym dobrotliwym, życzliwym spojrzeniem, i błogosławił ich.

Pewnego dnia obebrało rabbiemu i wzrok. Mimo, że nie mógł już widzieć, ludzie przychodzili jednak dalej do niego. Nawet przychodziło ich teraz więcej.
Niemy, głuchy i teraz jeszcze niewidomy. I chociaż teraz nie mógł on już do ludzi, ani mówić, ani się im przysłuwać, ani nawet ogarnąć ich swym spojrzeniem - błogosławił ich.

Nadszedł jednak dzień, kiedy już nie mógł ludzi nawet błogosławić.
Teraz, kiedy już nie mógł ludziom nic więcej dać, bo bez mowy, słuchu, wzroku i nawet bez możliwości, aby ich błogosławić, zdawałoby się, że ludzie przestaną do niego przychodzić.
Oni przychodzili jednak dalej. Przychodzili i przychodzili, i przykładali swe ucho do jego serca...

o. Marek Machudera OFMCap

 
Zobacz także
dk. Jacek Wolan SP
Co takiego wydarzyło się pod Damaszkiem? Można powiedzieć, że Paweł zewangelizował większość ówczesnego świata pogańskiego. Był człowiekiem niesamowicie wykształconym - skończył szkołę Gamaliela - to był jakby żydowski Oxford tamtych czasów. Zdeklarowany faryzeusz, Żyd z krwi i kości nagle stał się chrześcijaninem. Co się stało? Coś wielkiego musiało się tam wydarzyć...
 
Izabela Drobotowicz-Orkisz
Weszłam do rozmównicy ostatnia. Moje koleżanki aktorki siedziały spięte po świeckiej stronie kraty, a za kratą – około dwudziestu "pingwinów" z ogniem w oczach. Pomyślałam: "Hm, a gdzie jest ich wolność?!". Gdzie jest wolność człowieka jako osoby, podkreślana przez wszystkie kulturowe prądy płynące do nas z Zachodu?
 
anonim
Od kilku lat pracuję w szpitalu. Kiedy chodzę po długich korytarzach i odwiedzam chorych, spotykam również tych, którzy zbliżają się do kresu swoich dni. Ostatnie dni życia są takimi chwilami, kiedy człowiek ściąga maski, jakie bardziej lub mniej świadomie nosił do tej pory. Wtedy - niezależnie od światopoglądu - zadawane są najbardziej egzystencjalne pytania, dzieje się coś, co można nazwać "wychylaniem się w przyszłość", mimo iż biologiczne życie dobiega końca.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS