logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Karoń-Ostrowska
Radykalna bliskość
Więź
 


Czy małżeństwo to coś innego niż miłość? – Małżeństwo to więcej niż miłość. Nazwałbym to szczególnym fenomenem bliskości. Ryzykuję tezę, że w małżeństwie dochodzi aż do zniesienia dystansu. Radykalne zbliżenie jest wręcz zniesieniem dystansu... Z Adamem Hernasem o filozoficznym rozumieniu małżeństwa rozmawiała Anna Karoń-Ostrowska.
 
Jedynym tekstem filozoficznym o małżeństwie, jaki znam, jest Franza Rosenzweiga interpretacja „Pieśni nad pieśniami” w „Gwieździe zbawienia”. Czy Pan pamięta jakieś inne teksty filozoficzne o małżeństwie?
 
Rzeczywiście filozofia nie zajmowała się oddzielnie czymś takim jak małżeństwo, ponieważ kategoria małżeństwa nie jest kategorią filozoficzną. Tekstów zajmujących się wprost tą sprawą jest zapewne niewiele. 
 
Co zatem może powiedzieć filozof o małżeństwie?
 
Oczywiście, filozofia używa pojęć, które są jakoś bliskie temu, co zwykliśmy określać terminem „małżeństwo”, ale niekoniecznie się z nim ściśle pokrywają. Czasem te wielkie pojęcia filozoficzne jak: miłość, przyjaźń, pragnienie nie są w stanie uchwycić istoty tego osobliwego związku międzyludzkiego, dlatego zaryzykowałbym twierdzenie, że małżeństwo to odrębny fenomen, który potrzebuje innego opisu, odrębnego języka. Z perspektywy filozoficznej gotów byłbym potraktować małżeństwo jako odrębną jednostkę – nie: chorobową, tylko – fenomenologiczną.
 
Filozoficzne kategorie pokrewne małżeństwu to: miłość, przyjaźń…
 
… bliskość, wspólnota, współbycie. Małżeństwo jednak właściwie nie zmieści się w filozoficznym pojęciu miłości, wykracza też poza, dość dobrze opisane w literaturze, kategorie przyjaźni czy wspólnoty. W swojej książce „Czas i obecność” opisywałem różne pokrewne fenomeny. Teraz uświadomiłem sobie, że opisując je, właściwie opisywałem również małżeństwo. Nie używałem tego terminu, bo to nie jest termin filozoficzny. 
 
Właściwie: dlaczego nie?
 
Być może pojęcie małżeństwa za bardzo jest zabarwione semantyką prawną, konfesyjną, z całą pewnością również teologiczną. Filozofia od tego ucieka, boi się takiego uwikłanego słowa. Ciekawe, że jeszcze do niedawna myślenie filozoficzne nie brało poważnie pod uwagę kwestii płciowości. Rozum, byt, istnienie, dusza itp. są przecież bezpłciowe. Z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że nasz język jest szalenie ubogi. Nawet nie myślę o języku polskim, ale ogólnie o językach współczesnych, które tak niewiele potrafią powiedzieć o związku kobiety i mężczyzny. Zresztą wcześniej było chyba dość podobnie.
 
Żeby zatem mówić filozoficznie o małżeństwie, należałoby oczyścić to pojęcie z tych wszystkich znaczeń obiegowych – formalnych i instytucjonalnych. Czy jednak zostanie wówczas coś poza słowem, które można zastąpić jakimś innym, mniej kontrowersyjnym? A może wręcz przeciwnie, może to właśnie jest odpowiednie słowo kryjące jak dotychczas niewykorzystany potencjał?
 
Spróbujmy. Ale czy wtedy nie zostanie po prostu miłość? Czy małżeństwo to coś innego niż miłość?
 
Małżeństwo to nie jest tylko miłość. Z całą pewnością chodzi tu o jakiś szczególny – powiedziałbym: wyróżniony, jedyny w swoim rodzaju – typ więzi. W ramach tego fenomenu pojawiają się oczywiście również wymiary miłości, przyjaźni, różne aspekty zbliżeń i oddaleń. Małżeństwo to z pewnością ekspresja miłości, jedna z wielu. Nie każda miłość jest przecież miłością małżeńską. Ale z drugiej strony – powtórzę – małżeństwo to także więcej niż miłość. 
 
Nazwałbym to szczególnym fenomenem bliskości. W swojej książce wyróżniłem dwa podstawowe rodzaje bliskości. Po pierwsze, istnieje bliskość w pewien sposób naturalna, która nigdy nie zaznała dystansu, oddalenia. Tu absolutnym wzorcem jest pojawienie się dziecka. W bliskości matki i dziecka zachodzi zupełnie specyficzna relacja – pojawienie się wewnątrz, zanim nie zaznało się jeszcze zewnętrzności. 
 
Ta bliskość właściwie nigdy nie musiała stawać się bliskością, bo jest nią od początku, nic innego przed nią nie było.
 
Drugi typ bliskości polega na zbliżaniu się, skracaniu dystansu i ostatecznym przełamaniu go. Ryzykuję tezę, że w małżeństwie dochodzi aż do zniesienia dystansu. Radykalne zbliżenie jest wręcz zniesieniem dystansu. 
 
Normalnie rozumiane stosunki międzyludzkie są uporządkowane na zasadzie dystansu, odległości, przestrzeni „między”. Opierają się na dystansie, właściwie karmią się odległością. Wzajemne określanie się wymaga dystansu, a wręcz charakter tego dystansu decyduje o tym, kim kto jest. Porządek społeczny na tym polega, że jesteśmy wobec siebie wzajemnie pookreślani.
 
Ludzie mogą jednak modyfikować tę odległość, relacja może nabierać różnych znaczeń. Mogą też skracać dystans, mogą się do siebie zbliżać. Wtedy powstaje całe bogactwo różnych wzajemnych więzi, różnych bliskości. One pulsują, to wszystko jest przecież dynamiczne. Na tym tle pojawia się także fenomen małżeństwa. Jest jakiś on i jakaś ona – najpierw zupełnie od siebie oddaleni, obcy sobie, gdzieś na antypodach relacji społecznej. To, co się między nimi dzieje, można by opisać jako stopniowe przełamywanie barier, naruszanie pewnych publicznych reguł współbycia. Mam tu na myśli przejawy zażyłości, czułości, zakochania. Oczywiście takie zbliżanie się może pociągać za sobą także różnego rodzaju niebezpieczeństwa – zdrady, przemocy.

Twierdzi Pan, że relacja małżeństwa, która się zawiązuje pomiędzy jakąś nią i jakimś nim, łamie bariery?
 
Łamie reguły, które zabezpieczają porządek społeczny. Dystans międzyludzki jest przecież formą zabezpieczania ładu społecznego. Mówiąc w pewnym skrócie, służy temu, by ludzie na siebie nie wpadali, by nie używali wobec siebie przemocy. Opisywałem to szczegółowo w książce w rozdziale o nietykalności.
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
br. Wojciech Czywczyński OFMCap

Narkotyki zaspokajały potrzebę towarzystwa i akceptacji. Pan Bóg przestał mi być potrzebny. Po co mi On, po co mi rodzina, po co mi ojczyzna, po co mi wartości? Mam wszystko, doszedłem do tego sam, więc wszystkie inne rzeczy trzeba odstawić na bocznicę…

 

Z Andrzejem Sową, świeckim ewangelizatorem rozmawia br. Wojciech Czywczyński OFMCap.

 
Fr. Justin
Mówimy że kapłan udziela ślubu. Kto zatem jest szafarzem sakramentu małżeństwa - kapłan czy nowożeńcy?
 
ks. Krzysztof Wieczorek
Każdy człowiek ma te same potrzeby i każdy ma własne sposoby na ich realizowanie. Jest jednak duża grupa ludzi (dzieci, staruszkowie, niepełnosprawni, chorzy, ofiary przemocy), którzy w sposób trwały lub przejściowo nie mogą swych potrzeb zrealizować. W społeczeństwie „tradycyjnym” z pomocą przychodzi rodzina, w „nowoczesnym” – wyspecjalizowane instytucje społeczne.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS