logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Paweł Sobierajski
Refleksje nad świńskim korytem
materiał własny
 


Refleksje na świńskim korytem
WIELKI POST 2001 - część 2

Świadectwa alkoholików, narkomanów, osób opętanych seksem i innych Hiobów tego świata, mogą sugerować, że nawrócenie zarezerwowane jest dla ludzi dna. Znana ewangeliczna przypowieść o synu marnotrawnym, tak często przywoływana w czasie Wielkiego Postu, także zdaje się potwierdzać tezę, iż najpierw trzeba bardzo nisko upaść, aby zrozumieć, że bez Boga tak naprawdę nigdzie nie można dojść. Czy faktycznie tak jest? Przedstawiamy druga część rozważań ks. Piotra Sobierajskiego, skupionych wokół tych właśnie zagadnień.

Upatrywanie możliwości nawrócenia wyłącznie w kontekście ewangelicznego syna marnotrawnego, który stojąc nad korytem świńskim uzmysłowił sobie: a ja tu z głodu ginę, jest rozumowaniem dla nas chrześcijan niepełnym i w gruncie rzeczy fałszywym. Jeżeli Dobra Nowina miałaby być przyjęta tylko z pozycji ukształtowanej przez zło, bylibyśmy faktycznie nędzarzami i ludźmi godnymi politowania. Moglibyśmy wtedy powiedzieć Stwórcy prosto w twarz: Stworzyłeś nas by się z nami bawić, jak kot z myszką. Dlaczego ta przypowieść kończy się szczęśliwie? Dlaczego kończy się tak cudownym nawróceniem? Dlatego, że w tym nędzarzu, w tym grzeszniku pozostało jedno - i grzech tego nie zdołał zabić - pozostała pamięć miłości Ojca i pamięć o drodze do Domu.

Każdy z nas rodzi się istotą rozumną, ale człowiekiem stajemy się przez codzienne wybory i kiedy odnajdziemy w sobie tę człowiecza naturę, tę człowieczą duszę, wraz z nią odnajdziemy pragnienie i tęsknotę za transcendencją, czyli po prostu tęsknotę za Bogiem. Doświadczamy jej, bez względu na to, w którym miejscu życia się znajdujemy. Nie jest prawdą, że ludzie zniszczeni złem, mają większe zapotrzebowanie na Ewangelię niż ci, którzy nie są ani źli ani dobrzy, którzy żyją pośrodku lub ci, którzy trwają w łasce i błogosławieństwie od rana do wieczora i cieszą się tak wielką asystencją Boga, że za to nawet nie potrafią dziękować.

Z drugiej strony, jest faktem, iż Jezus ukochał pierwszą miłością właśnie grzeszników. Jest On Bogiem zakochanym w ludziach grzesznych, ale nie w ludzkich grzechach. Dlaczego zaś niektórym została dana droga do Boga przez rynsztok, przez świńskie koryto? Dlaczego ktoś został wybrany na rolę biblijnego Hioba? Być może, dlatego, że Bóg znalazł w nim tyle sprawiedliwości, że mógł mu zaufać i obdarzyć go tak nieznośnym na ów czas krzyżem, przyjmując jednocześnie od niego policzki na swoją boską twarz.

W istocie jednak, ważne jest to, co my z tym swoim nawróceniem zrobimy, jak my odpowiemy na ten kredyt boskiego zaufania i nadmiar boskiej miłości. Czy będziemy ciągle wracać do przeszłości czy też skoncentrujemy się na Bogu i na tym czego on od nas teraz oczekuje. Przyjrzyjmy się postaci opętanego, z którego Jezus wypędził legion złych duchów i wpuścił je w świnie. O czym po tym uzdrowieniu mówił ów opętany swoim ziomkom? Czy on tracił czas, żeby opowiadać o swojej przeszłości, o swoim opętaniu. Czy tracił czas żeby utyskiwać nad tym, jak wielu ludzi poranił, jak wielu bliskich bódł swoją rogatą duszą, jak wielu przyjaciół od niego odchodziło. Czy on mógł w tym momencie, wracać ciągle pamięcią do tamtych faktów i jeszcze cały czas adorować zło, które było w jego życiu? Z pewnością nie. Byłem opętany, znacie i wiecie o tym. A teraz, ON mnie pokochał, ON mnie uzdrowił, ON mnie uleczył, ON mnie prowadzi, ON mnie posłał. Idźcie tylko za NIM, idźcie tylko do NIEGO."

Jeżeli mielibyśmy być po nawróceniu ludźmi, którzy ciągle będą grzebać w swojej przeszłości i gloryfikować tamto bagno, to bylibyśmy satanistami pierwszej wody. Tak nie wolno. Oczywiście musimy pamiętać przez jaką pustynię przeprowadził nas Bóg. Nasza przeszłość jest jak wąż miedziany powieszony na krzyżu. Oto Chrystus ukrzyżowany wówczas w naszym życiu. Teraz zaś ten sam, tyle tylko, że Zmartwychwstały. Róbmy wszystko aby przeszłość już nigdy nie stała się dla nas przyszłością. Głośmy Chrystusa Zmartwychwstałego i mówmy o Panu Bogu, który w naszym życiu dokonał wielkich znaków i cudów.

W przeciwnym razie ludzie mogą pomyśleć: My nie jesteśmy jeszcze na dnie. Ale skoro to jest droga do Boga, to poczekamy na nasze dno, może spotka nas takie samo wielkie nawrócenie. Nie czekajcie na dno, bo grzech jest bezdenny, dnem grzechu jest piekło. Nie czekajcie na dno, odbijcie się wcześniej, idźcie już teraz. Dlaczego tęsknicie za grzechem. Bóg jest lepszy niż miliony naszych grzechów. Syndrom syna marnotrawnego może i najczęściej się realizuje w naszym życiu, ale jedni dochodzą do świńskiego koryta a dla innych sprawa rozwiązuje się na nierządzie, na rozpuście, na rozrzutności, na bałwochwalstwie. Syn marnotrawny chciał także rozpamiętywać swą przeszłość i w ramionach Ojca się usprawiedliwiać. Chciał mówić: Nie jestem godzien nazywać się Twoim dzieckiem, uczyń mnie tylko najemnikiem. Ja nie wracam dlatego, że cię kocham, ale że mi zabrakło chleba. Przecież Ojciec nie był naiwny, żeby nie wiedzieć co powoduje tym młodzieńcem, ale nie zważa na te płytkie intencje, ba, w ogóle nie chce słuchać żadnych usprawiedliwień. Nazywa synem tego, który zrezygnował z synostwa. Daje mu pierścień - znak władzy i suknię - znak miłości. Bóg to wszystko daje. Właściwie to nie jest przypowieść o marnotrawnym synu, ale o marnotrawnym Ojcu, który tej łaski daje zbyt wiele człowiekowi, któremu nie można zaufać. Nie pozwala mu rozpamiętywać przeszłości, ale wyprawia mu wesele. Nie mówi: Masz rok, dwa lata próby i pamiętaj co Ci odpuściłem. Nie ma czegoś takiego w ewangelii. Jest weselisko, są przyjaciele, a wśród przyjaciół nie można być osowiałym. Nie ma czasu na smutek. Muzyka i tańce! Chrystus Zmartwychwstał!

Świadectwa narkomanów, świadectwa alkoholików, świadectwa ludzi opętanych seksem - są jak najbardziej potrzebne - ale ten scenariusz wcale NIE MUSI się wydarzyć na mojej czy Twojej drodze do Boga. Najlepiej świadczą o tym ewangeliczne przykłady. Matka Boża tego nie przeżyła a jest świętą patronką. I takich świętych nie brakuje w naszej codzienności.

Zamiast przywoływać przeszłość, po prostu głośmy Ewangelię. A wiadomo co jest najważniejsze w Ewangelii: Jezus Chrystus Nasz Pan Zmartwychwstały, który przyszedł wypełnić wolę Ojca, który daje nam Ojca, ukazuje Ojca, prowadzi do Ojca, jest cały posłuszny Ojcu, i o tyle my jesteśmy blisko Boga, o ile przez Chrystusa właśnie do tego Ojca zmierzamy, o ile uświadamiamy sobie, że jesteśmy dziećmi. Nie z nieprawego łoża, ale dziećmi kochanymi, dziećmi na których Bogu bardzo zależy, skoro poświęcił dla nas całe swoje boskie życie. I wszystko cokolwiek uczynił, uczynił po to by zauważyć i wyróżnić Ciebie i mnie, by autentycznie o Tobie i o mnie można było powiedzieć to co powiedział przez proroka Zachariasza: Jesteście jak drogocenne kamienie w moim diademie. Nazwał nas kimś tak bardzo wartościowym, że to nas onieśmiela. Ta wartość nie bierze się z nas, bo sami z siebie niewiele możemy uczynić. Korzeniami tego co w nas najprawdziwsze i najlepsze, początkiem i kresem wszelkiego dobra w nas jest Bóg. To Jego miłość nas na nowo stwarza, uświęca, ożywia i prowadzi.

opracował Andrzej Gołąb
www.kerygmat.Jezus.pl

 
Zobacz także

Zbliżamy się do radości Świąt Wielkiej Nocy. Kolejne niedziele przeżywamy w Duchu doświadczania Bożego przebaczenia. Pan chce wlać w nasze serca prawdziwą miłość, która pochodzi od Jego Ojca – tego z przypowieści o marnotrwanym synu i o tym drugim synu, który miłości prawdziwej nie potrafił rozpoznać. Bóg kocha wciąż. Jego miłość nie ustaje, Bóg nie męczy się miłością.

 
Oczarowanie to miłe przeżycie. Może nie za często i na co dzień, ale zapewne wszystkim przydarza się olśnienie pięknem emanującym z osób i innych arcydzieł Stwórcy. Myślę np. o niezliczonych kwiatach czy soczystej zieleni drzew, gdy oświetlają je jasne promienie zachodzącego słońca. Nasza ziemia i świat, mimo wielu niedostatków, zasłana jest pięknem o różnej „intensywności”. 
 
ks. Tadeusz Hajduk SJ
Przyglądamy się Jezusowi zdążającemu do Jerozolimy, siedzącemu na oślęciu. Widzimy tłumy osób, które słały na drodze swe płaszcze i gałązki ścięte na polach. I słyszymy ich radosne: Hosanna! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie. Błogosławione królestwo ojca naszego Dawida, które przychodzi. Hosanna na wysokościach!...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS