logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jan Proch
RLC, czyli rozmyślania szalonego elektryka
materiał własny
 


RLC,
czyli rozmyślania szalonego elektryka

Po wykładzie o św. Augustynie prof. Kołakowski pyta: Czy przy założeniu, że wszystko, co z własnej woli czynimy, jest złem, a co dobrego czynimy, czynimy dzięki nieodpartej łasce boskiej, można utrzymać bez sprzeczności ideę wolnej woli?

W fizyce, a szczególności w elektrotechnice występują trzy elementy, z których budowane są obwody elektryczne. Występują one w połączeniu szeregowym, równoległym lub szeregowo równoległym. Są to: oporność czynna /R/, indukcyjność /L/ i pojemność /C/. W praktyce, żaden z tych elementów nie występuje w czystej postaci. Weźmy dla przykładu element L, czyli cewkę indukcyjną. W praktyce ziemskiej wiemy, że zbudowana jest z lepszego lub gorszego materiału, więc posiada większą lub mniejszą domieszkę oporności czynnej: może być wykonana ze złota lub aluminium. Jeżeli wykonana jest z aluminium, to ta domieszka oporności czynnej będzie większa, w przypadku złota o wiele mniejsza, ale jednak wystąpi. To samo będzie z domieszką pojemności, ale to rozważanie pomińmy, bo sprowadzi nas do tego samego wniosku.

Przy teoretycznym rozważaniu obwodów elektrycznych, w których występują te trzy elementy przeważnie pomijamy te domieszki, zakładając, że przy cewce ,R=0 i C=0 itd. Przecież to oczywisty błąd!  Czynimy to po to aby wyliczenia doprowadzić szybko do końca. Gdybyśmy chcieli jednak uwzględniać te tzw. domieszki, trzeba już zaangażować matematykę wyższą, rachunek różniczkowy, całkowy, a wynik i tak będzie obarczony błędem, bo wyliczenia zamkną się wynikiem z niezliczoną ilością miejsc po przecinku, nigdy nie kończącym się. W matematyce jest to wynik przy „N” dążącym do nieskończoności. Jest to takie pojęcie nad którym nikt zbytnio się nie zastanawia, „dążący do nieskończoności”. W zasadzie w tej chwili kończą się rozważania naukowe, ziemskie. Jeżeli coś dąży do nieskończoności to kończymy rozważania, koniec zadania matematycznego.
W tym momencie następuje koniec zadania, wszyscy są zadowoleni, student rozwiązał zadanie.
A głupi student nadal zapytuje: a gdzie jest ta nieskończoność? Przecież ona gdzieś musi być! A oni odpowiadają: siadaj, doktorem fizyki czy matematyki nie będziesz, bo takich durnych pytań się nie zadaje, tę prawdę się przyjmuje. A dlaczego się je przyjmuje – znowu głupie pytanie. A ten biedny student, nadal namolny, pyta: skoro wykonałem dobrze zadanie, to chcę zobaczyć wynik w postaci konkretnej cyfry, chociażby ona miała milion miejsc po przecinku. A oni powiadają, że to jest nie możliwe i na tym nauka się kończy. I faktycznie kończy się. I kropka.

Teolog czy mistyk powiedziałby: tyle Pan pozwolił ci poznać, resztę uwierz. Jeżeli do tego miejsca dobrnąłem tak łatwo, to dlaczego w resztę mam tylko uwierzyć? Przecież to już chyba blisko do absolutnej prawdy! I  student drąży i kombinuje i w pewnym momencie się zatraca. Przecież poszedł całkiem prawidłowo, dobrze przeprowadził wyliczenie, zakończone prawidłowym wynikiem, mimo że zostało obarczone błędem. Uważamy, że jest to błąd dopuszczalny, nie stwarzający nic groźnego dla wyniku końcowego. Chcieliśmy dobrze, dobrnęliśmy do właściwego końca, ale... Ale ten student się zatracił, bo chciał poznać nieskończoność, czyli zobaczyć oblicze Boga.

Czyniąc dobro miejmy jednak świadomość, że jesteśmy niedoskonali, skażeni grzechem  już od narodzenia, chociaż grzechem niezawinionym, jesteśmy jak ta cewka indukcyjna, z domieszką oporności czynnej, czy też pojemności szczątkowej. Mamy tę wadę wrodzoną, przez Boga zaprogramowaną, można powiedzieć wszczepioną.  Faktem niezaprzeczalnym jest, że wadę tą mamy już rodząc się. Jest to nasz bagaż na całe życie, punkt wyjścia.

W związku z powyższym, gdybyśmy nie wiem jakie dobroczynne czyny podejmowali, nie wiem jakie daniny dawali, zawsze pozostanie ten element, ta domieszka zła, nie będzie to nigdy ten idealny element dobra czyli nasze wcześniej wspomniane L, czyli czysta indukcyjność. Kiedy ta domieszka ujawnia się szczególnie. Otóż właśnie nawet wtedy gdy czynimy dobro i chcemy czynić go w najczystszej postaci, bez domieszki zła. A to właśnie nie jest możliwe. Czyniąc dobro zawsze zadaję sobie pytanie: czy ten człowiek obdarowany, dobrze to spożytkuje, czy nie dałem mu zbyt wiele w stosunku do jego potrzeb.

Ewangelijny „bogaty młodzieniec” zapewne też wiele pytań sobie zadał: czy go nie wyśmieją, kiedy rozda swoje bogactwo cwaniakom, którzy tylko czekają. Wiem przecież, że ten młody chłopak pod Marketem, zbiera na alkohol, mówiąc, że zbiera na chleb dla rodziny, itp.
Dajemy jałmużnę niby z czystego serca, ale gdzieś tam w głębi serca kalkulujemy...
To jest ta domieszka zła do idealnego elementu jakim jest czyste dobro, zawsze występuje element grzechu podczas czynienia dobra.

Jeżeli daję 10 zł, to czemu nie dałem 20 zł, a mogłem, które to pytanie pojawia się potem. Właściwie 1 zł też byłby jałmużną. Jednak jak ją darować aby to była najczystsza forma daniny, ta idealna, bez domieszki zła? To jest niemożliwe, bo i tak wystąpi owa domieszka, np. drobna wątpliwość. Dążymy więc ciągle, zarówno w fizyce, matematyce i elektrotechnice jak również i w życiu doczesnym, do tej nieskończoności. Zarówno w nauce jak i życiu doczesnym tą nieskończonością jest Bóg.

Jest On tym elementem idealnym, nieskończonym, do którego nie można stosować wyższej matematyki i fizyki. Do niego nie można stosować wyszukanych wzorów matematycznych ani fizycznych, żadnych wzorów ziemskich.
On jest sam w sobie idealny, jest idealnym reprezentantem tych rozważanych elementów z elektrotechniki: RLC. Jest to dla człowieka niepojęte i tak musi pozostać, reszta jest zakryta. Dążąc do ideału człowieka bez grzechu, zawsze należy o tym pamiętać, bo inaczej doprowadzimy się do zatracenia, jak ten biedny student.
Cokolwiek czynimy, zawsze czynimy to za Jego wolą i wiedzą, w tym również kiedy zło czynimy, bo Chrystus powiedział krótko: Beze mnie nic uczynić nie możecie. Jeżeli nic, to nic. Podobno kat obozu Oświęcimia tuż przed swoją śmiercią na szubienicy wykrzyczał: Chryste wybacz! Czy dosięgnie go zbawienie? Ja twierdzę, że tak, bo dowodzi tego inna szubienica – szubienica krzyża i przykład tzw. dobrego łotra. Moim zdaniem, to jedno wyznanie winy i prośba o przebaczenie – o ile była szczera i z serca pochodziła, wystarczyła. Trzeba mi było przeżyć 55 lat aby na to pytanie sobie odpowiedzieć teraz. Ja, jestem tego pewien, chociaż dla wielu jest to kontrowersyjne i pewnie takie pozostanie.

Jan Proch

 
Zobacz także
ks. Bartosz Adamczewski
Opisując śmierć Jezusa, ewangeliści czynią to w sposób głęboko przemyślany i przemodlony. Wręcz zdumiewający jest fakt, że przekazują nam tak mało szczegółów dotyczących potwornych cierpień, jakich musiał doznawać ukrzyżowany, z wolna umierający Jezus. W porównaniu z tym, co znamy z książek i filmów dotyczących Całunu Turyńskiego, a także ze słynnego filmu „Pasja”, ewangeliczne opisy ukrzyżowania i śmierci Jezusa są bardzo ubogie w detale.  
 
Wanda Półtawska
Sześćdziesiąt lat prowadzę poradnię małżeńską. Spotykam ludzi, którzy zamiast miłością pałają do siebie nienawiścią, krzywdzą się, zdradzają, rozwodzą i porzucają. Nie słuchają Bożych przykazań ani nie liczą się z własną przysięgą. Dlatego tak bardzo potrzeba w naszych czasach takich świętych...
 
ks. Adam Węgrzyn
Rodzina to trud, ale i fascynujący dar. Dzisiejszą próbę „spojrzenia z miłością” na rodzinę przejdziemy drogą wyznaczoną przez fragment Mk 10,17-22, często tytułowany jako „Bogaty młodzieniec”. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież tam nie ma nic o rodzinie. Być może… Jest jednak bardzo wiele o ludzkim sercu, o miłości i o umiejętności szerokiego patrzenia na życie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS