logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rodzinne pielgrzymowanie diec. warszawsko-praskiej
 


35. Piesza Praska Pielgrzymka Rodzin z diec. warszawsko-praskiej ok. południa, we wtorek 14 sierpnia, zakończyła swoją wędrówkę pod jasnogórskim Szczytem. 
 
Pod hasłem „Rodzina przeniknięta Duchem Świętym” pielgrzymowało 400 osób. Pielgrzymkę prowadzili: ks. Dariusz Bala i ks. Grzegorz Kowalczyk, a na pielgrzymim szlaku wspierało ich 7 kapłanów, 9 kleryków i 2 siostry zakonne. 
 
W czasie 10 dni pokonano 315 km. Najmłodszy pielgrzym miał półtora roku, najstarszy 73 lata. Na Jasną Górę do swoich pielgrzymów przybył bp Marek Solarczyk, biskup pomocniczy diec. warszawsko-praskiej. 
 
„Nasza pielgrzymka po raz 35. przychodzi na Jasną Górę, od 1983 roku jako wotum za zatwierdzenie statutu ruchu Totus Tuus. W tym roku były 4 grupy. Cechą charakterystyczną jest to, że na początku wędruje grupa dziecięca całą drogę – mówi ks. Dariusz Bala, przewodnik – Dzieciom jest trudno, bo rzeczywiście, jak to mówiła jedna mama muszą się przystosować do rytmu pielgrzymki z jedzeniem, ze spaniem, no ale też dają radę. Po kilku dniach już dzieci wiedziały, jaki jest rytm dnia”. 
 
„Pierwszy raz wybrałam się na tą pielgrzymkę wspólnie z moim mężem. Droga była długa, trudna ale piękna - stwierdza Katarzyna - Pragnienie pielgrzymowania było już od kilku lat i cieszę się, że w końcu się wybraliśmy. Tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć. Mimo tego, że pielgrzymka bardzo szybko minęła, 10 dni upłynęło bardzo szybko, było bardzo męcząco i było dużo bólu, ale kiedy się dochodziło tutaj, to już się myśli o kolejnej pielgrzymce”. 
 
„Rodzice zaciągnęli mnie na pierwszą pielgrzymkę kiedy byłam jeszcze szkrabem, miałam 2 lata, i tak do tej pory pielgrzymuję co roku i siłą rzeczy zaciągnęłam męża, a teraz są z nami nasze dzieci. Z rodziną pielgrzymuje się wspaniale, jednak czasem ciężko, ponieważ zawsze trzeba trochę więcej czasu rano poświęcić na to, żeby ogarnąć i siebie i dzieci, ale dzieci wstają chętnie, później na szlaku mają okazję dospać w wózku - opowiada Magdalena z grupy amarantowej i dodaje, ze dzieci podczas pielgrzymki siedząc w wózku czasem się nudzą - Czasem to podróżowanie na siedząco jest trudniejsze, niż idąc, bo tam jest mniej atrakcji, ale myślę, że cieszą się tym czasem spędzonym razem z nami”. 
 
o. Stanisław Tomoń 
www.jasnagora.com