logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tadeusz Miłek
Równi wobec śmierci?
Przewodnik Katolicki
 


Zimowa opowieść

W zimowy wieczór jedna ze stacji radiowych nadała audycję poświęconą katastrofie zawalonej hali wystawowej na Śląsku w 2006 r. W studiu byli uczestnicy tamtych wydarzeń: poszkodowani i ratownicy, przedstawiciele służb ratunkowych. Telefonowali słuchacze. Z audycji wyłaniał się przejmujący obraz.  Z jednej strony potęga niszczącego żywiołu, zabici, ranni, unieruchomieni pod stalową konstrukcją i oczekujący w tę mroźną noc na ratunek, z drugiej potęga ludzkiej solidarnej pomocy.

Jedna z telefonicznych wypowiedzi jakby nie pasowała do tonu audycji. Telefonowała młoda kobieta, która mówiła mniej więcej tak: „Dobrze pamiętam tamten wieczór. Z dwójką maleńkich dzieci oczekiwałam na powrót męża z pracy. Mąż pracował w prywatnej firmie, wracał o różnych porach, ale tym razem powrót przeciągał się ponad miarę. Niepokój wzrastał z każdą chwilą. Kiedy zadzwoniłam do szefa i dowiedziałam się, że mąż wyszedł z pracy ponad dwie godziny temu, niepokój zamienił się w najgorsze przeczucia. 

Była sobota...

Telefon do Pogotowia nie pozostawiał złudzeń: zespół reanimacyjny wyjeżdżał do człowieka potrąconego przez samochód, ale poszkodowany już nie żył. Nie wiedzieli, co dalej działo się z ciałem zmarłego. Pomogła informacja z policji, że zabitego przewieziono do prosektorium. Była sobota, tylko dzięki życzliwości portiera około północy udało się znaleźć pracownika prosektorium. Nie potrafię wypowiedzieć tego, co poczułam, kiedy zobaczyłam martwego męża leżącego na kamiennym podeście. W jednej chwili cały świat legł w gruzach. 

Czy mój ból był mniejszy?

Nie mam rodziców, mąż miał tylko starszą, schorowaną mamę. Trzeba było opuścić wynajmowane mieszkanie, wrócić do kawalerki razem z mamą. Dziś otrząsnęłam się trochę z tamtych wydarzeń, ale pozostał jakiś żal.  Dlaczego ludziom poszkodowanym pod zawaloną halą i ich bliskim pospieszyła z pomocą niemal cała Polska, a gdy ja straciłam męża, a moje dzieci ojca, nie było nikogo, kto by mi pomógł. Nie było żadnego psychologa, nie miałam pieniędzy. Musiałam sama sobie radzić. Nie zazdroszczę pomocy okazywanej poszkodowanym, ale czy śmierć mojego męża potrąconego na przejściu dla pieszych przez pijanego kierowcę była mniej ważna, też zostawił rodzinę. Dlaczego pomaga się tylko wybrańcom? Czy dlatego, że śmierć mojego męża nie była ani  medialna, ani «zbiorowa» i że żaden prominent nie pokazał się w blasku jupiterów. Czy mój ból był mniejszy?”.

Prowadząca audycję redaktorka nie była przygotowana na taki głos. Odpowiedziała coś nieskładnie, że każda śmierć jest bardzo przykrym doświadczeniem dla bliskich. Audycja wytraciła swój impet i szybko dobiegła końca. Ale pytania pozostały.
 
Czyje życie warte więcej?

Ile kosztuje życie? Pytanie wydaje się być naiwne. Życie człowieka jest bezcenne. Tak jest przynajmniej w teorii, bo w praktyce...
Jednym z elementów pomocy poszkodowanym lub ich rodzinom jest pomoc materialna. Nikt nie kwestionuje jej potrzeby. Problem zaczyna się w ocenie „wartości życia zmarłych”. Prasa szeroko informowała o wysokiej pomocy materialnej dla rodzin poszkodowanych w katastrofie autokaru pod Grenoble, w zawalonej hali na Śląsku, katastrofie w „Halembie" czy w „Wujku”.

Kiedy w katastrofie samolotu zginęli wojskowi, premier zapewnił, że rodzinom poległych będzie udzielony każdy wymiar pomocy, jaki będzie potrzebny. Kiedy jednak w katastrofie zginęli maturzyści jadący na Jasną Górę, już zabrakło informacji o pomocy materialnej dla ofiar i ich rodzin. Czy życie maturzysty mniej znaczy od życia górnika czy żołnierza? Pytań jest więcej:

- Dlaczego jednym poszkodowanym, czy ich rodzinom, spieszy z pomocą cała Polska, prezydent i premier, Caritas i organizacje społeczne, a rodziny innych muszą nieraz latami po sądach chodzić, żeby otrzymać należne im odszkodowania?

- Czy ci, co giną codziennie na polskich drogach, są gorsi od tych, co zginęli we Francji?! 

- W czym ważniejsze jest życie pilotów i pasażerów samolotu wojskowego, którzy giną w katastrofie, od życia kierowcy autobusu i pasażerów, którzy zginęli na drodze?

 

 
1 2  następna
Zobacz także
Ks. Mariusz Berko
Kilka miesięcy temu, ksiądz Edson w sąsiedniej parafii, ok.godz.11.00, wsiadał do swojego samochodu stojącego naprzeciw kościoła. Była druga po południu w piękny słoneczny dzień. Kiedy zatrzasnął drzwi do swojego samochodu, do okna doszedł chłopiec w typową czapeczką zdaszkiem. Nachylił się i wystawiając pistolet dał rozkaz - "rzuć kluczyki do samochodu!"...
 
Ks. Mariusz Berko
Bogactwem nigdy nie można się nasycić. W ludzkim doświadczeniu przybiera ono wymiar wciąż rozszerzającego się pola, pozbawionego widocznego horyzontu. Kto choć raz posmakował luksusu, z trudem z niego rezygnuje. W takiej perspektywie dążenie do osiągania wszelkich dóbr zamyka drogę do zbawienia. Czyżby Jezus słusznie przepowiadał, że „bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego”? Jakie racje mogłyby przemawiać za tego typu przekonaniem? 
 
s. Natalia Tendaj SłNSJ
Był późny niedzielny poranek. Niezbyt dobra pora na wybranie się w drogę. Choć była to jeszcze wiosna, upał dawał się już we znaki, szczególnie w południe. Mimo to dwóch wędrowców właśnie opuszczało Jerozolimę. Ledwie tydzień temu wchodzili do niej wśród głosów tłumu pełnego entuzjazmu. Dziś szli, odwracając wzrok, marząc tylko o tym, by nikt na nich nie zwrócił uwagi… 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS