logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Christoph Theobald
Rozeznawanie powołania. Odkrycie, wybór, rozwój
Wydawnictwo W Drodze
 


Czy ono na nas „spada” z nieba i jesteśmy „skazani” na określoną rolę społeczną, bez możliwości decydowania?
A może podejrzewamy Boga o to, że zamierza nas „wcisnąć” w przygotowany z góry życiowy gorset?
Jak szukać i znaleźć swoje miejsce w życiu?
 
Odpowiedzi na te pytania pomaga znaleźć książka Christopha Theobalda – oryginalna i głeboka, odpowiednia na czasy przemian, jakie obecnie przeżywamy. Uczy nas, jak mamy odkrywać w naszym życiu chrześcijańskie powołanie „bycia człowiekiem”, meżczyzną czy kobietą, i dostrzegać bogactwo powołań osobistych, które rodzą się w Kościele. 
 

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7033-828-2
Stron: 280
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę 
 
 

 

Historia wezwania młodego Samuela, z której zapożyczyliśmy tytuł tego rozdziału, może być uważana za pierwowzór powołania. Proponuję jej odczytanie właśnie w ten sposób, zatrzymując się szczególnie na tajemniczym wydarzeniu, które miało miejsce, gdy Samuel usłyszał „głos” Boga. Bogatsi o tę wiedzę będziemy mogli wyjść na spotkanie innych postaci Starego i Nowego Testamentu, które także przeżyły doświadczenie wezwania. Jeżeli chcemy, żeby powstała w nas lub obudziła się gotowość na ich przyjęcie, musimy poświęcić nieco czasu na powolną lekturę tych „pradawnych historii”. Zastanowimy się także przy okazji nad tym, co się dzieje w nas dzisiaj, gdy czytamy te opowieści; zakończymy kilkoma wskazówkami praktycznymi dotyczącymi doświadczenia słuchania.

SAMUEL I KAPŁAN HELI

Powołanie Samuela (1 Sm 3,1–4,1) zostało przedstawione w opowieści o jego dzieciństwie, znajdującej się na samym początku pierwszej Księgi, która nosi jego imię. Przypomnijmy krótko zasadnicze momenty tej historii, zbudowanej na serii kontrastów między jej bohaterami, najpierw w samej rodzinie Samuela, potem – w rodzinie kapłana Heli.

Anna, jedna z dwóch, a zarazem ulubiona żona Elkany, jest bezpłodna; jej rywalka, Peninna, nieustannie ją z tego powodu upokarza. Udawszy się wraz z mężem, jak co roku, do świątyni w Szilo, Anna złożyła w obecności kapłana Helego ślub: jeżeli Bóg obdarzy ją synem, odda go Panu. Po powrocie do Rama mąż współżył z nią i Anna urodziła syna, któremu dała imię Samuel, „gdyż mówiła: »Uprosiłam go u Pana«” (1 Sm 1,20). Po odłączeniu dziecka od piersi przyprowadziła chłopca do Szilo, gdzie oddała go do Domu Pana, aby tam służył. Przedstawiła go kapłanowi Helemu i zaczęła się modlić, jak w chwili składania ślubu. Tym razem jednak głośno śpiewała pieśń dziękczynną: „Dzięki Panu raduje się moje serce […]. Kobieta niepłodna rodzi siedmiokrotnie, a ta, która miała wiele dzieci, staje się niepłodna. To Pan uśmierca i ożywia, strąca do krainy umarłych i z niej wyprowadza. Pan czyni ubogim i bogatym, on poniża, ale także wywyższa” (1 Sm 2,1–7). Centralny motyw tej pieśni, pochwałę nieporównanej świętości i potęgi Boga, który potrafi całkowicie zmienić zbyt „ludzkie” wyobrażenia o tym, co jest sukcesem, znamy już z pierwszej księgi Biblii. Tu otrzymuje on formę szczególnie radosną; pojawia się też w wielu innych scenach biblijnych, aż do swojego dopełnienia w dziękczynnej pieśni Maryi (Łk 1,46–55).

Jeżeli chodzi o kapłana Helego, już go spotkaliśmy (1 Sm 1,9–17.25–27); druga część opowieści jest całkowicie poświęcona jemu i jego synom, niegodziwcom, którzy wykorzystywali swoją służbę w świątyni, aby wywierać presję na wiernych, nielegalnie się bogacić i prowadzić rozpustne życie. Narrator wprowadza tu następny kontrast: między małym Samuelem, który „dorastał w obecności Pana i coraz bardziej podobał się Panu i ludziom” (1 Sm 2,21.26), a dwoma synami Helego. Ci ostatni „nie posłuchali upomnienia ojca” (1 Sm 2,25), gdy tymczasem Samuel miał je wkrótce usłyszeć. Pewien Boży człowiek przyszedł do Helego, oskarżając kapłana o nadmierną wyrozumiałość dla synów i przepowiadając mu smutną przyszłość: „[…] tuczycie się najlepszymi częściami ofiar, składanych przez mój lud izraelski. Dlaczego szanujesz bardziej swoich synów aniżeli Mnie? […] I zobaczysz, jak nieprzyjaciel rozpanoszy się w miejscu świętym. […] W twoim domu nie będzie starca po wsze czasy” (1 Sm 2,29.32). Na horyzoncie rysuje się więc trzecie przeciwstawienie: Heli i jego „nieprzyjaciel”, w którym czytelnik od razu rozpoznaje małego Samuela.

Opowieść o dzieciństwie Samuela kończy  się historią jego wezwania; ta trzecia część, która wiąże z sobą oba wątki dramatu, dzieje rodzin Elkany i Helego, dostarcza nam klucza do pojawiających się tu kontrastów:
 

Młody Samuel służył Panu pod opieką Helego. W owych czasach Pan rzadko przemawiał, a jeszcze rzadziej objawiał się w wizjach. Pewnej nocy kapłan Heli, którego wzrok już osłabł i był prawie niewidomy, spał na swoim posłaniu. Samuel także spał. Było to w świątyni Pana w pobliżu Arki Bożej.

Przed świtaniem, kiedy lampa świątyni paliła się jeszcze, Pan zawołał Samuela. On odpowiedział: „Oto jestem”. Pobiegł do Helego i powiedział: „Wołałeś mnie, oto jestem”. Rzekł mu: „Nie wołałem cię. Wracaj i śpij!”. Poszedł i ułożył się do snu. Pan znowu zawołał Samuela. Wstał więc Samuel, poszedł do Helego i rzekł: „Wołałeś mnie, oto jestem”. Ten odrzekł: „Nie wołałem cię, mój synu. Wracaj i śpij”.

A Samuel jeszcze nie znał Pana, bo jeszcze Pan mu się nie objawiał.

I po raz trzeci zawołał go Pan. Samuel wstał więc, poszedł do Helego i powiedział: „Wołałeś mnie, oto jestem”. Heli zrozumiał, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc do Samuela: „Idź i połóż się spać. A jeśli się zdarzy, że cię znów zawoła, wtedy odpowiesz: »Mów Panie, bo sługa Twój słucha«”. Samuel poszedł więc i położył się spać na swoim posłaniu.

Wtedy Pan przyszedł, stanął i zawołał tak, jak poprzednio: „Samuelu, Samuelu!”. Samuel odrzekł: „Mów, bo sługa Twój słucha”. Pan powiedział do Samuela: „Oto ja sprowadzę na Izraela nieszczęście tak wielkie, że każdemu, kto o tym usłyszy, zadzwoni w obu uszach. W owym dniu sprowadzę na Helego i jego rodzinę wszystkie nieszczęścia, jakimi mu zagroziłem, nie pomijając niczego. Przestrzegłem go, że potępię nieodwołalnie jego ród z powodu grzechów, jakimi jego synowie obrażali Boga. On wiedział o tym, ale ich nie upomniał. Dlatego przysięgam rodowi Helego, że jego grzechu nie zmaże nigdy ani ofiara krwawa, ani pokarmowa”.

Samuel pozostał w łóżku do rana. Potem poszedł otworzyć drzwi domu Pana. Bał się wyjawić Helemu treść tego widzenia, ale Heli zawołał Samuela: „Samuelu, dziecko moje!”. Ten odpowiedział: „Oto jestem”. „Co ci powiedział? – spytał Heli. – Nie ukrywaj niczego przede mną! Niech cię Bóg ciężko ukarze, jeśli ukryjesz przede mną cokolwiek z tego, co do ciebie powiedział!”. Wtedy Samuel opowiedział mu wszystko, nie tając niczego. Na to Heli powiedział: „On jest Panem! Niechaj postąpi, jak Mu się podoba!”.

Samuel dorastał, a Pan był z nim i sprawiał, że wszystko, co powiedział, spełniało się. Tak wszyscy Izraelici, od Dan do Beer-Szeby, poznali, że Samuel jest wiarygodny jako prorok Pana. A Pan w dalszym ciągu ukazywał się w Szilo, bo właśnie w Szilo Pan po raz pierwszy objawił się Samuelowi. Słowo Pana.

Samuel głosił słowo całemu ludowi Izraela (1 Sm 3,1–4,1).
 


W tej skomponowanej z wielkim kunsztem opowieści czasownik „zawołać” powtarza się kilkakrotnie i nadaje swoje znaczenie całości. Zachowamy w pamięci trzy aspekty. Przede wszystkim nieporozumienie w mocnym znaczeniu tego terminu jako „brak zrozumienia”[6], które jest główną sprężyną intrygi. Trzykrotnie Samuel bierze głos Boga za głos Helego, ojcowski głos tego, kto dwukrotnie nazwał go „swoim synem”. Dopiero obudzony po raz trzeci kapłan nagle pojmuje, że to Bóg woła dziecko, i przekazuje chłopcu słowa, które pozwalają mu odpowiedzieć Panu. W ten sposób nieporozumienie się wyjaśnia: różnica między głosem ojcowskim a głosem Boga zostaje jasno określona, co nie oznacza, że Samuel przestaje słuchać głosu swojego „ojca”. Wręcz przeciwnie, następnego dnia ze zwykłą skwapliwością odpowiada „Oto jestem”, gdy Heli woła go znowu. Stopniowo zdobywa się na odwagę i stając przed kapłanem opowiada, nie ukrywając niczego, co widział i słyszał; prawdę mówiąc to właśnie Heli i jego sposób zwracania się do Samuela upoważniają tego ostatniego do dokonania ostatecznego kroku od bojaźni do wolności.

Narrator rejestruje tę ewolucję: zwrócił już uwagę, że „mały Samuel dorastał w obecności Pana” (1 Sm 2,21) i że „rósł i coraz bardziej podobał się Panu i ludziom” (1 Sm 2,26). W ostatnim epizodzie, w sytuacji narastającego nieporozumienia notuje, że „Samuel jeszcze nie znał Pana” i że „jeszcze Pan mu się nie objawiał” (1 Sm 3,7). Ale po stwierdzeniu, że chłopiec usłyszał wreszcie głos Boga i podzielił się z Helim tym, czego się dowiedział, dodaje: „Samuel dorastał, a Pan był z nim i sprawiał, że wszystko, co powiedział, spełniało się” (1 Sm 3,19). Z dziecka, które słucha, Samuel stał się mężczyzną, który mówi; narrator opisuje to następnie z użyciem terminów bardziej „technicznych”: „Tak wszyscy Izraelici […] poznali, że Samuel jest wiarygodny jako prorok Pana” (1 Sm 3,20).

W tym udanym wtajemniczeniu w doświadczenie słuchania Boga, z jego skutkami w postaci dojrzewania Samuela jako człowieka, Heli odgrywa oczywiście rolę decydującą. To druga sprawa, jaką powinniśmy wyjaśnić, interesując się teraz osobą kapłana i aspektami wspólnotowymi i instytucjonalnymi relacji. Jeżeli uważnie prześledzimy reżyserię opowieści przedstawioną w długim wprowadzeniu (1 Sm 3,1–3), uderza nas kontrast między Helim a Samuelem. „W owych czasach Pan rzadko przemawiał, a jeszcze rzadziej objawiał się w wizjach”. Była to reminiscencja duchowego upadku domu Helego, piętnowanego przez Bożego człowieka (1 Sm 2,27–36). Kapłan został przedstawiony jako prawie niewidomy (1 Sm 3,2) starzec (1 Sm 2,22), nieomal zupełnie nieaktywny: „leży na swoim zwykłym miejscu”. Tymczasem o Samuelu mówi się, że „jest w służbie Pana”, nawet jeżeli w danej chwili śpi w „świątyni Pana w pobliżu Arki Bożej”; lampa Boża, która świeciła tylko nocą, „paliła się jeszcze”. Czy symbolizuje ona, jak w dalszym tekście Księgi Samuela, lud Izraela i jego króla oraz groźbę, jaka zawisła nad nimi, jeżeli Bóg się wycofa (zob. 2 Sm 21,17)? Niezależnie od tego symbolicznego wymiaru, rywalizacja między Helim a Samuelem jest wyczuwalna już w tym wprowadzeniu.

Prawda, że kapłan został oskarżony dwukrotnie, w przepowiedni Bożego człowieka i w skierowanych do Samuela słowach Boga: „Dlaczego szanujesz bardziej swoich synów aniżeli mnie?”, pyta prorok (1 Sm 2,29). „Przestrzegałem go, że potępię nieodwołalnie jego ród z powodu grzechów, którymi jego synowie obrażali Boga. On wiedział o tym, ale ich nie upomniał” (1 Sm 3,13) – stwierdza słowo Boże. Ale opowieść pokazuje jednocześnie, że w stosunku do Samuela Heli odgrywał rolę ojcowską aż do końca: to on rozpoznał wezwanie jako głos Boga i nauczył dziecko zwracać się do Niego; to znowu on wezwał Samuela i skłonił go do mówienia prawdy; to wreszcie on okazał się zdolny do wysłuchania z ust swojego konkurenta słów, które go osądzały: „On jest Panem! Niechaj postąpi, jak Mu się podoba!” (3,18).

Upadek domu Helego jest w rzeczywistości przejawem kryzysu instytucjonalnego i zakwestionowaniem tradycji przekazywania godności kapłańskiej z ojca na syna. Zmiana musi nastąpić, zapowiadając inne bolesne zmiany, jak zastąpienie domu Saula przez dom Dawida, przedstawione w Drugiej Księdze Samuela. Przyczyną jest tu z pewnością upadek człowieka, ale pojawia się też tajemniczy element kontynuacji, gdy ten, który musi się usunąć, pozwala rywalowi rosnąć.

Gdy cofniemy się do początku opowieści – co możemy zrobić, kiedy dorośniemy i posuniemy się w latach, dodajmy mimochodem! – zobaczymy, że przychodzące z wysoka wezwanie i jego wysłuchanie były przygotowywane od dawna: w opowieści Jeremiasza ten ostatni słyszy, jak Bóg mówi do niego (Jr 1,5; zob. także Iz 49,1): „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Zanim przyszedłeś na świat, uświęciłem cię i ustanowiłem prorokiem”. Zatrzymajmy się na tym ostatnim aspekcie opowieści, próbując ustalić, co przygotowało Samuela do usłyszenia wezwania.

Można by w gruncie rzeczy zadowolić się stwierdzeniem, że Samuel jest owocem cudu, co predestynuje go do jego przyszłej roli. Ale w powołaniu syna zasadniczą rolę gra ludzka natura Anny. Ukochana żona Elkany nie pozwala się sprowadzić do problemu swojej bezpłodności ani ograniczyć do rywalizacji z Peninną. Wytrzymuje potraktowanie przez Helego jako „kobiety zepsutej” (1 Sm 1,16) podobnej do jego własnych synów, których narrator nazywa nikczemnikami, bo „nie liczyli się z Panem” (1 Sm 2,12). Anna modli się „ w głębi serca” (1 Sm 1,13), zwierzając się Bogu ze swoich cierpień i udręk. Prosząc Go o chłopca, a równocześnie wyrzekając się dziecka, które od Niego otrzyma, odsłania prawdziwe źródło płodności. Od razu powierza małego Samuela Helemu, który z kolei powierza go Bogu. Nawet jeżeli rola Helego jako „przewodnika” jest niezbędna, predyspozycje Samuela do służby Bożej i słuchania Pana mają inne źródło: zakładają istnienie zasobów duchowych, które pochodzą z daleka.

Te trzy aspekty: przezwyciężenie „nieporozumienia”, rola „przewodnika” i predyspozycje „wyssane z mlekiem matki” stanowią trzy zasadnicze elementy wszelkiego powołania. Zanim je rozważymy bardziej szczegółowo i uzupełnimy, posłuchajmy głosu Boga, który powiąże i połączy wszystkie te elementy.

_______________
Przypisy:

[6] Po francusku nieprzetłumaczalna gra słów: „malentendu” – nieporozumienie i „mal entendre” – źle usłyszeć – przyp. tłum.


Zobacz także
Karolina Polak

Joanna Beretta Molla, Agata Mróz i Jessica Council – trzy kobiety, które za nic miały ratowanie własnego zdrowia w obliczu życia lub śmierci swojego nienarodzonego dziecka. Bohaterki „niemalowane”, dowody na to, że za życie innych warto oddać swoje własne. Nie tylko odmówiły dokonania aborcji lecz również zrezygnowały z podjęcia leczenia, które mogłoby je ocalić, ale byłoby niebezpieczne dla życia i zdrowia dziecka.

 
Maria Krzemień
Doba po dobie nasze ciało małymi krokami zbliża się do śmierci, obumierają komórki nerwowe, zdolności poznawcze, niećwiczone, cofają się. Z wiekiem coraz liczniejsze są błędy, których nie udało się nam naprawić, a szanse na zmianę kierunku życia coraz mniejsze. Tracimy małe i duże możliwości, niewiele znaczące i kluczowe relacje, tracimy też siłę, zdolności i młodość. Żyjąc, tracimy nieustannie. 
 
Michał Gryczyński
W gronie apostołów dwóch nosiło imię Jakub, toteż dla rozróżnienia nadano im przydomki Starszy (Większy) i Młodszy (Mniejszy). Ten pierwszy był synem Zebedeusza i Salome. Bratem Jakuba był św. Jan Ewangelista. Obaj bracia, razem z ojcem, trudnili się rybołówstwem nad Jeziorem Tyberiadzkim. Powołani do grona Dwunastu nazwani zostali przez Jezusa „synami gromu”, ponieważ wyróżniali się gwałtownym usposobieniem. Jakub należał do tych uprzywilejowanych uczniów, którzy byli świadkami wskrzeszenia córki Jaira, Przemienienia na górze Tabor i konania Jezusa w Ogrójcu.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS