logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Christoph Theobald
Rozeznawanie powołania. Odkrycie, wybór, rozwój
Wydawnictwo W Drodze
 


Czy ono na nas „spada” z nieba i jesteśmy „skazani” na określoną rolę społeczną, bez możliwości decydowania?
A może podejrzewamy Boga o to, że zamierza nas „wcisnąć” w przygotowany z góry życiowy gorset?
Jak szukać i znaleźć swoje miejsce w życiu?
 
Odpowiedzi na te pytania pomaga znaleźć książka Christopha Theobalda – oryginalna i głeboka, odpowiednia na czasy przemian, jakie obecnie przeżywamy. Uczy nas, jak mamy odkrywać w naszym życiu chrześcijańskie powołanie „bycia człowiekiem”, meżczyzną czy kobietą, i dostrzegać bogactwo powołań osobistych, które rodzą się w Kościele. 
 

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7033-828-2
Stron: 280
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę 
 
 

 

Mojżesz, Eliasz i inne opowieści o powołaniu

Kolejne lektury pozwolą nam wzbogacić naszą wrażliwość na słuchanie „głosu” Boga – udamy się śladami tych, którzy zaludniają księgi Starego, a potem Nowego Testamentu.

1. Księga Wyjścia, podobnie jak początek Księgi Samuela, przedstawia opowieść o dzieciństwie Mojżesza, które kończy się doświadczeniem powołania, wezwaniem przez Boga i wysłaniem z misją (Wj 2,23–4,17). Potrafi my teraz zidentyfi kować główne elementy wydarzenia: drogę, która prowadzi na górę Boga (Wj 3,1), zawołanie go jego imieniem „Mojżeszu, Mojżeszu!” i odpowiedź: „Jestem!” (Wj 3,4). Kontekst jest jednak bardzo różny od opowieści, które studiowaliśmy powyżej. Wszystko zaczyna się od dziwnego zdarzenia, które nagle zakłóciło codzienną pracę Mojżesza: „widział, jak ogień płonął wśród cierni, lecz ich nie spalał” (Wj 3,2–3). Zjawisko zaintrygowało go. Wizja poprzedza tu doświadczenie słuchania. Dziwny symbol paradoksalnej obecności Boga w połączeniu z głosem, który oznajmia: „Ja jestem Bogiem twojego ojca, Bogiem Abrahama…”, skłania Mojżesza do gestów szacunku wobec tak absolutnej odmienności: zdjąwszy z nóg sandały, zasłania sobie twarz, ponieważ obawia się patrzeć na Boga (Wj 3,5–6).

Bóg usłyszał już jęki i krzyk ludu Izraela z głębi jego niewoli: „Spojrzał Bóg na Izraelitów i zrozumiał...” (Wj 2,23–25). Mojżesz widział ciężką pracę swoich braci. Chciał na własną rękę uwolnić ich, stosując przemoc, musiał więc uciekać (Wj 2,11–15). Czy rzeczywiście usłyszał swoich braci? Teraz Bóg, który widzi i słyszy, ponawia obietnicę daną ojcom i wysyła Mojżesza, żeby wyprowadził z Egiptu synów Izraela (Wj 3,7–9).

Dyskusja, która rozpoczyna się między Mojżeszem i Bogiem, mogłaby równie dobrze toczyć się w nas, czytelnikach tego tekstu. Dotyczy ona tożsamości, czyli „imienia” Tego, który wysyła Mojżesza, wiarygodności wysłannika w oczach ludu, do którego został wysłany, i wreszcie możliwości samego wysłannika: „Zważ, Panie, że nie jestem dobrym mówcą. […] Mam ociężałe wargi i niewprawny język” (Wj 4,10). Za każdym razem Bóg czyta w myślach wahającego się interlokutora i prowadzi go dalej. Zaczyna od objawienia swojego imienia: „Jestem tym, kim jestem”. Mówi: „Tak masz powiedzieć Izraelitom: »Jestem« posyła mnie do was” (Wj 3,14). Cóż za sposób przedstawiania się! Ze swojego niezwykłego „schronienia” Bóg objawia się w swojej absolutnej niepowtarzalności, zabraniając wszelkiego przywłaszczania Go sobie. Więcej, wzywa tych, do których się zwraca, do zaufania przyszłości, którą im obiecuje! Daje Mojżeszowi środki, które uwiarygodnią go w oczach tego spragnionego znaków ludu i upewnia go co do jego możliwości: „Kto daje człowiekowi usta? Kto czyni go niemym, głuchym, widzącym lub niewidomym? Czyż nie ja, Pan? Teraz więc idź. Ja będę przy twoich ustach i pouczę cię, co masz mówić” (Wj 4,11–12). Wobec odmowy Mojżesza zaczyna się gniewać i odwołuje się do jego zdrowego rozsądku: „Czyżbyś miał na myśli twojego brata Aarona, lewitę? Wiem, że on potrafi płynnie przemawiać. Wyruszył właśnie na spotkanie z tobą i ucieszy się na twój widok. Przemów do niego i przekaż mu te słowa. A ja będę przy ustach twoich i jego i pouczę was, co macie czynić” (Wj 4,14–15).

Medytując nad tym tekstem, czytelnik może zadać sobie pytanie o swój własny sposób słuchania: jak to jest z moją skłonnością do akceptowania tego, co niezwykłe, co w życiu codziennym otwiera we mnie coś na kształt wyłomu i pozwala słyszeć Tego, który woła mnie po imieniu? Możemy także pójść o krok dalej i zadać sobie pytanie: czy słyszymy tych, którzy wokół nas jęczą w niewoli, a przede wszystkim – czy rzeczywiście słyszymy Boga, który widzi i słyszy udrękę ludzi nazywanych przez nas „braćmi” (Wj 2,11)? Tak czytając tekst, czytelnik rozpoczyna w sposób nieunikniony wewnętrzną debatę, w której mieszają się wszelkie rodzaje obaw. Co ze spójnością tego, co słyszymy wewnętrznie? Dlaczego mamy interesować się właśnie tym człowiekiem czy tą grupą osób, skoro nawet nie mamy pewności, że naprawdę chcą wydobyć się z nędzy? A wreszcie: czy rzeczywiście jesteśmy w stanie konsekwentnie doprowadzić do końca nasz chwilowy przypływ szlachetności? Wewnętrzna dyskusja jest niezbędna; trzeba tylko zdać sobie sprawę, że ona się już zaczęła i zlokalizować opory, które przeciwstawiamy naszym najgłębszym i najbardziej obiecującym „intuicjom”.

2. Aby głębiej zastanowić się nad kwestią podstawową: co ze spójnością tego, co słyszymy wewnętrznie?, przejdźmy od Mojżesza do proroka Eliasza, tak jak to czyni Nowy Testament (Mk 9,4//)[7]. Eliasz wykonał już swoje zadanie, zacięcie walcząc z prorokami Baala, bóstwa płodności i urodzaju, którego kult cieszył się z tego tytułu poparciem władzy królewskiej. Skorzystał z gościnności wdowy z Sarepty, co pozwoliło mu przeżyć w okresie głodu (1 Krl 17,18). Ścigany przez Izebel, żonę króla Achaba, udał się na pustynię i dopuścił do tego, że opanowało go pragnienie śmierci: „Panie, mam już dość wszystkiego, zabierz moje życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków” (1 Krl 19,4–5). Dwukrotnie obudzony przez anioła, nakarmiony plackiem pieczonym na rozżarzonych kamieniach i orzeźwiony odrobiną wody, zdołał iść czterdzieści dni i czterdzieści nocy, odtwarzając w ten sposób drogę, którą przebyli Mojżesz i synowie Izraela do góry Boga. Wracają tu niektóre motywy znane z poprzednich opowieści: droga ku górze, rozmowa z Bogiem, posłanie. Jaskinia w górze Horeb, gdzie spędził noc, przypomina szczelinę skały, w której Mojżesz przeżył swoje doświadczenie Boga po zniszczeniu adorowanego przez lud złotego cielca (Wj 33,21–23).

Zauważywszy te powtórzenia, zrozumiemy, że zawsze idziemy po śladach tych, którzy nas poprzedzili, zwłaszcza jeżeli chodzi o tak fundamentalne doświadczenie wewnętrzne, jak słuchanie głosu Boga. Ale dostrzegamy także, że każde doświadczenie jest nowe: Eliasz, powtarzając dawną drogę, wydaje się wiedzieć, dlaczego to robi. To właśnie sugeruje Pan, kiedy wzywa go i pyta właśnie o miejsce, w którym się w tej chwili znajduje: „Co ty tu robisz, Eliaszu?”. Eliasz odpowiada, przypominając sobie własną historię i obawy, że wraz z nim zniknie w Izraelu wiara w Boga. Pan nakazuje mu wyjść z jaskini i „stanąć na górze przed Panem”. Podobnie jak Abraham i Mojżesz, w najostrzejszej fazie kryzysu, który przeżywa, Eliasz wezwany zostaje do stawienia się przed Bogiem, bezbronny wobec tego, co się stanie, i bez jakiejkolwiek ochrony. A jednak jego doświadczenie jest inne niż Mojżesza: „poprawia” ono albo nadaje inny obrót, miejmy odwagę to powiedzieć, doświadczeniu wielkiego prawodawcy, jego poprzednika:
 

Pan właśnie wtedy przechodził: potężny wicher rozłupywał góry i kruszył skały przed Panem, ale Pan nie był w wichrze; a po wichrze – trzęsienie ziemi, lecz Pan nie był w trzęsieniu ziemi; po trzęsieniu ziemi – ogień, ale Pan nie był w ogniu; a po ogniu – szmer łagodnego powiewu. Gdy tylko Eliasz go usłyszał [jak Mojżesz], zasłonił twarz płaszczem i wychodząc, stanął u wejścia do jaskini (1 Krl 19,11–13).
 

Wówczas po raz drugi usłyszał pytanie Boga, przypisywane teraz „głosowi” brzmiącemu jakby w „szmerze łagodnego powiewu”. Pan poleca Eliaszowi powrót do punktu wyjścia i wyznacza mu misję namaszczenia nowego króla Aramu, nowego króla Izraela oraz obiecuje, że będzie mógł namaścić ucznia, Elizeusza, na swojego następcę. Prorok ma więc kontynuować walkę; zewnętrznie nic się na pozór nie zmieniło, a jednak wszystko jest nowe, ponieważ usłyszany głos zamieszkał w pewien sposób w jego „zazdrości o Pana”(1 Krl 19,10.14) i teraz kieruje Eliaszem. Jaka jest siła tego głosu – zapytamy. Przyznajmy zaraz, że prawie żadna. Tym potężniejszy jest jednak jego efekt: stojący niedawno na progu śmierci Eliasz podejmuje od nowa swoją służbę, choć – bez wątpienia – pełni ją teraz w zupełnie inny sposób.

3. Ten, kto chciałby kontynuować odkrycia w opowieściach prorockich o powołaniu i w ten sposób ćwiczyć się w słuchaniu, może odnieść się jeszcze do trzech krótkich fragmentów Izajasza, Ezechiela i Jeremiasza.

Rozpocznijmy od opisu powołania Izajasza w 6 rozdziale Księgi noszącej jego imię. Podobnie jak historia Samuela, przeżycie Izajasza ma miejsce w świątyni. Ale tu sanktuarium jest miejscem fascynującego i przerażającego objawiania się Boga; podobnie jak w następnych opisach, element wizji związany ze światem wyobrażeń epoki odgrywa ważną rolę. Wprowadza ona na scenę trudny do zniesienia kontrast między świętością Boga a doświadczeniem zagubienia lub poczuciem oddzielenia od samego siebie, wraz z całym ludem: „Biada mi!Jestem zgubiony, bo jestem człowiekiem o nieczystych wargach i mieszkam wśród ludu o nieczystych wargach, a Króla, Pana Zastępów, widziały moje oczy” (I z 6,5). Potem następuje oczyszczenie ust, które jest znakiem odzyskanej zdolności mówienia prawdy; otwiera ono jednocześnie uszy, ponieważ te dwa symbole zdolności słyszenia i mówienia zawsze występują razem: „I usłyszałem głos mojego Pana: »Kogo mam posłać i kto Nam pójdzie?«. Odpowiedziałem: Oto jestem! Poślij mnie!” (Iz 6,6–8). Rozpoznajemy tu elementy dialogu napotkane już wcześniej. Ale „głos” zwraca się do proroka w formie pytania, jakby dla podkreślenia szacunku dla jego wolności wyboru, wolności człowieka, którego ucho i usta zostały otwarte, może więc swobodnie wyrażać swoją wolę i zostać wysłanym do tych, z którymi czuje się solidarny. Nie ma żadnych wątpliwości, że jest w stanie zrealizować do końca swoje szlachetne pragnienia, choć trudno żywić jakiekolwiek złudzenia co do siły oporu tych, do których został wysłany.

Powołanie Ezechiela (Ez 1–3), przedstawione bardziej szczegółowo niż powołanie Izajasza, przebiega według tego samego schematu. Opowieść otwiera widzenie tronu niebieskiego; jest to jedynie obraz chwały Boga, która objawia się w ten sposób pośrednio, dzięki otwarciu się niebios. Następnie pojawia się doświadczenie słuchowe; zanim jeszcze poznamy treść przesłania, tekst opowiada o warunkach, w jakich się odbywa ta tajemnicza scena. Ezechiel może słyszeć głos tylko dlatego, że Duch podtrzymuje proroka stojącego naprzeciwko Boga i otwiera mu ucho: „Rzekł do mnie: »Synu człowieczy, wstań. Będę do ciebie mówił«. Gdy to powiedział, wstąpił we mnie duch, postawił mnie na nogi i słyszałem Tego, który mówił do mnie” (Ez 2,1–2). Samo przesłanie przewiduje znowu opór ze strony synów Izraela, „ludu buntowników, którzy wystąpili przeciwko Mnie”. Jak mówi głos, „Oni i ich ojcowie sprzeniewierzali się Mi aż po dzień dzisiejszy. Są oni synami o zuchwałym obliczu i zatwardziałym sercu” (Ez 2,3–4), przy czym ich wolność wyboru – „Oni zaś, czy usłuchają, czy nie” (Ez 2,5) – jest podkreślona znacznie silniej niż u Izajasza. Ten ostatni poddany został oczyszczeniu ust, aby móc mówić, zaś Ezechiel usłyszał prośbę: „Otwórz swoje usta i zjedz, co ci podam” (Ez 2,8). Ręka podała mu zwój księgi, na którym zostały zapisane „skargi, wzdychania i biadania” (Ez 2,8–3,2) ludu Izraela, tak, jakby sytuację tych, do których został wysłany, miał odczuwać „w swoich wnętrznościach”.

Ostatni fragment, jaki proponujemy czytelnikowi, jest opisem powołania Jeremiasza (Jr 1,4–19). Szczególnie ważny jest tu element „biografi czny”, jak również zaangażowanie proroka w swoją służbę. Słowo Boże od początku umieszcza moment powołania przed poczęciem i narodzeniem proroka; cytowaliśmy już to sformułowanie (Jr 1,4–5), którego apostoł Paweł użyje w odniesieniu do siebie. Podobnie jak Mojżesz, prorok wdaje się w rodzaj wewnętrznej debaty między tym, co uważa już za składową swojej egzystencji, a oporami zdrowego rozsądku: „A ja powiedziałem: Ach, Panie mój, Boże, nie umiem przemawiać, gdyż jestem młody” (Jr 1,6). Ale na Bogu te obiekcje nie robią wrażenia: wymaga po prostu posłuszeństwa: „Nie bój się nikogo, gdyż Ja jestem z tobą, żeby cię bronić” (Jr 1,8). Później Jeremiasz zwierzy się jednak: „Zwiodłeś mnie, Panie, a ja dałem się zwieść. Udało Ci się mnie pokonać” (Jr 20,7).

Jeszcze raz (zob. Iz 6,6–7) Pan dotyka ust proroka, wkładając w nie swoje słowa i przekazując mu władzę: „Ustanawiam cię dzisiaj nad narodami i nad królestwami, żebyś wyrywał i powalał, żebyś niszczył i burzył, żebyś budował i sadził” (Jr 1,9–10; 31,28). To przesłanie konkretyzuje się później w serii symbolicznych widzeń.

4. Nie możemy zakończyć przedstawiania tych ostatnich opowieści, nie zwróciwszy uwagi na dramatyczny charakter, jaki nadają doświadczeniu słuchania. Wpływa ono na stan fizyczny tych, którzy je przeżywają. Zgadzając się na nie dobrowolnie, prorok nie może nie przyznać, że dzieje się w nim i niezależnie od jego woli coś nieprzewidzianego: „Szedłem posępny z duchem rozpalonym, a Pan mnie umacniał” – zwierza się Ezechiel (Ez 3,14; zob. Iz 8,11; Jr 15,17). Opowiada, że po zniknięciu wizji, przez siedem dni leżał „osłupiały” na ziemi wśród „uprowadzonych mieszkających w Tell-Abib” (Ez 3,15). Daniel, którego jeszcze dotąd nie spotkaliśmy, opowiada: „opuściły mnie siły, bardzo pobladłem i osłabłem, tak że nie mogłem ustać na nogach. Słyszałem, jak ten ktoś [człowiek ubrany w lnianą szatę] mówił. Na dźwięk jego głosu nieprzytomny upadłem na twarz” (Dn 10,8–9). Tak jakby kontrast między boskim głosem i buntem synów Izraela stał się dla proroka nie do zniesienia i powodował u niego „ból, który trwa bez końca”, nieuleczalną ranę (Jr 15,18).

________________________
Przypisy:

[7] Znak // wskazuje, że dla czytelnika może być interesujące sięgnięcie do równoległych wersji tego samego tekstu Ewangelii Marka, Mateusza, Łukasza i Jana.


Zobacz także
Siostra Mariola Kłos - salezjanka
Siostra Mariola Kłos - redaktorka odpowiedzialna i prowadzącą od 5-ciu lat program dla dzieci "ZIARNO". Co tydzień w sobotę rano blisko milion osób, zwłaszcza dzieci, zasiada przed ekranem swoich telewizorów by oglądnąć ten program...
 
Paweł Hańczak OCD
Przez całe wieki w potocznym myśleniu ludzi dominował pogląd, że Bóg jest Bogiem przede wszystkim sprawiedliwym, a zatem Bogiem, który karze, zsyła klęski, znaki, kataklizmy, czeka na błąd i grzech człowieka. Wiek XX przyniósł świeże spojrzenie na Boga – szczególnie poprzez orędzie Miłosierdzia Bożego św. siostry Faustyny oraz Sobór Watykański II. Ale czy to w związku z tym oznacza, że Bóg jest Bogiem przede wszystkim miłosiernym, a Jego sprawiedliwość jest na dalekim miejscu albo jej nie ma?
 
kard. Gianfranco Ravasi
Wszyscy wiemy, co wydarzyło się na uczcie, pamiętamy gest kobiety, która we łzach skuliła się u stóp Jezusa, szyderstwa współbiesiadników, przypowieść o dwóch dłużnikach opowiedzianą przez Chrystusa i jej wyjaśnienie. My natomiast chcielibyśmy wyodrębnić pełne uczucia zdanie, skierowane przez Jezusa do kobiety. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS