logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Christoph Theobald
Rozeznawanie powołania. Odkrycie, wybór, rozwój
Wydawnictwo W Drodze
 


Czy ono na nas „spada” z nieba i jesteśmy „skazani” na określoną rolę społeczną, bez możliwości decydowania?
A może podejrzewamy Boga o to, że zamierza nas „wcisnąć” w przygotowany z góry życiowy gorset?
Jak szukać i znaleźć swoje miejsce w życiu?
 
Odpowiedzi na te pytania pomaga znaleźć książka Christopha Theobalda – oryginalna i głeboka, odpowiednia na czasy przemian, jakie obecnie przeżywamy. Uczy nas, jak mamy odkrywać w naszym życiu chrześcijańskie powołanie „bycia człowiekiem”, meżczyzną czy kobietą, i dostrzegać bogactwo powołań osobistych, które rodzą się w Kościele. 
 

Wydawca: W drodze
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7033-828-2
Stron: 280
Rodzaj okładki: Miękka

 
Kup tą książkę 
 
 

 

Jezus i Jego uczniowie

Ale kim jest ten Chrystus czy Mesjasz, który powołuje Pawła apostoła, objawiając się jemu i w nim? Z pewnością pochodzi, według ciała, z ludu Izraela. Tymczasem Paweł nie chce już poznawać Go według ludzkiej oceny (2 Kor 5,16), ponieważ utożsamia się z Nim całkowicie w Jego męce i zmartwychwstaniu, które są kwintesencją całego Jego życia. Natomiast Ewangelie czynią krok wstecz i opisują życie i działalność Chrystusa Jezusa, niektóre cofają się nawet do Jego rodowodu. Mateusz i Łukasz przekazują nam opis dzieciństwa, a Łukasz opowiada o początkach życia Jezusa, ukazując na drugim planie historię Samuela, którą odnajdujemy w ten sposób nieoczekiwanie na zakończenie naszych rozważań biblijnych. Łukasz jest więc jedynym, który rzuca światło na genezę „powołania” Jezusa, wszyscy czterej ewangeliści pokazują natomiast, jak Nazarejczyk osobiście wzywa uczniów do pójścia za Nim; jeszcze raz przetniemy tu drogi Eliasza i Elizeusza. Ale zacznijmy od przeczytania Łukaszowej opowieści o dzieciństwie Jezusa, zwracając uwagę na reminiscencje historii Samuela.

1. Na ten trop prowadzi nas już pierwsza uwaga: sformułowanie „Chłopiec zaś rósł i nabierał sił, napełniając się mądrością, a łaska ( charis) Boża była z Nim” (Łk 2,40), oraz stwierdzenie poprzedzające opis Jego pierwszej pielgrzymki do świątyni jerozolimskiej i powracające zaraz po tym epizodzie w mocniejszej formie: „Jezus wzrastał w mądrości, w latach i w łasce ( charis) u Boga i u ludzi” (Łk 2,52; zob. 1 Sm 2,26). Podobny zwrot użyty został w stosunku do małego Jana Chrzciciela – „Chłopiec rósł i wzmacniał się duchowo” (Łk 1,80), ale bez wzmianki o pełni mądrości. Jezus jako nowy Samuel? W pewnym sensie tak, choć różnica okaże się fundamentalna.

Podobnie jak w opowieści o dzieciństwie Samuela, narrator prowadzi nas od tego, co wie o celu historii Jezusa, z powrotem do tajemniczych początków Jego życia, zanim zostało ono uformowane w łonie matki. Z jego opowieści wynika, że cały ciąg dalszy był już przygotowany. Maria nie jest bezpłodna jak Anna – bezpłodna jest Elżbieta – ale jest dziewicą, a pragnienia urodzenia dziecka nie zniekształca ukryta, upokarzająca rywalizacja: „Duch Święty zstąpi na Ciebie” – odpowiada anioł na jej pełne zdumienia pytanie, „dlatego Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1,35). Jej pieśń nie powtarza więc motywu przeciwstawienia kobiety bezpłodnej, która rodzi siedem razy, i matki płodnej, która więdnie. Ale centralny motyw jej Magnifi cat jest taki sam, jak pieśni dziękczynnej Anny: pochwała nieporównanej świętości i mocy Boga, który burzy zbyt ludzkie wyobrażenia o tym, czym jest sukces (Łk 1,46–56).

W już przywoływanej scenie w świątyni podczas pielgrzymki na święto Paschy między opowieścią o pierwszym doświadczeniu „powołania” Jezusa a opisem powołania Samuela pojawia się kolejna paralela. Jeżeli pamiętamy zdumiewające nieporozumienie między kapłanem Helim a Samuelem – dzięki któremu ustala się ostatecznie różnica pomiędzy głosem ojca i głosem Boga, choć Samuel nie przestaje słuchać głosu swojego „ojca” – nie sposób nie zachwycić się tym, co dzieje się tu między Jezusem, Marią i Józefem.

Po trzech dniach (!) poszukiwań rodzice odnaleźli dwunastoletniego chłopca w świątyni, gdzie „siedział pośród nauczycieli, przysłuchiwał się im i zadawał pytania”. I już wtedy sam odpowiadał, budząc zdumienie i podziw słuchaczy inteligencją swoich odpowiedzi. Nauka słuchania Słowa Bożego odbywa się w sposób tradycyjny, bez naruszania zwyczaju: słuchać nauczycieli, zadawać im pytania, samemu odpowiadać ze zrozumieniem i w końcu zasiąść między nimi. Odnajdując Jezusa, Maryja przypomina Mu relację rodzicielską: jakby zapominając o tym, co usłyszała w momencie zwiastowania, nazywa Józefa Jego ojcem: „Dziecko, dlaczego nam to zrobiłeś? Twój ojciec i ja, pełni bólu, szukaliśmy Ciebie”. Odpowiedział: „Dlaczego Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?” (Łk 2,48–49). Dla czytelnika nieporozumienie nie ulega wątpliwości, ale Jezus natychmiast je załagodził, bo dzięki rodzicom nauczył się słuchać głosu rodzicielskiego: powrócił z nimi do Nazaretu i był im posłuszny. Jednocześnie wyraźnie odróżniał „u moich rodziców” od „u mojego Ojca”, głos rodziców od tego, czego uczy Go Ojciec poprzez Pismo, ponieważ poprzez wymianę myśli z mistrzami to ostatnie stanowiło punkt odniesienia. A podczas gdy po trzecim wezwaniu kapłan „Heli zrozumiał, że to Pan woła chłopca” (1 Sm 3,8), rodzice Jezusa „nie zrozumieli tego, co im powiedział” (Łk 2,50).

Musi jeszcze nastąpić moment, w którym Jezus usłyszy bezpośrednio głos Ojca. To właśnie ma miejsce w drugim epizodzie na brzegu Jordanu po chrzcie ludu i Jego własnym chrzcie, gdy miał około trzydziestu lat (Łk 3,23). W pewnym sensie nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego: Jezus się modlił, gdy „otworzyło się niebo i Duch Święty zstąpił na Niego w postaci cielesnej jakby gołębica, a z nieba rozległ się głos: » Ty jesteś moim Synem umiłowanym, Ciebie sobie upodobałem«” (Łk 3,22). Łukasz odwołuje się tu do wersetu 7 Psalmu 2, w którym pojawia się głos z nieba. Nic w tym dziwnego, skoro Jezus właśnie się modlił. Ale tym razem usłyszał psalm z ust Ojca, który zwrócił się do Niego w sposób absolutnie wyjątkowy: „Ty jesteś moim Synem, Ja Ciebie dziś zrodziłem”. W zaskakującym skrócie narrator może więc wyliczyć całą Jego genealogię w odwrotnym porządku, cofając się aż do początków stworzenia, do „syna Adama, syna Bożego” (Łk 3,38).

Trzeci epizod dzieje się na pustyni i opisuje walkę wewnętrzną Jezusa, która jest rekapitulacją wszystkich prób, jakim poddany został naród izraelski (Łk 4,1–2.13). Jezus ma tylko jedną jedyną szansę: właściwie zinterpretować to, czego dowiedział się z Pism i od głosu, który rozległ się z nieba, a co w swoich pokusach powtarza Szatan: „Jeżeli jesteś Synem Bożym…” (Łk 4,2.9). Jezus pokonuje pokusy, zachowując właściwy stosunek do litery tekstu biblijnego. Tak, nawet diabeł może cytować Pisma! Odwołując się do tego tekstu, Jezus zachowuje postawę głęboko synowską wobec Ojca, którego głos usłyszał: „Nie samym chlebem żyje człowiek […]. Panu Bogu twemu będziesz oddawał hołd i tylko Jego będziesz czcił […]. Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, twego Boga” (Łk 4,4.8.12).

Po zwycięskiej walce wewnętrznej, o której opowiadają Pisma, wygrawszy też walkę o interpretację Pism, Jezus może je „rozwinąć” w synagodze w Nazarecie. To tu, w tym czwartym epizodzie, zwój proroka Izajasza odsłania mu Jego misję: „Duch Pana nade mną”, czyta w Księdze, zdając sobie sprawę, że tekst odnosi się do Niego: „bo mnie namaścił, abym ubogim głosił dobrą nowinę. […] abym ogłosił rok łaski od Pana” (Łk 4,17–19). I narrator opowiada dalej: „Zwinął zwój, oddał go słudze i usiadł [jak wtedy, kiedy miał dwanaście lat]. A oczy wszystkich w synagodze były w Nim utkwione. Zaczął więc mówić do nich: »Dziś [jak w Psalmie 2] wypełniło się pismo, które słyszeliście« ” (Łk 4,20–21).

Cóż to za zdumiewająca kompozycja, te cztery epizody: łącznie tworzą coś, co można by nazwać „opowieścią o powołaniu Jezusa”. Wszystko przychodzi z wysoka, a jednocześnie wszystko wyłania się z historii Jego ludu. Zasadnicze znaczenie dla procesu wtajemniczenia w słuchanie głosu Ojca mają relacje rodzinne, jak też, z innego tytułu, Pismo, w którym dźwięczy ten sam głos. Księga pojawia się stopniowo: choć nienazwana, jest obecna, gdy Jezus siedzi w świątyni wśród doktorów; poddaje mu Psalm 2, gdy modli się nad brzegiem Jordanu i nagle słyszy jeden z jego wersetów skierowany bezpośrednio do Niego przez głos z nieba; staje się obiektem walki duchowej, kiedy na pustyni musi interpretować ją właściwie w oparciu o to, co usłyszał z ust Ojca; wreszcie sam rozwija ją w synagodze w Nazarecie, określając w ten sposób wobec słuchaczy swoją misję. Aby Jezus mógł usłyszeć głos Ojca, musi go rozpoznać wśród wielu różnych głosów, które słyszy, w wirze niezbędnego, można by powiedzieć, nieporozumienia. Prawidłowość rozpoznania poddana zostaje próbie, gdy Szatan imituje nawet intonację Boga. Można byłoby powiedzieć, że pełnia mądrości w Jezusie (Łk 2,40.52) pojawia się jako skutek tej próby, zamieszania i kuszenia. Ale od początku źródłem mądrości Jezusa jest Duch Święty, który zstąpił z wysoka na Maryję. Ten sam Duch zstępuje na Jezusa, kiedy ten słyszy głos Ojca. To moc mieszkającego w Nim Ducha pozwala Jezusowi sprostać próbie; to Duch namaszcza Go na początku Jego posłania mesjańskiego. Dramatyczny charakter Jego trwającej trzydzieści lat drogi jest wyraźny, ale czytelnik otrzymuje zapewnienie o spójności wewnętrznej „powołania” Jezusa.

Czytelnik jest oczywiście od początku wprowadzony w tę opowieść, od chwili, gdy anioł mówi Maryi o Jezusie: „Będzie On wielki i nazwany zostanie Synem Najwyższego” (Łk 1,32). Nie wystarczy, że Jezus sam usłyszy, jak Ojciec Go tak nazywa: trzeba, żeby tak nazywali Go inni. Nastąpi to w świadectwach zebranych w Dziejach Apostolskich. Do tej obserwacji można jeszcze dorzucić ostatnie słowo: misja mesjańska Chrystusa może trwać i osiągnąć cel tylko wówczas, gdy znajdzie kontynuatorów przekazujących Jego przesłanie na kolejnych etapach historii ludzkości.

2. W tym punkcie opisy Łukasza i Mateusza spotykają się jeszcze raz z opowieścią o Eliaszu i Elizeuszu (zob. najpierw Łk 4,24–27). Wezwanie Elizeusza przez proroka Eliasza jest przypadkiem bardzo szczególnym w Starym Testamencie: jeden człowiek wzywa drugiego do pójścia w jego ślady (1 Krl 19,19–21). Po okresie „terminowania” (2 Krl 2,1–6) duch jednego z nich, uniesionego do nieba, spoczął na drugim (2 Krl 2,7–15). To właśnie staje się modelem „przekazania”, które ma miejsce między Jezusem a tymi, których wezwał do pójścia za sobą. Tym razem jednak nadejście królestwa stało się do tego stopnia pilne, że Jezus nie przyznaje przyszłym uczniom prawa do żadnej zwłoki. Jak Elizeusz, pierwsi uczniowie Jezusa zostali wzięci od pracy: Elizeusz orał pole, oni – łowili ryby (1 Krl 19,19 i Łk 5,1–11; zob. także Mk 1,16–20//). Ale o ile Elizeusz może jeszcze przed wyruszeniem za Eliaszem ucałować swojego ojca i matkę, o tyle Jezus nie przyznaje temu, kto chce iść za Nim, prawa do żadnej zwłoki: „Jeszcze inny powiedział: »Panie, pójdę za Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z tymi, którzy są w moim domu«. Jezus mu odpowiedział: »Ten, kto przyłoży rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie jest przydatny w królestwie Bożym«” (Łk 9,61–62//). Co do „przekazania” Ducha, trzeba czekać na początek Dziejów Apostolskich, który opowiada zarazem, jak uczniowie widzieli prawdziwego Eliasza zabranego do nieba na ich oczach (Dz 1,9; 2 Krl 2,11) i jak moc Ducha Św. zstąpiła na nich (Dz 1,8; 2,1–4).

To właśnie w tej tajemniczej relacji między Jezusem a jego uczniami mieści się „przestrzeń” początkowa powołania chrześcijańskiego. To w tym „miejscu” możemy przeżyć dzisiaj doświadczenie słuchania „głosu”, które przewija się przez całe Pisma. Wrócimy do tego oczywiście w następnym rozdziale, ale przejdźmy teraz do nas samych, czytelników Pism, którzy postępowaliśmy tą drogą aż do tego miejsca.


Zobacz także
Urszula Dudziak
Godność i wartość każdego człowieka zobowiązują do traktowania go z szacunkiem, miłością i troską. Dotyczy to zwłaszcza dziecka, które ma prawo oczekiwać od starszych, kompetentnych i doświadczonych życiowo ludzi ukierunkowania i wsparcia swego rozwoju. Taką odpowiedzialność przyjmują na siebie w pierwszym rzędzie osoby planujące stać się rodzicami. Taką odpowiedzialność podejmują również nauczyciele/wychowawcy. 
 
Elżbieta Wiater

Bóg tak bardzo przekracza ludzką zdolność pojmowania, że paradoksalność Jego objawienia uwiera. Już Izraelici szukali prostszego, a mówiąc dosadniej – bardziej ludzkiego boga. I, paradoksalnie, wcielenie Tego Jedynego tylko skomplikowało sprawę.

 
Mateusz Świstak
Słowa są jak karty z niespodziankami. Mówiąc, odkrywamy jedną po drugiej, a dzieci czekają na to, jaka będzie następna karta. Można je modulować – czasem zaskoczyć, przestraszyć, czasem rozśmieszyć. Wystarczy odkryć odpowiednią kartę. Odpowiednie wyczucie nastroju grupy, czy też pojedynczych uczestników zajęć jest zadaniem narratora. Dzieci czekają. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS