logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Henryk Seweryniak
Chrystus prawdą Boga
Zeszyty Karmelitańskie
 


Bóg pokoju czy „urojony Bóg” Dawkinsa?
 
W Kazaniu na Górze Chrystus – prawda Boga – jawi się jako prawda pokoju, prawda dobra i miłosierdzia – zmagania się z agresją drzemiącą w człowieku, z zazdrością, niechęcią, rozpychaniem się łokciami, strachem wobec innego. Czy także dzisiaj? Obecnie zaskakująco obfite owoce zbiera tzw. nowy ateizm. Książki jego głównych przedstawicieli, jak choćby Urojony Bóg Richarda Dawkinsa, stały się bestsellerami. W jakie tony uderzają „nowi ateiści”? Przywołują obrazy z 11 września, Biesłanu, a cofając się w głąb historii – holokaustu i świętej inkwizycji, twierdząc, że religia jako taka wpaja grupowy egoizm i nietolerancję wobec obcych i ex definitione prowadzi do konfliktów. Posługują się tymi mocnymi obrazami agresji i terroru, starając się w ten sposób podważyć same fundamenty religii jako otwartości człowieka na Boga i bliźnich. Więcej, wrzucając wszystkie religie do jednego worka, szczególnie atakują chrześcijaństwo. Zabieg jest prosty – jeśli chrześcijaństwo chce się widzieć jako religia agape, miłosierdzia, przebaczenia, Krzyża – to po operacji „zglajszachtowania” z tego obrazu nie pozostaje już dosłownie nic. Nawet nie do końca obiektywny obserwator musi przyznać, że „nowi ateiści” posługują się w istocie tym samym, co tak krytykują – narzędziem niebywałej i niesprawiedliwej agresji.
 
Wtóruje im w tym (niestety!) przeważający nurt kultury filozoficznej Zachodu. Dowodem na to jest choćby artykuł Marty Nussbaum Z Uniwersytetu Stanforda do Abu Graib, zamieszczony w „Dzienniku. Europa” z 3 4 listopada 2007 roku. Autorka recenzuje książkę Efekt Lucyfera Philipa Zimbardo, autora słynnego eksperymentu dotyczącego zachowań ludzi w sytuacji, w której zezwala się im na agresję, tzw. stanfordzkiego eksperymentu więziennego. W swoim artykule Nussbaum opisuje też eksperyment Stanleya Milgrama, w którym trzy czwarte badanych było gotowych poddać inną osobę bardzo silnym wstrząsom elektrycznym, jeśli tak im polecił prowadzący badania. Autorka odwołuje się wreszcie do nadużyć popełnianych przez amerykańskich żołnierzy w więzieniu Abu Graib w Iraku. Kończy swój tekst kilkoma wskazaniami dotyczącymi „rozsądnych strategii”, którymi powinno posługiwać się społeczeństwo, jeśli chce, by ludzie nie naruszali zasad w sytuacjach moralnej czy fizycznej presji.
 
Po pierwsze, podkreśla Nussbaum – od samego początku dzieci trzeba zachęcać do zastanawiania się nad tradycją i normami, które rządzą ich życiem. Trzeba zachęcać je do zadawania trudnych pytań. Potrzebujemy jak najwięcej ludzi, którzy będą umieli w porę wszcząć alarm wobec „zepsucia systemu”. Po drugie, trzeba budować kulturę osobistej odpowiedzialności. Każdy, kto kiedyś przekroczył dozwoloną prędkość, wie, że ludzie wykazują większą skłonność do złych rzeczy, kiedy są anonimowi, albo kiedy sądzą, że nikt ich nie widzi. Natomiast poczucie osobistej odpowiedzialności sprawia, że potrafią tłumić agresywne impulsy. Po trzecie, należy myśleć o tym, jak wychować dzieci, by postrzegały się nie jako anonimowych spadkobierców tradycji, lecz jako jednostki obdarzone indywidualnością. Po czwarte, uczyć postrzegania innych jako jednostki obdarzone indywidualnością. Ludzie są bardziej skłonni do zadawania krzywdy, kiedy widzą w innych anonimowych członków grupy, a nie konkretne osoby. I wreszcie, po piąte – jak widać ze wspomnianych relacji, strażnikom, którzy nie umieli dostrzec w więźniu człowieka, brakowało empatii i współczucia. Tymczasem zdolność do współczucia idzie w parze z wyobraźnią, która pozwala unaocznić cierpienie innego człowieka.
 
Daję to przydługie streszczenie, bo dla ludzi, którzy mają coś, co nazywam „smakiem chrześcijaństwa”, tekst ten jest wstrząsający. Wstrząsający nie tylko dlatego, że opowiada o sytuacjach, postawach, zachowaniach pełnych agresji i przemocy, które sprawiają, że starszy człowiek boi się wyjść na ulicę, że tak wielu brakuje dzisiaj „ekologii języka”, ale przede wszystkim dlatego, że autorzy tacy jak Zimbardo czy Nussbaum, zaliczani do czołówki zachodnich intelektualistów, są dowodem na amnezję ducha kultury atlantyckiej. Twierdzą, że trzeba wypracowywać rozsądne strategie... Trzeba wypracowywać? A kto mówi od tysięcy lat: wszyscy jesteśmy podatni na zło? Czym jest chrześcijańska nauka o grzechu pierworodnym? Kto uczy: „kochaj bliźniego jak siebie samego”? Kto przez męczenników apeluje, byśmy potrafili „kwestionować system”? Kto naucza: wszyscy jesteśmy „bliźnimi” w cierpieniu, w śmierci? Jak zachęcać dzieci do zastanawiania się nad tradycją i normami, które rządzą ich życiem, jeśli tradycji, norm nie będzie, nie ma? Co lepiej niż „nauka Krzyża” pokazuje, że zdolność do współczucia idzie w parze z wyobraźnią, która pozwala unaocznić samemu sobie cierpienie innego człowieka? „Urojony Bóg” czy „urojony człowiek”, który odciął się od korzeni prawdy o Bogu, na której wyrosła cała nasza cywilizacja?
 
Bóg z Nami
 
10 sierpnia 2007 roku w paryskiej katedrze Notre-Dame odbył się pogrzeb kard. Jean-Marie Lustigera. Przy ołtarzu blisko stu kardynałów i biskupów, pięciuset księży, a naprzeciw – w klęczniku – prezydent laickiej republiki francuskiej, przy nim premier, siedmiu ministrów, dyplomaci, przedstawiciele innych krajów. Gdzież się podziała ta laicka Francja? Żydowscy członkowie rodziny Lustigerów zasiadają w pierwszych rzędach katedry, biorąc aktywnie udział w niektórych punktach ceremonii. Żydzi i chrześcijanie razem. Pamiętam zaskoczenie, kiedy Jan Paweł II postawił biskupa Jean-Marie (Arona – takie imię nosił aż do swego nawrócenia) Lustigera na czele najważniejszego biskupstwa we Francji – metropolii paryskiej. Pamiętam tytuł artykułu, który opublikował wtedy wielki rabin Paryża: Nie można być Żydem i chrześcijaninem. A okazało się, że można… Co więcej, nie odcinając się od żydowskich korzeni, można być kardynałem świętego rzymskiego Kościoła katolickiego. Jak mówił – zwracając się do Zmarłego podczas pogrzebu – Maurice Druon, przedstawiciel Akademii Francuskiej: „Byłeś rodzajem cudu; byłeś niewiarygodnym, które się wydarza; nieprawdopodobnym, które się ujawnia; niemożliwym, które staje się możliwym; byłeś żydowskim kardynałem”.
 
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ
Dlaczego matka zmarłego syna miała przestać płakać? To oczywiste. Możemy kontemplacyjnie przypatrzeć się dalszym słowom i gestom Jezusa: „Potem przystąpił, dotknął się mar, a ci, którzy je nieśli, stanęli, i rzekł: «Młodzieńcze, tobie mówię, wstań». Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce”…
 
abp Bruno Forte
Pytasz mnie: po co się modlić? Odpowiadam ci: aby żyć. Tak, by naprawdę żyć, trzeba się modlić. Aby żyć i kochać, bo życie bez miłości nie jest życiem. To samotność w pustce, więzienie i smutek. Tylko ten, kto kocha, prawdziwie żyje. I tylko ten kocha, kto czuje się kochany, ogarnięty i przemieniony przez miłość. Jak roślina wydaje owoce tylko wtedy, gdy ogarną ją promienie słońca, tak ludzkie serce nie otworzy się na pełne i prawdziwe życie, jeśli nie dotknie go miłość. 
 
o. Mateusz Hinc OFMCap
Coraz częściej możemy przeczytać o tzw. singlach czyli osobach, które wybierają życie samotne. I, co ciekawe, dokonują takiego wyboru dlatego, że – jak same twierdzą – czują się z nim dobrze. Ale można usłyszeć też prawdę, że jest im z tym po prostu wygodniej. Jakby nie patrzeć, to prawda. Jeśli jest się samemu, można troszczyć się tylko o siebie, nie trzeba brać na siebie żadnej poważniejszej odpowiedzialności za drugą osobę czy też za dziecko. A to jest niezwykle wygodne. Można się też „poświęcić” karierze, czyli tak naprawdę znów sobie... 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS