logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
rozmowa z o. dr. Kazimierzem Fryzłem CSsR
Sakrament pojednania w kryzysie?
Kwartalnik Homo Dei
 


Rozmowa z o. dr. Kazimierzem Fryzłem CSsR, rozmawia o. Wojciech Zagrodzki CSsR

Wojciech Zagrodzki CSsR: Na początku lat 90. XX wieku ksiądz Alojzy Marcol twierdził, że praktyka spowiedzi znalazła się w kryzysie[2]. Tymczasem sondaż przeprowadzony przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego księży pallotynów prowadzi do wprost przeciwnego wniosku[3]. A zatem: jest kryzys czy go nie ma?

Kazimierz Fryzeł CSsR: Istotnie, wyniki badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego prowadzą do bardzo optymistycznego spojrzenia na praktykę spowiedzi. Trzeba jednak zauważyć, że badania te były przeprowadzone wśród osób wierzących i praktykujących, czyli statystycznie odnoszą się mniej więcej do połowy ludzi ochrzczonych w Polsce. Tymczasem ks. Marcol odnosi się do wszystkich ochrzczonych i bierze pod uwagę całościowy kryzys życia religijnego. Te dwie przywołane opinie różnią się zatem między sobą, ponieważ dotyczą innych rzeczywistości. Nie ma potrzeby ich sobie przeciwstawiać. Jeżeli jednak mamy w Polsce do czynienia w kryzysem życia religijnego, to nie należy się dziwić, że jego naturalną konsekwencją będzie kryzys w przeżywaniu spowiedzi.

Wojciech Zagrodzki CSsR: Czy mógłby Ojciec wskazać jakieś symptomy owego kryzysu życia religijnego w Polsce, w tym w szczególności kryzysu w praktyce spowiedzi?

Kazimierz Fryzeł CSsR: Miesięcznik "Więź" we wrześniu 2008 roku opublikował raport tzw. Laboratorium Więzi. Wyniki raportu są wstrząsające. Gdy chodzi o liczbę obecnych na Mszy św. niedzielnej (a to kryterium najczęściej jest brane pod uwagę przy ocenie religijności społeczeństwa), to spadek jest wyraźny, chociaż stosunkowo niewielki w porównaniu do 1990 roku. Ale gdy chodzi np. o uznawanie pewnych wartości moralnych, o miejsce wiary w hierarchii wartości kształtujących życie ludzi, to podane wyniki wskazują, że kryzys religijny dotarł już bardzo głęboko. Proszę zauważyć chociażby, jak szybko w naszym społeczeństwie, w większości katolickim, zaakceptowano tzw. wolne związki wśród młodych ludzi. Ilu rodziców przestało reagować na fakt zamieszkania swojego dziecka z kimś drugim bez ślubu! Powszechność tych zachowań objawia, że życie religijne słabnie.

Gdy chodzi o samą praktykę spowiedzi, to wskazałbym dwa symptomy pogłębiającego się kryzysu. Po pierwsze, płytkie przeżywanie sakramentu pojednania, który niekiedy staje się niemal jedynie zewnętrznym rytuałem z okazji świąt czy uroczystości rodzinnych, bez większego znaczenia dla osobistego nawrócenia. Czasami praktyka spowiedzi zdaje się wymuszona czy to przez przykazanie kościelne, czy też przez wręczaną kartkę do spowiedzi. Czy zresztą fakt wręczania kartek na spowiedź sam w sobie nie jest już czymś bardzo wymownym? Drugim symptomem jest schematyczny rachunek sumienia i w konsekwencji nie mniej schematyczne wyznanie grzechów w konfesjonale, za czym kryje się nikła świadomość grzechu.

Wojciech Zagrodzki CSsR: Czy dostrzega Ojciec jakieś przyczyny kryzysu spowiedzi?

Kazimierz Fryzeł CSsR: Na kryzys praktyki spowiedzi trzeba patrzeć w kontekście szerszego kryzysu życia religijnego: nie da się przeżywać głęboko sakramentu pojednania bez życia duchowego w przyjaźni z Bogiem, które wyraża się w modlitwie, w solidnym pełnieniu swojego powołania, w życiu eucharystycznym itp. Ale również trzeba dostrzec kontekst kulturowy, w którym przyszło nam żyć. A we współczesnej kulturze trzeba wskazać zwłaszcza na narastający relatywizm moralny. Świat współczesny w wyniku ekspansji środków komunikacji, a zwłaszcza internetu, stał się "globalną wioską". Człowiek ma dostęp do przeróżnych informacji, spotyka się z różnymi światami wartości, ocen. W obliczu pluralizmu wartości człowiek może się bardzo łatwo pogubić w jasnym odróżnianiu dobra od zła. Jeśli znajdzie się w sytuacji, w której autorytet Boga staje się słabszy (skoro słabnie wiara, to musi słabnąć zdolność odwołania się do autorytetu Boga), to zaciera się granica pomiędzy grzechem i nie-grzechem. Stąd już tylko krok do utraty poczucia grzechu.

Ponadto wskazałbym na dość słabą u naszych wiernych znajomość orędzia biblijnego, a także katechizmu Kościoła. Dla wielu edukacja religijna kończy się zasadniczo na poziomie szkoły średniej, jeśli nie gimnazjum. Jedynie nieliczni korzystają z różnych form katechezy dorosłych. Czy można się dziwić, że w takiej sytuacji zagrożenie utraty zdolności odróżniania dobra od zła jest bardzo realne? Jeśli człowiek nie przeżywa dramatu grzechu, to nie ma w nim pragnienia nawrócenia, nie ma potrzeby zbawienia. Jeśli w takiej sytuacji przystąpi do spowiedzi, to często nie będzie ona owocem pragnienia odnowy swojego życia.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
ks. Andrzej Zwoliński
Produkt narodowy, dochód i rozchód narodowy są sobie równe, jeśli: wydatki pochodzą tylko z dochodów tego samego okresu; cały dochód okresu jest wydatkowany; cały produkt okresu jest sprzedany; produkt sprzedany wyprodukowany był w tym samym okresie. Celem jest zaspokojenie potrzeb społeczeństwa.
 
Błażej Tobolski
Co przeszkadza włączyć do liturgii Mszy Świętej jakiś śpiew gregoriański, chociażby z repertuaru podanego w Śpiewniku kościelnym ks. Jana Siedleckiego? Śpiew gregoriański jest nie tylko własnym śpiewem Kościoła, nie tylko legł u podstaw wszelkiej muzyki europejskiej, ale dzisiaj, przez swą antyczność, odmienność, wokalność, modalność, ametryczność, jest śpiewem ponadczasowym, nieziemskim, innym niż wszystko, co nas otacza. 

O miejscu muzyki w liturgii, muzycznym wykształceniu duchownych i „nieziemskim” śpiewie gregoriańskim z ks. dr. Wojciechem Kałamarzem z Międzyuczelnianego Instytutu Muzyki Kościelnej w Krakowie rozmawia Błażej Tobolski
 
Marek Blaza SJ
W sakramencie pojednania grzech osądzany jest z perspektywy przeszłości (żal za grzechy) i wiąże się jednocześnie z postanowieniem poprawy dotyczącym przyszłości. Dlatego przynajmniej niektórzy penitenci odnoszą wrażenie, że sam żal za grzechy jest „łatwiejszy do wypełnienia” od postanowienia poprawy, ponieważ potępienie popełnionego grzechu odnosi się do rzeczywistości przeszłej, dokonanej, której już nie można w żaden sposób zmienić. Natomiast postanowienie poprawy dotyczy przyszłości, której przecież nie da się przewidzieć. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS