Prolog
Otwieram ponownie plik Pierwsza wersja w folderze Książki w opracowaniu. Komputer dokładnie pokazuje mi datę ostatniego otwarcia tekstu: 8 listopada 2008. Niesamowite: minęły prawie trzy lata.
W tym czasie wydałem co najmniej trzy książki oraz doświadczyłem intensywnego, znaczącego, ale i pełnego udręki okresu życia.
Od trzech lat nie znajduję w sobie odwagi, by powrócić do rozważań nad cierpieniem, rozpoczętych tamtej pochmurnej jesieni. Myślałem o tym już wiele razy, odczuwając niemalże udrękę, ukryte poczucie winy w związku z tym, że wciąż jeszcze ich nie spisałem, lecz, koniec końców, zawsze odkładałem to na później.
Od co najmniej pięciu lat wydawca prosi mnie o esej na temat cierpienia. Zwlekałem, wynajdując tysiące wymówek, mówiąc mu, że nie jestem gotowy, że nie dam rady, że mnie przecenia… Potem, co jakiś czas, pytałem kilku zaufanych przyjaciół, co sądzą o możliwości wydania tak pracochłonnego tekstu. Wszyscy oni okazali entuzjazm i zainteresowanie. „Jak wspaniale byłoby móc przeczytać książkę o sensie cierpienia, która wyjaśniałaby, co wspólnego z bólem ma Bóg! Żebyś wiedział, ilu ludzi tego potrzebuje! Ból to naprawdę poważny problem! No dalej, Paolo, czemu jej nie napiszesz?”
Uff.
Dziś postanowiłem zmierzyć się z problemem. Szczerze mówiąc, pomysł był taki, aby wspiąć się na wysokość trzech tysięcy metrów, przedarłszy się przez wciąż jeszcze wysoką warstwę śniegu, i nagrać komentarz video do Ewangelii na drugą niedzielę Wielkiego Postu, Ewangelii, która mówi o przemienieniu Jezusa na górze Tabor. Coś wspaniałego! Prognozy meteorologiczne okazały się jednak zdradliwe i na zewnątrz mży. Poddaję się nieprzychylnemu losowi i robię rachunek sumienia. Z jakiego przeklętego powodu nie chcę napisać tej książki?