logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Przemysław Radzyński
Słowo ”współbrat” to nie pusty frazes
eSPe
 


O życiu i zasadach panujących w seminarium opowiada rektor Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Pijarów w Krakowie o. Marek Kudach SP w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
 
Czym różni się życie kleryka w seminarium od ucznia w internacie czy studenta w akademiku lub na stancji?
 
Podstawowa różnica polega na tym, że kleryk każdego dnia od dwóch do trzech godzin modli się, czyli pielęgnuje swoją więź z Bogiem. Na drugim miejscu podkreśliłbym to, że żyje w rytmie codziennego, wspólnego planu dnia. Nie dysponuje więc czasem według własnego uznania, tzn. nie może np. wyjść kiedy chce na miasto, do kina itd., co oczywiście nie znaczy, że tych rzeczy w ogóle nie robi.
 
Czyli swobody w wyjściu do sklepu albo kina nie ma?
 
Klerycy nie muszą zgłaszać sytuacji stałych – faktu, że wychodzą na wykłady czy pospacerować do ogrodu. Jeśli natomiast potrzebują wyjść do lekarza, biblioteki, chcą coś kupić w sklepie lub wybrać się do kina, muszą poprosić o pozwolenie.
 
 Skoro mowa o kinie, to proszę powiedzieć jak w seminarium można spędzać wolny czas?
 
Sposób spędzania wolnego czasu zależy – jak w każdej grupie ludzi – od osobistych zainteresowań i preferencji. Jedni czytają książki, inni uprawiają sport, ktoś spotyka się ze znajomymi, a ktoś inny szuka samotności na łonie przyrody, surfuje po Internecie lub ogląda film. Część wolnego czasu spędzamy razem, aby budować naszą wspólnotę – tutaj podstawową formą jest codzienna poobiednia rekreacja. Mniej więcej raz na dwa miesiące przypada tzw. dzień rektorski, kiedy każdy z kleryków samodzielnie planuje sobie dzień – może go spędzić samotnie, w gronie innych kleryków czy znajomych spoza seminarium.
 
A czy w seminarium jest szansa na rozwijanie indywidualnych pasji?
 
Pasje są bardzo ważne w życiu człowieka i życie zakonne nie oznacza rezygnacji z tych pasji. Ograniczenia w ich rozwijaniu powstają przede wszystkim ze względu na bardzo wypełniony program dnia (np. nie można jeździć na rowerze w czasie wspólnych modlitw), wysokich kosztów (trudno byłoby uprawiać w seminarium systematycznie kosztowne narciarstwo) czy charakteru (nie do pogodzenia z tego rodzaju życiem są intensywne, częste wycieczki lub podróże zagraniczne). Największa pasja będzie zawsze drugorzędna wobec troski o życie modlitewne oraz obowiązków duszpasterskich.
 
Wspomniał Ojciec o spotkaniach kleryków z osobami spoza seminarium. Czy one mogą się odbywać w pokojach kleryków?
 
Gości podejmujemy w wydzielonej sali, tzw. rozmównicy. W pokojach byłoby to niemożliwe po prostu z braku warunków, gdyż w pokoju kleryka znajduje się jedynie biurko, krzesło, łóżko i szafa, nie ma więc nawet gdzie usiąść. Staramy się pielęgnować tradycyjną zakonną klauzurę.
 
 
Czy te zasady – jak choćby przyjmowanie gości w rozmównicy – są gdzieś spisane? Jest jakiś seminaryjny regulamin?
 
W pijarskim seminarium regulamin powstał wiele lat temu. Jednak nowemu klerykowi nie daję do ręki jego papierowej wersji. Zasady funkcjonowania seminarium poznaje on bezpośrednio ode mnie, innych formatorów i kleryków, przyglądając się i żyjąc nimi. Raz w roku, na początku roku akademickiego, przy okazji planowania, dokonujemy rewizji sposobu funkcjonowania seminarium i wprowadzamy ewentualne zmiany. Jeszcze inne, drobniejsze rzeczy omawiane są na bieżąco podczas cotygodniowych spotkań.
 
Co regulamin mówi o korzystaniu z osobistych komputerów, Internetu, telefonów komórkowych w seminarium?
 
Pijarscy klerycy posiadają osobiste komputery – jest to dzisiaj po prostu narzędzie pracy. Nie mają natomiast w pokojach Internetu, lecz korzystają z niego w sali komputerowej. Podobnie na co dzień klerycy nie używają telefonów komórkowych. Mają je przy sobie podczas wakacji czy innych wyjazdów, jednak wracając do seminarium oddają telefon rektorowi. Mogą natomiast wówczas bez przeszkód korzystać ze wspólnego telefonu stacjonarnego. Ograniczenie na kilka lat dostępu do Internetu czy osobistego telefonu ma pomóc w prowadzeniu życia duchowego, które wymaga ciszy. Jest jakąś odtrutką i przywróceniem normalności w czasach, kiedy smartfon jest niemal zrośnięty z naszym ciałem a podłączenie do Internetu wydaje się nam równie niezbędne do życia jak dostęp do tlenu.
 
Klerycy podobnie jak inni studenci mają trzymiesięczne wakacje w roku akademickim. To jest rzeczywisty czas urlopu dla nich? Mogą w tym czasie odwiedzić np. dom rodzinny?
 
Alumni jeżdżą do domu rodzinnego dwa razy do roku: w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia na około tydzień i w czasie wakacji na około 25 dni. Prócz tego biorą udział w ważnych uroczystościach rodzinnych, np. chrzciny czy ślub kogoś bliskiego. Oczywiście jadą również do domu w wypadku ciężkiej choroby czy śmierci członka rodziny. Ferie zimowe spędzają wspólnie, podobnie jak tydzień letnich wakacji. Pozostały czas trzymiesięcznych akademickich wakacji to obozy z dziećmi i młodzieżą, pielgrzymki i akcje powołaniowe, własne rekolekcje, dyżur w seminarium, pomoc przy przednowicjacie, w zakrystii itp.
 
Istnieje możliwość wyjazdu za granicę?
 
Na wyjazd zagraniczny podczas wakacji klerycy potrzebują, jak każdy pijar, pozwolenia ojca prowincjała.
 
 
Boże Narodzenie – jak klerycy obchodzą czas tych i innych świąt?
 
Wigilię i pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia spędzamy w seminarium, razem z sąsiednią wspólnotą parafialną z Rakowic. W drugi dzień świąt, jak wspominałem, wyjeżdżają do rodzinnych domów na kilka dni wypoczynku. Klerycy z V roku, przygotowujący się do złożenie ślubów wieczystych, wyjeżdżają do rodzin już na Wigilię. Wszyscy powracają do seminarium na Uroczystość Objawienia Pańskiego przypadającą 6 stycznia.
 
Wielki Tydzień i Triduum Paschalne przeżywamy całą wspólnotą w seminarium. Czas przedświąteczny jak wszędzie związany jest z gruntownymi, większymi porządkami i przygotowaniami. Po świętach natomiast można chwilę odpocząć, zorganizować wspólną wycieczkę.
 
Ojciec jest rektorem zakonnego seminarium. Czym ono różni się od seminariów diecezjalnych?
 
W seminarium zakonnym silny akcent kładziony jest na wychowanie do życia wspólnego, które prowadzimy później w małych wspólnotach. Życie księży diecezjalnych jest życiem bardziej indywidualnym, bez wspólnych modlitw, posiłków, tak mocnego pielęgnowania wzajemnych więzi. Życie wspólne nie jest łatwe, jesteśmy raczej indywidualistami, stąd już w seminarium staramy się tego uczyć i praktykować. Drugą różnicą jest podkreślanie w seminariach zakonnych specyficznego charyzmatu każdego zgromadzenia, wyrażającego się w duchowości i posłannictwie. Dla nas, pijarów, rysem duchowym jest np. maryjność (m.in. trzykrotnie w ciągu dnia odmawiamy modlitwę Anioł Pański), a posłannictwem troska o wychowanie dzieci i młodzieży, co znajduje swój wyraz już w modlitwach wypowiadanych w kaplicy, w większym przygotowaniu pedagogicznym, w zaangażowaniu w akcje z dziećmi, pomoc im.
 
Jakie relacje panują między klerykami a „kadrą” seminarium?
 
Bezpośrednie i bliskie. Wynika to po prostu z tego, że nie jesteśmy licznym seminarium. W porównaniu z diecezjami, gdzie pod jednym dachem mieszka 100-200 kleryków i trudno nauczyć się nawet nazwisk wszystkich, my mamy ze sobą codzienny kontakt: siedzimy przy jednym stole w refektarzu (jadalni), rozmawiamy podczas poobiedniej rekreacji. Myślę również, że generalnie we wspólnotach zakonnych w porównaniu do życia księży diecezjalnych relacje są mniej sformalizowane – używanie słów „bracia”, „współbrat” nie jest tylko pustym frazesem i życzeniem, a słowo „ojciec”, jakie słyszę od kleryka, zawsze „ustawia” mnie i przypomina, jak powinienem się do niego odnosić, jak go przyjąć, potraktować.
 
Rozmawiał Przemysław Radzyński
e-eSPe 122 

fot. GraphicStock.com
 
Zobacz także
Jędrzej Majka

Dziś grzech stał się dla nas czymś niesłychanie prywatnym. Kiedy staje się jawnym, człowiek natychmiast zostaje wytknięty palcami. Być może właśnie dlatego człowiek grzeszny nie zawsze znajduje dziś we wspólnotach kościelnych zrozumienia dla swoich słabości ani oparcia. Jesteśmy bardzo daleko od tego pierwotnego myślenia, które było ważną miarą dojrzałości wspólnoty.

 

z ks. dr. hab. Grzegorzem Rysiem, historykiem Kościoła rozmawia Jędrzej Majka

 
S.M. Bernadeta Zych
Pewnego wieczoru siedząc przy stole i czekając na film, z nudów przeglądałam katolicką gazetę. Po chwili odłożyłam ją, ale nie minęło pięć minut, gdy zabrałam się ponownie do jej czytania. Zainteresowałam się następującą informacją: "Jeżeli chciałabyś bliżej zapoznać się z naszym życiem, napisz na adres: Klaryski od Wieczystej Adoracji, ul. Gdańska 56, 85 - 02l Bydgoszcz". Bez specjalnych zamiarów wycięłam ją i zatrzymałam. Ukradkiem spoglądałam na Tatę, który obok czytał inną gazetę, a bardzo nie lubił, gdy się niszczyło świeżą prasę. Adres schowałam do jakiejś książki i szybko o nim zapomniałam.
 
ks. Mieczysław Piotrowski TChr.

Grzech i wynikające z niego cierpienie oraz śmierć, same w sobie są bezsensowne i pozostałyby takie, gdyby nie fakt, że to sam Bóg stając się prawdziwym człowiekiem, przyjął na siebie grzechy i cierpienia wszystkich ludzi. W swojej męce i śmierci doświadczył największego cierpienia, a zmartwychwstając sprawił, że każde najbardziej bezsensowne cierpienie, w zjednoczeniu z Nim staje się drogą prowadzącą do zbawienia.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS