logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Ryszard Kempiak SDB
Stworzeni dla zdrowia
Zeszyty Karmelitańskie
 
fot. Caju Gomes | Unsplash (cc)


Z przesłania biblijnego wynika potrzeba harmonii w trosce o zdrowie duszy i ciała. Chodzi o złoty środek, o mądra proporcje. Wprost, gdy mówi się o nawróceniu do Boga, myśli się o odnalezieniu wspomnianej harmonii. 
 
Czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz? 
Ps 8,5
 
Czym jest człowiek? Człowiek jest istotą, która zadaje pytanie, będąc zarazem przedmiotem tego pytania. Kto nie pyta, nie jest prawdziwym człowiekiem. Pośród wielu innych najważniejsze staje się pytanie: „Czym jest człowiek?”, zwłaszcza, że do pytania włącza się Boga: „że o nim pamiętasz, że się nim zajmujesz”. Kto zajmował się mną przy każdym – a były ich miliony – uderzeniu mojego serca? - Bóg. Dlaczego? „Czym jest człowiek, że się nim zajmujesz?”
 
Zawarta w Biblii historia zbawienia obejmuje całość ludzkiego doświadczenia, w całym jego bogactwie i różnorodności. Rozpięta jest ona pomiędzy dwoma biegunami, które wyrażają to, co w sposób najbardziej fundamentalny charakteryzuje ludzkie życie: moment stworzenia, wywołujący postawę radości i uwielbienia, oraz moment upadku, przyjmujący wymiar grzechu i śmierci sprowadzających smutek. Radość i smutek wyznaczają granice, miedzy którymi rozgrywa się dramat ludzkiego losu. Radość wypływającą z aktu stworzenia, osiągająca swoją pełnię w pieśniach chwały na cześć Stwórcy, będącego Bogiem wiernym. On jest Panem wszechświata, który sam stworzył i w którego to centrum postawił człowieka, ustanawiając go swoim reprezentantem. Pan troszczy się o wszelki byt, dając mu życie i pożywienie. Łaskawość Pana obejmuje wszystkie Jego dzieła. On jest Panem wszystkich narodów. One kiedyś rozpoznają w Nim Tego, którym rzeczywiście jest, czyli swojego Króla. Jego królestwo jest wieczne. Wierny swej obietnicy, wyzwolił synów Izraela od ich gnębicieli i obsypywał dobrodziejstwami w czasie ich wędrówki przez pustynie do Ziemi Obiecanej. Oni jednak zapominali o Jego dobrodziejstwach, nie ufali Mu i sprzeciwiali się Jego nakazom. Pan jednak zawsze im przebaczał. Oni mimo to wciąż byli na złej drodze. Bóg przemawiał do nich bezustannie, pouczając ich, poprzez proroków pełniących swa służbę w sanktuarium, o drodze dobra i o szczęśliwości, jaka daje wierność Jego Przymierzu. Tak wiec Pan okazuje się Bogiem wiernym, ale też sprawiedliwym, ponieważ patrząc na Jego działanie, widzimy, że Jego plany są niezmienne i pomimo różnych przeciwności zawsze zostają urzeczywistnione.
 
Człowiek dziękuje Bogu za życie
 
Znany Psalm 8 jest wspaniałym hymnem uwielbienia na cześć Boga Stworzyciela. Zaczyna się i kończy refrenem, najprawdopodobniej powtarzanym przez zgromadzenie. Wyrażony w nim podziw dla Stwórcy („O Panie, nasz Panie, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi”) wskazuje na zasadnicze źródło wychwalania Pana wszechświata. Jest nim zachwyt wobec stworzonego przez Boga wszechświata, w którego centrum znajduje się człowiek. W tym psalmie z jednej strony dostrzegamy wielkość wszechświata, a z drugiej widzimy wielkość człowieka. Werset 6 w oryginale hebrajskim jest niezwykle mocny. Dosłownie stwierdza się w nim: „Uczyniłeś go (człowieka) niewiele mniejszym od Elohim, tzn. uczyniłeś go niewiele mniejszym od Boga”. W psalmie dokonuje się porównania pomiędzy wszechświatem, Bogiem i człowiekiem. Zatem Bóg uznaje wielkość człowieka, niewiele mniejszego od Niego samego. 
 
W czym tkwi wielkość człowieka? W tym, że jest on świadomy siebie, że jest obdarzony wolnością i kreatywnością, podobnie jak Bóg. I dzięki temu psalm staje się celebracją wielkości człowieka. Tak wiec psalm 8 jest uwielbieniem Boga za to, że stworzył człowieka. Człowiek z Jego woli stał się „wicekrólem” stworzenia. Rdz 1,26 w tym samym znaczeniu mówi o obrazie i podobieństwie. Jeśli wszystko na tym świecie jest tak poddane człowiekowi, nie ma on powodu, aby lękać się jakichś tajemnych i złych potęg.
 
Człowiek stworzony dla zdrowia, a doświadcza choroby, cierpienia
 
Pisarze natchnieni Starego Przymierza, a potem i Nowego, byli przekonani, że Bóg jest Stworzycielem, a wiec także dawca zdrowia, szczęścia i pomyślności. Człowiek został stworzony jako istota doskonała. Wszystko, co Bóg uczynił, „było dobre”, a zwłaszcza człowiek, władny panować nad światem przyrody, stworzony na obraz i podobieństwo Boże (Rdz 1,1-27). 
 
Zdrowie w rozumieniu autorów biblijnych suponuje pełnie siły życiowej, czego wyrazem jest długowieczność. Wiadomo, że w ramach tzw. prehistorii biblijnej, nie wszystko należy pojmować dosłownie. Ponadto trzeba uwzględnić mentalność semicka skłonna do przesady oraz symbolikę liczb w Biblii. Semici, chcąc podkreślić realność czegoś, np. fakt sędziwego życia, świadomie przesadzali, koncentrując się na ukazaniu jego znaczenia dla historii szczepu lub narodu. W tym względzie na uwagę zasługuje długość życia człowieka przedpotopowego - kilkaset lat, oraz patriarchów - Abrahama (175 lat), Izaaka (180 lat), Jakuba (147 lat) i Józefa (110 lat). Zauważa się przy tym wyraźnie tendencje spadkowa. Zgodnie z Ps 90,10 miarą lat życia „jest lat siedemdziesiąt, osiemdziesiąt, gdy jesteśmy mocni”.
 
Proces degeneracyjny, jaki zaistniał po upadku pierwszych rodziców, wyraża się w osłabieniu sił witalnych, prowadząc do choroby, a potem do śmierci. Oprócz naturalnych przyczyn schorzeń, choroba jest doświadczeniem opatrznościowym, mającym na celu pogłębienie wiary i wypróbowanie wierności. Choroba ma też zaostrzyć w człowieku poczucie grzechów i prowadzić do ich wyznania. Nie musi być jednak bezpośrednim skutkiem grzechu, tak osobistego, jak też zbiorowego, całej społeczności. Niejednolita koncepcja chorób, gdy chodzi o poszczególne tradycje, daje możliwości różnych interpretacji w tym zakresie. Poszczególne warstwy chronologiczne Biblii, zwłaszcza Pięcioksięgu, zawierają bowiem różne ujęcia teologiczne choroby, która jest: skutkiem grzechu, oznaką gniewu Bożego; karą za niewierność przymierzu. Dlatego prośba o uzdrowienie, połączona zawsze z wyznaniem grzechów kierowana była do Boga, czasem pośrednio do Jego przedstawicieli. Przykład sprawiedliwego Hioba lub Tobiasza wskazuje na to, że choroba może być próbą wiary. Nie jest ona jednak wyrazem ślepej zemsty, lecz wezwaniem Bożym skierowanym do człowieka, by zawrócił z drogi grzechu. Choroba ma uwrażliwić człowieka na problem winy i zła. Nie zawsze da się ustalić (odgadnąć), dlaczego Bóg zsyła chorobę; jako próbę wierności, bądź też jako środek zbawczy ostrzegający człowieka lub oczyszczający z grzechów. Dokładna genezę wszelkich chorób zna wszakże tylko Ten, co „przenika serce i doświadcza nerki” człowieka (Jr 17,10). 
 
Najczęstszym, głównym terminem na określenie choroby w Biblii jest słowo halah. Występuje ono tu 110 razy; najczęściej w Księgach Królewskich (16 razy) i u Izajasza (12 razy). Pierwiastek tego słowa (hlh) oznacza stan słabości, znużenia i wycieńczenia. Terminami obocznymi są m.in. dawah (być słabym, chorym), marad (być chorym, odczuwać bóle), maras (mieć boleść), sarac (mieć dolegliwości). 
 
Wśród różnorakich chorób można wyróżnić zaburzenia natury fizycznej (ciała) oraz zaburzenia natury umysłowej. Choroby ciała to: wszelkiego rodzaju rany, potłuczenia, złamania, trąd, niepłodność, wycieńczenie, zapalenia i oparzenia, wrzody, świerzb, parchy. Jest też mowa o chorobach oczu, gardła i uszu, gruźlicy, gorączce i dreszczach. Do zaburzeń natury umysłowej, względnie systemu nerwowego, pisarze biblijni zdają się zaliczać „chorobę głowy” i „osłabienie serca”, głupotę, obłąkanie i niepokój serca oraz ból głowy wywołany uderzeniem lub porażeniem słonecznym, paraliż, skrajne przygnębienie, „ból serca”, omdlenie, duchowe udręki.
 
W związku z chorobami czy też symptomami chorób jawi się problem lecznictwa w Izraelu, zwłaszcza lekarzy oraz biblijne koncepcje i sposoby terapii. Z relacji natchnionych autorów wynika, że celem leczenia było przywrócenie szeroko rozumianego stanu dobrego samopoczucia i pokojowego stosunku do Boga, do samego siebie oraz bliźnich. Stary Testament nie zakazuje stosowania praktyk lekarskich, jakkolwiek trzeba podkreślić, że ślady naturalnego ujęcia genezy choroby jawią się stosunkowo późno, być może dopiero od II wieku przed Chrystusem.
 
Korzystanie w chorobie z pomocy medycznej, jak wynika z licznych wypowiedzi autorów biblijnych, było znane i praktykowane, chociaż niekiedy oceniane negatywnie ze względu na zgubne powiązanie terapii z praktykami bałwochwalczymi. Wszelako mędrzec Syracydes, nawiązując m.in. do wyjścia Izraelitów z Egiptu i drogi pod Synaj, wygłasza pochwale zawodu medyka i farmaceuty, w której zarówno uzdolnienia lekarza, jak i skuteczność stosowanych przez niego środków leczniczych zależą całkowicie od Boga. Traktując lekarza jako narzędzie Boże, działające na mocy otrzymanych od Niego uzdolnień, Syrach akcentuje jego społeczną użyteczność (por. Syr 38,1-15). 
 
Choroba w ujęciu starotestamentalnych pisarzy, nawet jeśli nie jest pozbawiona sensu, pozostaje sama w sobie złem. Dlatego prorocy, zapowiadając czasy eschatologiczne, przewidują zniesienie chorób w tym nowym świecie, który przypadnie wyznawcom Boga: nie będzie chorych, ustaną cierpienia i łzy. W świecie uwolnionym od grzechu znikną następstwa winy ciążące nad rodzajem ludzkim. W świetle Iz 53,5 Mesjasz, Maż boleści, dźwiga ludzkie cierpienie, a „w Jego ranach nasze zdrowie”.
 
Według Nowego Testamentu Jezus Chrystus, jako doskonały Lekarz duszy i ciała, potwierdził przeświadczenie starotestamentowych autorów natchnionych na temat choroby: uzdrowionego przy sadzawce Betesda upominał: „Oto wyzdrowiałeś. Nie grzesz już więcej, aby ci się cos gorszego nie przydarzyło” (J 5,14); wypędzał z chorych złe duchy; nie zezwalał jednak na bezpośrednie wiązanie choroby z karą za osobiste grzechy, bo cierpią także niewinni i są choroby, które dopuszcza Opatrzność, „aby objawiły się sprawy Boże” (J 9,3). Widział jednak w chorobie następstwo stanu grzesznego (grzech pierworodny) i czasem nawet znak potęgi szatana nad chorym. W wypowiedziach Chrystusa choroba nabiera także znaczenia symbolu: „Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17); choroba jest obrazem stanu, w jakim znajduje się grzesznik. Dlatego uzdrowienia dokonane przez Chrystusa są nie tylko przejawem Jego miłosierdzia dla cierpiącego, ale są głównie znakiem posłannictwa mesjańskiego i uzdrowienia duchowego - uwolnienia od mocy szatana i grzechu; stad Jezus Chrystus, uzdrawiając, domagał się wiary.
 
Jako konsekwencja grzechu, choroba sama w sobie nie jest wartością. Dotknięta mocą łaski może jednak stać się okazja do pełniejszego zjednoczenia z Bogiem i przyczynić się do dojrzałości człowieka. Chrystus, jako Sługa Pański, wziął na siebie ludzkie choroby, by cierpieć zastępczo. Odtąd posługiwanie chorym nabrało rangi posługiwania samemu Chrystusowi. Dlatego tradycja chrześcijańska dostrzega różne wartości także w sytuacji choroby: Paweł Apostoł widział w chorobie środek doskonalenia się mocy przez słabość. Cudowne uleczenia duszy i ciała są antycypacja doskonałości, która ludzkość, zgodnie z zapowiedziami proroków, osiągnie w dniach ostatecznych. 
 
O jakie zdrowie chodzi?
 
Definicja zdrowia zawarta w Konstytucji WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) mówi, że „zdrowie jest pełnia dobrego samopoczucia fizycznego, psychicznego i społecznego, a nie tylko brakiem choroby”. Definicja ta propaguje całościowe podejście do zagadnienia zdrowia, zwiększając znaczenie jakości życia bezpośrednio z nim związanej. Dodatkowo filozofia dobrego samopoczucia człowieka generuje nowe zjawisko cywilizacyjne, jakim jest dążenie do możliwie jak najdłuższego zachowania młodości, zdrowia i dobrej kondycji psychofizycznej.
 
Zdrowie w sensie biblijnym podobnie obejmuje nie tylko stronę fizyczna, lecz także przymioty duchowe, umysłowe i uczuciowe człowieka. W Starym Testamencie osoba zdrowa to osoba, której wszystkie czynności, ciała i umysłu, przebiegały w sposób harmonijny. Idee całościowego ujmowania istoty ludzkiej, gdy chodzi o zdrowie, oddaje zwykle hebrajski termin shalom, który oznacza „pełnię”, „pomyślność”, „dobrobyt”, „zbawienie” i „pokój”. Zasadniczym celem Bożego zamysłu jest pokój (shalóm), czyli ład, braterskie zrozumienie, pomyślność, szczęśliwość, zdrowie. Tak rozumiany pokój może być jedynie owocem sprawiedliwości i to Bożej sprawiedliwości. Psalmiści pragnęli takiego pokoju dla siebie i dla wszystkich ludów. 
 
Z przesłania biblijnego wynika potrzeba harmonii w trosce o zdrowie duszy i ciała. Chodzi o złoty środek, o mądrą proporcję. Wprost, gdy mówi się o nawróceniu do Boga, myśli się o odnalezieniu wspomnianej harmonii. Człowiek to jedność psychofizyczna, tajemniczy związek - z woli Stwórcy - naszego życia osobowego jako ciała i duszy. Wobec tego choroby ducha (psychiki) odbijają się na kondycji ciała i na odwrót. Dusza i ciało nie istnieją odrębnie, są to - mówiąc obrazowo - dwa bieguny jednego, połączonego naczynia, którym jest osoba ludzka. Znane nam powiedzenie „w zdrowym ciele zdrowy duch” brzmi bardzo optymistycznie i pewnie. Zdaje się jednak, że jest coraz więcej wyjątków od tej reguły. Coraz częściej także i w zdrowym ciele zdarza się chory duch. Dzieje się tak dlatego, że troska o dobrostan zdrowotny często redukuje postrzeganie człowieka do wymiaru cielesnego i w oderwaniu od jego relacji do drugiego człowieka. Troska o sprawność fizyczna i odprężenie, jakkolwiek są konieczne dla człowieka, nie rozwiązują jednak zasadniczych problemów. Tych w sumieniu i tych dotyczących współżycia z bliźnimi. Dławienie ich bez woli rozwiązania, może odbić się negatywnie na zdrowiu fizycznym. Stad też ludzie oczekujący na odzyskanie zdrowia i równowagi psychicznej kierują swe pierwsze kroki pod nie całkiem właściwy adres. 
 
Jak może troszczyć się człowiek religijny o zdrowie duszy, o zdrowe sumienie? Tak jak i w wypadku ciała można mówić tu o zapobieganiu i leczeniu. Profilaktyka to troska o zdrowe sumienie, o jego formacje. Chodzi o wzrastanie w przyjaźni z Bogiem, np. przez modlitwę, czytanie Pisma Świętego czy literatury chrześcijańskiej. Bóg tego od nas oczekuje i sam mówi nam o tym w najważniejszym przykazaniu: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, cała swa dusza i całym swoim umysłem” (Mt 22,37; Pwt 6,5; Kpł 19,18). Zdrowa dusza, to dusza, która kocha Boga i ufa Bogu. Postępowanie zgodne z sumieniem napełnia człowieka radością, zadowoleniem i pokojem. Przez „leczenie” należy rozumieć tu usuniecie przyczyn dysharmonii wewnętrznej. Jeśli był to grzech, to potrzebna jest wola zmiany i pojednanie się z Bogiem. Jeśli był to konflikt z bliźnim, potrzebna jest troska o szczere przebaczenie i pojednanie się z nim, i to nie tylko ze względu na bliźniego, także ze względu na mnie samego. Jezus w nowym przykazaniu mówi: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mt 22,39; Mk 12,31). Przez pojednanie nastaje pokój z bliźnim, a co jest nie mniej ważne, wraca wtedy także pokój do mego serca. Poczucie winy odbija się na naszym samopoczuciu, np. niepokojem czy przygnębieniem. Czyż nie chodzi tu o odrzucenie błogosławieństwa Bożego, o którym mówi Pismo Święte? Ileż osób cierpi na duszy z powodu ciężkich grzechów? Bóg sam wie. Nie ma takich statystyk. 
 
Na nasze zdrowie psychiczne ogromny wpływ maja nasze kontakty z bliźnimi, szczególnie z tymi najbliższymi. Człowiek dla drugiego człowieka może być lekarstwem sama swą „obecnością”. Innym razem „obecność” (na dłuższa metę) drugiego może bliźniego doprowadzić do obłędu, do depresji. Jak bardzo jesteśmy odpowiedzialni jedni za drugich!
 
Módlmy się o zdrowie
 
Nasza religia to religia, w której Bóg szuka człowieka i pozwala się znaleźć człowiekowi. Człowiek został stworzony do szczęścia. Jego powołaniem jest szukanie prawdy w wolności. Szukając jej w swoim życiu, wychodzi Bogu naprzeciw. Żyjąc według sumienia, według rozpoznanej prawdy, człowiek osiąga pokój serca, pokój duszy, czyli zdrowie. Z naszej niedoskonałej natury wynika, że jest to zadanie na całe życie. Rozpoznawanie prawdy, odróżnianie dobra od zła i podejmowanie właściwych wyborów związane jest z wewnętrzną walka. W tej walce nie jesteśmy sami. Mamy dostęp do mocy duchowych dziewki Chrystusowi i Jego dziełu odkupienia. Wiara ujawnia, że w chorobie i procesie zdrowienia działać mogą siły przekraczające możliwości lekarskie. Świadomość granic mobilizuje do modlitwy. W tej wierze Kościół udziela sakramentu namaszczenia chorych. 
 
W złożonym akcie uzdrowienia, tak ciała, jak duszy, doniosła role odgrywa modlitewna interwencja mężów Bożych: Abraham wstawia się za Abimelekiem, Mojżesz za Miriam oraz Izraelitami kąsanymi przez jadowite węże. Modlitwa wstawiennicza za chorych, jakkolwiek bardzo potrzebna, nie posiada sama w sobie mocy uzdrowienia. Realnie i skutecznie leczy bowiem sam Bóg.
 
Jest parę wypowiedzi Jezusa, w których są sprecyzowane dary, o które mamy prosić. Święty Paweł prosi Boga lub zachęca swoich korespondentów do próśb o liczne dobra. Najczęściej ich przedmiotem jest dobro duchowe. Niekiedy jednak chodzi o dobra raczej ziemskie, jak w Rz 1,10 (odwiedziny), 15,30 (podróż), 2 Kor 1,11 i 12,18 (uzdrowienie), 1 Tes 3,10 (spotkanie), Flp 22 i Hbr 13,8 (uwolnienie z wiezienia). W Jk 5,15-16 chodzi o uzdrowienie duchowe i cielesne jednocześnie.
 
Prośby o uzdrowienie nie stanowią problemu. Biblia uznaje całego człowieka. Uzdrowienie cielesne jest także dobrem duchowym. Gdyby tak nie było, Jezus nie byłby uzdrowił tylu chorych, często na prośbę ich samych lub też ich bliskich. Uzdrowienie fizyczne często towarzyszy uzdrowieniu wewnętrznemu. To jest właśnie przypadek paralityka opisany w Ewangelii według św. Mateusza. Jezus najpierw uzdrawia jego dusze z wewnętrznego paraliżu, a dopiero potem leczy jego ciało. Mówi: „Ufaj synu! Odpuszczają ci się twoje grzechy. Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!” (Mt 9,2.6) 
 
Zaufajmy Stwórcy
 
Bóg - Stwórca modeluje nas przez całe życie. Modelowanie nie zostało zakończone, należy zrobić jeszcze kilka poprawek. Hiob skarżył się Bogu podczas swej okrutnej choroby: „Twe ręce ukształtowały mnie, uczyniły: opuszczonego dookoła chcesz zniszczyć?” (10,8). Jak gdyby Bóg był kapryśnym rzeźbiarzem, który znudzony swoim dziełem, postanowił nie kończyć go. Jest inaczej: mimo iż cierpimy jak Hiob, to przecież za pośrednictwem chorób i dolegliwości Bóg kształtuje nas po to, by nadać nam ostateczna formę.
 
Ktoś inny odnosi do życia ludzkiego obraz z biografii. Kto ja pisze: my czy Bóg? Dobry pisarz umieszcza swoje postaci w sytuacjach ekstremalnych, wystawia je na próbę, obserwuje ich zachowanie i w ten sposób tworzy powieść. Tak też Bóg stawia nas w sytuacjach decydujących, „aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu” (Pwt 8,2). Małe i duże decyzje, przez które stajemy się i zarazem objawiamy; ponieważ to, co jeszcze nie zostało zrobione, nie może się objawić. Nasza biografie należy uzupełnić, i kto wie, czy ostatni rozdział nie będzie najważniejszy... Życie to biografia niedokończona. Jeśli to my mamy ja skończyć, pozwólmy, aby Bóg kierował nasza dłonią. Pewnego dnia – tylko Bóg wie, kiedy – zostanie napisane słowo „koniec”, oznaczające: „tu zaczyna się druga cześć, najlepsza”. 
 
Ryszard Kempiak SDB
Zeszyty Karmelitańskie, 3/2006 
 
Zobacz także
Józef Augustyn SJ

Sprawę Jezusa Tomasz traktował bardzo na serio. Był w nią cały zaangażowany. Zmartwychwstanie Jezusa było dla niego, jak i dla innych Apostołów, nie tylko problemem wiary w cud. Był to bardzo osobisty problem: Jak żyć dalej? Komu poświęcić dalej życie? Komu się teraz powierzyć? Tomasz rozumiał dobrze, iż jego życie nabrałoby zupełnie innego znaczenia i sensu, gdyby Jezus żył, gdyby Jezus zmartwychwstał. Stąd też Chrystus traktuje nieufność Tomasza nie tylko z wielkim miłosierdziem, ale także bardzo serio. Spełnia dosłownie wszystkie warunki, jakie Tomasz postawił, aby uwierzyć w tajemnicę Jego Zmartwychwstania.

 
Bartłomiej Dobroczyński
Pielgrzymki nie zawsze muszą mieć charakter religijny. Dla wielu fanów muzyki Jima Morisona jego grób na Pere Lachaise w Paryżu jest równie ważnym miejscem pielgrzymkowym, co Ziemia Święta. W filmie Jima Jarmusha "Mistery Train" para Japończyków pielgrzymuje do Memphis, by zobaczyć miejsce pochówku Elvisa Presleya...
 
Sławomir Rusin
Mamy bardzo silną potrzebę doświadczenia obecności Boga. Ona może być, i często jest, szczera, ale Bóg to nie są nasze uczucia – nawet te najpobożniejsze. Niedawno rozmawiałem ze studentką, która uważa, że nie wierzy, ale "bardzo chciałaby być nawrócona". Kiedyś uczestniczyła w spotkaniu grupy modlitewnej i tam przez chwilę poczuła Bożą obecność. Kiedy jednak wyszła ze spotkania, odczucie minęło. Czy to był Bóg?

O dojrzewaniu w wierze z o. Jackiem Prusakiem SJ, teologiem i psychoterapeutą, rozmawia Sławomir Rusin
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS