logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Antoni Kiełbasa SDS
Święta Jadwiga Śląska jako wychowawczyni własnych dzieci i swoich wnuków
materiał własny
 


Dzięki uprzejmości autora w naszym serwisie prezentujemy całą książkę!

książkę można zakupić: 55-100 Trzebnica, ul. Jana Pawła II nr. 3, (0-71) 312 11 18
krypta@salwatorianie.pl


 

EFEKTY DZIAŁAŃ WYCHOWAWCZYCH ŚWIĘTEJ JADWIGI W ZAKRESIE POSTAW HENRYKA POBOŻNEGO I JEGO SYNÓW

W Polsce średniowiecznej na tle stosunków rodzinnych wśród Piastów, którzy nie zawsze postępowali według wskazań moralności chrześcijańskiej, do chlubnych wyjątków należy rodzina Księcia Henryka I Brodatego i Księżnej Jadwigi. Jeżeli z tych porozrzucanych po tekście źródłowym informacji można złożyć jakiś całościowy obraz, to chyba będzie on podobny do ustalonego modelu dworów europejskich XIII wieku. Z tym, że było w nim o wiele mniej niż gdzie indziej przepychu, chociaż odgrywały tu pewną rolę upodobania kulturalne i artystyczne Jadwigi i Henryka oraz znakomitszych członków dworu. Przestrzegano ściśle przepisów religijnych, panował ogólny nastrój pobożności z odcieniem ascetyzmu. Wyraźnie dostrzega się brak imprez zakazywanych przez Kościół. Kontekst wskazuje na to, że styl życia był nacechowany wysokim stopniem obowiązkowości i sumienności w wykonywaniu poleconych zadań. Ludzie, których tu poznajemy, często awansowali na wysokie stanowiska państwowe i kościelne. Atmosfera tego dworu sprzyjała dobrej współpracy. Nie notujemy wśród ludzi Henryka i Jadwigi przykrych skandali, które zdarzyły się w tym czasie w Małopolsce i na Mazowszu. Z siedmiorga dzieci Henryka i Jadwigi aż czworo zmarło w dzieciństwie lub we wczesnej młodości. Pozostali przy życiu synowie Konrad i Henryk, jak opowiada późniejsza legenda mieli prowadzić bratobójczą walkę, wobec której ich rodzice zachowali się bezczynnie. Jedynym źródłem na ten temat, jak już mówiliśmy, jest "Chronica Polonorum" z około 1285 roku. Inne trzynastowieczne źródła nie potwierdzają tego faktu i jak pisze B. Zientara, opowiadanie to nie pasuje do sytuacji na Śląsku na początku XIII wieku. Raczej wyrosło ono na tle konfliktów końca tego stulecia. Oprócz dwóch synów, w życie dorosłe weszła jedna córka, Gertruda, jedyne dziecko, które przeżyło matkę, Księżnę Jadwigę. Po nieudanych zaręczynach z Ottonem von Wittelsbachem, Gertruda postanawia nie wychodzić za mąż i w 1209 roku, może pod wpływem matki, wejdzie w kontakt z opactwem cysterek w Trzebnicy, a gdy w 1212 roku dojdzie do pełnoletności, zostanie tam mniszką. W latach 1232 - 1268 była ksienią opactwa, do którego coraz częściej zgłaszały się miejscowe kandydatki. W 1214 roku Księżna Jadwiga, stale czuwająca nad rozwojem klasztoru, powierza opiece Gertrudy młodziutką Agnieszkę, córkę króla czeskiego Ottokara I, którą ojciec zaręczył z synem Henryka Brodatego, prawdopodobnie z Bolesławem. Biograf Agnieszki opisuje jak "ze swoją wychowawczynią i z pokaźnym orszakiem została dowieziona do klasztoru w Trzebnicy; została tam przyjęta z szacunkiem i najpierw z ust córki świętej Jadwigi przyjęła do swego wrażliwego serca podstawowe prawdy wiary i moralności..." Klasztor trzebnicki rzeczywiście zajmował się wychowywaniem dziewcząt ze szlacheckich i mieszczańskich rodzin i, jak każdy żeński klasztor tej epoki, chciał się przyczynić na swój sposób do właściwego przygotowania kobiet do uczestnictwa w życiu społecznym. Cysterki w porównaniu z cystersami wcześniej zajęły się prowadzeniem w obrębie klasztoru pracy dydaktyczno - wychowawczej wśród dziewcząt.

Gdy w 1235 roku Gertruda oddawała ponownie klasztor trzebnicki pod opiekę papieską, do opactwa przynależało już 35 posiadłości, a więc o 23 folwarki więcej aniżeli miał klasztor w roku powstania. Gertruda może poszczycić się doprowadzeniem do skutku fundacji w Owińskach w 1250 roku jako filii Trzebnicy, dokonanej przez Przemysława II i jego żonę Elżbietę, bratanicę i wychowankę Gertrudy. Ją to porwał z klasztoru trzebnickiego książę Bolesław Łysy Rogatka i wydał za mąż w Wielkopolsce. "Legenda Większa" o świętej Jadwidze parokrotnie wymienia Gertrudę, gdy klęczy przed matką, aby przełamać jej opór, lub gdy uzgadnia z nią miejsce jej wiecznego spoczynku. Na krótko przed śmiercią Księżna Jadwiga zapisuje swoje dobra nie klasztorowi ale Gertrudzie, chociaż śluby zakonne nie pozwalały jej córce przyjmować niczego na własność. W tym przypadku Jadwiga chciała zapewnić kontynuację troski o biednych. Wysoki poziom umysłowy środowiska trzebnickiego wolno nam łączyć z osobą księżnej Jadwigi, która była kobietą, jak na owe czasy, starannie wykształconą i wychowaną. Podobny poziom prezentuje dawna jej nauczycielka -ksieni Petrissa oraz Gertruda, wychowana w klasztorze trzebnickim. Ta ostatnia używała, zapewne darowanego przez matkę, bogato iluminowanego modlitewnika z kalendarzem pełnym zapisków do 1260 roku. Matka i córka wraz z zakonnicami przeżywały w 1241 roku najazd Tatarów na ziemie polskie. W obawie przed nimi ukryły się one w Krośnie, skąd powróciły dopiero po tragedii legnickiej w dniu 9 kwietnia 1241 roku. Gertruda z energią zabrała się do zorganizowania w Trzebnicy regularnego życia zakonnego i zagospodarowania zniszczonych dóbr klasztornych.

Po śmierci matki w dniu 14 X 1243 roku i pochowaniu jej w kościele trzebnickim w dniu 16 października, ksieni Gertruda, odtąd w pełni samodzielna, wystarała się w Clairvaux u kapituły cystersów o pozwolenie na uroczyste obchodzenie rocznic śmierci rodziców i brata Henryka. Z Trzebnicy wyszła inicjatywa starań o kanonizację Jadwigi. Ksieni Gertruda, mimo przestrzennej szczupłości kaplicy świętego Piotra, gdzie pochowano Jadwigę, udostępniła pielgrzymom dojście do miejsca spoczynku swej świątobliwej matki. Z czasem duży napływ pielgrzymów wpłynął na to, że przełożona klasztoru kazała przyjmować gości w wewnętrznych zabudowaniach opactwa, za co w 1251 roku oskarżył ją opat z Paradyża przed kapitułą cystersów, jako łamiącą przepisy zakonne. Gertruda zdołała wytłumaczyć się ze stawianych jej zarzutów, przyjmując nałożoną przez kapitułę karę. Jej zamierzeniem było "uczynić z Trzebnicy żywe centrum kultu religijnego", z czym ściśle związana była osoba księżnej Jadwigi. Ksieni Gertruda, jako jedyna z siedmiorga dzieci doczekała się kanonizacji swej matki w 1267 roku. Jeszcze w okresie starań o kanonizację omawiała ona ze swoim bratankiem Władysławem (od roku 1266 księciem wrocławskim), plany budowy osobnej kaplicy, w której można by umieścić relikwie przyszłej świętej. Gdy w dniu 28 IV 1268 roku książę Władysław jako arcybiskup salzburski i administrator diecezji wrocławskiej święcił kamień węgielny pod budowę kaplicy przy kościele świętego Bartłomieja w Trzebnicy, ksieni Gertruda była przy tym obecna, lecz gdy budowę zakończono w dniu 1 III 1269 roku, już nie żyła. Zmarła w dniu 30 X 1268 roku i została prawdopodobnie pochowana w kościele klasztornym w Trzebnicy. W zakonie cysterskim doznaje czci jako błogosławiona.

Henryk Pobożny nie był najstarszym synem Henryka Brodatego i Jadwigi. Po śmierci ich pierworodnego syna Bolesława, szanse na przejęcie dziedzictwa miał ich drugi syn Konrad, zwany Kędzierzawym. Kiedy i on zginął w 1213 roku na polowaniu pod dolnośląskim Tarnowem, Henryk - nie nazywany jeszcze wtedy "Pobożnym", przydomek ten nadano najpierw jego ojcu - wysunął się na plan pierwszy. Jego młodość i dzieciństwo przebiegały w atmosferze chrześcijańskiej. Oddziaływanie matki i dworskich opiekunek, a także akceptowanie chrześcijańskiego wzoru rycerza i władcy wpływało na ułożenie dobrych stosunków między dziećmi i rodzicami. Na charakter młodego Henryka miała bezpośredni wpływ jego matka. Ulegały jej nie tylko dzieci ale także mąż, Henryk Brodaty, i pozostali domownicy, stale pouczani przez Jadwigę oraz nakłaniani do pogłębiania życia religijnego. Księżna matka miała wpływ na syna nie tylko w okresie jego dorastania, ale także po założeniu przez niego własnej rodziny. Już dawno miał za sobą dziecięce lata, a jeszcze stale był na dalszym planie, wykonując ojcowskie polecenia. W źródłach nie spotykamy śladów oburzenia z jego strony, postawy tak typowej u wielu synów książęcych w średniowieczu, którzy dążyli do usamodzielnienia. Racje polityczne jego ojca zadecydowały, że poszukano mu żony na dworze króla czeskiego Przemysła Ottokara I. Córka jego, Anna, na długo przed ślubem była wychowywana przez świętą Jadwigę na dworze wrocławskim. Toteż, jak się później okazało, obydwie będą się doskonale rozumiały i wzajemnie sobie pomagały. Jadwiga powierzała Annie swoje sekrety. Dobre kontakty pomiędzy świekrą a synową, dla których Śląsk, był nową ojczyzną, umacnia nasze przekonanie, że panowała tam atmosfera zgody i twórczej pracy. Małżeństwo Anny z Henrykiem okazało się harmonijne i bogate w potomstwo. Z dwanaściorga dzieci, dziesięcioro przeżyto swego ojca.

Henryk Pobożny miał już własną rodzinę, gdy tymczasem w dokumentach wydawanych przez ojca figuruje tylko jako świadek. Około 1224 roku został oficjalnie dopuszczony do współrządów. Mniej więcej w tym czasie zaczął używać własnej pieczęci, miał do dyspozycji notariusza i grupę dworzan. Nadal był blisko ojca i okazał mu swoją pomoc podczas wydarzeń w Gąsawie w 1227 roku i w 1229 roku po uwięzieniu go przez Konrada Mazowieckiego. Brał też udział w kampaniach ojca przeciw Konradowi Mazowieckiemu, podczas walki z Władysławem Odonicem i w czasie opanowywania zachodniej Wielkopolski. Był obecny przy odbieraniu Ziemi Lubuskiej arcybiskupowi magdeburskiemu. Przyjmując od ojca zlecone rządy w zachodniej Wielkopolsce, od 1234 roku tytułował się Księciem Śląska i Polski. Przez wiele lat stał u boku swego ojca, mądrego polityka, i wspierał go z podziwu godną lojalnością. Mogłoby się wydawać, że Henryk młodszy był bezwolnym narzędziem w rękach rodziców. Po śmierci Henryka Brodatego w dniu 19 III 1238 roku, w okresie trzyletnich samodzielnych rządów dowiódł, że stać go na śmiałe decyzje polityczne, odwagę a także sukcesy orężne. Autor Księgi Henrykowskiej nazywa go: "sławnym księciem tej ziemi; tenże książę, jak długo żył, panował potężnie także w Wielkopolsce a chlubnie w Krakowie". Nie zdołał jednak utrzymać tzw. "monarchii Henryków", która była zlepkiem szeregu księstw. W każdym z nich podstawą jego władzy były różne tytuły. Dolny Śląsk był dziedzictwem ojca.

Władzę na Górnym Śląsku miał jako opiekun dorastających synów księcia opolskiego Kazimierza. W księstwie sandomierskim też był tylko opiekunem Bolesława Wstydliwego, syna zamordowanego w Gąsawie w 1227 roku Leszka Białego. W Krakowie władzę dzierżył jego ojciec Henryk Brodaty, na podstawie elekcji dokonanej przez możnych. Do tego należy jeszcze dodać, że w chwili przejęcia dziedzictwa przez Henryka Pobożnego nadal trwał konflikt pomiędzy władzą kościelną a świecką, zapoczątkowany za czasów Henryka seniora. Można więc powiedzieć, że Henryk junior od początku znalazł się pod presją ze wszystkich stron. Znał też dobrze sytuację międzynarodową i wiedział, że klątwa rzucona przez papieża Grzegorza IX w 1239 roku na cesarza Fryderyka II wkrótce przyniesie zmianę kursu w polityce. Papież będzie szukał sprzymierzeńców. Rzeczywiście konflikt lokalny z klerem wygasł, gdy Henryk Pobożny okazał delegatowi papieskiemu Albertowi Behaimowi, gotowość poparcia papieża, chociaż, pod pewnymi warunkami. Dotąd upominany przez papieża Henryk, któremu nakazano naprawienie krzywd wyrządzonych przez ojca, otrzymał z Rzymu tytuł "Ile H. christianissimus princeps Poloniae" ("Henryk najbardziej chrześcijański książę Polski"). Z kolei sukcesem orężnym Henryka Pobożnego było odepchnięcie Brandenburczyków spod murów Lubusza i odzyskanie Santoka. Utrwalenie się jego władzy w Krakowie i zachodniej Małopolsce odbyło się bez walki, o czym świadczy dokonana przezeń fundacja krakowskiego klasztoru franciszkanów.

W roku przejęcia władzy przez Henryka Pobożnego, w 1238, hordy tatarskie zajęły Ruś Kijowską i zaczęły zagrażać Węgrom i Polsce. Książę Henryk był świadomy zbliżającego się niebezpieczeństwa. Pisywał listy do książąt niemieckich, cesarza, króla czeskiego, domagając się szybkiej mobilizacji chrześcijan wobec ataku pogan. Wzywał pomocy zakonów rycerskich. Niestety, trwający nadal konflikt pomiędzy cesarzem a papieżem, w który zostały wciągnięte siły polityczne Europy, doprowadził do tego, że w najważniejszej chwili Henryk Pobożny został praktycznie osamotniony. Przy jego boku stanęło rycerstwo śląskie, a także nowi mieszkańcy tej ziemi, między innymi górnicy ze Złotoryi. Przybyły resztki rycerstwa małopolskiego - ci którzy nie zginęli w dniu 13 II 1241 roku pod Wielkim Turskiem, gdzie doszło do pierwszego starcia Polaków z Mongołami. Zjawił się też Mieszko Opolski ze swymi rycerzami, dotychczasowy jedyny zwycięzca, któremu udało się rozbić pułk tatarski pod Raciborzem w dniu 20 III 1241 roku. Przybycie rycerzy zakonnych - templariuszy i krzyżaków - wzbudziło nadzieję odsieczy z Niemiec. Na wieść o zbliżaniu się wojsk czeskich Henryk zwlekał z podjęciem bitwy. Jego taktykę zwlekania krytykuje dzisiaj wielu historyków. Ich zdaniem powinien był w Małopolsce skoncentrować swe siły i tam próbować zatrzymać wroga. A tak łupem najeźdźców padł nie tylko Kraków ale i Wrocław, spłonęły setki wsi małopolskich i śląskich. Znany historyk B. Zientara, każe nam jednak pamiętać, że poza wyprawami do Prus, w Polsce rzadko podejmowano akcje wojenne. Istotnie najazd zimowy musiał zaskoczyć Henryka. Nadto wiedział on o tym, że musi stawić czoło potężnej armii, której liczbę wyolbrzymiali uciekinierzy z Rusi. Licząc na pomoc Czech, wolał nawet opuścić Wrocław, aby nie tracić sił w poszczególnych utarczkach, jak to było w Małopolsce. Jeżeli zaczął bitwę przed nadejściem wojsk czeskich, to chyba dlatego, że zwątpił w ich przybycie. Nadto nie chciał pozostać obojętny wobec skarg i narzekań ludu. Kiedy książę był już gotowy, aby z wojskiem wyruszyć na pole walki, Jadwiga radziła synowi' - czytamy w "Legendzie Większej" - aby poczekał jeszcze na wojska Wacława, króla czeskiego. Henryk jej na to odpowiedział: "Kochana pani matko, nie mogę dłużej zwlekać, albowiem zbyt wielkie są jęki biednego ludu: dlatego muszę walczyć i wystawię swe życie aż po śmierć za wiarę chrześcijańską".

Przebieg bitwy pod Legnicą został stosunkowo łatwo zrekonstruowany. Klęska nie wynikła z dysproporcji sił ani z nieudolności dowództwa, ale na skutek paniki hufca opolsko - raciborskiego. Książę opolski Mieszko, słysząc słowa: "Biegajcie, biegajcie", to znaczy "Uciekajcie", wykrzykiwane przez któregoś z żołnierzy z oddziałów tatarskich, który galopował pomiędzy jednym a drugim wojskiem, uznał je za okrzyk swoich, zaniechał walki, uciekł i pociągnął do ucieczki wielką liczbę żołnierzy. Książę Henryk Pobożny obserwował tę sytuację ze swego stanowiska. Gdy zobaczył uciekających, zaczął wzdychać i lamentować. Powiedział: "Gorze się nam stało", to znaczy: "Spadło na nas wielkie nieszczęście". Słowa te wielu badaczy traktuje jako najstarsze polskie zdanie. Zrozpaczony książę Henryk sam ruszył do boju. Jego bohaterska śmierć została odpowiednio wykorzystana przez współczesnych, którzy uznali Henryka za w pełni zasługującego na przydomek "Pobożny". Znana jest powszechnie wypowiedź świętej Jadwigi o synu, gdy dotarła do niej wiadomość o jego bohaterskiej śmierci. Jest ona podana w bulli kanonizacyjnej z 26 III 1267 roku. Czytamy w niej: "Dziękuję Tobie, Panie Boże, że byłeś taki dobry dla mnie i dałeś mi takiego syna, który jak dobre dziecko, za życia zawsze mnie kochał, szanował i nigdy w żaden sposób nie zasmucił". W podobny sposób pisał autor "Legendy Większej" dodając jeszcze słowa : "Choć bardzo by mnie cieszyło gdyby nadal żył, to jednak mam większą radość z tego i przeżywam ją razem z nim, że on przez bohaterską śmierć mógł zjednoczyć się ze swoim Zbawicielem. Pokornie polecam Ci jego duszę".

Słowa świętej Jadwigi mówiące, że syn Henryk nigdy nie sprawia jej żadnej przykrości, nie są w pełni do przyjęcia, gdy się weźmie pod uwagę wydarzenia polityczne w okresie jego panowania. Z Księgi Henrykowskiej wiemy, że Henryk w pewnym okresie swoich rządów prowadził walkę ze swoim biskupem Tomaszem I, który musiał nawet uciekać do Głogowa. Stamtąd pisał do opata w Henrykowie, prosząc o pomoc. Konflikt ten jest tam określany jako "zło" i dlatego nie mógł być dla Jadwigi sprawą obojętną, zwłaszcza że dotyczył jej syna i biskupa wrocławskiego. Wiemy, że księżna "miała w wielkim poważaniu kapłanów i cały kler, czy to diecezjalny czy zakonny". Tak na przykład nigdy nie chciała pierwsza zasiąść do stołu dopóki najpierw nie usiadł ksiądz, który celebrował Mszę świętą. Autor "Legendy Większej" pisze i o jej wielkim szacunku dla każdego biskupa a szczególnie dla swojego biskupa wrocławskiego. Czy wspomniany szacunek dla duchownych, w rozumieniu świętej Jadwigi nie kłóci się z jej twardym obstawaniem przy swoich praktykach, gdy chodzi o jej surowy, pokutniczy tryb życia? Jeszcze wyraźniej można dostrzec tę sprzeczność po śmierci jej męża, który w chwili zgonu pozostawał w stanie ekskomuniki. Duchowni czescy udzielili mu absolucji, którą kwestionowały miejscowe władze kościelne. W związku z tą sprawą Jadwiga nie wpadła w rozpacz. Kazała męża pochować w kościele trzebnickim. Widocznie nie uważała tej kary za zagrażającą zbawieniu Henryka. Można by podważyć wiarygodność słów świętej Jadwigi: "Henryk nie sprawił mi nigdy żadnej przykrości", zwłaszcza że bulla kanonizacyjna cytując tę wypowiedź dodaje słowo "dicitur" (mówi się), jak gdyby papież nie chciał zajmować stanowiska co do wiarygodności tych słów. Natomiast autor "Legendy Większej", pisanej około trzydziestu lat później, nie podaje tego zastrzeżenia. A przecież wiemy, że autor "Legendy Większej" przy pisaniu, jak sam stwierdził, korzystał z akt kanonizacyjnych jako źródła, które w tym przypadku są nawet starsze od bulli papieskiej.

Możliwe, że kuria papieska swoje zastrzeżenia uzasadnia tym, iż między wypowiedzią Jadwigi a rozpoczęciem procesu kanonizacyjnego istnieje różnica czasowa około dwudziestu lat. A może sam papież wiedział o konflikcie Henryka z biskupem Tomaszem? Dlatego też wolał ostrożnie formułować swój tekst. Nie można też wykluczyć, że na żądanie biskupa w trakcie prowadzenia procesu kanonizacyjnego rozpatrywano sprawę, jakie stanowisko zajmowała Jadwiga w czasie konfliktu jej syna z biskupem. Jeżeli papież znał sprawę konfliktu, to mógł mieć wątpliwości, co do wiarygodności słów Jadwigi, że "syn Henryk nigdy nie sprawił jej żadnej przykrości", i dlatego dodał "dicitur". Jeżeli przyjmiemy, że Jadwiga rzeczywiście to zdanie wypowiedziała, to staniemy wobec problemu prawdomówności w życiu świętych. Nie możemy też pomijać okoliczności w jakich Jadwiga wypowiedziała swoją opinię o synu. Był to moment, gdy do niej dotarła wiadomość o śmierci syna. W tej chwili, jak pisze E. Walter, badacz życia świętej Jadwigi, Henryk był dla niej jedynie bohaterem, takim którego potem papież Klemens IV nazwie podczas kanonizacji świętej Jadwigi "drugim Machabeuszem", gdy przepasany zbroją wojenną mężnie strzegł obozu Pana Boga i był bojownikiem w obronie ludu przed Tatarami i w ten sposób zdobył palmę męczeństwa. Po otrzymaniu wiadomości o śmierci syna, w oczach matki urósł on do roli męczennika. Daje ona temu wyraz, gdy mówi, że "zasłużył przez swoje męczeństwo na zjednoczenie ze swoim Zbawicielem". W tym szczególnym momencie matka uświadamia sobie, że ten bohater i męczennik zawsze ją szanował i darzył dziecięcą miłością. Mając na uwadze ten wyjątkowo trudny, pełny głębokiej wymowy moment, w którym Jadwiga widzi wielkość swojego syna, to przykre wydarzenie konflikt z biskupem - musiało zejść na plan dalszy. Po prostu tak dalece zblakło w jej pamięci, że w czasie wypowiadania swojej opinii w ogóle o nim nie pamiętała.

Należy tu jeszcze zwrócić uwagę, że spór pomiędzy księciem a biskupem nie trwał długo. W 1239 roku byli już pogodzeni, gdyż bp Tomasz I występuje w dniu 26 czerwca tego roku jako świadek i składa swoją pieczęć na dokumencie wystawionym przez księcia Henryka II. Możemy przyjąć, że Jadwiga w błyskawicznym spojrzeniu na życie swojego syna - takiego syna - całkowicie pominęła krótko trwający spór i w uniesieniu ducha wypowiedziała słowa, że Henryk nigdy nie wyrządził jej przykrości. Był on rzeczywiście synem według życzeń swej świątobliwej matki. Według "Legendy Większej", (o świętej Jadwidze), Henryk był człowiekiem oddanym Bogu i zawsze gotowym do dobrego działania. Jest fundatorem franciszkańskiego klasztoru świętego Jakuba we Wrocławiu, gdzie postanowił też założyć szpital i klasztor sióstr klarysek. Tylko przedwczesna śmierć nie pozwoliła mu tych planów osobiście zrealizować. Miał zamiar osadzenia benedyktynów w Krzeszowie. Plan ten zrealizowała dopiero jego żona, księżna Anna, w 1242 roku. Wiele razy cytowana tu Księga Henrykowska życzy mu, "aby zasłużył za dobrodziejstwa wyświadczone temu klasztorowi i inne zbożne czyny, być zaliczonym do liczby świętych na wieki".

Zamykając ten problem możemy jeszcze powiedzieć, że spór, skądinąd znakomitego syna świętej Jadwigi z biskupem wrocławskim nie stanowi argumentu za tym, abyśmy mieli wątpić w cytowane tu słowa jego matki. Bo jeżeli powszechnie uznaje się łacińskie powiedzenie "De mortuis nihil nisi bene", to mogła ona w oparciu o szczególne racje, zastosować je wobec swojego syna. Księżna zawsze była gotowa do przebaczenia. Jak dalece znamy życie Henryka II, spór z biskupem to jedyny przypadek, kiedy zmartwił on swoją matkę.

Przedstawione tu fakty, związane z życiem i działalnością dzieci księcia Henryka Brodatego i jego małżonki księżnej Jadwigi, świadczą o życiu przykładnym. Wpływ świętej Jadwigi na kształtowanie postaw Henryka II Pobożnego i jego siostry Gertrudy był pozytywny i owocował wielkimi i ważnymi dla dobra kraju wydarzeniami w ich życiu. Późniejsza tradycja podtrzymywała przekonanie współczesnych, że zasługują oni na chwałę błogosławionych. Nie wykorzystano okazji, by Henryka Pobożnego, który pozostanie w naszej historii bohaterem narodowym, uznać męczennikiem w obronie wiary, jak to się stało w przypadku prostej zakonnicy, błogosławionej Benigny, męczennicy kobiecej godności z czasów najazdów tatarskich. Jej kult istniejący niegdyś na Śląsku należy ożywić. Tej sprawie z pewnością przysłużą się prowadzone na Śląsku poszukiwania naukowe dotyczące kultu bł. Benigny i związanej z jej życiem ikonografii.

Na temat wnuków Henryka Brodatego i świętej Jadwigi źródła mówią mniej pochlebnie, zaś co do najstarszego syna Henryka Pobożnego, Bolesława Łysego spotykamy w nich wiele negatywnych opinii. Kronikarz Księgi Henrykowskiej nazwał najazd tatarski z 1241 roku i śmierć Henryka Pobożnego wydarzeniem przełomowym w dziejach Śląska i dodaje: "Po zabiciu przesławnego księcia rządzili w tej ziemi rycerze i każdy zagarniał dla siebie, co mu się podobało z posiadłości książęcych". Początkowo po śmierci Henryka Pobożnego objęła regencję księżna wdowa, ale już w 1242 roku Bolesław samodzielnie wystawiał dokumenty. Rozkład monarchii Henryka Pobożnego dokonał się w pierwszych latach rządów Bolesława. Ostatecznie po walkach z braćmi Bolesław osiadł w Legnicy, wcześniej pozbywszy się niesławnie w 1249 roku ziemi lubuskiej na rzecz arcybiskupa magdeburskiego. Dał on w osobie Bolka I początek mocnej linii książąt jaworsko - świdnickich. Źródła współczesne przekazały nam sylwetkę księcia nie cieszącego się u rycerstwa powagą. I nie było w tym względzie różnic między pisarzami śląskimi i autorami innych dzielnic. Znaczne są różnice charakterów i roli politycznej pomiędzy dziadem i ojcem z jednej strony, a ich synem i wnukiem z drugiej strony. Święta Jadwiga miała o nim prorokować: "Biada, biada tobie, Bolesławie, jak wielkie nieszczęście przyniesiesz ty ziemi swojej". Nie żałowano mu też ostrych epitetów. Przydomek "Rogatka", jak przyjmuje Jan Długosz, w polskiej mowie oznacza człowieka zuchwałego i jakoby będącego rogami. Inni określają go przydomkiem "cudaczny" oraz "srogi", bo potrafił być także okrutny.

Największą i najbogatszą dzielnicę Śląska - Śląsk Wrocławski - zdołał wśród zamieszek i walk z braćmi zdobyć dla siebie Henryk III, najwybitniejszy z synów Henryka Pobożnego. Nie był on wolny od współodpowiedzialności za gorszące spory w rodzinie i upadek moralności politycznej. Od 1248 roku obok Henryka III współrządcą dzielnicy wrocławskiej był najmłodszy syn Henryka Pobożnego, książę Władysław, duchowny. Po śmierci Henryka III w 1266 roku objął on rządy tej dzielnicy w imieniu własnym i z tytułu opieki nad nieletnim bratankiem - Henrykiem IV Probusem. Trzeci syn Henryka Pobożnego, książę Konrad I, po walce z Bolesławem otrzymał wreszcie odrębną dzielnicę w postaci księstwa głogowskiego.


Zobacz także
Katarzyna Pytlarz

Dopóki człowiek żyje, nawet wtedy, kiedy błądzi, jest przedmiotem szczerej i troskliwej opieki Boga. Wyrazem tej Bożej troski jest właśnie dopuszczenie świętych do wpływu na życie ludzkie. Opieka św. Józefa jest dla nas tytułem do przekonania, że nie jesteśmy sami, a pomoc Boża towarzyszy nam nieustannie. Św. Józef nieustannie szuka nas, szuka wszędzie razem z Maryją. A kiedy nas znajdzie, prowadzi nas do Boga.

 
Katarzyna Pytlarz

Kochać Jezusa tak, jak jeszcze nigdy nie był kochany i stać się zupełnie małą, to dla Teresy najkrótsza i najprostsza droga do Boga: mała droga, droga dziecięctwa duchowego. Zdążając tą drogą nie chodzi o to, aby dużo dawać, ale aby wiele przyjmować i wiele miłować. Na tej drodze trzeba zrezygnować z sukcesu i widocznych rezultatów, z zasług i duchowego postępu. “Choćbym miała dożyć osiemdziesiątki, i tak zawsze pozostanę ubogą”.

 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA

W swojej posłudze kapłańskiej miałem okazję pracować jako spowiednik w michalickim sanktuarium na Monte Sant’Angelo we Włoszech. Był to dla mnie czas, w którym oprócz głębokiego doświadczenia udzielanego miłosierdzia, realnie odczułem obecność aniołów.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS