logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Dziedzina
Szczypta soli, nie kilogram
Gość Niedzielny
 


O ewangelizacji ochrzczonych, złudzeniach Kościoła i Bogu niezmordowanym z bp. Grzegorzem Rysiem rozmawia Jacek Dziedzina.
 
Bp Grzegorz Ryś biskup pomocniczy archidiecezji krakowskiej, przewodniczący Zespołu ds. Nowej Ewangelizacji, historyk Kościoła, były rektor WSD w Krakowie, autor m.in. książek „Siedem słów Chrystusa”, „Inkwizycja”, „Ecce Homo”, „Celibat”. Jacek Dziedzina: Ksiądz biskup Grzegorz Ryś modli się więcej niż do niedawna ksiądz rektor Grzegorz Ryś?

Gdybym powiedział, że tak, to oznaczałoby, że jestem idealny, a to nieprawda. Na pewno o wiele więcej modlę się z ludźmi. Mam dużo więcej intencji uświadomionych przez osoby, z którymi się spotykam w czasie wizytacji w parafiach. Jeśli nie ma bierzmowania, zapraszam młodzież, żeby spędzić z nią pół godziny w ciszy przed Najświętszym Sakramentem. Nie zawsze proboszczowie wierzą, że to jest możliwe z gimnazjalistami. A okazuje się, że jest. Mam świadomość tego, że powinienem modlić się więcej. Nie jest to łatwe, bo kalendarz każdego biskupa jest zapisany w sposób niemiłosierny.

Co to znaczy „zbiskupieć”? Jak zmienia się perspektywa patrzenia na Kościół z piuską na głowie i pastorałem w ręku?

Zmiana perspektywy – tak, byle nie była rozumiana w takim sensie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (śmiech). Perspektywa, jaką ma rektor seminarium, jest niesłychanie ważna, ale jest to jednak wycinek Kościoła. Nie pokazuje tyle, ile pokazuje perspektywa biskupa, choćby dlatego, że biskup ciągle jeździ. Dzisiaj jadę na dziesiątą wizytację w ciągu trzech miesięcy. Nawet jeśli są to wizytacje w ramach jednego dekanatu, to okazuje się, że sąsiednie parafie mogą mieć kompletnie różne problemy. Można wprawdzie założyć, że biskupowi nie pokażą wszystkiego…

… bo tuż przed wizytacją pomalują trawniki?

Nie, na pewno nie. Na wizytacjach nie rozmawia się tylko o sukcesach, wyjątkowych efektach duszpasterskich itd. Jest czas na rozmowę z ludźmi, którzy przeżywają rzeczywiste dramaty. To są i księża, i parafianie. Natomiast nawet jeśli każda wspólnota chce pokazać to, co ma najlepszego, to też dobrze. Bo w Kościele trochę cierpimy na brak informacji o tym, co dobre. Biskup ma szansę poznawać cały szereg ważnych zjawisk, które nie są nagłośnione.

Kardynał Kazimierz Nycz przyznał ostatnio, że Polacy odchodzą od Chrystusa i Kościoła. Zbyt długo żyliśmy w przekonaniu, mówił, że 95 proc. Polaków to katolicy, i skupiliśmy się za bardzo na duszpasterstwie, zamiast ewangelizować.

Chodzi o to, że duszpasterstwo albo jest ewangelizacyjne, albo go nie ma. Celem życia Kościoła jest ewangelizacja. Cokolwiek Kościół robi, gdzieś na horyzoncie powinien mieć zawsze cel ewangelizacyjny. Ja się zgodzę, że nie każde duszpasterstwo, tak jak ono wygląda, jest ewangelizacją. I to jest to, co trzeba sobie w Polsce dobrze opisać.

Jak ewangelizować w społeczeństwie, które uważa się za jedno z najbardziej chrześcijańskich w Europie?

Z definicji nowa ewangelizacja jest kierowana do starych Kościołów. Ona nie ma na celu działalności misyjnej „ad gentes”, ale dotyczy właśnie takich krajów, jak Polska, Francja, Niemcy czy Włochy. To, co powiedział ksiądz kardynał, jest absolutnie słuszne, bo jednym z kluczowych słów ewangelizacji jest rozeznanie.

Trzeba opisać, w jakim kierunku poszły zmiany w społeczeństwie, choć pewnie lepiej byłoby powiedzieć, w jakim kierunku poszły zmiany w społeczeństwie chrześcijan mieszkających w Polsce. Na pewno trzeba rozeznać, jaki jest stan Kościoła, jaki jest stan człowieka. Na ile tu i teraz chrześcijaństwo stało się pewną formacją kulturową, kodem kulturowym, społecznym, czasami nawet politycznym. Wigilię będą spożywać wszyscy: wierzący i niewierzący jako pewne wydarzenie kulturowe. Każdy kupi karpia. A za chwilę będzie Wielkanoc, wszyscy będą robili zajączki, pisanki i wszyscy pójdą święcić pokarmy. Natomiast chrześcijanie muszą postawić sobie pytanie o intensywność osobistego przeżycia Triduum. Czyli tajemnicy krzyża i Zmartwychwstania Chrystusa, którą się odnosi do siebie samego. Czy ja jestem człowiekiem, który jest w stanie pocałować własny krzyż i wiedzieć, że on mnie nie zabije? Czy wiem, że jestem człowiekiem, który zabił Chrystusa osobiście, popełniając przy tym samobójstwo? I czy wiem, że jestem kimś, komu Chrystus podarował nowe życie? To są pytania ewangelizacyjne. W lineamentach przedsynodalnych nie ma pytania, czy jest potrzeba nowej ewangelizacji, tylko jakie są już doświadczenia. Synod nie ma na celu uruchomienia procesu ewangelizacji, tylko ma dać Kościołowi wiedzę, co się już dzieje, jak postępują zmiany.

 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Dorota Mazur

Pan Jezus miłował Marię, Martę i Łazarza. Ich dom był otwarty dla Jezusa, a On sam czuł się pośród nich bardzo dobrze. Domownicy otwarci na Mesjasza, przyjaciele Jezusa. To był dom, do którego Jezus zawitał także na chwilę przed Męką. W tym domu dokonał wskrzeszenia Łazarza. Myślę, że istotą tej przyjaźni było pełne zaufania otwarcie się na Chrystusa.

 

Z ks. prałatem Janem Abrahamowiczem, proboszczem Parafii Miłosierdzia Bożego w Krakowie - Wzgórza Krzesławickie, rozmawia Dorota Mazur OV

 
o. Andrzej Zębik OFMCap
Błogosławiony Anioł z Acri urodził się 19 października 1669 roku w Acri (Cosenza) jako syn Franciszka Falcone i Diany Errico. Na chrzcie świętym nadano mu imiona Łukasz Antoni. Po śmierci ojca jego wychowaniem i wykształceniem zajął się brat jego matki, ks. Domenico Errico. Sądził, że po ukończeniu szkół Łukasz będzie podporą dla matki.
 
Jacek Stojanowski
"Wszędzie Ci chrześcijanie się panoszą" - słyszy się tu i ówdzie. "Wyznawaliby tą swoją religię w ciszy i spokoju, a nie ciągle tylko nawijali o Bogu. Do tego jakieś koncerty robią, procesje, ulotki wciskają." Czy my, chrześcijanie, rzeczywiście przesadzamy? Może nie szanujemy prawa drugiej osoby do wolności wyznania? Tylko skąd takie wnioski skoro my nikogo do niczego nie zmuszamy? Konieczność bycia ateistą - przerabialiśmy w Polsce przez prawie 50 lat trwania PRL-u. Ale wraz z końcem Polski Ludowej nie nastał, tak dla kontrastu, jakiś tajny "katoland"...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS