logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Jan Andrzej Kłoczowski OP
Targowisko tajemnic
List
 



z o. Janem Andrzejem Kłoczowskim, dominikaninem, filozofem religii, rozmawia Sławomir Rusin
 

 Ojcze, wiele osób daje się ostatnio porwać pasji tropienia rzekomych tajemnic Kościoła, spiskowej teorii dziejów. Skąd ta potrzeba?
 
Myślę, że bierze się ona z poczucia zagubienia odczuwanego przez wielu ludzi i nieczytelności struktury społecznej, w której żyją. Nie rozumieją oni wielu spraw, procesów i szukają łatwych odpowiedzi na trudne dla nich pytania.
 
Wiara w spiskową teorię dziejów jest bardzo charakterystyczna dla ludzi o umysłowości – powiedziałbym – zranionej. Mają oni wrażenie, że ktoś nieustannie nimi manipuluje i rządzi nim z ukrycia. Twierdzą, że to, co słyszymy w radiu, co widzimy w telewizji, co możemy przeczytać w gazetach, jest informacją dla maluczkich. Natomiast pod spodem, pod oficjalnymi treściami kryje się coś więcej – zakamulowane informacje dla wybranych – i to do nich trzeba dotrzeć.
 
W historii podejmowano wiele prób wyjaśnienia tego problemu. Nietzsche twierdził, a potem powtarzał to Scheller, że ludzie mali i słabi uważają, iż wbrew swej świadomości i woli są rządzeni przez tych wielkich i silnych. Ci wielcy są albo widoczni: jest to np. król, który rządzi oficjalnie, albo działają z ukrycia, jak np. jezuici czy masoni.
 
Czy to przekonanie o wszechobecnym spisku towarzyszyło człowiekowi od zawsze?
 
Znam bardzo interesującą rozprawę jedneg z polskich historyków, który twierdzi, że spiskow teoria dziejów powstała w XVII w. w Polsce, za sprawą Hieronima Zahorowskiego, jezuity, który został wyrzucony z zakonu.
 
To on napisał Monita secreta – rzekome instrukcje generała jezuitów o tym, jak zdobyć władzę nad światem?
 
Właśnie. Mechanizm, z którym mamy tu do czynienia, jest bardzo prosty do wyjaśnienia, nazywa się go resentymentem: „Chciałem coś osiągnąćnie zdobyłem tego, w takim razie będę deptał to, co dotąd było dla mnie ideałem”. Tak to mnie więcej wygląda.Dzieło powstało ponad trzysta lat temu i przez długi czas uważano je za prawdziwe dokument zakonu, a co za tym idzie, wielu ludzi zaczęło wierzyć w ten, a potem inne spiski. Zdumiewa natomiast to, że dziś, w XXI w., przeżywamy renesans takiego zupełnie nieracjonalnego myślenia. Ono z jednej strony, budzi w ludziach podejrzenia wobec otaczającej rzeczywistości, a z drugiej daje im nadzieję, że wykrywszy te wszystkie knowania, uda się wszystko wyjaśnić i znaleźć winnych. Hitlerowcy mieli Żydów, których istnieniem tłuma czyli wszystkie problemy, a Dan Brown ma Opus Dei i Kościół katolicki. Co ciekawe, przeciw autorowi „Kodu Leonarda da Vinci” wytoczono ostatnio wszelkie możliwe działa: napisano tysiące stron, na których zbijano argument po argumencie wszystkie jego absurdalne stwierdzenia, a jednak książka dalej jest czytana. To wskazuje na wzrost tej, już i tak wielkiej i bardzo niebezpiecznej, fali irracjonalizmu.
 
A czy tego wzrostu zainteresowania tajemnicami Kościoła nie można wiązać z religią?
 
Twierdzę – i kiedyś na łamach LISTU to wyraziłem*[1] – że są dwie sfery życia najbardziej narażone na kicz: religia i miłość. Histeria, którą obserwowaliśmy przy okazji „Kodu Leonarda da Vinci”, doskonale pokazuje, w jaki sposób religia atakowana jest przez kicz, czyli przez uproszczenia i kłamstwa.
 
Sprawa jest jednak dość złożona. Mówi się dziś, nie bez racji, o powrocie sacrum do współczesnej kultury. W stosunku do naiwnego, scjentystycznego światopoglądu, charakterystycznego dla XIX i XX w., wiele się obecnie zmieniło. Naukowe odpowiedzi, odarte z duchowej głębi, człowiekowi już nie wystarczają, poszukuje on czegoś więcej. Ten powrót sacrum nie oznacza jednak automatycznego powrotu do wielkich i uznanych tradycji religijnych, i nie mam tu na myśli tylko chrześcijaństwa. New Age, czyli ta podobno „nowa era” religijności, jest zdecydowanie antyinstytucjonalna. Moja religijność jest w niej przedmiotem mojego osobistego, niczym niezmąconego wyboru, dyktowanego wyłącznie moimi osobistymi zainteresowaniami. W związku z tym wszelkie tradycje, posiadające pewną strukturę, zwartość, wymagania, jak np. Kościół katolicki, ale nie tylko on, są poddawane krytyce. Przybiera ona często postać właśnie oskarżenia o spisek.
 

 
 
1 2 3 4  następna
Zobacz także
Dominika Kozłowska
Na tym właśnie polega religia: wymaga ufności, a nie wiedzy, nadziei czy umiejętności przewidywania. Nie może być jedynie przedłużeniem tego, co skądinąd wiemy o człowieku. Jezus, o którym opowiada Nowy Testament, umierał naprawdę. Nie wiedział, co się zdarzy. Stąd jego przerażenie na krzyżu, przerażenie końcem wszystkiego, co znał. Również nas nie ominie to uczucie, jednak ci, którzy potrafią być chrześcijanami, będą ufać i będą mieć nadzieję. 
 
Dariusz Piórkowski SJ
Naśladowanie Chrystusa jest krzyżem. W jakim sensie? Czy ta głęboka prawda ma być jedynie teologicznym frazesem usprawiedliwiającym wszelkie zło, które nas spotyka? Czy cierpienie to fundament chrześcijaństwa? Czy krzyż to drugie imię naszej bezradności, prowadzącej do zaprzestania jakiegokolwiek działania w celu polepszenia naszego losu? Wydaje się, że Jezusowi chodzi o coś innego. 
 
Avila to miasto o wyjątkowej urodzie. Jest stolicą prowincji Avila w środkowej Hiszpanii, w regionie Kastylia – León. Region ten za panowania Królów Katolickich naznacza początek historii nowożytnej monarchii hiszpańskiej. W nim przyszła na świat i większą część życia spędziła jedna z najważniejszych postaci Kościoła. Rodzinne miasto św. Teresy stanowiło niemal mistyczną twierdzę, z licznymi klasztorami, świątyniami, dobrze ufortyfikowanymi pałacami. Teresa stała się jego chlubą i ozdobą, niemal tak słynną jak zachowany do dziś średniowieczny układ miasta, ze wspaniałymi murami obronnymi. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS