logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Barbara Chyrowicz SSpS
Tolerancja musi boleć...
Więź
 


Problem aborcji nie pojawił się nagle w drugiej połowie XX wieku – istnieje tak długo, jak długo istniały niechciane ciąże, których panny „z dobrych domów” albo dziewczęta naiwne w swym zaufaniu do deklarujących im dozgonną miłość mężczyzn chciały się jakoś pozbyć. Ryzykowały, czasem umierały. Przez całe wieki nikt nie próbował jednak nazywać przerywania ciąży dobrym lub usprawiedliwionym moralnie i prawnie.

Dzisiaj jest inaczej…
 
Mógłby ktoś powiedzieć: to przecież oczywiste, aborcja przy stanie niewystarczającej wiedzy medycznej nie mogła być uznana za dopuszczalną. Dzisiaj jest inaczej – jest sterylnie, w miarę bezpiecznie, pod kontrolą. Kiedyś nie było możliwości sprawdzenia, czy dziecko jest zdrowe i czy jego rozwój przebiega prawidłowo. Dzisiaj jest inaczej – są badania prenatalne, można w nich stwierdzić wady genetyczne i strukturalne dzieci. Dzieci chore na nieuleczalne choroby, których nader krótkie życie wiązać się będzie z cierpieniem ich samych i ich bliskich, nie muszą się urodzić. Przecież nikt z nas nie chciałby być chory – dlaczego nie oszczędzić tego drugim?
 
Kiedyś życiowe spełnienie kobiety upatrywano głównie w macierzyństwie. Kobiety nie studiowały, zasadniczo nie brały czynnego udziału w życiu społeczno-politycznym (np. nie miały prawa do głosowania) – rodziły i wychowywały dzieci, prowadziły dom. Dzisiaj jest inaczej – kobiety pełnią szereg ważnych funkcji społecznych, a do tego potrzebne jest najpierw odpowiednie wykształcenie, a potem zdobycie doświadczenia. Macierzyństwo siłą rzeczy wyłącza na jakiś czas z zawodowej aktywności. Nie chodzi przy tym zawsze o to, żeby w ogóle nie mieć dzieci, ale jeszcze nie dzisiaj...
 
Nie wszyscy zwolennicy dopuszczalności aborcji podpisaliby się pod wszystkimi trzema wymienionymi wyżej powodami, dla których kobieta decyduje się na zabicie nienarodzonego jeszcze dziecka (to oczywiście nie wszystkie z przytaczanych w tej dyskusji powodów), część z nich uzna na przykład, że taką decyzję może usprawiedliwić jedynie poważne schorzenie genetyczne dziecka, ale nie zamiar realizowania bez przeszkód zawodowej kariery.
 
Nie wszyscy zwolennicy dopuszczalności aborcji zgodzą się też na to, że aborcja jest zabiciem nienarodzonego dziecka; podkreślać będą, że chodzi o ludzki płód, a nie o dziecko. W burzliwych dyskusjach na temat dopuszczalności aborcji, które raz po raz przetaczają się przez środki masowego przekazu, pojawiają się wzajemne oskarżenia, a wśród nich również zarzut zacofania i braku tolerancji obrońców życia. Tym dwóm zarzutom chcę się w niniejszym tekście przyjrzeć w sposób szczególny, zdając sobie sprawę, że to jedynie fragment dyskusji – o wszystkim wszak pisać w krótkim tekście nie sposób. Wcale też nie przeczę temu, że „dzisiaj jest inaczej” niż za króla Ćwieczka – pytanie tylko, czy zmiany w przestrzeni społeczno-politycznej, w tym także zmiany wywołane postępem nauk szczegółowych, muszą z konieczności pociągać za sobą zmiany w moralnym wartościowaniu, a niepoddanie się ich dyktatowi należy łączyć z obskurantyzmem i brakiem tolerancji?
 
Postęp i rozwój
 
Charakterystyczne dla postępu naukowego jest to, że nowe rozwiązania technologiczne i wynalazki zastępują stare, a stare przechodzą do historii. Tworzy się dla nich muzea techniki. Oglądając eksponaty, powtarzamy: jak na owe czasy był to niebywały postęp, ale jak na dziś... Nie oglądamy się tęsknie za pomysłami, które ułatwiały życie poprzednim pokoleniom, nawet ekologiczne zapędy nie skłaniają nas do zamiany kombajnów zbożowych na cepy, a światła elektrycznego na lampy naftowe. „Nowe” znaczy tutaj na ogół lepsze, postępowe, ułatwiające życie, nowoczesne.
 
Kiedy odniesiemy dynamikę postępu właściwą dla nauk szczegółowych (przyrodniczych) do sfery ludzkiego działania, w sposób szczególny moralności, okazuje się, że postęp nie jest tutaj tak „jednokierunkowy”, pomimo etymologicznego podobieństwa obu terminów. Osiągnięcia starożytnych geniuszy interesują nas głównie w sensie historycznym. Jeśli jakaś teza naukowa okazuje się z czasem błędna, zostaje odrzucona, a jeśli nie, to znajduje swoje wdrożenie w osiągnięciach następnych wieków. Nowe odkrycia czynią stare nieaktualnymi, posuwamy się naprzód, doskonaląc naszą wiedzę, zbliżając się wciąż do prawdy o otaczającym nas świecie. Podczas gdy począwszy od starożytności nauka przeszła długi proces, zasady moralne, także te uświęcone autorytetem Kościoła, jakby pozostały w miejscu... Pytanie Sokratesa wciąż aktualne! I wciąż te same problemy, wałkowane przez wieki, nieustannie... Czy można kłamać „z konieczności”? Czy wolno zabić niewinnego? Jak dzielić sprawiedliwie?
 
Postęp w nauce stawia nas przed pewną niewiadomą. Wprawdzie opracowując naukowe projekty, stawiamy sobie konkretne cele, a więc i przewidujemy w jakimś stopniu uzyskiwane efekty, ale nie wszystko jesteśmy w stanie przewidzieć. Przykładem takiego przewidywania mogą być puste miejsca pozostawione przez Mendelejewa na tablicy okresowej pierwiastków. Ogólny cel prowadzenia badań w naukach przyrodniczych jest prosty i znany: chodzi o odkrycie praw, jakim podlega otaczająca nas immanencja. Trudno jednak powiedzieć dziś, co uda się nam odkryć jutro – to „niewiadome” i „nieodkryte” jest jakby nie było powodem prowadzenia badań.
 
Postęp w moralności nie byłby natomiast możliwy, gdyby treść celu była niewiadoma. W sferze moralnej postęp można bowiem ogólnie charakteryzować jako proces, który zmierza do punktu bądź stanu, który został przez nas uznany za wzorzec lub ideał. Bez jasno zarysowanego ideału nie ma idei postępu moralnego, bo nie za bardzo wówczas wiadomo, ku czemu miałby ów postęp zmierzać. Postęp moralny nie odnotowuje też przełomów w takim sensie, w jakim stają się one kamieniami milowymi postępu naukowego. Thomas S. Kuhn zauważył, że zmiany paradygmatu w nauce sprawiają, że uczeni inaczej widzą świat, który jest przedmiotem ich badania.
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Daniela Czerniawska
Wyjątkową grupą osób potrzebujących pomocy są chorzy terminalnie. Prawie do końca XX w. nie byli oni objęci leczeniem, gdyż medycyna (której zadaniem jest przywrócenie zdrowia) nie zajmowała się takimi chorymi - oni bowiem nie rokowali nadziei na polepszenie swego stanu...
 
Mirosław Rucki
Nie ulega wątpliwości, że przemysł pornograficzny by upadł, gdyby nie istniał popyt na jego wytwory. A popyt raczej by nie istniał, gdyby ludzie nie popadali w uzależnienie od pornografii. Nic więc dziwnego, że pornograficzne treści wciskają się drzwiami i oknami, siejąc spustoszenie moralne i psychiczne w naszym społeczeństwie. 
 
Maciej Zachara MIC
Wiele osób ma wobec liturgii postawę „minimalistyczną”: należy wszystko odprawić „tak jak w mszale stoi”, ważnie i godziwie, ale bez wychodzenia poza to, co „konieczne”. Łatwo tracimy z oczu istotny problem owocności udziału w liturgii dla całego naszego życia chrześcijańskiego. Tymczasem, jeżeli udział w liturgii ma owocować wzrostem wiary, nadziei i miłości, sprawą kapitalnej wagi staje się nie tylko samo „odprawienie” obrzędu, ale również „jak” się to dokonuje.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS