logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacqueline Coutellier
Towarzyszenie duchowe we Wspólnocie Chemin Neuf
Zeszyty Odnowy
 


Towarzyszenie duchowe we Wspólnocie Chemin Neuf

Pedagogia, która czerpie z dwóch źródeł

Jako wspólnota, mając ponad dwadzieścia pięć lat doświadczenia, w dalszym ciągu czerpiemy z dwóch źródeł, które kształtują nasz sposób praktykowania towarzyszenia duchowego. Są to ćwiczenia ignacjańskie i życie wspólnotowe. Zobaczyliśmy wyraźnie, jak bardzo Ćwiczenia duchowne św. Ignacego pomagają uporządkować życie modlitwy oraz stosunek do Kościoła i świata, a z drugiej strony, jak bardzo "fraternia" składająca się od siedmiu do dziesięciu osób stwarza okazję do wzajemnego słuchania się, tak istotnego w dzisiejszych czasach. Jest to jakby echo miejsca nazywanego "Betania", gdzie Jezus lubił spotykać się ze swoimi przyjaciółmi: Martą, Marią i Łazarzem (por. Łk 10,38-42).

Wychodząc od tych dwóch doświadczeń: ćwiczeń ignacjańskich i życia wspólnotowego, nasza wspólnota formowała osoby towarzyszące, starając się jednocześnie określić umiejętności, kompetencje i doświadczenie, jakie powinny one mieć.

W czasie pewnych rekolekcji, podsumowując swoją posługę towarzyszenia, jeden z członków Wspólnoty, który jest lekarzem, z humorem zauważył: "Choremu mogę postawić diagnozę, dać jakieś zalecenia lub wypisać receptę, a w towarzyszeniu nie mam nic do roboty!" Paradoks: czy rzeczywiście nie ma nic do roboty, czy też chodzi o to, by nie dawać gotowych recept?

W życiu św. Teresy z Avila widzimy, że znalezienie dobrego kierownika nie było rzeczą łatwą, ale ona nigdy z tego nie rezygnowała. Tak napisała: "Bardzo więc wiele zależy na wyborze przewodnika roztropnego, to jest takiego, który by i rozum miał wytrawny i doświadczenie; jeśli przy tym będzie miał naukę, tym lepiej. Lecz w braku takiego, który by łączył w sobie te trzy warunki, głównie o to chodzi, by posiadał pierwsze dwa (.). Uczony, nie znający się na modlitwie wewnętrznej, mało - śmiem twierdzić - pomoże początkującym".

Pedagogia karmiona słowem Bożym

Trzy postacie z Nowego Testamentu są nam bliskie: Jan Chrzciciel, Maryja i Jan Ewangelista. Mogą nas wiele nauczyć odnośnie do towarzyszenia duchowego, ponieważ Jezus był zawsze w centrum ich życia:
- Jan Chrzciciel, przyjaciel Oblubieńca, który wskazuje swoim uczniom Baranka Bożego (J 1,29).
- Maryja, Matka Jezusa, "pokorna służebnica", która zgadza się na rodzenie Syna Bożego, aż po Krzyż (J 19,25).
- Jan, uczeń, którego Jezus miłował: jego bliskość z Mistrzem czyni z niego kontemplatyka, który widzi Boga we wszystkim.
Ci trzej świadkowie mówią nam, co jest najważniejsze w towarzyszeniu: trwanie w obecności Pana i bycie Jego świadkiem. To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce (1J 1,1).
Często, dopiero po rekolekcjach ośmio lub trzydziestodniowych, osoba towarzysząca, , zaczyna lepiej odkrywać, kim jest pełniąc tę posługę: świadkiem Słowa Żywego, które przemawia do serc. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich (Mt 18,20).
Sytuacja Kościoła w naszych czasach jest inna niż w czasach Ignacego. Współczesny chrześcijanin jest bardziej odizolowany i bez wyraźnych punktów odniesienia: odnalezienie się od razu w rekolekcjach, w samotności i tylko z towarzyszem duchowym, może być przeżywane jako trudniejsze, w większej oschłości.

Pedagogia, która zwraca uwagę na formę

Na początku Ćwiczeń duchownych Ignacy daje całą serię uwag, które są bardzo cenne dla lepszego poznania miejsca i roli osoby towarzyszącej. Nasza Wspólnota mogła przekonać się o ich zasadności i trafności w towarzyszeniu na różnych poziomach:

- Dialog w towarzyszeniu duchowym
W towarzyszeniu jest Ktoś, kogo osoba towarzysząca i ta której towarzyszy, razem powinny słuchać. To Chrystus, który składa w nas pragnienie, by Go poznawać i za Nim pójść. Jednak sytuacja każdego z nich jest inna. Osoba towarzysząca nie będzie mówić towarzyszonemu, co on ma robić, ale powinna mu pomóc jak najlepiej przygotować się do przyjęcia Słowa. Osoba towarzysząca powinna żyć w milczeniu serca i przestrzegać zasady dyskrecji. Zwracając uwagę na to, co się dzieje i słuchając Ducha Świętego, może nic nie mówić, a tylko czasem zadać jakieś pytanie lub coś powiedzieć. "Aby zarówno ten, kto udziela ćwiczeń jak i ten, kto je odprawia, mogli sobie wzajemnie pomóc i osiągnąć korzyść, trzeba założyć, że każdy dobry chrześcijanin powinien chętniej ocalić zdanie bliźniego niż je potępić" (CD 22). Taka postawa wzajemnego zaufania i zrozumienia w punkcie wyjścia powinna być wybrana i przyjęta jako dar Ducha Świętego po to, aby być gotowym zrobić wszystko, by uznać za prawdziwe to, co druga osoba nam mówi.

- Doświadczenie modlitwy
Nie chodzi też o to, by osobę, której towarzyszymy zarzucić swoimi pomysłami, ale by słuchać, jak ona przeżywa dzień. Wszystko jest ćwiczeniem duchowym, wszystko jest ważne: miejsce i czas modlitwy, rozważany tekst Pisma Świętego, milczenie, udział w pracy proponowanej po obiedzie (dla tych, którzy chcą)...

- Pozwolić, by Duch Święty nas prowadził
W autobiografii św. Ignacego, czytamy o doświadczeniu człowieka, który przyglądając się swojemu życiu, zauważa momenty pocieszenia - radość, pokój; i strapienia - smutek, zamknięcie, dzięki którym odkrywa, jak Bóg go prowadzi. Chodzi więc o to, by rekolektantowi pomóc "wewnętrznie rzeczy rozumieć i smakować " (CD 2). Uważne słuchanie pozwoli nam rozeznać, co daje radość (pocieszenie) i co jest powodem strapienia. Modlitwa pozwoli na wyrażenie pragnienia, które potem przyjmie formę decyzji. Jezuita Odilon de Varin powiedział: "Życie duchowe w mniejszym stopniu jest spełnianiem bardziej lub mniej heroicznych aktów, lecz raczej uległością Duchowi Świętemu, który prowadzi osobę".

- "Być obojętnym , to znaczy być wolnym"
"Niech dający (rekolekcje) nie skłania się na jedną lub na drugą stronę, lecz raczej niech stoi w środku jak języczek u wagi" (CD 15). Błędem towarzyszącego jest prowadzenie powierzonej mu osoby swoją własną drogą. Inaczej mówiąc, musi on pozwolić działać Bogu: "by Stwórca bezpośrednio działał ze stworzeniem, a stworzenie ze swoim Stwórcą i Panem" (CD 15).
W towarzyszeniu duchowym obie osoby muszą nauczyć się żyć w wolności: Gdzie Duch Pański, tam wolność (2Kor 3,17). Wiara i postawa wolności u osoby towarzyszącej sprawiają, że wzrasta zaufanie i zawierzenie u osoby, której się towarzyszy. We właściwym czasie Chrystus ukaże jej swoją wolę. Nie ma gotowej drogi, wyznaczonej niejako z zewnątrz, lecz chodzi o przyjęcie swojej własnej, niepowtarzalnej drogi.

Pedagogia życia codziennego

Można powiedzieć, że intensywny czas ośmio lub trzydziestodniowych rekolekcji ćwiczy ucho osoby towarzyszącej do ignacjańskiego sposobu słuchania. Towarzysząc w życiu codziennym, będzie ona czuwała, by osoba, której słucha, mogła połączyć wszystkie wymiary swojego życia z Jezusem Chrystusem, "prawdziwym Człowiekiem i prawdziwym Bogiem".
W naszej Wspólnocie towarzyszenie duchowe odbywa się regularnie, na ogół raz w miesiącu i jest czasem przyglądania się swojemu życiu modlitwy i sposobowi przeżywania relacji.

Osoba towarzysząca jest jednym z naszych braci

Jezus nie posyłał swoich uczniów samych na misję. Najpierw przez trzy lata uczył ich, a potem posyłał po dwóch. My dostrzegamy wielką szansę w tym, że możemy tę posługę pełnić we wspólnocie, tworząc zespoły, w których jest miejsce na modlitwę i refleksję teologiczną oraz na superwizję, a które biorą pod uwagę różne wymiary osoby.
Formacja do towarzyszenia odbywa się więc na żyznej glebie życia braterskiego i duchowego. Osoba towarzysząca jest jednym z naszych braci, nie jest ani ponad nami, ani gdzieś z boku i sama także korzysta z towarzyszenia. Życie braterskie pozwala jej odkryć umiejętność wchodzenia w relacje z innymi, życie w komunii z nimi, a czasem nawet z nimi współcierpieć. To braterskie słuchanie przygotowuje ją do tego, by później mogła towarzyszyć innym, co dla niektórych może stać się prawdziwą służbą.

To co dzisiaj przeżywamy w naszym Centrum "Siloe", zachęca nas do pogłębienia tej ukrytej, ale jakże owocnej łaski, jaką jest towarzyszenie. Pragniemy się nią dzielić w sposób możliwie najszerszy z osobami, które szukają jedności i pokoju wewnętrznego.
Towarzyszenie ma wymiar wspólnotowy i eklezjalny: każdy dzieli się tym, czym sam żyje i rozpoznaje działanie Boga tam, gdzie jest zaangażowany: w życiu rodzinnym, wspólnotowym, w życiu Kościoła. Ale w tym miejscu dotykamy także ograniczeń towarzyszenia, które nie jest jedynym miejscem, w którym dokonuje się słuchanie czy rozeznawanie.

Jacqueline Coutellier
jest współzałożycielką Wspólnoty Chemin Neuf oraz odpowiedzialną Centrum "Siloe", w którym lekarze, psycholodzy, o osoby towarzyszące posługują razem w rekolekcjach uzdrowienia wewnętrznego.

Na podst.: Tychique, nr 151, s.41- 49
tłum. Mariola Orzepowska

 
Zobacz także
Elżbieta Konderak

Wielu antropologów uważa, że nie można sobie w ogóle wyobrazić religii bez snu, że każda religia ma u swego podłoża albo w jakimś momencie swoich dziejów taki etap, w którym marzenia senne są dla niej bardzo ważne. I wcale nie trzeba szukać na to dowodów w jakichś odległych kulturach. Wystarczy otworzyć Nowy Testament - już na pierwszych stronach mamy kilka snów: Józefowi śni się, że ma przyjąć do siebie Maryję - mimo iż jest brzemienna - Trzem Królom śni się, że powinni wracać z Betlejem inną drogą, potem znowu Józef dowiaduje się ze snu, iż ma uchodzić z rodziną do Egiptu...

 

z Bartłomiejem  Dobroczyńskim, psychologiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego rozmawia Ela Konderak

 
Elżbieta Konderak

Alberto Michelotti i Carlo Grisolia zmarli w odstępie czterdziestu dni latem 1980 r.: pierwszy spadł z alpejskiego lodowca w czterystumetrową przepaść – miał 22 lata; drugi, o dwa lata młodszy, zmarł na raka w szpitalnym łóżku. Należeli do tej same paczki. Jak mówią ich przyjaciela – obaj postanowili umieścić Boga w centrum swojego życia. 25 września 2008 r. rozpoczęto oficjalne starania o wyniesienie ich do chwały ołtarzy. Jest to pierwsza para przyjaciół, których proces beatyfikacyjny trwa w tym samym czasie… 

 
Elżbieta Konderak

Pojęcie wstydu, które normalnie rozumiemy jest więc zupełnie inne od tego co znajduje się w Biblii. W Biblii wstyd bardzo mocno związany jest z pojęciem prawdy, która odsłania pustkę nadziei i ufności względem jakichś pomysłów, jakiegoś próżnego gonienia za marnością. Nawiązując do tego, co znalazło się w refleksji księdza Sawickiego na temat wstydu, że uczucie wstydu zakłada pierwiastek niższy, który zawstydza i pierwiastek wyższy, który wstyd odczuwa.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS