logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wacław Oszajca SJ
U źródeł kultury
Posłaniec
 


Między drzewem a owocem

Kultura i wiara nie kłócą się z sobą, nie wywyższają się jedna nad drugą, lecz tworzą między sobą związki podobne do tych, jakie istnieją między drzewem a owocem.

Wyobraźmy sobie, że nigdy nie było Jezusa z Nazaretu, nigdy nie było Ostatniej Wieczerzy, a co za tym idzie, do dziś nikt nie słyszał o Mszy Świętej. Nie było więc świątyń romańskich, katedr gotyckich, barokowych kościołów, a przy nich szkółek parafialnych, a potem kolegiów i uniwersytetów oraz klasztorów i bibliotek. Zabrakło również szpitali, ochronek dla dzieci, przytulisk dla starych ludzi. Puśćmy wodze fantazji i wyobraźmy sobie, że którejś nocy, w sposób sobie tylko wiadomy, ktoś usunął – zwłaszcza z Europy i Ameryki – wszystko, co stworzyli chrześcijanie, czyli Kościół. Strach pomyśleć.

Po takim zabiegu znaleźlibyśmy się na kulturalnej pustyni. Przecież nawet Oświecenie, powstałe ze sprzeciwu wobec ówczesnej wersji katolicyzmu, czy szerzej: chrześcijaństwa, jest w ostatecznym rozrachunku dzieckiem chrześcijańskim, poczętym w Biblii, dzięki której przecież świat uzyskał autonomię istnienia.

Naturalne i sztuczne

Do niedawna rzeczywistość dzielono na dwie części. Na naturę i kulturę. Naturą było to wszystko, co samo wyrosło z ziemi, kulturą zaś to, co przetworzył człowiek. Dla przykładu – popatrzmy na trzmiela. Jak wiadomo, trzmiel jest owadem, który lata, wydając przy tym charakterystyczny dźwięk. Sam trzmiel latający nad ukwieconą łąką jest zjawiskiem naturalnym, stworzonym przez przyrodę, czyli przez naturę. Ale oto znalazł się kompozytor, Mikołaj Rimski-Korsakow, którego to brzęczenie natchnęło do napisania utworu pod tytułem Lot trzmiela. Utwór, w przeciwieństwie do żywego trzmiela nazywamy artefaktem, a więc zjawiskiem, które nie występuje w przyrodzie, a zjawia się dopiero wtedy, gdy wytworzy je człowiek. Utwory muzyczne, jak też wszystkie inne dzieła sztuki, nie rosną przecież na drzewach czy na łące. Rodzą się w głowie człowieka i są przezeń wytwarzane.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jezuita Pierre Teilhard de Chardin. Zastanawiając się nad odkrytym przez Karola Darwina zjawiskiem ewolucji, doszedł on do wniosku, że nie da się już dłużej utrzymywać podziału rzeczywistości na dwie części: na to, co naturalne i na to co sztuczne. Skoro cały proces ewolucji zmierza do powstania człowieka, to znaczy, że człowiek w tym procesie ma do powiedzenia więcej niż dżdżownica. Teilhard twierdzi, że dalsze losy ewolucji Bóg (bo Bóg jest Tym, który stoi za ewolucją) powierzył człowiekowi. Jako rozumne i kochające stworzenie Boże, ukształtowane na wzór i podobieństwo Boga-Stwórcy, ma się on teraz troszczyć o dalszy rozwój i dalsze doskonalenie świata. Człowiek ma doskonalić proces rozwoju świata przez to, że los świata nie będzie już zależał jedynie od sił przyrody, ale przede wszystkim od pracy ludzkiego rozumu i serca.

Co więc z takiego widzenia historii świata można wywnioskować? To, że kultura nie może być czymś sztucznym. Nie jest, jak na przykład chcieli marksiści, czymś dołączonym, dodanym, doczepionym do ludzkiego życia jak kwiatek do kożucha – czymś, bez czego można się w gruncie rzeczy obejść. Nie mogę się powstrzymać, żeby w tym miejscu nie oddać głosu Václavowi Havlowi, który z okazji odebrania Nagrody Juana Lladó, 30 czerwca 2003 roku w Madrycie, powiedział: Materialistyczny, ateistyczny i scjentystyczny charakter nowoczesnej cywilizacji powoduje, że kultura jest dziś postrzegana przede wszystkim jako jedna z wielu sfer działalności ludzkiej. Pozbawiana jest szerszego i głębszego znaczenia, zredukowana tylko do jakiejś miłej ozdoby spraw poważnych, jakimi są gospodarka, przedsiębiorczość, środki utrzymania i konsumpcja. Trochę jakby stanowiła tylko przyjemne ubarwienie muzyczne kolacji w restauracji. Mówi się o niej, że stanowi coś, co wprawdzie czyni życie piękniejszym, ale bez czego w sumie można się obejść. Chyba najbardziej wyraziście degradują kulturę marksiści, którzy wprost przedstawiają ją jako element "nadbudowy". Bardziej niż jako sól życia kultura powinna być znowu traktowana jak powietrze, którym oddychamy. A inwestycje w kulturę, czy to już ze źródeł państwowych lub też prywatnych, nie powinny być traktowane jako zbożny wkład w uprzyjemnianie życia lub nawet szukanie coraz to kolejnych sposobów na zabicie czasu i zapobieganie nudzie, ale przeciwnie - jako pomoc wszystkiemu, co szuka sensu i nadaje go naszemu życiu.

Zatem, kultura jest jak najbardziej naturalnym środowiskiem życia człowieka. Jest naszą niszą ekologiczną. Wyrwany z niej człowiek marnieje.

 
1 2  następna
Zobacz także
Dariusz Zalewski
Skuteczne oddziaływanie pedagogiczne wiąże się z posiadaniem autorytetu. Już Arystoteles zauważył, iż „uczący się powinien ufać uczącemu”. Jeszcze większe znaczenie ma to w przypadku wychowania, gdzie bez właściwych postaw i wzorów moralnych trudno oczekiwać pozytywnych efektów...
 
ks. Radosław Warenda SCJ
Gubimy się nieco w pojęciu dźwigania krzyża. A to lubując się w patrzeniu na krzyże innych, które dają złudzenie, jakoby do moich ramion lepiej pasowały, niż to, co jest, a to w samym podejściu do cierpienia. Czy można je sensownie znosić, skoro nie ode mnie ono zależy? Spada na człowieka ot tak. Gdzie wolność, o której tyle Bóg mówi i sam jej nie gwałci?
 
Sławomir Rusin

Kicz jest kłamstwem bardzo silnie powiązanym z lenistwem duchowym, daje nam „gotowce” zawierające fałszywe poczucie bezpieczeństwa w odniesieniu do religii czy miłości. Ale są to tylko pozory bezpieczeństwa. Najlepszą postawą przełamującą kicz jest przekraczanie lenistwa - życie twórcze, otwarte, jak mówi Ewangelia: „życie owocne”, bo kicz to usychanie, które zmienia ludzi w suche badyle.

 

Z o. Janem Andrzejem Kłoczowskim OP, dominikaninem, filozofem religii rozmawia Sławomir Rusin

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS