logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tadeusz Basiura
Ubóstwo i bogactwo narodzin Chrystusa
materiał własny
 


Skąd radość?

Każdy człowiek, czytający ewangeliczną historię narodzin Jezusa, którą przedstawia św. Łukasz Ewangelista, w pierwszym odczuciu widzi wielkie ubóstwo towarzyszące narodzinom Boga-Człowieka. Ubóstwo sięgające najniższego poziomu. Ubóstwo, które powinno wywoływać współczucie, odruchy wspomożenia i ulżenia Świętej Rodzinie w tej niedoli, obrony Bożego dzieciątka przed spadającą na Niego nędzą. Ale przecież Boże Narodzenie to czas niespotykanej kiedy indziej radości. Skąd więc radość, skoro na pierwszym planie tak wielkie ubóstwo? Odpowiedź zdaje się być oczywista: w betlejemskiej stajence, w samym akcie przyjścia Bożego Syna na świat dusza człowieka widzi ogrom bogactwa, które swoją wymową i dostępnością dla każdego przynosi radość, która wylewa się z serc i unosi się niczym betlejemska gwiazda, nad obrazem sprzed dwóch tysięcy lat.

„On to, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił siebie samego, przyjąwszy postać sługi, stając się podobnym do ludzi” (Flp 2,6) - tak św. Paweł Apostoł mówił o ubóstwie Chrystusa. Bo przecież przez całe życie, od narodzin aż po męczeńską śmierć na krzyżu, Jezus nigdy niczego nie posiadał, co miałoby materialną wartość, co podnosiłoby Jego prestiż wśród bogaczy. O ile w dorosłym życiu Chrystusa, ubóstwo jest jakby tłem Jego publicznej działalności, tak w chwili Jego narodzin ubóstwo, które Go otacza, niesie w sobie bardzo głęboką wymowę. Jednakże trzeba zawsze widzieć jedno: Chrystus nie był ubogi - Chrystus stał się ubogi!

Skazany na ubóstwo

Zapowiedzią ubóstwa, jakie przygotował  swojemu Synowi Bóg Ojciec, jest wybór matki i opiekuna dla Niego. Maryja w chwili Zwiastowania była ubogą i prostą dziewczyną żyjącą w Nazarecie. Gdyby była bogatą, z całą pewnością chciałoby Ją poślubić wielu młodzieńców. Jej mężem był ubogi cieśla Józef, z rodu Dawida (por. Łk 1,27). O ich ubóstwie świadczy fakt, Józefa nie stać było na wynajęcie miejsca w gospodzie. Gdyby miał dosyć pieniędzy, z pewnością, za sutą opłatą, znalazłoby się dla nich miejsce - nawet, mimo natłoku gości przybyłych do Betlejem na spis ludności (por. Łk 2,1-3). Dowodu na ubóstwo Rodziców Jezusa dostarcza św. Łukasz Ewangelista opisując moment Ofiarowania Jezusa w świątyni: „Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic lub dwa gołębie” (Łk 2,24). Gdyby byli bogaci, musieliby złożyć w ofierze jednorocznego baranka, ale, że byli biedni, złożyli więc ofiarę ubogich (por. Kpł 5,7; 12,8). Tak więc z „winy” rodziców Jezus już w chwili narodzenia był skazany na ubóstwo.

Ubóstwo Jezusa swoje apogeum osiąga w chwili narodzin – większej nędzy nie sposób sobie wyobrazić. Po kilkudniowej wędrówce z Nazaretu do Betlejem przez góry Samarii, Maryja i Józef są bardzo zmęczeni, zwłaszcza Maryja. Św. Józef, mimo usilnych zapewne starań, nie znajduje w całym Betlejem najmniejszego bodaj kącika, gdzie Maryja odczuwająca już pierwsze oznaki zbliżającego się porodu, mogłaby urodzić swojego Syna. „Nie było dla nich miejsca w gospodzie” (Łk 2,7). Zdeterminowany wprowadza Ją do znajdującej się tuż za miastem groty będącą stajnią dla zwierząt. Jej stan był wręcz dramatyczny. „Pokryte pajęczynami sklepienie oraz klepisko (…) pełne dziur, kamieni, odchodów” (Maria Valtorta). Narodzone Dzieciątko Maryja kładzie w żłóbku na sianie. Oto Bóg, który przychodzi na świat jako człowiek nie ma niczego; nie ma domu, niema łóżeczka, ciepłego posłania. „Nie kolebeczki, ani poduszeczki) W żłobie Mu położyła siana pod główeczki” (kolęda „Jezus malusieńki”). Odarty zostaje ze wszelkich dóbr, jakie dostępne są człowiekowi. Stawia się na najniższym szczeblu ubóstwa, aby nie wywyższyć się ani chociażby odrobinę ponad najmniejszego i najuboższego. Aby ten najmniejszy i najbiedniejszy mógł być pewnym, że On przyszedł również do niego.

Przyjście na świat jako dziecko

Ubóstwem Jezusa jest także przyjście na świat jako dziecka. Jak każde dziecko, w momencie narodzenia Jezus już jest ubogi poprzez swoją dziecięcą niemoc, swoją bezbronność, konieczność całkowitego zdania się na rodziców. A przecież mogło być inaczej – wszak jest Bogiem, który tylko na moment przybrał ludzkie ciało. Chociaż do Niego należą moc i chwała, swój majestat, swoją siłę ukrył pod dziecięcą postacią, aby w posłuszeństwie wykonać to, co nakazał Mu Ojciec. „Przychodząc na świat ukryłeś swoje Bóstwo” – powie bł. Jan Paweł II w swoim ostatnim bożonarodzeniowym orędziu Urbi et Orbi.

Odczucie wielkiego ubóstwa widocznego w betlejemskiej stajni potęguje jeszcze bardziej fakt odrzucenia przez swoich narodzonego Chrystusa, jako oczekiwanego Mesjasza. „Przyszedł do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (por. J 1,11). To odrzucenie ma swoją dramatyczną wymowę w zestawieniu z radością i poruszeniem w kręgu rodziny, znajomych wywołane każdymi narodzinami. W przypadku Jezusa było inaczej. To bezlitosne odrzucenie i samotność sprawia, że na samym początku Jezusowi nie towarzyszy nikt, oprócz Maryi i Józefa. Ci, którzy powinni Go rozpoznać i radośnie przyjąć zostali ślepi na niezwykłe światło chwały Bożej, które wypełniło okolice Betlejem. Ujrzeli je tylko pastuszkowie, ludzie najprostsi z prostych i najbiedniejsi z biednych.

Znacie przecież łaskę Pana naszego

Betlejemska stajnia to nie tylko nędza i ubóstwo – to, przede wszystkim, wielkie bogactwo. „Znacie przecież łaskę Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który będąc bogatym, stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2Kor 8,9). Gdzież więc szukać tego bogactwa, skoro w nędznej szopie z każdego kąta wyziera ubóstwo?

Józef Lenartowicz w kolędzie „Mizerna, cicha” bogactwo miejsca narodzin Chrystusa, „mizernej i lichej stajenki” opisał słowami: „Pełna niebieskiej chwały”. Słowa te wskazują jednoznacznie, że bogactwem największym i najczystszym staje się sam Jezus Chrystus, chociaż przychodzi na świat w skrajnie nędznych warunkach. Przecież jest Synem Boga. „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat” )J 16,28); „aby zaświadczyć o Światłości” (J 1,8). Tam, w betlejemskie szopie, człowiek może zobaczyć samego Boga. Przez swoje narodzenie, Jezus, sam będąc Bogiem, ukazuje człowiekowi drogę do Swojego Ojca. Gdy przyjdzie Mu stanąć przed Piłatem, odpowie mu: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, a by dać świadectwo prawdzie” (J 18,37); „aby zaświadczyć o Światłości” (J 1,8).  Ukazuje światu Boga jako Prawdę, jako Światłość, w Której nie ma żadnej ciemności (por. 1J 1,5). Przyszedł, aby ukazać wielkość Królestwa Niebieskiego.

Jezus Chrystus przeszedł na świat nie tylko jako Bóg, ale, przede wszystkim, jako Zbawiciel świata. W noc narodzenia Jezusa, „ukazała się bowiem łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom” (Tt 2,11). Za pośrednictwem pastuszków tę radosną nowinę anioł ogłasza całemu światu: „Dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,11). Pewność, że od tej chwili człowiek może dostąpić zbawienia, otwiera przed nim nadzieję na życie wieczne. Jakże ucieszył się starzec Symeon, gdy ujrzał na progu świątyni ofiarowanego Bogu Jezusa (por. Łk 2,28-32). Tak cieszy się również dzisiaj każdy człowiek patrzący na położone na sianie Dziecię, szczęśliwy, że może zanurzyć się całym swoim życiem w łasce zbawienia, które oto staje przed nim jako wielkie bogactwo. Bogactwo dostępne każdemu, bez względu na stan, pochodzenie, stanowiska, majętność ani zasługi. Z ubóstwa narodzin Chrystusa, każdy może czerpać ogrom bogactwa dla siebie i swojego zbawienia. „Ubóstwo Chrystusa kryje w sobie nieskończone bogactwo Boga” (Bł. Jan Paweł II – Adhortacja Redemptionis Donum).   Betlejemska stajnia jest nieustającym zaproszeniem dla każdego, kto poszukuje, pragnie i potrzebuje Boga. Dostępując tego bogactwa, każdy może łatwo zrzucić z siebie ubóstwo spowodowane grzechem.

Blask rodziny

W betlejemskiej stajence błyszczy szczególnym blaskiem jeszcze jedno bogactwo – rodzina. Skromna, biedna lecz przepełniona bogactwem miłości, dobroci i poświęcenia rodzina. „Maryja Panna, Maryja Panna/ Dzieciątko piastuje/ I Józef Święty, i Józef Święty/ Ono pielęgnuje” – piękne słowa starej polskiej kolędy pełni oddają ewangeliczną treść odpowiedzialności i troski Maryi-Matki i Józefa-Opiekuna o Bożego Syna. Ta właśnie odpowiedzialność i troska każe im w pośpiechu uciekać do Egiptu, aby ratować Jezusa przed okrucieństwem Heroda (por. Mt 2,13-18). To odpowiedzialność i troska  przejmuje bólem ich serca, gdy dwunastoletni Jezus zgubił się im podczas Święta Paschy w Jerozolimie (por. Łk 2,46-48). To nieprzemijające bogactwo staje się bardzo aktualnym wzorem i źródłem siły dla współczesnych rodzin.

Przepiękna kolęda, której słowa napisał Franciszek Karpiński, zawiera całą masę paradoksów towarzyszących przyjściu na świat Zbawiciela. Dopisać można jeszcze jeden - jednoczesne ubóstwo i bogactwo betlejemskiej stajenki. Ubóstwo, które nakłania wręcz, aby człowiek otworzył się na nie, bo tylko wtedy to wielkie bogactwo mogło stać się jego udziałem.

Tadeusz Basiura

 
Zobacz także
Ks. Mariusz Pohl
Wielu księży i wiele wspólnot parafialnych dobrze zna ten obraz: na Mszy, podczas której ksiądz biskup udziela sakramentu bierzmowania jest sto procent młodzieży. Wszyscy śpiewają, przystępują do Komunii Świętej, zachowują się nawet nie najgorzej. Wrażenia i rokowania są bardzo dobre. Ale na ogół zaraz w następną niedzielę przychodzi zimny prysznic: w kościele jest już tylko garstka młodzieży, mało kto śpiewa, a po uroczystym skupieniu z bierzmowania nie ma śladu. 
 
Ks. Mariusz Pohl

Ze zdjęć zrobionych przez Józefa Ulmę możemy dowiedzieć się, że te dzieci były szczęśliwe, zadbane, uśmiechnięte, czuły się przyjęte i kochane przez swoich rodziców. Józef i Wiktoria piękni są jako rodzice. Wychowanie dzieci w dużej mierze spoczywało na Wiktorii, ponieważ to ona najwięcej czasu spędzała w domu. Józef oprócz pracy w gospodarstwie zajmował się wspomnianymi już zajęciami oraz trudził się wyprawianiem skóry, którą sprzedawał Żydom zarówno w Markowej, jak i niedalekim Łańcucie. 

 

Z postulatorem procesu beatyfikacyjnego rodziny Ulmów, ks. dr. Witoldem Burdą, dyrektorem Wydziału ds. Kanonizacyjnych Archidiecezji Przemyskiej, rozmawia kl. Bartłomiej Cipora

 
Piotr Pikuła

Współczesne badania dotyczące sytuacji polskich rodzin wyraźnie pokazują, że w wychowanie dzieci zaangażowane są przede wszystkim matki. Poziom zaangażowania ojców w wychowanie dzieci w polskich realiach ukazany został w książce Blaski i cienie współczesnej rodziny polskiej (J. Śledzianowski, S. Bębas; Jedność, Kielce 2013). Ojcowie wyprzedzają matki tylko w takich kategoriach, jak przemoc, alkoholizm, odrzucenie i tym podobne. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS