logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Jonderko-Bęczkowska
Uwierzyć i zwyciężyć
Czas Serca
 


„Gdy ludy i ludzie sami sobie tworzyli bogów,
przyszedł Ten, który Jest.
Wszedł w dzieje człowieka
i odsłonił mu Tajemnicę zakrytą
od założenia świata”.

Jan Paweł II, Tryptyk Rzymski


Tę tajemnicę Bóg odsłonił Abrahamowi na wzgórzu Moria. Tam przez trzy dni Abraham, idąc za głosem Boga, przeżywał grozę złożenia ofiary ze swego syna. Bojąc się swojej i Izaaka rozpaczy, powiedział: „Bóg upatrzy sobie jagnię na całopalenie, synu mój” (Rdz 22,8). Wtedy nie mógł wiedzieć, że słowa te były prorocze. W tej samej okolicy, około 1700 lat później, został w okrutny sposób zabity Jezus – Syn Boży.

Powołanie

Abraham musiał być kimś wyjątkowym, skoro zdołał usłyszeć głos Boga. Kiedy rzeczywistość zdawała się przeczyć jakiejkolwiek nadziei, on wytrwale oczekiwał Jego daru. Nie dał się wciągnąć w nurt jemu współczesnych ideologii, ograniczających rozumem najgłębszą ludzką tęsknotę. Miał odwagę opuścić świat, gdzie człowiek sam rozstrzygał, co było dobre, a co złe, pozostając zdanym na pastwę losu. Odkrył Boga Prawdziwego. Stopniowo wchodził w coraz bardziej zażyły kontakt z Nim. Przypadło mu w udziale uczestnictwo w doświadczeniu samego Boga, który składa ofiarę z Jezusa. Całe swoje życie musiał przeżyć w piękny sposób, skoro – jak to opisuje Księga Rodzaju – umierał bardzo pogodny, wdzięczny za długie lata życia. A może najbardziej za te lata, kiedy wydarzenia zdawały się przeczyć obiecanemu błogosławieństwu, a jego samego ogarniało wielkie przerażenie i ciemność?

Wybranie

Takie zadanie powierzone jest każdemu, kto pragnie czegoś więcej niż przelotnych przyjemności, a w razie piętrzących się trudności nadal widzi sens swojej egzystencji. Benedykt XVI w przemówieniu powitalnym na ŚDM w Madrycie 18 sierpnia 2011 roku podkreślił, że wiara w Boga jest warunkiem ostatecznego życiowego zwycięstwa: „odkrycie żywego Boga ożywia młodych i otwiera im oczy na wyzwania świata, w którym żyją, z jego ograniczeniami i jego możliwościami. Widzą powierzchowność, konsumizm i hedonizm, wiele banalności w przeżywaniu płciowości, wielki niedostatek solidarności, wielkie zepsucie. I wiedzą, że bez Boga będzie trudno podjąć te wyzwania i być prawdziwie szczęśliwymi, wkładając cały swój entuzjazm w osiągnięcie prawdziwego życia”.

Droga

Abraham odbywał długą wędrówkę z Ur w Chaldei do Ziemi Obiecanej – Kanaan. Wcale nie było mu łatwo. Owszem, wsłuchiwał się w głos Boga i dbał o to, by przygotować Mu ołtarz, gdzie mógł wzywać Jego Imienia. Kiedy zdawało się, że już dotarł i tylko pozostało mu cieszyć się błogosławieństwem, nastał tam głód. Zatem zamiast w ogrodzie niespodzianie znalazł się na pustyni. Tracił panowanie nad sytuacją. Jednak uczepił się Boga, który i jemu zdawał się mówić podobnie, jak to usłyszał uszami duszy ponad 33 wieki później hiszpański mistyk – św. Jan od Krzyża: „Jestem twoim i dla ciebie i podobam sobie w tym, że jestem tym, czym jestem, by móc być twoim i oddać się tobie!”.

Bezdroże

Ludzie zdani na samych siebie poruszają się po powierzchni swojego jestestwa według własnego widzimisię, żądni wciąż nowych wrażeń i skoncentrowani na tym, by je zaspokajać. Modelowym przykładem takiego podejścia do życia jest postawa 25-letniego bohatera „Pajaca” T. Manna. Myli on szczęście ze wzruszeniem i uczuciem samozadowolenia. Jest dumny z siebie, że robi to, na co ma ochotę, i uważa, że tak już musi być. Jednak jego pozorne szczęście legnie w gruzach w momencie, kiedy nieszczęśliwie zakochany uświadamia sobie, że tak mało od niego zależy. Ta konfrontacja burzy jego pozorny pokój. Zaczyna doznawać niechcianych uczuć zazdrości, nienawiści i pogardy dla samego siebie. Nie wie, że jego życie ma jeszcze inny wymiar. Nie jest w stanie zobaczyć innego wyjścia niż: „Będę dalej żyć, dalej jeść, spać i trochę czymś się zajmować i powoli tępo przyzwyczaję się być «nieszczęśliwą i sceniczną» figurą”.

Głębia

Wilfrid Stinissen OCD porównuje życie takiego człowieka do kogoś, kto zamierza pływać na otwartej wodzie. Przyjemność z takiego pływania w dużej mierze zależy od pogody. Natomiast nurek wcale nie musi się przejmować tym, że pada deszcz albo wieje wiatr. Na głębinie wszędzie jest tak samo spokojnie. Dodaje, że większość ludzi zadowala pozorny pokój, bo nie są świadomi swojej głębi. Pewnego pokładu swojej istoty na poziomie duchowym, gdzie panuje niezmącona cisza, niezależnie od kataklizmów występujących na powierzchni. Prawdziwe szczęście jest związane z tym głębokim pokojem. To tam, w „nowym sercu” Bóg udziela się człowiekowi. Specjalista od dojścia na szczyt duchowej wędrówki, Jan od Krzyża, wcale nie bagatelizuje ludzkich myśli, uczuć i pragnień. Wręcz przeciwnie, opisuje proces ich uporządkowywania. Wszystko po to, by Miłość mogła owładnąć człowiekiem. Podobnie jak w przypadku Abrahama po drodze jest pustynia, tak w życiu każdego człowieka, który zbliża się do Boga, nie da się ominąć wszechogarniającej dezorientacji i ciemności. Jan od Krzyża radzi ćwiczyć się duchowo nie od czasu do czasu, ale właściwie w każdej chwili: „próbuj oceniać wszystko, co się wokół ciebie dzieje, nowym sercem, a więc w duchu wiary, w duchu pokory, w duchu miłości”.

Krzyż

Nie dość, że mało kto do końca rozumie, czym jest ta głębia, w dodatku człowiek ledwo nadąża za układaniem sobie jako tako życia, a tu trzeba jeszcze decydować się na to, by wszystko poprzestawiać? W dodatku stosować się do czegoś, co brzmi jak górnolotny frazes? Posłuchajmy dalej następcy św. Piotra w tym samym przemówieniu: „On [Jezus] bez zastrzeżeń stał się jednym z nas i doświadczył naszych niepokojów, aby zanieść je Bogu, i w ten sposób nas zbawił”. Dokonało się to w okolicy wzgórza Moria, na Golgocie. Miłości sprawiedliwej stało się zadość. Tej ofiary wystarczy dla wszystkich. Miłość rządzi się swoimi prawami. Nie jest bezwolna ani głupia, by udawać, że wszystko jest w porządku, gdy w porządku nie jest. Papież również nie bagatelizuje uczuć, lecz wskazuje wyraźnie na sposób obchodzenia się z nimi.

Skupienie

Rozpoznać i nazwać dręczące uczucie – ów niepokój jest naprawdę dobrym startem. Niekiedy pomocą może być skoncentrowanie się na doznaniach ciała po to, by wyciszyć kłębiące się myśli i poprzez napięcia w ciele dopuścić wreszcie do głosu tłumione uczucia. Każdy, bez wyjątku, przeżywany lęk, wstyd, rozczarowanie, opuszczenie, ból etc. można odnaleźć w przeżyciach Chrystusa, w szczególności w czasie Jego męki. Jezus zgodził się doświadczyć „po ludzku” wszystkich człowieczych niedoli, choć mógł wcale tego nie robić. Zgodził się być „jagnięciem przeznaczonym na całopalenie” powodowany czymś więcej niż sprawiedliwością. Odkrył do końca głębię Miłości. Utożsamiając własne słabości i niepokoje z doświadczeniem samego Chrystusa, możemy, jak to Jan Paweł II określił: „niejako wejść w Niego i przyswoić sobie całą rzeczywistość wcielenia i odkupienia, by siebie odnaleźć”. Trzeba wyrobić w sobie świadomość współprzeżywania z Chrystusem. Mieć udział w doświadczeniu Boga. Takie „przerobienie” swoich niepokoi wiedzie do uczucia ulgi i wdzięczności. Dokonuje się krok w kierunku „nowego serca”.

Wtedy zesłał Bóg Abrahamowi obfite błogosławieństwo (por. Rdz 22,16-18).

 
Zobacz także
Marcin L. Morawski

Po swoim zmartwychwstaniu Jezus przypomina uczniom, że Jego męka, śmierć i powstanie z martwych zapowiedziane były w Starym Testamencie: u Mojżesza, czyli w Pięcioksięgu, u Proroków, i w Psalmach (Łk 24,27.44). Proroctwa dotyczące męki i śmierci Mesjasza wydają się łatwe do odszukania, wystarczy przypomnieć sobie na przykład Pieśni Sługi JHWH z Księgi proroka Izajasza, jak chociażby fragment czytany w Wielki Piątek (Iz 52,13-53,12).

 
Tomasz Górka
Człowiek dzięki przeżyciu typu „mogę – nie muszę” oraz „chcę” doświadcza w sobie momentu wolności. Przeżycie to ujawnia nam wolę nie tylko jako właściwość czynu, który spełnia osoba, ale również, czy może nawet przede wszystkim, jako właściwość samej osoby. Dzięki posiadaniu tej właściwości osoba zdolna jest spełniać czyny.
 
o. Józef Kozłowski SJ

Aby przyjąć dar przemiany serca i umysłu, aby nasze uczucia były zgodne z wolą Pana, a myśli przepełnione Jego obecnością, potrzeba naszej wdzięczności. Dziękujemy więc Bogu za każdy dzień przeżyty w prawdzie i miłości, dziękujmy za Jego Słowo, które odkryliśmy na drodze swojego życia i powołania, za dzień, w którym Pan przemówił do naszego serca i rozradowało się ono wielbiąc Pana. Ale nadal aktualne pozostaje pytanie dotyczące postępowania w dobrym: co dobrego mogliśmy uczynić, a nie uczyniliśmy?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS