logo
Sobota, 30 marca 2024 r.
imieniny:
Amelii, Dobromira, Leonarda, Amadeusza, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Uwolniony misjonarz: Był taki dzień, kiedy powiedziałem ”Bądź wola Twoja”
 


Przyjechałem tam dla nich, pomagałem im pięć lat, a oni mnie tak potraktowali - to były pierwsze po porwaniu przez rebeliantów w Republice Środkowoafrykańskiej myśli ks. Mateusza Dziedzica, misjonarza z Polski. Później była modlitwa i refleksja, i myśl o tym, że może Pan Bóg tego chciał, może jest to potrzebne Republice Środkowej Afryki, może ta ofiara przysłuży się pokojowi w tym kraju.
 
Ks. Mateusz Dziedzic został uprowadzony w nocy z 12 na 13 października z misji w Babou. Poprzez porwanie rebelianci chcieli wynegocjować uwolnienie generała Abdullaha Miskina. Ks. Dziedzic przebywał w niewoli przez sześć tygodni. Jak wspomina, najtrudniejsze były dla niego pierwsze dni, kiedy buntował się przeciw porwaniu, trudny był też czas choroby i chwila, gdy dowiedział się o tym, że wraz z więzionymi Kameruńczykami opuszcza obóz, ale dziesięć osób z Republiki Środkowoafrykańskiej pozostaje nadal w niewoli. Obiecał im, że będzie robił wszystko co w jego mocy, by ich uwolnić.
 
- Był taki dzień, kiedy powiedziałem „Bądź wola Twoja” i wtedy do mojego serca wrócił pokój i przebaczyłem moim rebeliantom i miałem siłę, by wspierać pozostałych więźniów – mówił, dzieląc się, już w Warszawie, doświadczeniem z niewoli.
 
Wolny już misjonarz, w drodze do Brazzaville miał okazję spotkać się z uwolnionym również generałem Miskinem. – Ja jestem wolny i ty jesteś wolny, ale dziesięć osób wciąż przebywa w niewoli rebeliantów  – mówił generałowi. Miskin zadzwonił, w obecności księdza Dziedzica, do rebeliantów i kazał uwolnić zakładników. Informacja o uwolnieniu została potwierdzona tuż przed wyjazdem misjonarza do Polski.
 
 
Ks. Mateusz Dziedzic wrócił z Afryki 30 listopada, po 24 godzinach podróży. Swoimi doświadczeniami dzielił się m.in. na konferencji prasowej w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski w Warszawie, tuż po przylocie. - Dziękuję Bogu za to, że mnie przeprowadził przez te trudne chwile - mówił. Dziękował też wszystkim, którzy przyczynili się do jego uwolnienia, szczególnie ks. Mirosławowi Gucwie - wikariuszowi generalnemu diecezji Bouar, który zdobył numer telefonu do rebeliantów i wynegocjował możliwość dostarczenia mu odzieży i lekarstw.