logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Salij OP
W cóż więc mamy wierzyć?
Miesięcznik W drodze
 


Dzieje komunizmu oraz hitleryzmu potwierdzają, że odrzucenie Boga kończy się podeptaniem człowieczeństwa. Za rzecz najgroźniejszą w rewolucji rosyjskiej uważam wypowiedzenie wojny Bogu – przestrzegał w roku 1936 flirtującą z komunizmem polską inteligencję prof. Marian Zdziechowski. – Niszcząc ideę Boga, tym samym niszczy się ideę człowieka jako istoty noszącej w sobie obraz i podobieństwo Boże. Myślą i duszą człowiek sięga ponad materię; bolszewizm, wypleniając z duszy jego wyższe idealne pierwiastki, deptał ją, plugawił i bestializował. Czy można wyobrazić sobie podlejszy cel?

Ksiądz Feliks Lubczyński, mało znany męczennik łagrów sowieckich, doświadczając na sobie nieludzkości sowieckiego ateizmu, złożył następujące świadectwo: Człowiek, tracąc wiarę, równocześnie traci moralność i zamienia się w dzikie zwierzę. Wszyscy, bez wyjątku, gwałciciele prawa, niezależnie od tego, za kogo się uważali, posiadali wspólną filozofię: "Boga nie ma, a więc wszystko jest dozwolone".

Na wszelki wypadek przypomnę słowa św. Augustyna, który mówił: Pan Bóg ma swoich przyjaciół wśród tych, którzy uchodzą za Jego nieprzyjaciół, ale i odwrotnie: ma nieprzyjaciół wśród tych, których ludzie uważają za Jego przyjaciół. Zatem powstrzymajmy się od wydawania ocen moralnych na temat tych konkretnych ludzi, którzy uważają się za niewierzących.

Zarazem jednak warto zauważyć, że niektóre procesy odrzucenia Boga mogą się dokonywać na przestrzeni całych pokoleń, toteż poszczególni ich promotorzy nie do końca muszą zdawać sobie sprawę z tego, do czego one prowadzą. Trafnie mówił kiedyś o tym Michael Novak, amerykański intelektualista katolicki: Dwieście lat temu intelektualiści podjęli próbę tworzenia świata zbudowanego wyłącznie dzięki rozumowi, świata bez Boga. Ponieśli porażkę. Na początku pozbyli się Boga, a potem, w konsekwencji, rozumu. Ludzie uważali, że mogą odrzucić Boga i zachować rozum. Przez kilka pokoleń było to możliwe, ale z czasem okazało się, że zanikł fundament rozumu. Nie istnieją żadne punkty oparcia dla uniwersalnej prawdy. Ludzie poczuli się zagubieni, w pustce.

Odrzucenie Boga ostatecznie musi się skończyć poniżeniem człowieka, a nawet dekonstrukcją tworzonej przez pokolenia cywilizacji i kultury. Jeżeli odrzucamy Boga, wówczas nawet czyniąc dobro, możemy krzywdzić. Przejmująco mówił kiedyś o tym papież Benedykt XVI, wskazując na spustoszenia, jakie spowodowała w krajach Afryki ekonomiczna pomoc Zachodu: Oparta wyłącznie na technicznych, materialnych, zasadach pomoc Zachodu dla krajów rozwijających się, w której świadczeniu o Bogu nie tylko zapominano, ale wręcz rugowano Go ze świadomości, z butą besserwisserów, Trzeci Świat uczyniła Trzecim Światem w dzisiejszym tego określenia znaczeniu. Zlekceważyła tradycyjne struktury religijne, obyczajowe i socjalne i sprawiła, że ta jego technicystyczna mentalność obraca się w próżni. Wierzono, że można kamienie przemienić w chleb, w rzeczywistości jednak dawano kamienie zamiast chleba. Chodzi o prymat Boga. Chodzi o uznanie Jego rzeczywistości - rzeczywistości, bez której nic innego nie może być dobre. Historii nie można porządkować, negując Boga, przez samo budowanie materialnych struktur. Jeśli serce człowieka nie jest dobre, wtedy nic innego nie może się stać dobrem. A dobroć serca w ostatecznym rozrachunku może pochodzić tylko od Tego, który jest Dobrocią – samym Dobrem.

"Co więc mamy czynić?" (Łk 3,10)

Nie wiem, czy to przypadek, ale szczególnie głębokie odpowiedzi na to pytanie można znaleźć u poetów. Najpierw przeczytajmy wiersz Czesława Miłosza pt. Jeżeli:
 

Jeżeli Boga nie ma, to nie wszystko człowiekowi wolno. Jest stróżem brata swego i nie wolno mu brata swego zasmucać, opowiadając, że Boga nie ma.
 

Miłosz z całą pewnością nie lekceważy pytania, czy Bóg istnieje. On tylko nie chce się wdawać w kłótnie na ten temat. Jego własny pogląd jest jasny: Jak mógłby Bóg nie istnieć, skoro bez Niego traci sens rozróżnianie dobra i zła. Rechoczącym cynikom – napisze poeta w swojej wypowiedzi publicystycznej pt. Dyskretny wdzięk nihilizmu – wbijającym ludziom w głowy, że nie ma dobra ni zła, że życie jest kłębowiskiem gryzących się szczurów, nie można powiedzieć: "Skazujecie siebie na męki wieczne", bo śmieją się z wiary w życie po śmierci. Można jednak powiedzieć: "Skazujecie siebie na wygraną, i to będzie dla was dostateczną karą".

Z kolei Anna Pogonowska w wierszu W epoce łupanego atomu jest świadkiem impasu, w jakim znalazła się nasza "epoka łupanego atomu" – zapewne równie prymitywna, jak epoka kamienia łupanego – wskutek zdystansowania się wobec wiary w Boga:
 

Mówią, że w epoce łupanego atomu
Niewspółczesna jest wiara w Boga –
W cóż więc mam wierzyć? W siłę piekielną
Która nas wodzi istnieniem?
 

Poetka ma rację: Nie wierząc w Boga, nie sposób wierzyć na serio w rozum ani w prawdę, ani w dobro. W cóż więc mam wierzyć?

Jacek Salij OP
W drodze 12 (460)/2011

 
Zobacz także
kl. Aleksander Dembowski
Życie w biegu, w natłoku informacji, w ciągłym stresie, kiedy nasze myślenie ogranicza się często do tego, co trzeba kupić, jakie rachunki zapłacić lub czego się nauczyć, sprawia, że popadamy w monotonię. Stajemy się powierzchowni, wręcz obojętni, a często także niemoralni, opierając się tylko na sobie, na własnej wiedzy. Sprawa sumienia to temat bardzo aktualny, lecz często pomijany i rozmydlany przez przesuwającą się w coraz bardziej niebezpiecznym kierunku gra-nicę moralnego postępowania. Z pomocą przychodzi nam jednak ks. Jan Bosko.
 
Dariusz Piórkowski SJ
Tęsknimy za nieśmiertelnością, a zarazem robimy wszystko, aby o niej nie myśleć. Ten paradoks można dostrzec szczególnie w polskiej tradycji przeżywania Wszystkich Świętych i Zaduszków. Można bowiem odnieść wrażenie, że pospiesznie omijamy dzielenie radości ze świętymi, koncentrując się na grobach, zniczach i wieńcach. Zbyt wcześnie schodzimy z nieba na ziemię, przywdziewając minorową maskę zadumy i smutku, albo próbujemy obłaskawić śmierć, czyniąc z niej przedmiot zabawy. 
 
Jacek Poznański SJ
Co zrobić, gdy wiemy, że dokonaliśmy dobrego wyboru, ale następnie okazuje się, że pojawiają się trudności, by go zrealizować? Jeżeli proces rozeznania był dobrze przeprowadzony, to znaczy, że wybór jest wolą Bożą. Ale jednocześnie spotykają człowieka takie przeszkody, które wydają się odsuwać, a wręcz uniemożliwiać zrealizowanie podjętej decyzji. Spróbujmy najpierw spojrzeć na znaną scenę z Ewangelii św. Marka (16, 13-26)...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS