logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Antoni Skowroński
Wakacyjny fundusz inwestycyjny
Głos Ojca Pio
 


Odkryte pasje
 
Wydaje się, że nasze wyjazdy stały się jakimś zalążkiem przyszłej pasji wędrowniczej dzieci, tym bardziej, że zamiłowanie to było wzmacniane wieczorną lekturą książek, m.in. serii o Tomku Wilmowskim, powieści Jamesa Coorwooda, Jacka Londona czy relacji podróżniczych autorstwa Wojciecha Cejrowskiego.
 
Czas pokazał, że namiastka pasji podróżniczej rodziców została przez dzieci nie tylko podchwycona, ale i rozwinięta, nawet w skali makro. Nasze pociechy parają się dziś turystyką wysokogórską (zaliczanie „czterotysięczników”), wspinaczką skałkową, narciarstwem, żeglarstwem, a najstarsze z nich autostopem przemierzyło sporą część Europy, a ostatnio tym sposobem zwiedziło najpierw Maroko, a potem Turcję.
 
W naszym przekonaniu dobrze się stało, że my – rodzice, pozwoliliśmy naszym dzieciom odkryć podobne pasje. Dzięki temu wciąż mamy wspólne przestrzenie zainteresowań i naturalną okazję do wspólnych wypadów za miasto (np. na wspinaczkę skałkową), co z „wyrośniętymi” dziećmi nie jest już sprawą oczywistą… Przypuszczam, że dla dzieci nie bez znaczenia jest fakt, że teraz one mogą swych rodziców czegoś nauczyć i im doradzać.
 
Podróże kształcą – co do tego nie mam żadnych wątpliwości! Nauką, którą uznaliśmy za najcenniejszą, było przełamywanie uprzedzeń. Najmocniej, póki co, odkrył to nasz starszy syn, który nieprzyjęty w Maroku na umówionym noclegu, został przez zupełnie obcych ludzi (wyznawców islamu) zaproszony do domu i nakarmiony. Następnie spędził tam cały tydzień i zaprzyjaźnił się – pomimo kompletnego braku znajomości języka – na tyle mocno, że żegnany był rzewnymi łzami i zapraszany na co najmniej rok. Oznak wielkiej gościnności i przyjaźni doświadczał w wielu miejscach, o których obiegowa opinia jest negatywna, jak choćby w Rumunii czy Turcji.
 
Przełamywanie uprzedzeń to nauka, jaką my przyjęliśmy dzięki doświadczeniom naszych dzieci. Przejawia się to m.in. tym, że np. od dłuższego czasu nie mamy żadnych oporów, by brać autostopowiczów nawet, a może i tym bardziej, jeśli jest to reprezentująca różne subkultury młodzież. Zazwyczaj okazuje się, że są to bardzo sympatyczni, poszukujący swego miejsca w życiu młodzi ludzie, a wcześniejsze obawy przed nimi były nieuzasadnione.
 
Bezcenne znajomości
 
Podróże i przełamywanie uprzedzeń mogą owocować także zawieraniem bezcennych znajomości. To doprawdy zdumiewające, jak ubogacające kontakty można zawrzeć podczas wakacyjnych wypraw. Część takich znajomości przerodziła się w trwałe, wieloletnie przyjaźnie z rodzinami z różnych części Polski, a niektóre z nich można nazwać wręcz więzami rodzinnymi, bo w jednym przypadku zostaliśmy nawet rodzicami chrzestnymi… Nas samych zdumiewa szerokość naszych znajomości, bo wśród zaprzyjaźnionych z nami osób i rodzin są zarówno mieszkańcy malutkich wiosek, jak i ludzie na eksponowanych stanowiskach, księża i lekko zwariowani artyści.
 
Do przełamywania uprzedzeń ponownie przekonała mnie znajomość zawarta podczas ostatnich wakacji… O wiecznym nonkonformiście, gardzącym wszelką komercją buntowniku, jednym z filarów polskiego punk-rocka, człowieku o wizerunku u wielu budzącym grozę, królu – jak chcą niektórzy – Bieszczad słyszałem od dzieci i ich przyjaciół niemal legendy… Siczka z Ustrzyk Dolnych – lider legendarnego, od trzydziestu lat działającego poza mediami zespołu KSU, w prywatnych kontaktach okazał się być duszą-człowiekiem, osobą niezwykle skromną, wrażliwą, serdeczną i po prostu niespotykanie prostolinijną. Kolejny raz okazało się, że zupełnie różne historie życia, skrajnie odmienne wartości wyniesione z domów nie muszą być barierą w kontaktach z drugim człowiekiem.
Różnice mogą ubogacać, nie muszą dzielić – wszystko zależy od przyjętej postawy, od tego, czy potrafi się na człowieka popatrzeć bez uprzedzeń.
 
Wyniki wakacyjnych inwestycji
 
Dziś widzimy, że podjęte przez nas wakacyjne inwestycje przyniosły ewidentne – choć oczywiście materialnie niewymierne – owoce.
Pierwszy z nich to wspaniałe, jednoczące rodzinę wspomnienia, będące wynikiem wspólnie spędzanego czasu. Pierwsze reakcje dzieci na widok morza czy polujących ptaków drapieżnych bądź własnoręcznie złowiony przez nich pierwszy szczupak – tego nie da się łatwo zapomnieć!
Drugi owoc to wymiana pasji między pokoleniami – najpierw rodzice „zarażają” czymś dzieci, a następnie – jeśli tego chcą – dają się dzieciom wciągać w ich własne, nowe już pasje, ale będące w pewnym stopniu rozwinięciem tych przejętych od rodziców.
 
Trzeci owoc to – dzięki poznawaniu zupełnie innych ludzi – kształcenie postawy przełamywania uprzedzeń, niepotrzebnych obaw, sztucznego dystansu wobec innych (ani lepszych, ani gorszych, tylko innych) ludzi, co z kolei daje możliwość poszerzania własnych horyzontów myślowych i światopoglądowych oraz przynosi ogromną radość i satysfakcję z zawartych przyjaźni.
 
Antoni Skowroński
 
Zobacz także
Ilona Kwaśny

Św. Matka Teresa z Kalkuty mawiała: "Wiele razy powtarzałam - i jestem tego pewna - że największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce jest wolno zabić swoje dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?". Święta z Kalkuty zajmowała się "naj-uboższymi z ubogich", chorymi, biednymi, opuszczonymi. Jednak u schyłku jej ziemskiego życia można zauważyć pewne przesłanie. Mianowicie często wspomina, że tym najuboższym z ubogich jest nienarodzone dziecko. To ono jest teraz w największym niebezpieczeństwie, je trzeba chronić. 

 
Ilona Kwaśny
Jeśli zrzekniemy się wychowywania znajdujących się pod naszą opieką dzieci, to wtedy dzieci – osoby niedojrzałe, będące dopiero u początku długiego procesu dorastania i dojrzewania – będą „wychowywać” nas. Czasami już to robią, a skutki tego negatywnego zjawiska są widoczne w nagłaśnianym publicznie kryzysie rodziny, w kulcie wiecznej młodości, we współczesnym konsumpcyjnym i hedonistycznym stylu życia. A „wieczne dzieci” nie mogą stworzyć dojrzałych, silnych i odpowiedzialnych – za ludzi i świat – społeczeństw. 
 
Krystyna Litwin
Ochrona środowiska życia człowieka stanowi doniosły problem teologiczno-moralny w nauce społecznej Kościoła katolickiego. W 1972 r. Stolica Apostolska przygotowała na sztokholmską konferencję ONZ, poświęconą ekologii, dokument dotyczący ochrony środowiska, w którym zwraca się uwagę, że "życie i dobrobyt człowieka zależy od jego środowiska naturalnego"...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS