logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marcin Jarzembowski
Wiara to przekaz
Przewodnik Katolicki
 


O roli i znaczeniu wiary w życiu człowieka, chrześcijanina – w odniesieniu do ogłoszonego przez Benedykta XVI Roku Wiary, który zostanie zainaugurowany 11 października – z bp. Janem Tyrawą, ordynariuszem diecezji bydgoskiej.

Co to znaczy dzisiaj wierzyć, być osobą wierzącą?

Problem wiary, jak i samą wiarę, należy rozważać w kontekście pozaczasowym. Problem wiary należy do natury człowieka. On zawsze – niezależnie od czasu – staje przed człowiekiem jako konkretne wyzwanie, konkretna rzeczywistość, z którą on się zmaga. To problem bardzo rozbudowany – bo co oznacza wiara dla katolika, buddysty, islamisty, wyznawcy judaizmu? To są tak szerokie przestrzenie, że trudno je ogarnąć jedną wypowiedzią. Powinniśmy się przede wszystkim koncentrować na wierze w rozumieniu chrześcijańskim. Nad tym, co wynika ze spotkania z osobą Jezusa Chrystusa. Nad całym tym przesłaniem, które przede wszystkim koncentruje się wokół osoby. To od osoby wszystko się rozpoczęło. Nowy Testament jest tutaj absolutną nowością. Każdy kto chce nosić imię chrześcijanina, musi wyznać wiarę w Chrystusa. To znaczy, że uznaje nie tyle Jego postać historyczną, ale „komentarz”, który tej postaci towarzyszy. A treść tego komentarza mówi, że to jest Zbawiciel. Bóg, który człowieka stwarza, kocha go, nim się interesuje, współczuje mu. Nie zostawia go samego w chwilach tragedii i rozpaczy, tylko go ratuje i stwarza takie sytuacje, że ta pomoc jest skuteczna. Bóg nie ratuje jednak człowieka na siłę. To człowiek musi sam włożyć ten wysiłek, polegający na otwarciu, przyjęciu, zrozumieniu tego, że jedynie w Chrystusie jest ratunek dla człowieka. To pierwszoplanowe postawienie na osobę Jezusa wraz z całym tym komentarzem było nowością nie tylko dla człowieka, który przychodził z różnych stron świata, ale i dla Żyda. Dla tego, który był wychowywany na Starym Testamencie. Stąd wziął się również problem odrzucenia Chrystusa przez część Żydów. A Chrystus wymagał radykalnego i autonomicznego wyznania wiary w stosunku do Jego osoby. Trzeba było jakby zapomnieć, „zostawić” Stary Testament i na nowo podjąć decyzję wiary. W tym wyraża się ów radykalizm i nowość Nowego Testamentu i to, co nazywamy wiarą.

Ojciec Święty w Liście Porta Fidei ogłaszającym Rok Wiary mówi o „podwojach wiary, które  są zawsze dla nas otwarte” i o tym, że „przekroczenie tych podwoi oznacza wyruszenie w drogę, która trwa całe życie”. Jak Ksiądz Biskup rozumie te słowa?

To jest tak, jak w tej młodzieżowej piosence, gdzie śpiewamy: „Ciągle zaczynam od nowa, choć czasem w drodze upadam”. Nie chodzi w niej o sam upadek, ale o to „rozpoczynanie na nowo”. Dlatego że wciąż jesteśmy w nowych sytuacjach. Dorastamy, starzejemy się, nabieramy doświadczeń i za każdym razem ta nowość świeckiego życia musi być zsynchronizowana z przesłaniem, które przychodzi od Chrystusa. To za każdym razem jest trudne, ponieważ nie zawsze potrafimy dostrzec pewną ciągłość w tym, co dzieje się w naszym życiu. Nam się wydaje, że to, co przychodzi z zewnątrz w tym świeckim życiu, czasami stanowi jakąś rewolucję, radykalną nowość, z którą nie mieliśmy do czynienia. I ta nowość przewraca naszą wiarę, jej rozumienie. Oczywiście rewolucje są, ale one nie są w stanie zniszczyć fundamentów naszego dotychczasowego życia. Dlatego ta refleksja na każdym etapie naszego życia wymaga również nowej refleksji ze strony wiary, oświetlenia tych nowych egzystencjalnych sytuacji światłem wiary.

Rok Wiary zbiega się z 50. rocznicą otwarcia Soboru Watykańskiego II. Co zdaniem Księdza Biskupa wniósł do Kościoła ostatni sobór?

Nie będzie w tym nic odkrywczego, jeśli powiem, że sobór był wielkim wydarzeniem, zwłaszcza jeśli patrzymy na niego z perspektywy 50 lat. Sobór chciał – taki był zamiar jego organizatorów, zwłaszcza Jana XXIII i Pawła VI – przybliżyć, pokazać pewną harmonię, czyli współgranie, współrozumowanie rzeczywistości przyrodzonej i nadprzyrodzonej. Kościół przed soborem był raczej rozumiany bardziej jako pewna rzeczywistość strukturalna, organizacyjna, mająca się bronić przed światem. Interpretował świat jako zagrożenie. Kościół miał się od tej rzeczywistości odgradzać, a jednocześnie wychodzić z wymaganiami, które należy przyjąć.

 
1 2  następna
Zobacz także
Stanisław Łucarz SJ

Jeśli definiowalibyśmy wiarę jako doświadczenie miłości Boga, a nie tylko jako praktyki pobożnościowe, to ja takie doświadczenie mam. Ale kiedy patrzę głęboko w siebie, w swoje serce, to zadaję sobie pytanie: Dlaczego mając takie doświadczenie życiowe czy rodzinne, zdarza mi się robić rzeczy, których nie wolno?

 

Z reżyserem i kompozytorem Dariuszem Reguckim rozmawia Stanisław Łucarz SJ

 
S. Agnieszka Mikołajczyk USJK, S. Małgorzata Ślęzak USJK
Tak często narzekamy na parafie, w których „nic się nie dzieje”, życie zamarło, ludzie przyzwyczajeni są do bierności. Ożywienie życia parafialnego przez wspólnoty jest dziś wyraźnym znakiem czasu, którego trudno nie dostrzec. Jeśli parafia nie staje się wspólnotą wspólnot, praktycznie zamiera...
 
Jarek Kumor
Kontrą dla tematu niniejszego tekstu częstuje mnie sam Bóg, mówiący w Księdze Rodzaju: "Nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam" (Rdz 2,18). Trudno, bym nie zgadzał się z moim Stwórcą. Jednakowoż ten sam Bóg najpierw umieścił mnie w Edenie samego. Dopiero po czasie dał mi odpowiednią dla mnie pomoc. Czy zrobił to przypadkowo? Nie sądzę. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS