logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Wiara to rumieniec
Gość Niedzielny
 


Jeden jest Pan, jedna wiara. Ale też: ilu ludzi, tyle różnych dróg. W domu, w małżeństwie, w rodzinie krzyżują się te drogi. Jego wiara i jej wiara staje się stopniowo ich wiarą. A potem na tej małżeńskiej drodze pojawiają się dzieci. Powstają kolejne drogi…
 
Wiara ma swoje przypływy i odpływy – zanurzenia w Bogu i mielizny zwątpień. Ważne, by nie ustać w drodze.
 
Wiara w rodzinie. Właściwie to trochę mi niezręcznie. Co ja, ksiądz, wiem o małżeńskim życiu? No pewnie, że spotykam się z ludźmi, z ich problemami, troskami, czasem nieszczęściem. To daje obraz może nawet szerszy niż jednostkowe doświadczenie. Ale czy docieram do sedna? Nie wiem. Nie chcę się mądrzyć, raczej podrzucić parę myśli na początek i zaprosić do adwentowej rozmowy o wierze z domowej perspektywy. Jak wierzyć Bogu w codzienności, w małżeństwie, w rodzinie?
 
Wiara. Czym w ogóle jest?

Jest drogą. Wędrowaniem ku Temu, który nadaje naszemu życiu sens. „Jest rumieńcem wywołanym obecnością Boga” (A.J. Heschel) – to moja ulubiona „definicja”. Jest wydarzeniem. Wiara dzieje się, wydarza się nieustannie między człowiekiem a Bogiem. Wiara pozwala „widzieć” Boga we wnętrzu ludzkiej miłości męża i żony, rodziców i dzieci.
 
Wiara każdego z nas ma swoją historię. Kiedyś na rekolekcjach prowadzący poprosił, by napisać na kartce historię swojej wiary. Chodziło o to, by rozpoznać i nazwać te decydujące chwile: wydarzenia, decyzje, momenty odkrywania i gubienia Boga, wzloty i upadki. By odkryć, że Bóg działa w ludzkiej historii. Nie tylko dawno temu w Betlejem, w Nazarecie, w Jerozolimie, ale tu, teraz, w mojej historii.
 
Wiara Andrzeja i Agnieszki, bohaterów naszej adwentowej opowieści. Czytałem z wypiekami na twarzy. No właśnie, to jest to. Każdy z nas ma swoją opowieść, tę najważniejszą, bo jego własną. Każdy ma swoje Betlejem, swój Nazaret, swoją Jerozolimę. Odpowiadając na pytanie, kim jest Bóg, człowiek wierzący nie powtarza jakiejś filozoficzno-teologicznej definicji, ale zaczyna opowiadać o sobie, o swoim życiu.
 
Wiara w domu, w małżeństwie, w rodzinie nie przestaje być osobistą wiarą każdego z domowników. Ale nie może też pozostać czymś zamkniętym, trzymanym pod poduszką tylko dla siebie. Małżeństwo i rodzina to nieustanne krążenie dóbr, wzajemne obdarowywanie, także tym, co najbardziej intymne. A więc i wiarą. Może warto poopowiadać sobie wzajemnie w domu historie swojej wiary. Wiara męża bywa mocniejsza niż wiara żony. A czasem silniejsza jest wiara żony. Jedna połówka musi czasem pociągnąć tę drugą w stronę Boga. Za jakiś czas może być odwrotnie.
 
Wiara przekłada się na decyzje, wyznacza priorytety, pokazuje, co jest w życiu najważniejsze, a co mniej ważne lub w ogóle nieistotne. We dwoje nie zawsze łatwo jest ustalać wspólne stanowisko, wybierać wspólną drogę… Ale jeśli on i ona pytają Boga, to czy On może udzielić im różnych odpowiedzi? Im bliżej Boga, tym bliżej siebie. Czy nie tak?
 
Wiara to okulary, które pomagają widzieć rzeczy w prawdzie. Przez okulary patrzy się na wszystko. Tak samo przez wiarę trzeba patrzeć na wszystko. Wiara nadaje sens prozie życia, nawet cierpieniu. My sami nie wymyślamy tego sensu. Sens przychodzi do nas, można go tylko przyjąć lub odrzucić. Nie da się przebierać w prawdach wiary czy moralności, tak jak się przebiera między towarami czy ciuchami na zakupach. To mi pasuje, a to nie; z tym się zgadzam, a to niech Kościół zmieni. Wiara jest zbudowana na autorytecie Boga: albo On jest dla mnie Bogiem, albo nie. Albo przyznaję Mu rację, albo uważam się za mądrzejszego. Czy Bóg może chcieć od nas czegoś, co byłoby dla nas złe?
 
Wiara ma swoją cenę

Musi nas kosztować. Towarzyszy jej nieraz pokusa zwątpienia, rezygnacji, pójścia na skróty, bo coś mi się przecież od życia należy. Wiara w małżeństwie, w rodzinie też ma swoje próby. Może najtrudniejsze są te, gdy jedna „połówka” zaczyna kwestionować wiarę drugiej „połówki”. Próba jest ważna. Dowiadujemy się wtedy, czy Bóg coś dla nas naprawdę znaczy.
 
Wiara to ciągłe wracanie na właściwą drogę. Czasem to tylko lekkie korekty kursu, czasem konieczność radykalnego zawrócenia z błędnej drogi. Wiara to wierność Bogu, nawet wtedy, gdy dopada nas ciemność. Wiara jest zawsze zagrożona rutyną, znudzeniem. Bóg nie jest nudny, ale nasze modlitwy, kazania, nabożeństwa nieraz tak, i to bardzo. Jak napisał Roman Brandstaetter: „chcąc naprawdę wierzyć w Ciebie, Boże, musimy zostać artystami wiary. I nieustannie tę wiarę zdobywać”.
 
Wiara jest łaską

Trzeba o nią prosić Boga: dla siebie, dla żony, dla męża, dla dziecka. W ciszy, w chwilach samotności lub wspólnie. Jedno „Ojcze nasz”, wypowiedziane razem głośno, czyni obecność Boga w domu czymś bardziej widzialnym i słyszalnym. Wiara rodziców jest fundamentem wiary dzieci. Nikt nie zastąpi ojca i matki w roli domowych apostołów. Katecheza bez wierzących rodziców nie ma prawie żadnych szans.
 
Wiara ma kształt adwentowy. To znaczy nigdy nie jest gotowa, skończona, doskonała. Wiara jest wciąż w drodze. „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno… teraz poznaję po części” – pisze św. Paweł. Tak, Bóg nam wszystkiego nie wyjaśnia. Wiara nie jest postawą pewniaka, ale zgodą na tajemnicę, na zaskoczenie. Nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć.
 
Wiara jest ufnością, pokornym zawierzeniem. A nieraz jest bezradnością i bezsilnością…, ale oddaną Bogu. „Panie, Ty masz słowa życia wiecznego”. Ty wiesz… prowadź.
 
Wiara to…
 
 
ks. Tomasz Jaklewicz 
 
Zobacz także
Fr. Justin
Zazdroszczę świętym, którzy odczuwają bliskość Boga, bo ja czuję, że jest od nas bardzo daleko. Nawet gdy się modlę, nie odczuwam Jego obecności. Czy zwykły śmiertelnik może odczuć bliskość Boga?
 
Sławomir Kamiński SCJ

Intensywność miłości mierzy się gotowością do podjęcia ofiary. A jeśli tą ofiarą jest własne życie, to miłość, z której się ona rodzi, jest największa. Uczy nas tego Chrystus, zwłaszcza gdy mówi do swoich apostołów: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). W świetle tych słów łatwiej nam zrozumieć ludzkie poświęcenie w naszej codzienności. Czasami z mocą przemawia ono do nas zwłaszcza z zamykanych na siłę kart historii danego narodu w imię politycznej poprawności, bardziej czy mniej ukrywanych faktów oddania czegoś z siebie innym, rezygnacji ze swoich młodych lat, by następnym pokoleniom nie brakło suwerenności, niepodległości...

 
Joanna Krych

Cierpienie… Tak bardzo dotyka każdego człowieka, który go doświadczył. Rodzi trudne pytania i częsty bunt. Jest tak trudne do przyjęcia, zrozumienia… Nie ma człowieka, który by nie zapytał o sens cierpienia, które dotyka jego samego, jego bliskich, a nawet obcych ludzi. Lecz ludzkie odpowiedzi najczęściej pozostają niewyczerpujące.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS