logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Arkadiusz Bąk
Wiem, komu uwierzyłem – przez Niepokalaną
Rycerz Młodych
 


„Wzmocnij naszą wiarę” (Łk 17,5) – to prośba skierowana do Pana przez Jego najbliższych towarzyszy. Słowa te okazują się być aktualne także dzisiaj, w naszych – jak powiadają niektórzy – trudnych czasach. Beznadzieja, zniechęcenie, agresja, nietrwałość, pożądliwość, zgorszenia – to tylko niektóre przejawy słabej wiary, a może nawet jej braku. To nic nowego. Zawsze tak było. Nowym i zaskakującym okazać się może jednak liczba osób, które nie mają siły, odwagi, bądź też... nie chcą o wiarę prosić.
 
Wierzyć, ale komu?
 
Na co dzień z każdej strony dochodzą do nas informacje na temat m.in. niewłaściwego zachowania się „ludzi Kościoła”. Sensacyjne wydarzenia są wyciągane na światło dzienne w celu osłabienia naszej wiary, bądź doprowadzenia jej do ruiny. Najbardziej bolesny jest fakt, że to niekiedy osoby, które w naszych oczach uchodzą za autorytet, to chrześcijanie! Dlatego w naszym sercu pojawia się jeszcze jeden istotny problem: Komu tak naprawdę wierzyć? Za kim mogę odważnie i bez jakichkolwiek obaw pójść? Komu bez cienia wątpliwości powierzyć swoje sprawy?
 
Wiarygodny
 
Chrześcijanin to człowiek, który nieustannie w swoim życiu szuka Boga, a gdy znajdzie, nie przestaje nadal odkrywać Go na nowo. Księga Barucha poucza: „Jak bowiem błądząc, myśleliście o odstąpieniu od Boga, tak teraz, nawróciwszy się, szukajcie Go dziesięciokrotnie” (Ba 4,28). Przykładem długiego i mozolnego dociekania jest św. Augustyn, który po latach poszukiwań stwierdził: „niespokojne jest serce moje, dopóki nie spocznie w Bogu”. Niespokojne jest, ponieważ tylko Bóg może zaspokoić głód i pragnienie naszego serca, czego dowodem są jakże liczne życiorysy rozmaitych postaci.
 
Zatem chrześcijanin to człowiek, który w trudnościach szuka źródła. Wbrew logice idzie w górę, pod prąd, gdzie z pewnością znajdzie krystaliczną wodę. W chwilach wątpliwości nie zawraca, ale zatrzymuje się, by „złapać oddech”, by zapytać o drogę, spojrzeć w kompas.
 
Owym wiarygodnym źródłem, kompasem dla ewangelicznej Samarytanki, ale także i dla każdego z nas, jest sam Jezus Chrystus. Tylko Jezus, a z Nim Kościół, są ową wiarygodną wspólnotą wiary, w której spragnieni i zmęczeni drogą mogą znaleźć pokrzepienie, czyli umocnienie i siły do dalszej wędrówki.
 
Wstań, idź!
 
Papież Benedykt XVI w liście na Rok Wiary z 2011 roku zauważył, że z jednej strony wiara jest łaską, ale z drugiej strony, wymaga także naszego zaangażowania, wyruszenia w drogę. Świadoma wędrówka ku Bogu ma swój początek w „wyjściu z niewoli egipskiej”, które na przykładzie narodu izraelskiego może trwać jakiś czas. Myślę także, że słowa samego Jezusa wypowiedziane do trędowatego okazują się być znamienne: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (Łk 17,19). Bóg nieustannie udziela nam swoich łask poprzez sakramenty, znaki Jego obecności.
 
Osobiście w swoim krótkim życiu miałem okazję zaobserwować, iż owe wyjście z niewoli dokonuje się właśnie w sakramencie pokuty i pojednania. Wtedy to człowiek, jeśli z wiarą do niego przystępuje, rzeczywiście rozpoczyna jakby nową drogę, doświadcza kolejnej szansy i możliwości powstania.
 
Moc w słabości
 
Zaskakujące jest dla mnie postępowanie Chrystusa. Powołując swoich uczniów, jako najbliżej stojących, będących obok, nie zadawał takich pytań jak: Wierzycie Mi...? Będziecie Mi wierni...?, ale mówił do nich: „Wstań i idź”, albo: „Wypłyń na głębię”, „Pójdź za Mną”, „Zostaw wszystko”. Z jednej strony w słowach Jezusa mogę dostrzec naiwność, ale z drugiej, coś bardzo tajemniczego i posiadającego wielką głębię i moc. On ufał swoim uczniom, kładł im na sercu wielkie sprawy i zadania, ale także dobrze wiedział, iż chwila słabości waruje u drzwi. Z pewnością św. Piotr Apostoł mógłby nam coś o tym powiedzieć, ale czy tylko on? A św. Maksymilian Kolbe? Osobiście bardzo lubię czytać o jednym z wielu ciekawych wydarzeń z życia o. Kolbego. Mowa tu o chwili, gdy postanowił on opuścić zakon, by walczyć za Ojczyznę, a Pan Bóg cudem nie pozwolił mu na to. Nie odczytuję tego jako usprawiedliwianie niewłaściwych postaw współczesnych, ale jako podstawową prawdę o człowieku i Bogu, że „moc w słabości się doskonali” (2 Kor 12,8). Siła, która wypływa z wiary, pochodzi od Dawcy, i to On przez kruche narzędzie czyni piękne rzeczy.
 
Jezus Chrystus przy pomocy tych i wielu innych osób chce nam powiedzieć, że cały sekret wierności w wierze zależy od stopnia „przyklejenia” się do Niego, to w Nim każdy chrześcijanin ma moc. Sam z siebie mogę tylko popełniać błędy i krzywdzić ludzi wokoło.
 
strona: 1 2