logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Tomasz Jaklewicz
Z głową w niebie
Gość Niedzielny
 


Skąd ta radość?

Łukasz pisze, że po wniebowstąpieniu apostołowie „z wielką radością wrócili do Jerozolimy. Przebywali ciągle w świątyni i wielbili Boga” (Łk 24,52). Skąd ta wielka radość, zastanawia się papież. Przecież uczniowie powinni raczej odczuwać smutek z powodu rozstania. Co więcej, otrzymali zadanie misyjne, które mogło wydawać się ponad siły. Mają wobec ludzi głosić, że Ten, który – jak się wydaje – poniósł klęskę – jest Zbawcą wszystkich. Jak zrozumieć tę radość? Papież odpowiada: „Uczniowie nie czują się opuszczeni. Nie myślą, że Jezus odszedł od nich daleko i znikł w jakimś niedostępnym dla nich niebie. Są najwidoczniej pewni Jego nowej obecności”. Ta pewność stanie się rzeczywistością w dniu zesłania Ducha Świętego, kiedy uczniowie będą dosłownie upojeni obecnością Boga w ich sercach. Drugim powodem radości jest poczucie przynależności do „drużyny” Zwycięzcy. Benedykt zwraca uwagę, że ta radość apostołów ma wiele wspólnego z postawą męczenników, którzy w chwilach największej próby nie przestawali wielbić Boga i radowali się perspektywą bliskiego z Nim spotkania. „Dopiero wtedy, gdy coś z tego zakiełkuje również w nas samych, zrozumieliśmy wniebowstąpienie Chrystusa”.

Święty Łukasz notuje, że w chwili wstępowania do nieba Jezus „podniósł ręce i błogosławił ich”. To ostatni obraz, który zostawił nam zmartwychwstały Pan: Jego ręce wzniesione w geście błogosławieństwa. Przepiękny komentarz do tej sceny kończy drugi tom „Jezusa z Nazaretu”: „Jezus rozstaje się, błogosławiąc. Jego ręce są nadal wyciągnięte nad tym światem. Te błogosławiące ręce Chrystusa są jakby chroniącym nas dachem. Są one równocześnie gestem otwarcia, który rozrywa świat, żeby weszło do niego niebo (…). W tym geście błogosławiących rąk wyraża się trwała relacja Jezusa do Jego uczniów i do świata. W swym odejściu przychodzi, żeby nas wynieść ponad nas samych i otworzyć świat na Boga. Dlatego uczniowie mogli się radować, gdy wracali z Betanii do domu. W wierze wiemy, że Jezus unosi nad nami swe błogosławiące ręce. Jest to powód nieprzemijającej chrześcijańskiej radości”.

Przypominają się w tym miejscu dłonie Stwórcy, które lepiły Adama z prochu ziemi. Biblijna historia człowieka zaczyna się od tego obrazu. Każdy z nas jest oryginalnym dziełem „Bożych rąk”. To nasz początek. Wzniesione dłonie Jezusa to obraz wskazujący na nasze ostateczne spełnienie. Bóg czeka na nas z otwartymi ramionami, po drugiej stronie doczesności.

Chrześcijanie bujają w obłokach

Jak to się wszystko ma do naszego życia? Nadzieja na niebo uczy nas mądrego dystansu do rzeczywistości. Chodzić po ziemi z głową w niebie. A więc wciąż powtarzać sobie: „to, co widzę, to nie wszystko, jest coś więcej”. Ta myśl chroni przed rozpaczą, zgorzknieniem, cynizmem. Nade mną są wciąż błogosławiące dłonie Jezusa. Te dłonie mnie chronią. Są znakiem Jego obietnicy nad moim życiem.

Życie z głową z niebie nie oznacza wcale bujania w obłokach, w sensie naiwnego marzycielstwa, oderwania od życia czy bezczynności. Przeciwnie, jeśli wiem, że moim powołaniem jest niebo, to patrzę na życie jak na pielgrzymkę. Jasny cel organizuje życie, udoskonala pracę. Szanuję swoje siły, nie rzucam się bezsensownie na wszystkie strony. Kiedy mam podjąć jakąś decyzję, pytam siebie, czy to jest krok w stronę nieba (Boga), czy przeciwnie. A jeśli już mowa o bujaniu w obłokach, to w sensie biblijnym jak najbardziej tak. Bo obłok jest w Biblii symbolem obecności Boga. Obłok towarzyszył Izraelitom podczas wędrówki przez pustynię do Ziemi Obiecanej, był im drogowskazem. To symbol Pana, który idzie z nami. Sakramenty są dla nas jak obłok, są jednocześnie zasłoną i obecnością. W sakramentach Jezus jest obecny, dotykalny, ale nie widzimy Go jeszcze w pełni, tęsknimy za spotkaniem full contact.

Opisowi odejścia Jezusa do nieba towarzyszą słowa o Jego powtórnym przyjściu: „Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,11). Chodzi o Jego przyjście na końcu czasów, ale i o te mniejsze przyjścia: w wydarzeniach, w sakramentach, w słowie Bożym, w świętych. Bóg sam wybiera momenty swojego nawiedzenia i tylko On zna czas ostatecznego przyjścia. Do nas należy powtarzać z wiarą i nadzieją: „przyjdź, Panie Jezu!”. W „Ojcze nasz” mówimy codziennie „przyjdź królestwo Twoje”. Im więcej różnych głupstw i szaleństw widzimy w naszym świecie, tym bardziej świadomie powtarzajmy „Panie, przyjdź”. A wtedy pojawi się w nas radość sięgająca nieba.

ks. Tomasz Jaklewicz
 
Zobacz także
Jacek Poznański SJ

W niektórych latach uroczystość Zesłania Ducha Świętego obchodzona jest w liturgii Kościoła w czerwcu, miesiącu poświęconym Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Zostają z sobą zestawione dwie dosyć odmienne postawy duchowe, inspirowane przez duchowości, przynajmniej na pierwszy rzut oka, znacznie różniące się od siebie

 
Marian Zawada OCD

Modlitwa ma imię człowieka. Każdy podąża swoją drogą. Modlitwa ma imię Boga. Dla każdego jest Drogą. Jest „oddechem życia” chrześcijańskiego, być może dlatego, że przed modlącym „otwiera się” Jezus. Modlitwa jest więzią dusz, jest wspólnym życiem w ramionach – pomaga nam głębiej wchodzić w tajemnicę Kościoła. „Dobrze jest modlić się wzajemnie i spotykać się przy Bogu. Tam nie liczy się ani odległość, ani nie ma rozłąki…”. Modlitwa nie tylko sięga szczytu ludzkich aspiracji, lecz także akcentuje wspólne bycie z Bogiem, byciem w Bogu. 

 
Ks. Mariusz Pohl
W dzisiejszych czasach uroczystość Świętej Rodziny i wzorzec, jaki nam ona ukazuje, są bardzo potrzebne. Jest to wzorzec z najwyższej półki, ideał. Ale nie ma w sobie niedościgłej nieskazitelności, która czyniłaby go nieosiągalnym i przez to nieprzydatnym. Wzorzec ten jest bliski i ludzki, wręcz swojski. W domu nazaretańskim każdy z nas czułby się zapewne jak u siebie, bez onieśmielającej sztuczności czy poczucia obcości...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS