Zobaczyć Boga
Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców,
lecz ma upodobanie w Prawie Pana,
nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.
Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie,
a liście jego nie więdną:
co uczyni, pomyślnie wypada.
Nie tak występni, nie tak:
są oni jak plewa, którą wiatr rozmiata.
Toteż występni nie ostoją się na sądzie
ani grzesznicy – w zgromadzeniu sprawiedliwych,
bo Pan uznaje drogę sprawiedliwych,
a droga występnych zaginie.
(Psalm 1)
To, o czym tutaj powiem, może dla wielu osób wydawać się na początku zupełnie niezrozumiałe*. Bo jak zrozumieć tajemnicę obecności Trójcy Świętej w nas?
Ale idźmy krok po kroku. Żeby zrozumieć rzeczywistość Boską posłużymy się analogią ludzką. To nie jest mój pomysł. W Piśmie Świętym relacja z Bogiem jest często porównywana do małżeństwa. Wiadomo, że zanim powstanie małżeństwo, zanim rozpocznę życie z jakimś człowiekiem, najpierw muszę go zobaczyć i poznać. Nikt rozsądny nie podejmuje decyzji o małżeństwie "w ciemno". Wiadomo, że aby związać się z kimś na całe życie, najpierw trzeba go zobaczyć, zachwycić się nim, poznać go. Podobnie jest z Trójcą Świętą. Zanim zacznę Nią żyć, muszę w jakiś sposób zobaczyć Boga. Tak. Aby żyć z Bogiem, trzeba Go wpierw zobaczyć.
___________________________________
* Rozdział opracowany na podstawie konferencji wygłoszonej do uczestników Szkoły Moderatora, Kraków-Wola Justowska, 6 października 1984 r.