Owoc w swoim czasie
Co się dzieje ze mnę dalej, w tym wspaniałym planie Bożym? Przeczytajmy trzeci wiersz Psalmu:
Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,
które wydaje owoc w swoim czasie...
Ja też – jak to drzewo – zostałem kiedyś zasadzony nad płynącą wodą. Stało się to na chrzcie świętym. Przypominam sobie w tym momencie modlitwę o odnowę chrztu, o wylanie Ducha Świętego. To doświadczenie wyraża się często symboliką płynącej wody albo wybijającego źródła. Gdy działa Bóg, wtedy nie ma stagnacji. Życie Boże to nie jest stojące jeziorko, ale rwąca rzeka, która zawsze mnie porywa do przodu.
Drzewo, które wydaje owoc w swoim czasie... Zastanawiam się, czy moje życie odnowione w Duchu Świętym owocuje? Czy w moim życiu są dobre uczynki, cnoty, służba Kościołowi, najbliższym, rodzinie, rodzicom? I widzę, że te owoce nie są imponujące. Tu i tam pojawiły się jakieś drobne owoce, ale jest ich o wiele za mało. Zaczynam się zniechęcać. Zastanawiam się, co mi to daje – te spotkania modlitewne, rekolekcje, nabożeństwa? Pojawia się pokusa, żeby to wszystko porzucić. Jednak patrząc dalej w świetle Słowa Bożego zaczynam widzieć, że owoce zostaną wydane w swoim czasie. W każdej chwili mam być gotowy, aby te owoce się pojawiły. Owocowanie jest regulowane czasem Boga, którym jest wieczność. Ten czas jest inny od czasu ziemskiego.
Czytamy dalej trzeci wiersz Psalmu:
A liście jego nie więdną:
co uczyni, pomyślnie wypada.
Jeśli w ten sposób będę owocować – w swoim czasie – to wówczas liście tego drzewa nie zwiędną. Są różne działania w Kościele czy w świecie. Jedne więdną, a inne nie więdną. Jeśli jakieś działanie zwiędło, to znaczy, że nie było podjęte w swoim czasie, że nie było owocem Pana. Było owocem tylko i wyłącznie mojego kalendarza, mojego aktywizmu. A jeśli ten liść nie więdnie, mimo zimy, mimo warunków pozornie jak najgorszych, to znaczy, że drzewo zostało posadzone przez Pana, a Słowo Twe, Panie, trwa na wieki (Ps 119). To już nie jest owoc mojego słowa, ale owoc Słowa Pana.