logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Tomasz Abramowicz SP
Życie w celibacie
eSPe
 


 Drogi Ojcze Tomku,
piszę, bo przeżywam intensywną rozterkę. Przeczytałem kilka dni temu artykuł – rozmowę z pewnym profesorem, który prowadził badania nad celibatem księży. Wynika z nich, że ponad 50% chciałoby mieć własne rodziny (…).
Obawiam się, że sobie nie poradzę w seminarium bądź w życiu kapłańskim. Znam księdza, wikarego z sąsiedniej parafii, który odszedł z kapłaństwa i założył rodzinę. Tylko przez sześć lat był kapłanem. Zdaję sobie sprawę, że kobiety w otoczeniu księdza są wszędzie, w duszpasterstwie, szkole… To jest swego rodzaju trudność. Boję się, że nie podołam. Mam świadomość, że po wstąpieniu do zakonu moje ciało się nie zmieni. Przecież niczym nie różnię się od moich rówieśników. Boję się, że celibat będzie dla mnie przeszkodą w realizowaniu powołania. Co mam zrobić?
Paweł
 
Witaj, Pawle, bardzo dziękuję Ci za list. Temat trudny i cieszę się, że go poruszasz. Artykuł pana profesora znam, a wyniki jego badań oraz wnioski wyprowadzone na ich podstawie dają dużo do myślenia. Czytając Twój list, zrozumiałem, że zaniepokoiła Cię podana informacja, iż ponad 50% kapłanów myślało o założeniu rodziny. To z kolei powoduje, że obawiasz się celibatu.
 
Czy tak jest? Trudno być obiektywnym wobec tych badań. Nie znamy szczegółowych pytań i odpowiedzi z ankiet. Wydaje mi się, że każdy z kapłanów myślał kiedyś o własnej rodzinie. Czy to źle? Gorzej, kiedy myślenie staje się rzeczywistością.
 
Skąd biorą się problemy z celibatem w życiu niektórych duchownych?
Kiedyś usłyszałem takie zdanie: kapłaństwo to najpierw określony sposób istnienia, a dopiero później określony sposób postępowania. Dla mnie jest to niesamowita prawda, która przez całe życie powinna towarzyszyć każdemu powołanemu. To, co kapłan robi, wszystkie zadania i posługi, winno wypływać z istoty jego powołania, które jest sposobem realizacji całego życia, a nie tylko jego częścią w określonych porach dnia bądź wobec wybranych osób.
 
Możemy się zastanawiać, co jest istotą powołania. Przytoczę, Pawle, ten oto tekst:
Pewien młody zakonnik zapytał kiedyś starszego współbrata, dlaczego spośród wielu kandydatów przychodzących do klasztoru tylko nieliczni faktycznie w nim pozostają i przywdziewają zakonny habit.
 
Stary, doświadczony mnich odpowiedział mu na to pytanie, przytaczając przypowieść o psie, który zwęszył i zaczął gonić zająca. Gdy go gonił, zaczął ujadać i szczekać. Usłyszały to inne psy i również rzuciły się w pogoń. W krótkim czasie była to już cała zgraja psów, biegnących na oślep obok siebie i szczekających dokuczliwie. Ale tylko ten pies, który pierwszy zobaczył zająca, ani na moment nie tracił go z oczu. Wszystkie inne psy, które nie zdążyły zobaczyć zająca lub utraciły z nim kontakt wzrokowy, zaczęły powoli odpadać. Albo ze zmęczenia, albo dlatego, że jakieś inne rzeczy czy sprawy odwróciły ich uwagę. Tylko pies konsekwentnie zapatrzony w zająca był w stanie go dogonić.
 
Ta opowiastka trafnie zwraca uwagę na dynamizm realizacji powołania do służby Panu. Nie wystarczy tylko dostrzec Mistrza i się Nim zachwycić. Trzeba za Nim podążać, wręcz biec, i mieć wzrok utkwiony w Nim przez cały czas. To jest specyfika sposobu istnienia osób poświęcających życie Chrystusowi.
 
Sprzeniewierzenie się powołaniu następuje w momencie utraty Mistrza z oczu. On jest sednem powołania i On je pozwala realizować i rozwijać. Gdy powołany przestaje podążać za Mistrzem, traci to, co jest istotą jego życia. Rzeczywistość nie lubi pustki… pojawiają się problemy.
 
Pawle, rzeczywiście wstąpienie do zakonu nie przemienia człowieka automatycznie i nie likwiduje rozterek i trudności. Owszem, Bóg daje łaskę, ale człowiek musi z nią współpracować. Piszesz, że niczym nie różnisz się od rówieśników. Czy masz rację? Chyba nie do końca. Popatrz, masz powołanie, masz wiarę, mimo że wciąż jest niestabilna i krucha, chcesz naśladować Mistrza. To są fakty, nad którymi warto się pochylić i dogłębnie się im przyjrzeć. Doskonale wiesz, że podstawą powołania jest więź – przyjaźń z Jezusem. On jest Tym, który powołuje, zaprasza i proponuje, ale nie zmusza. Dokonywany wybór powołanego musi być w pełni wolny i świadomy. Można go podjąć tylko, mając pełną wiedzę o ewentualnych wyrzeczeniach i świadomość realiów kapłańskiego i zakonnego życia.
 
Nie mogę Ci, Pawle, napisać, czy sobie poradzisz, czy nie. Zwrócę jedynie uwagę na dojrzałość. Ona kandydatowi na zakonnika czy kapłana podpowiada, że służba Bogu w kapłaństwie bądź życiu konsekrowanym nie jest ucieczką od coraz bardziej brutalnego świata, łatwym i wygodnym sposobem na życie. Dojrzałość pomaga także w pełnej wolności przyjąć ten styl życia: pełne oddanie Bogu, posługę ludziom, życie we wspólnocie, praktykę cnót czystości, ubóstwa i posłuszeństwa oraz wiele, wiele innych, zupełnie odmiennych od życia świeckiego.
 
Pawle, jestem do Twojej dyspozycji. W związku z tym, że Cię nie znam, proponuję nawiązanie kontaktu i prowadzenie duchowe.
Pozdrawiam i zapewniam o modlitwie. Niech Jezus, który zwyciężył śmierć, pozwoli Ci przezwyciężać codzienne trudności i obawy.
 
o. Tomasz Abramowicz SP
 
Zobacz także
ks. Tadeusz Hajduk SJ

Sposób, w jaki Jezus kształtował swoich uczniów, pozostanie na zawsze inspiracją dla tych wszystkich, którzy podejmują trud towarzyszenia innym w ich rozwoju duchowym. Każdy, kto chce owocnie pełnić to zadanie, musi nieustannie czerpać ze stylu życia Jezusa, z Jego postaw i z drogi proponowanej w Jego nauczaniu. Jezus z Ewangelii nadal pozostaje nauczycielem dla swoich uczniów, których powołuje i będzie powoływał, aby byli z Nim – aż do skończenia świata.

 
ks. Tadeusz Hajduk SJ
Bóg mówi, ale nie w taki sposób, który mógłby być przełożony na jakikolwiek język ludzki. Bóg mówi przez pragnienia, natchnienia wewnętrzne, historię życia, wydarzenia, swoje dary, ludzi, a zwłaszcza przełożonych, spowiednika i kierownika duchowego. Bóg mówi nie tylko podczas czasu przeznaczonego wyłącznie na modlitwę. Aby zrozumieć Boga, potrzeba znać „język”, którym On się posługuje. W przeciwnym wypadku Jego mowa będzie dla nas tak niezrozumiała, jak język chiński.
 
ks. Tadeusz Hajduk SJ
Ojciec Pio doskonale rozumiał problemy duszpasterskie. Pamiętał, że Jezus powołał go nie tylko dla osobistego uświęcenia, ale także chciał, aby pomagał Mu w zbawianiu dusz. Pisał, że Jezus w Ewangelii posyłał do innych swoich uczniów, bo wiara nie ogranicza się do doświadczenia prywatnego i wewnętrznego, ale ma być świadectwem publicznym i wspólnotowym...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS