logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Małgorzata Szewczyk
Najświętszy z sakramentów
Przewodnik Katolicki
 


Na katechezie uczono nas, że Eucharystia stanowi źródło i szczyt chrześcijańskiego życia, a przecież nierzadko w niedzielę „przegrywa” z najróżniejszymi atrakcjami codzienności. Dlaczego Najświętszy z sakramentów jest dzisiaj tylko jednym z wielu elementów praktykowania religii?

Wieczernik. Chrystus spotyka się z uczniami, aby spożyć z nimi Ostatnią Wieczerzę. Wie, że zbliża się śmierć. Trzeba odejść z tego świata, ale Chrystus pragnie pozostać. Wyrazem tego jest przedziwna pamiątka, jaką po sobie pozostawia. Łamie chleb i podaje go nic nierozumiejącym apostołom. Podobnie czyni z winem. I tak oto Ciało i Krew Pańska stają się „pokarmem zawierzenia”. „To czyńcie na moją pamiątkę” – mówi do apostołów Jezus.

Łamanie chleba

Dziesiątki, setki, tysiące... Górskie kapliczki, gotyckie katedry, wiejskie kościoły. Place metropolii i obrzeża slamsów, majestetyczne, rzymskie bazyliki i świątynie stawiane wśród bloków „z wielkiej płyty”. Wszędzie tam, codziennie, odprawiana jest Eucharystia. Od czasu kiedy została ustanowiona przez Jezusa podczas Ostatniej Wieczerzy, na jej temat napisano niejedną rozprawę teologiczną czy traktat. Zanim to jednak nastąpiło, pierwsze wspólnoty chrześcijan spotykały się na „łamaniu chleba” (Dz 2, 42). Bogactwo tego określenia zawiera się w symbolice tego gestu. Łamanie chleba: znak jedności, zgody, braterstwa, wspólnoty.

W ślad za tym poszły i inne określenia Uczty z Wieczernika: Uczta Pana, Eucharystia, Dziękczynienie, Ofiara, dar, zejście się, cześć Pana, chwała Pana, Zgromadzenie Święte, Msza Święta Najważniejszym momentem każdej Eucharystii jest Przeistoczenie. Podobno teologowie wyróżnili już ponad 200 sposobów rozumienia Przeistoczenia. Kościół w ostateczności zaakceptował jedno – transsubstancjację, czyli przemianę substancji chleba i wina. Na katechezie uczono nas, że Eucharystia stanowi centrum i szczyt chrześcijańskiego życia. Że jest ofiarą uwielbienia i dziękczynienia, w której Chrystus jest obecny jako Kapłan i jako Ofiara. Że uobecnia Nowe Przymierze zawarte przez Jego śmierć i zmartwychwstanie. Że jest Bożą ucztą, na którą wszyscy jesteśmy zaproszeni. Że jest pokarmem życia. Ale dzisiaj nierzadko „przegrywa” z najróżniejszymi atrakcjami codzienności. Czyżbyśmy przestali zachwycać się tą wielką tajemnicą?

Wiara kluczem do Eucharystii

Komu było łatwiej zrozumieć prawdziwą, realną i substancjalną obecność Jezusa w Eucharystii: apostołom, którzy uczestniczyli w Ostatniej Wieczerzy i słuchali słów Jezusa, czy nam, ludziom XXI wieku, którzy słyszeli już niejedno kazanie na temat Eucharystii i przeczytali niejeden artykuł na ten temat? Kiedy Jezus głosił, że kto nie będzie spożywał Jego ciała i pił Jego krwi, nie osiągnie życia wiecznego, ludzie mówili: „Trudna jest ta mowa, któż jej może słuchać?” (J 6, 60). Być może i niejednemu z nas cisną się na usta te same słowa. Bo dzisiejsze, racjonalistyczne nastawienie, podlegające prawu, że wszystko trzeba sprawdzić, dotknąć, udowodnić,  jest właściwie bezradne wobec tajemnicy Eucharystii – szaleństwa Bożej miłości. Zjednoczenia człowieka z Bogiem. Czy więc nie ma sposobu, aby odkryć choć rąbka owej tajemnicy? „Skażona” mentalnością XXI stulecia, odpowiedzi szukam wśród tych, którzy na co dzień żyli obecnością Boga w Najświętszym Sakramencie. Niemal każdy błogosławiony czy święty Kościoła pozostawił jakąś myśl o Eucharystii. Wertuję setki zapisanych stron z cytatami na ten temat. Jako „lekarstwo ku nieśmiertelności” i „antidotum na śmierć” określał Wieczerzę Pańską Ignacy z Antiochii, Jan Chryzostom przekonywał, że sprawowanie Eucharystii jest jak „pochwycenie prosto do nieba”. Nagle mój wzrok pada na zdanie św. Tomasza z Akwinu: „Rzeczywista obecność Ciała i Krwi Chrystusa w Eucharystii nie da się rozpoznać zmysłami ani rozumem, a tylko wiarą”. A więc kluczem do Eucharystii jest wiara!

Zagęszczenie Bożej obecności

O św. Ojcu Pio mówiono, że jak nikt przeżywał Eucharystię. Jego sakramentalna posługa pełniona przez ponad 58 lat przyciągała tysiące wiernych. Sprawując Mszę Świętą, w niezwykły sposób łączył się duchowo z Chrystusem Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym. Ci, którzy uczestniczyli w odprawianej przez niego Eucharystii, twierdzili, że kapucyn zachowywał się tak, jakby widział cierpiącego Chrystusa. Jedną z osób, która przekazywała świadectwo o stygmatyku, był Jan Paweł II. Po latach napisał w opublikowanej w Wielki Czwartek, a więc w dniu celebrowania ustanowienia Eucharystii, encyklice: „Gdy Kościół sprawuje Eucharystię, pamiątkę śmierci i zmartwychwstania swojego Pana, to centralne wydarzenie zbawienia staje się rzeczywiście obecne i «dokonuje się dzieło naszego Odkupienia». Ofiara ta ma do tego stopnia decydujące znaczenie dla zbawienia rodzaju ludzkiego, że Jezus złożył ją i wrócił do Ojca, dopiero wtedy, gdy zostawił nam środek umożliwiający uczestnictwo w niej, tak jakbyśmy byli w niej obecni. W ten sposób każdy wierny może w niej uczestniczyć i korzystać z jej niewyczerpanych owoców” (Ecclesia de Eucharistia, 11). Papież podkreślał, że Kościół otrzymał Eucharystię nie jako jeden z cennych darów, ale jako największy dar. „Kościół rodzi się z tajemnicy paschalnej” (nr 3), to znaczy z wydarzenia męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, celebrowanej w każdej Mszy Świętej. Takie spojrzenie na Eucharystię otwiera przed nami inną optykę. Pozwala nam patrzeć na Eucharystię jako na rzeczywistość wyjątkową, przekraczającą nasze oczekiwania. Już sam fakt, że Chrystus posługuje się człowiekiem – kapłanem – bez względu na jego grzeszność – jest tajemnicą. O tym, że jedynie kapłan ma prawo bezpośrednio zwracać się do Boga, pisał już w Tradycji apostolskiej Hipolit, jeden z pisarzy wczesnego Kościoła. Ok. 210 r. sformułował on liturgię Eucharystii, spełniając tym samym oczekiwania większości Kościołów. Pierwotni chrześcijanie mieli pełną świadomość, że cała Msza Święta jest Eucharystią. Ojcowie Kościoła mówili o dwóch stołach zastawionych dla wiernych: o stole słowa Bożego oraz Ciała i Krwi Chrystusowej. Przeżywanie Eucharystii jest istotą wiary. Potrzebujemy „konkretnej” obecności Boga pośród nas. Eucharystia, jak powiedział kiedyś o. Leon Knabit OSB, jest „zagęszczeniem obecności Bożej”. Wierzymy, że pod postaciami chleba i wina kryje się Chrystus w swym bóstwie i człowieczeństwie. To nie pobożne wspomnienie, ale uobecnienie. I tyle niech nam wystarczy.

O tym, jak wyglądała Msza Święta w początkach chrześcijaństwa, pisał św. Justyn, męczennik z II w.: „W dniu zwanym Dniem Słońca zbieramy się wszyscy razem w jednym miejscu, czy to z miast, czy też ze wsi, i czyta się wtedy pamiętniki apostolskie albo pisma prorockie tak długo, jak na to czas pozwala. Gdy zaś lektor skończy czytać, ten, który przewodniczy, upomina nas i zachęca do wprowadzenia w życie tych przepięknych pouczeń. Następnie powstajemy z naszych miejsc i modlimy się; po czym [...] przynoszą chleb oraz wino i wodę, a ten, który przewodniczy, zanosi modlitwy dziękczynne, ile tylko może, a lud odpowiada „Amen”. Wreszcie wszystkim obecnym rozdaje się i rozdziela to, co się stało Eucharystią, nieobecnym zaś rozsyła się ją przez diakonów”. [Św. Justyn, Apologia I]

Małgorzata Szewczyk
 
 
Zobacz także
Romano Guardini
Musi budzić zdziwienie, do jakiego stopnia ze świadomości chrześcijańskiej zniknęła idea przymierza. Wspominamy o niej specjalnie, ale zdaje się, że straciła ona dla nas swe znaczenie; nasza egzystencja jako chrześcijan określana jest przez pojęcie nowego życia, nowego świata, królestwa Boga. Wszystkie one wiążą się z odnośnymi pojęciami zaczerpniętymi z porządku naturalnego i przybierają maskę rzeczy samozrozumiałych. Zawsze jednak nadchodzi moment, gdy maski zostają zerwane...
 
ks. Mirosław Maliński

W zamierzchłych już czasach zdarzało się, że gdy woźnica zasnął, koń sam wiedział, dokąd iść i bezbłędnie znużonego snem przywoził do domu. Czy podobnie i my w dzień Wszystkich Świętych brniemy na cmentarze, choć wyedukowani religijnie wiemy, że Dzień Zaduszny jest nazajutrz? Rozum sobie drzemie, a konik tradycji jedzie...

 
Paweł Hańczak OCD
Przez całe wieki w potocznym myśleniu ludzi dominował pogląd, że Bóg jest Bogiem przede wszystkim sprawiedliwym, a zatem Bogiem, który karze, zsyła klęski, znaki, kataklizmy, czeka na błąd i grzech człowieka. Wiek XX przyniósł świeże spojrzenie na Boga – szczególnie poprzez orędzie Miłosierdzia Bożego św. siostry Faustyny oraz Sobór Watykański II. Ale czy to w związku z tym oznacza, że Bóg jest Bogiem przede wszystkim miłosiernym, a Jego sprawiedliwość jest na dalekim miejscu albo jej nie ma?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS