logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Mirosław Pilśniak OP
[Nie] mieć dzieci i nie zwariować
List
 


Ale wielu małżonków szuka w sobie winy za poronienie. Zastanawia się czy w jakiś sposób go nie sprowokowali.

Człowiek, który boleje nad stratą nienarodzonego dziecka, to człowiek, który kocha. Ten ból jest oznaką miłości, która nie mogła się w pełni zrealizować i on w pewnym stopniu leczy tę stratę.


Bezdzietne małżeństwa muszą zmierzyć się nie tylko z bólem niepłodności. Tak naprawdę bolesne bywają nawet spotkania ze znajomymi, którzy już mają swoje pociechy. Jak sobie z tym radzić? Unikać takich spotkań?

Powodem takiego lęku jest najczęściej brak delikatności otoczenia. Dość często można usłyszeć: „A wy co? Wciąż bez dzieci?". Zdarzają się i takie słowa: „Nie możecie mieć dzieci? To przynajmniej macie z głowy problem antykoncepcji. Jest wam łatwiej". Takie słowa potrafią być naprawdę raniące. Traktujmy bezdzietnych małżonków z większą delikatnością, jak osoby, które naprawdę chcą mieć dzieci. Ten apel kieruję też do nas, księży, czasami bowiem wchodzimy z butami w życie tych ludzi, podejrzewając, że skoro nie mają dzieci, to na pewno z powodu antykoncepcji.
Co do samych małżeństw, to myślę, że dobrze jest jakoś „odczarować" ten problem. Po prostu powiedzieć znajomym, rodzinie: „Chcemy mieć dzieci, ale na razie nam się nie udaje. Prosimy, nie pytajcie nas o to więcej". To zdejmie pewien ciężar tajemnicy, uwolni od domysłów i niezręcznych pytań. Prawda wyzwala - jak mówi Ewangelia. Ustaną nagabywania, dwuznaczności i uśmieszki.
Niektórym w ogóle trudno przebywać z rodzinami posiadającymi dzieci.
Odzywa się w nich wtedy ból, a czasem nawet złość na szczęśliwych rodziców. Myślę, że osoby bardzo zranione przez swoją bezdzietność, będą miały też słabą motywację do adopcji. Muszą wiele w sobie przerobić, aby na nowo odżyć, bo tak naprawdę już po części umarły.


Trudno jednak nie czuć się gorszym od innych, jeśli do bólu bezdzietności dochodzi leczenie, często upokarzające.

Zgadza się. Dlatego warto odważyć się na myślenie o tym, że rzeczywiście mam problem i powinienem/powinnam sięgnąć po pomoc: psychologiczną, duchową.


Tyle że tej duchowej pomocy często brakuje. Można odnieść wrażenie, że Kościół poza propozycją adopcji nie ma takim małżonkom nic do zaoferowania...

Chciałbym, żeby prowadzona przeze mnie fundacja „Sto pociech" była miejscem, w którym również bezdzietne małżeństwa poczują się potrzebne i akceptowane, gdzie to ich patrzenie na tych, którzy majądzieci, nie będzie tylko obserwowaniem „zza szyby", ale będzie uczestniczeniem w ich rodzinnym życiu. Jednocześnie chciałbym, aby ci, którzy mają dzieci, uczestniczyli w życiu małżeństw bezpłodnych, w ich bezdzietności. Wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Mam nadzieję, że takie miejsce, ten rodzaj wspólnoty może sprzyjać uzdrowieniu.


Trudno nie zwariować bez dzieci, ale można też zwariować, kiedy już się je ma...

Zwłaszcza jeśli ktoś świadomie decyduje się posiadać tylko jedno. Wtedy przez sam fakt istnienia staje się ono centrum życia rodziców. Nie zauważą nawet, że na dłuższą metę staną się jego sługami na każdym etapie jego życia - zaraz po przyjściu na świat, kiedy będzie miał lat kilka i kiedy będzie miał ich kilkanaście. Takie dziecko niemal od początku szkoły podstawowej mówi i zachowuje się jak dorosły. Wydaje się bardzo dojrzałe, ale niekoniecznie jest to prawda. Po drodze zgubiło swoje dzieciństwo, nie przeżyło go. Zostało w sposób naturalny włączone w krąg osób dorosłych i ich problemy. Później słyszę od matki, że jej najbliższą przyjaciółką jest jej dorosła córka i to właśnie jej zwierza się ze wszystkich swoich sekretów. Tak naprawdę jest to zafałszowana relacja zdziecinniałej matki i „przestarzałej" dorosłej córki. Dziecko nie powinno być i nigdy nie będzie równoprawnym partnerem rodziców.


Wygląda na to, że włączanie dziecka w krąg spraw dorosłych, w ich problemy może przynieść podobne efekty jak w przypadku dorosłego dziecka alkoholika (DDA)...

Tak, pojawiają się zadania, obowiązki, które przerastają możliwości dziecka. Ono ich nie udźwignie.
Oczywiście jest wiele małżeństw, które mają tylko jedno dziecko, bo nie mogą mieć więcej. Ważne jest, żeby mogły liczyć na nasze wsparcie w byciu dobrymi rodzicami, żeby to jedno dziecko było naprawdę ich dzieckiem na każdym etapie swego życia, żeby nie doszło do zamiany ról. Ufam, że skoro Pan Bóg dał im jedno dziecko, to pomoże im w jego jak najlepszym wychowaniu.


Dziecko pozostanie dzieckiem, jeśli w rodzinie pojawi się młodsze rodzeństwo. W jaki sposób działa ten mechanizm?

To naturalny proces. Karol Wojtyła ujął to bardzo trafnie w swojej książce „Miłość i odpowiedzialność": początek naturalnej struktury rodziny jest wtedy, gdy jest troje dzieci. Dziecko zauważa, że jedni są od niego słabsi, a inni silniejsi, uczy się troski o słabszych, ale też przyjmowania pomocy od silniejszych; widzi, że nie tylko ono jest obdarowywane przez rodziców miłością, że nie ma wyłączności na uczucia rodziców, a jednocześnie nie jest obarczane problemami dorosłych. Rozmawiamy teraz w Krzyżowej, w domu Marcina i Oli Sawickich, którzy mają siedmioro dzieci, w tym jedno adoptowane - Oliwkę z zespołem Downa. Ilość bodźców, która każdego dnia, od rana do wieczora, dociera do tych rodziców, jest ogromna: ten chce tego, a tamten tego, ta się cieszy, a ten płacze, tamta gdzieś poszła... To prawdziwe bombardowanie. Równocześnie następuje niezwykle ważny i wymagający zaangażowania proces socjalizowania się, odnajdowania się dzieci wśród innych. To, co otrzymuje dziecko żyjące w takiej rodzinie, jest nieporównywalne z tym, co dostaje jedynak.

 
Zobacz także
Fr. Justin
Słyszałem jak spiker mówił w radio, że płód jest masą komórek i stąd nie można nazwać go dzieckiem. Jak należy na to odpowiedzieć? Kiedy Bóg tchnie duszę w ciało? czy w chwili poczęcia?
 
o. Konrad Małys OSB
Łaciński źródłosłów meditatio (od meditari) oznacza rozmyślanie o czymś, zastanawianie się, ale też i ćwiczenie, zaprawianie się w czymś, a nawet w pewnych kontekstach - naśladowanie. Medytacja chrześcijańska, w ścisłym znaczeniu, jest rozważaniem Pisma Świętego jako żywego Słowa Bożego. W znaczeniu szerokim - pobożnością.
 
ks. Marek Dziewiecki
Najbardziej niezwykłym człowiekiem wszechczasów była właśnie kobieta - Maryja. Ona też najbardziej zmieniła bieg historii. Dojrzałość polega na tym, że kobiety i mężczyźni nie walczą ze sobą, jak chciałyby tego feministki, ani nie separują się od siebie, jak chcieliby tego homoseksualiści, lecz na tym, że kobiety i mężczyźni zachwycają siebie nawzajem swoją odmiennością i potrafią się dojrzale kochać i wspierać...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS