logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mariusz Pohl
”... nie może być moim uczniem”
Mateusz.pl
 


Planowanie 
 
Ciekawe, że to, co w dziedzinie ekonomii – także tej praktycznej, „domowej” – jest dla nas zupełnie oczywiste, w dziedzinie duchowej, moralnej czy religijnej, sprawia nam wiele trudności. Chodzi mianowicie o planowanie. Podejmując jakąkolwiek inwestycję, nową pracę, wydatek, zadanie do wykonania czy zwykłe zakupy, wiele czasu poświęcamy na przemyślenie, kalkulację i żmudne obliczenia: starczy czy nie starczy, opłaci się czy nie? Po prostu, zmusza nas do tego samo życie.

Inwestycja w myślenie
 
Dlaczego roztropność i planowanie ograniczamy zazwyczaj jedynie do sfery finansowej, i to chyba tylko pod presją strachu, czy przypadkiem nie starcimy? O ileż sensowniejsze i skuteczniejsze byłoby nasze życie i działanie, gdybyśmy poświęcili trochę czasu i wysiłku na zastanowienie się nad przyszłością i celami! Już choćby z tych względów warto kupić sobie kalendarzyk lub notesik, w którym z pewnym wyprzedzeniem zapiszemy sobie, co i kiedy trzeba zrobić. Inwestycja w myślenie i planowanie jest najtańszą i zarazem najbardziej opłacalną inwestycją, jaką można sobie wyobrazić. Chwila pracy głową i ołówkiem w ręku jest niekiedy tyle samo warta, co tysiące godzin ciężkiej harówki, jeśli potrafimy wyeliminować zbędny wysiłek lub wymyśleć sposób, który usprawni produkcję.

Wpływ na jakość całego życia
 
Dotyczy to nie tylko racjonalizacji i usprawnień w pracy, ale także jakości całego życia. Życie celowo ukierunkowane, zaplanowane i kontrolowane, pozwala człowiekowi osiągnąć duchowy i moralny postęp, który w przypadku improwizacji i bałaganu byłby niemożliwy. Postęp ten jest także bardzo opłacalny: człowiek zorganizowany wydajniej pracuje, więcej zarabia, ma więcej czasu i lepsze efekty.
 
Ale Chrystus chce nas pouczyć nie tylko o prawach ekonomii, lecz także – i przede wszystkim – Królestwa Bożego. Jeśli chcemy mieć na tym polu jakieś efekty, musimy sobie zaplanować jedną podstawową inwestycję, bez której niczego nie uda się nam osiągnąć. A mianowicie musimy zdecydować się wszystko postawić na Chrystusa, całkowicie zawierzyć i podporządkować Mu siebie, swoje życie, majątek, pragnienia. To jest fundament, na którym dopiero możemy budować wszysko inne.

Czy stać cię na wzięcie krzyża?
 
Właśnie dlatego Chrystus każe nam zastanowić się, czy miłość do Boga jest silniejsza od miłości rodzinnej, od przywiązania do siebie samego, swoich upodobań i pragnień. Każe nam obliczyć i przemyśleć sobie, czy będzie nas stać na wzięcie krzyża, czyli podjęcie zadań, które mogą się okazać sporym ciężarem i będą wymagały dużego samozaparcia, wysiłku, rezygnacji z przyjemności i wygody. Trud ten przekracza naturalne możliwości człowieka i bez wiary jest niewykonalny.
 
Bez wiary tzw. pójście za Chrystusem, które my nazywamy dzisiaj „byciem katolikiem”, jest próżne i daremne, nie przynosi żadnych owoców, lecz staje się powodem zgorzknienia i narzekań. Co gorsza, ludzie, którzy idą za Chrystusem bez odpowiedniego „wyposażenia” czy wymaganych kwalifikacji, dają fałszywe świadectwo: podając się za katolików – zwykle bardzo głośno i z tupetem – swoim postępowaniem zniechęcają innych do przyjęcia nauki Chrystusa.

Wymagania Ewangelii 
 
Być może, nie brzmi to zachęcająco, a wymagania dzisiejszej Ewangelii napawają nas lękiem. Ale nie o to chodziło Chrystusowi, by nas zniechęcić, lecz by nas zmobilizować do poważnego potraktowania swojej wiary i wynikających z niej konsekwencji. Kalkulacje ekonomiczne przeprowadza się bowiem nie po to, by zaniechać wszelkiej działalności, lecz by przystąpić do niej z gwarancją sukcesu. Podobnie i Chrystus: chce nam dopomóc, byśmy w życiu wiary osiągnęli radość, satysfakcję i cel, a nie zgorzknienie i poczucie strat oraz porażki. A warunkiem sukcesu chrześcijanina jest wiara, czyli pełne przylgnięcie do Chrystusa i Jego krzyża. Bez ufnej wiary chrześciajństwo nie ma sensu.

ks. Mariusz Pohl
 
Zobacz także
Maciej Siekierski

Samaria i jej mieszkańcy Samarytanie stanowili, dla prawowiernego Żyda - mieszkańca Judei lub Galilei, przedmiot graniczącej z nienawiścią niechęci. Wymieszana w tyglu asyryjskich przesiedleń ludność tego regionu nie była ani jednorodna etnicznie, ani też nie sprawowała czystego, z punktu widzenia ówczesnego judaizmu, kultu religijnego. Co więcej, w czasach Jezusa do tych mających już kilkusetletnią tradycję zarzutów doszedł kolejny – współpraca z okupacyjną administracją rzymską. Jezus, jak w wielu innych przypadkach, łamie stereotypy... 

 
Joanna Krych

Cierpienie… Tak bardzo dotyka każdego człowieka, który go doświadczył. Rodzi trudne pytania i częsty bunt. Jest tak trudne do przyjęcia, zrozumienia… Nie ma człowieka, który by nie zapytał o sens cierpienia, które dotyka jego samego, jego bliskich, a nawet obcych ludzi. Lecz ludzkie odpowiedzi najczęściej pozostają niewyczerpujące.

 
Ks. Bp Stanisław Stefanek
Początki mojego kapłaństwa społecznie były trochę skomplikowane, bo święcenia otrzymałem o rok wcześniej, niż było to planowane. Decyzja o moich wcześniejszych święceniach zapadła na dwa tygodnie przed diakonatem i kapłaństwem. Stąd tego społecznego zamieszania było trochę więcej niż przeciętnie. Takie przyspieszenie było spowodowane powołaniem mnie do wojska...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS