Kilka lat temu Karl Rahner słusznie zwrócił uwagę na to, że nauczanie IV Soboru Laterańskiego znaczyło, iż katolicy mają obowiązek przyjąć sakrament pojednania wtedy i tylko wtedy, gdy popełnią grzech subiektywnie i obiektywnie ciężki[14].
Potwierdza to znany ekspert prawa kanonicznego Ladislas Örsy, kiedy mówi, że nawet w dzisiejszym Kodeksie prawa kanonicznego jest obecne fundamentalne założenie, iż mający świadomość grzechu ciężkiego są zobowiązani do odbycia indywidualnej spowiedzi, która jest zwyczajną drogą pojednania w Kościele katolickim[15]. Tymczasem choć Kościół bynajmniej nie wyklucza możliwości przystępowania do sakramentu pojednania i spowiadania się także z grzechów powszednich, to w nauczaniu Soboru Laterańskiego przywiązuje się szczególną wagę do osobistej świadomości grzechu i winy ze strony penitenta. W sakramencie pojednania winno mieć miejsce osobiste zaangażowanie ze strony penitenta, co zabezpiecza przed mechanicznym, a czasem nawet powierzchownym wyznaniem grzechów, co do dzisiaj bywa częste. Papież Jan Paweł II ze swej strony podkreślał znaczenie osobistego zaangażowania penitenta w sakrament pojednania, m.in. gdy uczył nas: Gdy chodzi o sprawowanie sakramentu pokuty, to w ciągu wieków następował jego rozwój i były uznawane różne zewnętrzne formy wyrazu, zawsze jednak z zachowaniem tej samej fundamentalnej struktury, która koniecznie zawiera w sobie oprócz działania szafarza - wyłącznie biskupa lub prezbitera, który sądzi i rozgrzesza, okazuje troskę i leczy w imię Chrystusa – akty penitenta: żal za grzechy, spowiedź i zadośćuczynienie[16].
Niestety, akcent położony wyłącznie na obiektywnych i zewnętrznych aspektach grzechu przy niemal całkowitym pominięciu aspektów subiektywnych i wewnętrznych sprawia, że spowiedź staje się czymś powierzchownym i wyizolowanym względem penitenta, czasami będąc czynnością wykonywaną mechanicznie, pozbawioną głębi osobistego nawrócenia i osobistego doświadczenia. W takiej sytuacji nie dziwi wypowiadana przez wielu skarga, że po spowiedzi nie dostrzegają u siebie żadnej zmiany! Widzimy więc, że akcentowanie w rozumieniu grzechu wyłącznie elementu czynu jest również jedną z form grzesznego mówienia o grzechu.
Trzeba jednak natychmiast dodać, że także niektóre z dość powszechnych ostatnio w Kościele przekonań, jak np.: "Mogę wyznać moje grzechy bezpośrednio Bogu"; "Dlaczego mam się spowiadać przed kapłanem, który jest przecież tylko człowiekiem, ponadto grzesznym?"; "Otrzymuję przebaczenie moich grzechów w akcie pokuty podczas Eucharystii i dlatego nie potrzebuję sakramentu pojednania" itp. stanowią inne ekstremum zniekształcające bogate pojęcie chrześcijańskiego przebaczenia, przekazywanego w sakramencie pojednania.
Zapomnienie, że Jezus przyszedł do grzeszników
Inny sposób grzesznego mówienia o grzechu wynika z mentalności pewnych grup w Kościele, które dążą do wykluczenia grzeszników z życia kościelnego. Jeżeli odnajdziemy w Ewangelii pierwsze Jezusowe interpretacje Jego misji, to będzie to przede wszystkim orędzie, że przyszedł On wzywać nie sprawiedliwych, lecz grzeszników, co wywołało skandal wśród "pobożnych" ówczesnej społeczności. Także i dzisiaj, jako że pobożność taka (której fundamentem jest przede wszystkim wypełnienie prawa, która również wiąże grzech przede wszystkim z przekroczeniem przepisu prawa) może być udziałem niektórych, mogą się pojawiać tendencje do wykluczania zranionych duchowo i oddzielania ich od "uprzywilejowanych" przed Bogiem. Komentując przypowieść o synu marnotrawnym, Monica Hellwig pisze: Ludzka pobożność dzieli ludzi na dwie kategorie: grzeszników i sprawiedliwych. Co więcej, żąda prawa do wyznaczania granicy pomiędzy nimi. Wszystkim ulegającym pokusie tego rodzaju myślenia Jezus rzuca wyzwanie w drugiej części przypowieści, która małostkowemu, skłonnemu do wydawania sądów i oczekującemu respektu dla siebie starszemu bratu przeciwstawia pełne miłości i bezwarunkowe przyjęcie młodszego syna przez ojca[17].
Tradycja katolicka zawsze podtrzymywała przekonanie, że tym, który przebacza grzechy pokutującemu grzesznikowi, jest jedynie Bóg, a szafarz sakramentu jest jedynie narzędziem Boga w Jego pełnym dobroci akcie przebaczenia. Szafarz jest tylko pośrednikiem (w imieniu Kościoła) w przebaczeniu udzielanym przez Boga. Jako taki, szafarz pojednania powinien zawsze pamiętać, że sakrament ten został ustanowiony dla mężczyzn i kobiet, którzy są grzesznikami. Będzie więc przyjmował penitentów przystępujących do konfesjonału, zakładając – poza przypadkiem, kiedy są oczywiste dowody przeciwne - dobrą wolę pojednania się z miłosiernym Bogiem, która rodzi się z serca skruszonego i pokornego[18]. Całkowity brak wiedzy (a może obojętność?) ze strony niektórych przedstawicieli Kościoła na temat zadziwiających dróg Boga, na których On sam hojnie udziela łaski pokutującym grzesznikom (co zostało nam objawione w Starym i w Nowym Testamencie), jest nie tylko instytucjonalną przeszkodą dla podjęcia pokuty w Kościele, ale wręcz skandalem – grzesznym mówieniem o grzechu!