DRUKUJ
 
ks. Marek Starowieyski
Józef i Maryja
Powściągliwość i Praca
 


z cyklu: LEGENDARNY ŚWIAT APOKRYFÓW
 
Józef i Maryja
 
Opowiadanie o zaślubinach św. Józefa i Maryi oraz opis Zwiastowania przynosi nam również apokryf Protoewangelia Jakuba.
 
Mąż sprawiedliwy
 
I tak Maryja przebywała w świątyni dziewięć lat i osiągnęła wiek dwunastu lat, a więc wiek, w którym dziewczęta izraelskie wchodziły w okres przygotowania do małżeństwa. Co więc należało z Nią zrobić? Wszedł więc kapłan, odziany w strój z dwunastoma dzwonkami, do Świętego Świętych w świątyni i modlił się w sprawie Maryi. I oto Anioł Pański stanął, mówiąc: – Zachariaszu! Zachariaszu! Wyjdź i zwołaj wdowców spośród ludu i niech każdy z nich przyniesie różdżkę, i niech stanie się Maryja żoną tego, któremu Bóg okaże znak...
 
Wyszli więc posłańcy na cały kraj judzki i zabrzmiała trąba Pańska, i zbiegli się wszyscy. Rzucił i Józef swój topór – bo był cieślą – ujął różdżkę i udał się w drogę. Gdy wszyscy wdowcy przybyli do świątyni, kapłan wziął od nich różdżki. Zaniósł je do świątyni i modlił się nad nimi, lecz gdy oddawał je kolejnym wdowcom, nie zobaczył żadnego znaku. Dopiero gdy wziął ostatnią i podawał Józefowi, wyleciała z niej gołębica i usiadła na głowie Józefa: był to widzialny znak, że to on właśnie miał wziąć do siebie Maryję – co też wyraźnie powiedział kapłan. Jednak Józef przeraził się bardzo: nie tylko był starcem, lecz także miał dorosłe dzieci – w ten sposób stanie się pośmiewiskiem dla całego Izraela! Ale kapłan surowo go upomniał, przypominając wydarzenia z dziejów Izraela historię tych, którzy sprzeciwiali się woli Bożej w czasach Mojżesza. Datana, Abirona i Korego pochłonęła ziemia. Na te groźne słowa Józef zrezygnował z dalszego oporu i wziął pod opiekę Maryję, mówiąc: – Maryjo, wziąłem Ciebie ze świątyni Pańskiej. Teraz zaś zostawiam Cię w domu moim. Wychodzę budować domy, ale przyjdę po Ciebie. Pan będzie Cię strzegł...
 
***
 
To opowiadanie zakorzeniło się w naszej pobożności: Józef przedstawiany jest jako starzec; lilia w ręce Józefa to właśnie ta różdżka; takim widzimy Józefa na figurach i obrazach w naszych kościołach. Całe opowiadanie jest typowym opowiadaniem apologetycznym i egzegetycznym. Apologetycznym – ponieważ przedstawiono Józefa jako starca, by w najmniejszym nawet stopniu nie rzucić podejrzenia na czystość i dziewictwo Maryi. Egzegetycznym, bo w ten sposób starano się wyjaśnić wzmianki w Ewangeliach o braciach i siostrach Jezusa: były to dzieci Józefa z pierwszego jego małżeństwa – miało ich być sześcioro: czterech chłopców i dwie dziewczyny; było to więc rodzeństwo przyrodnie Jezusa. Tak tłumaczą zresztą zwrot bracia i siostry Jezusa również pisarze wczesnochrześcijańscy, jak np. wielki Orygenes, który – jak się zdaje – idzie tu za tradycją apokryfów. Ci bracia i siostry Jezusa, czyli Jego kuzynowie, pojawiają się raz po raz na dalszym planie zarówno Ewangelii kanonicznych jak i apokryficznych: Samuel, np. postępuje z Maryją i Józefem do Betlejem.
 
To, co nas jednak zdumiewa to brak kultu Józefa w starożytnym Kościele. Nie mamy utworów na jego cześć, nie ma homilii, nie ma święta jemu poświęconemu. W pismach Ojców Kościoła niewiele razy pojawia się imię Józef. Istnieje zaledwie jeden apokryf – jak zobaczymy – o nim mówiący. Trzeba było dopiero Średniowiecza, by zaczęły pojawiać się pierwsze homilie ku czci św. Józefa, a prawdziwie kult św. Józefa rozwinął się w XVI w. – od działalności św. Teresy z Avila.
 
Dlaczego? Istniały racje teologiczne i organizacyjno-kościelne. Jeśli idzie o teologię, to starano się unikać wspomnień o św. Józefie, chcąc podkreślić Boże macierzyństwo Maryi i Jej dziewictwo. Był jeszcze inny powód: natury organizacyjnej. Otóż wielkim problemem Kościoła pierwszych wieków byli judeochrześcijanie, czyli chrześcijanie, którzy zbyt mocno uwydatniali dawny kult i obyczaje żydowskie. Oni to obdarzali szczególnym kultem mężów sprawiedliwych, sławionych w Starym Testamencie. Ostatnim z takich mężów był św. Józef. Konflikt judeochrześcijański doprowadził do odsunięcia kultu św. Józefa męża sprawiedliwego, rozwiniętego w gminach judeochrześcijańskich – jak się zdaje – w Egipcie.
 
Józef pojawi się jako główna postać jeszcze w trzech scenach głęboko tragicznych. Pierwsza to opis momentu, kiedy Józef odkrywa, że Maryja jest brzemienna. Druga – to decyzja o ucieczce do Egiptu, którą Józef musi podjąć jako głowa rodziny.
Trzecia – to scena śmierci Józefa. Będzie o nich mowa w następnych odcinkach. W innych miejscach św. Józef będzie już tylko – mniej lub bardziej ważną – postacią drugoplanową, by w końcu zniknąć z opowiadania ewangelicznego. Naprawdę, św. Józef był tylko cieniem Ojca i na tym polega jego wielkość.
 
Zwiastowanie
 
Nie ma w Europie ważniejszego muzeum, w którym nie byłoby przynajmniej jednego przedstawienia Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie. Artyści bowiem szczególnie zachwycali się tą sceną. I słusznie, bo jest ona jednym nie tylko z najpiękniejszych opisów Ewangelii, lecz także tych najważniejszych – wtedy bowiem ważyły się losy ludzkości. Artyści idą zazwyczaj za opisem Ewangelistów, jednak często spotykamy na ich obrazach – szczególnie na ikonach – elementy apokryficzne. Apokryfy, szczególnie zaś Protoewangelia Jakuba, opierając się na Ewangeliach, subtelnie zbudowały obraz tej tak ważnej w dziejach zbawienia sceny.
 
Najpierw przygotowanie. Po wzięciu Maryi do swego domu Józef odszedł na dłuższy czas, by podjąć pracę. Wtedy właśnie kapłani postanowili, by utkano nową zasłonę dla świątyni – miały to uczynić dziewice bez zmazy z pokolenia Dawida. Gdy je zebrano w świątyni, kapłan przypomniał sobie, że należy do nich również Maryja. Gdy losowano kolory Maryja wyciągnęła purpurę i szkarłat.
Po tym przygotowaniu następuje sama scena Zwiastowania, która rozgrywa się w dwóch aktach. Pierwszy ma miejsce przy studni: Maryja udała się tam po wodę. Tam, przy źródle, usłyszała głos:
– Witaj, pełna łaski. Pan z Tobą. Błogosławiona jesteś Ty między niewiastami. Na te słowa Maryja obejrzała się na wszystkie strony, jednak nikogo nie dostrzegła. Wtedy, przestraszona, wróciła i weszła do domu. Postawiła dzban. Usiadła na tronie i zaczęła prząść purpurę.
 
Rozpoczyna się drugi akt – właściwe Zwiastowanie. Przed Maryją stanął Anioł Pański i rzekł: – Nie lękaj się, Maryjo. Znalazłaś bowiem łaskę wobec wszechwładnego Pana wszechrzeczy. Poczniesz za sprawą Jego Słowa. Maryja zaś, usłyszawszy te słowa, rozważała je w sobie, mówiąc: – Czyż ja pocznę z Boga Żywego i porodzę jak każda kobieta rodzi? Odpowiedział Jej Anioł: – Nie tak, Maryjo. Moc bowiem Pana Cię ocieni. Dlatego Święty, którego porodzisz, będzie nazwany Synem Najwyższego. I nadasz Mu imię Jezus. On bowiem wybawi lud swój z grzechów jego. I rzekła Maryja: – Oto ja, służebnica Pana przed Jego obliczem. Niech mi się stanie według słowa Twego.
 
***
 
Wszyscy znający Ewangelię mogą tutaj zapytać: po co te wszystkie zmiany i komplikacje sytuacji? Opis ten jednak ma swoją wewnętrzną logikę. Najpierw udramatyzowanie sceny. Na początku spokojna scena w świątyni: rozdzielanie materiałów, by tkać zasłonę – podkreślono tu rolę Maryi przez chwyt stylistyczny: kapłan przypomniał sobie o Maryi na samym końcu.
 
Następnie dramatyczna scena przy źródle: tajemniczy głos, lęk Maryi; nowe rekwizyty: purpura, szkarłat, które Maryja przędzie, dzban, tron. Dopiero później pojawia się Anioł, w czasie gdy Maryja tka zasłonę do świątyni. Tu każdy szczegół ma swoje symboliczne znaczenie: purpura i szkarłat – to kolory królewskie, podobnie jak tron (skąd on się wziął w ubogim mieszkaniu w Nazarecie?) jest oznaką władzy królewskiej; Maryja tka dla świątyni zasłonę, a więc tę, która rozdarła się w chwili śmierci Chrystusa na krzyżu – tkaniem nazywane jest w Psalmach formowanie ciała ludzkiego w łonie matki; zasłona to ponadto ciało ludzkie Chrystusa według Listu do Hebrajczyków. Tak więc trzeba rozumieć głębię tej apokryficznej sceny: podkreśla ona realność ciała Jezusa, które uformowało się w Maryi i którego Ona jest Matką; Ten, którego urodzi, nie jest jednak tylko człowiekiem, lecz także Królem i Panem. A ponieważ słowa o lęku Maryi z Ewangelii św. Łukasza budziły wątpliwości (czyżby Maryja zwątpiła, czyli zgrzeszyła brakiem wiary, jak twierdził Orygenes?), nasz autor przenosi je do sceny przy źródle: Maryja zlękła się, usłyszawszy głos, a nie zobaczywszy osoby. Nie może być zatem jakichkolwiek wątpliwości co do wiary Maryi.
 
Nie znaczy to jednak, że wszystko udało się naszemu autorowi. Sformułowanie: Poczniesz za sprawą Jego Słowa nie jest zbyt fortunne. W dalszej części apokryfu Maryja dziwi się słysząc błogosławieństwo Elżbiety i nie rozumie, dlaczego ma być błogosławiona, a w rozmowie ze św. Józefem Maryja zapomniała o słowach Anioła. Następuje spokojne zakończenie sceny Zwiastowania. Maryja oddaje kapłanowi purpurę i szkarłat, bo ich rola skończyła się i są już tylko rekwizytami niepotrzebnymi w dalszej scenerii. natomiast Kapłan natomiast błogosławi Jej słowami, które stanowią streszczenie Magnificat, opuszczonego w apokryfie epizodu nawiedzenia św. Elżbiety: Maryjo, Pan Bóg wywyższył Twe imię i będziesz błogosławiona pośród wszystkich narodów ziemi.
 
Scena Zwiastowania w Protoewangelii Jakuba jest doskonałym przykładem egzegezy apokryficznej sceny ewangelicznej: uzupełnia ją teologicznie i literacko. Trzeba przyznać, że te uzupełnienia na ogół autorowi się udały i uwypukliły pewne elementy myśli sceny Zwiastowania przedstawionego przez św. Łukasza, choć nam – nie przygotowanym do myślenia symbolicznego – może się to wszystko wydawać niejasne i skomplikowane.
 
ks. Marek Starowieyski