DRUKUJ
 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp
Boże Narodzenie bez Jana Pawła II?
materiał własny
 


Boże Narodzenie bez Jana Pawła II?
 
Zbliżają się kolejne święta Bożego Narodzenia w naszym życiu, Anno Domini 2005. Tym razem będą one nieco „inne”, bo to będzie Wigilia i święta bez Jana Pawła II wśród nas. Uzmysłowimy to sobie szczególnie w czasie transmisji Pasterki z Watykanu, którą po raz pierwszy celebrować będzie następca naszego rodaka – papież Benedykt XVI.
 
W naszych sercach ciąży stale jakieś brzemienie bólu i tęsknoty, jakby odszedł ktoś bardzo bliski, ktoś z naszej rodziny. Nakłada się na to jeszcze wymowa i charakter naszego polskiego świętowania, które jest zawsze uczuciowe, wzruszające i nostalgiczne. Bo i opłatek, i choinka, i wieczerza, śpiew i kolędy zawsze ożywiają w nas wspomnienia z przeszłości, z naszego domu rodzinnego, z naszego dzieciństwa, pamięć o tych co już odeszli. W wigilijny wieczór wszyscy są sobie bliscy i nikt nie powinien być sam. To dlatego ustawiamy wolne nakrycie dla samotnego wędrowca, dla przybysza. W tym roku wolne miejsce przy wigilijnym stole niech będzie zarezerwowane dla naszego wielkiego rodaka, dla umiłowanego Jana Pawła II, który odszedł już do domu Ojca. Niech duchowo zasiądzie z nami, niech będzie obecny w każdej polskiej rodzinie.
 
Gdy pamiętnego dnia 2 kwietnia 2005 roku stan zdrowia Jana Pawła II pogarszał się z godziny na godzinę, lekarze rozważali jeszcze możliwość zastosowania dalszej terapii. Ksiądz abp Stanisław Dziwisz tak zrelacjonował w wywiadzie dla włoskiego tygodnika „Famiglia Cristiana” ostatnie chwile życia Ojca Świętego: To było popołudnie 2 kwietnia. Sytuacja pogarszała się z każdą minutą, a lekarze rozważali hipotezę następnej interwencji terapeutycznej. W pewnym momencie papież, który był ewidentnie świadomy i zrozumiał ich rozmowę, dał znak, że nadeszła pora oczekiwana od zawsze i zmęczonym, ale zrozumiałym głosem powiedział: „Pozwólcie mi odejść do domu Pana”. W tym momencie zrozumiałem, że zakończyła się jego ludzka egzystencja i zaczyna dla niego inna misja, równie ważna”. Jan Paweł II tak bardzo kochał i tak bardzo, bezgranicznie ufał Bogu. Przywołując dziś na pamięć ostatnie słowa naszego papieża, chcielibyśmy kiedyś sami, u kresu naszego życia, móc tak jak On odważnie powiedzieć Amen.
 
Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że na naszych oczach żył święty człowiek?
Czy potrafimy to dziś docenić? Czy potrafimy za Jego przykładem wiernie kroczyć ku Bogu? Takie pytania musimy postawić sobie wpatrzeni w tegoroczny żłóbek.
 
Dzień wyboru księdza kardynała Karola Wojtyły na papieża - 16 października 1978 roku - zapisał się złotymi zgłoskami w historii Polski i świata. Przez ponad 26 lat Jego pontyfikatu pielęgnowaliśmy piękny zwyczaj specjalnych Mszy Świętych w intencji Ojca Świętego, odprawianych 16-tego dnia każdego miesiąca. Długo nie zapomnimy Jego licznych, niepowtarzalnych pielgrzymek do naszej Ojczyzny, w czasie których „odnawiał Jej oblicze”. Łatwo było wtedy zauważyć jednoczenie się Polaków wokół osoby Ojca Świętego i Jego nauczania.
 
Co z tego wszystkiego zostało dzisiaj, gdy już nie ma Go wśród nas? Czy zostaliśmy wierni Jego nauczaniu? Jaka jest dzisiaj nasza modlitwa? Cóż z tego, że na spotkaniach z Ojcem Świętym skandowaliśmy „niech żyje papież”, „kochamy Ciebie”, gdy dziś bardziej kochamy kłamstwo, obłudę i często drwimy z Kościoła? Co z tego, że na spotkania z naszym papieżem przychodziliśmy milionami, skoro dzisiaj w niedzielę, zamiast pójść całą rodziną na Eucharystię, wolimy pójść do supermarketu? Co z tego, że nasze polskie media potrafiły za życia papieża pięknie o Nim mówić i często Go pokazywać, gdy dziś karmią nas agresją, kłamstwem i zasiewają zamęt? Co z tego, że na spotkania z Janem Pawłem II przychodziły rzesze rozśpiewanych i roztańczonych młodych ludzi, gdy dzisiaj grupy młodzieży urządzają tzw. „parady równości” i nazywają wolnością to, co nasz papież określił zniewoleniem? Jakże my potrafimy być przewrotni, jak szybko zmieniamy swoje myślenie i poglądy. Jeśli jednak uważamy, że śmierć Jana Pawła II zwolniła nas z wierności Jego nauce, to naprawdę bardzo się mylimy. Teraz Jego nauczanie i wołanie całego pontyfikatu jest jeszcze bardziej wyraziste i jeszcze bardziej wymowne.
 
Jan Paweł II tak napisał: W modlitwie najważniejszy jest Bóg. Najważniejszy jest Chrystus, który stale wyzwala stworzenie z niewoli zepsucia i prowadzi ku wolności, ku chwale dzieci Bożych. Najważniejszy jest Duch Święty, który "przychodzi z pomocą naszej słabości". Modlitwę zawsze zaczynamy z myślą, że to jest nasza inicjatywa. Tymczasem jest to zawsze Boża inicjatywa w nas. Dokładnie tak, jak pisze św. Paweł. Ta inicjatywa przywraca nam nasze własne człowieczeństwo, przywraca nam naszą szczególną godność. Owszem, wprowadza nas w wyższą godność dzieci Bożych, synów Bożych, którzy są oczekiwaniem całego stworzenia (Przekroczyć próg nadziei, Lublin 1994, s. 34). Każdy z nas powinien znaleźć dla siebie takie miejsce i czas, by Boża inicjatywa przywróciła mu jego własne człowieczeństwo, jego własną godność. Te słowa Sługi Bożego Jana Pawła II nabierają dziś szczególnego wymiaru i znaczenia, właśnie teraz, gdy fizycznie już Go nie ma wśród nas.
 
Jakie jest dzisiaj nasze „adventus” – nasze oczekiwanie na przyjście Pana? Dobry Bóg stał się Człowiekiem, przyszedł do nas na ziemię, a więc i my powinniśmy wyjść ku Niemu. Powinniśmy spotkać się z Wcielonym Synem Bożym, który czeka na nas stale w Tabernakulum - Swoim Żłóbku. Niech narodziny Chrystusa będą dla nas źródłem siły, duchowego ładu i wewnętrznego pokoju. Musimy w czasie świąt Bożego Narodzenia oderwać się od własnego „ja” i otworzyć się na „coś większego” od nas; na Boga, na wspólnotę, na przebaczenie i miłość. Niech przesłanie adwentowych rorat, wspólne śpiewanie kolęd, symbolika gwiazdy betlejemskiej, żłóbka, Pasterki i wieczerzy wigilijnej uświęconej ogniskiem domowym – przestrzenią rodzinnego domu, niech posłuży odbudowaniu więzi w rodzinie, między bliskimi i przyjaciółmi. Pamięć zaś o naszym papieżu niech trwa przez pokolenia, bo pontyfikat Jego się nie skończył. On – Papież Pielgrzym – wyruszył w najdłuższą ze swych ponad 100 pielgrzymek i nadal uczy nas słowami pozostawionych encyklik, listów i tysięcy homilii.
Nie pozwólmy tego wszystkiego zapomnieć i zaprzepaścić. Jak długo bowiem trwać będzie nasza pamięć i modlitwa, tak długo On będzie żył wśród nas.
Nasza wierność Ewangelii i nauce Ojca Świętego na pewno kiedyś, kolejny raz zaowocują dobrem w wymiarze duchowym i społecznym naszego życia.
 
o. Dariusz W. Andrzejewski CSSp
z Montrealu w Kanadzie