DRUKUJ
 
Marek Ziaja
"Fundamentalizm" katolicki
materiał własny
 


"Fundamentalizm" katolicki
 
O co chodzi. A no o coś, co istniało w Kościele od jego początku. W skrócie, chodzi o odpowiedź na pytanie "Czy Jezus miał na własność swoją suknię czy też nie?". A w innym języku: co składa się na pakiet "Prawdziwy katolik?" 
 
Fundamentalizm mówi, wróćmy do źródeł, do niezamąconego niczym początku. W katolicyzmie nigdy takiego początku nie było. Już Chrystus stracił jednego z 12 Apostołów, Judasza, a inni Apostołowie wyznaczali sobie miejsca po Jego lewicy i prawicy w Niebie. Piotr się kłócił z Pawłem czy idąc do pogan należy im kazać wypełniać przepisy Prawa żydowskiego czy też nie.
 
Fundamentalizm głosi, że teraz jest źle, ale jak „my” dojdziemy do władzy to wszystko zmienimy. Dla przykładu: wydobędziemy ciepłą wodę spod ziemi i górnicy wreszcie będą mogli hodować gołębie i króliki, co ich interesuje najbardziej w życiu. Rzeki będą miały tereny zalewowe i zbiorniki retencyjne, woda będzie nawadniała, odpowiednio szybko i do tego cały obszar Polski.
 
Fundamentalizm nie mówi „dziękuję” Niemcom za sprowadzenie do nas Kultury Wyższej i za wychowanie pierwszego króla i jego małżonki. Za ogólnie mówiąc wychowanie Polaków. Nie dlatego że byli lepsi, lecz że wcześniej od nas przyjęli kulturę śródziemnomorską. Mówi on, bili nas i poniżali od zawsze, i szuka dowodów, że bili.
 
Podaje jedyny, niezawodny system naprawy wszystkiego. W zamian pragnie tylko posłuszeństwa we wszystkim. Wiadomo, że każdy swoje poglądy uważa za jakoś tam „jedynie słuszne”. Fundamentalizm łącząc wiarę, patriotyzm, zasady ekonomiczno-społeczne w „jedyny niezawodny styl i model” poza sobą widzi Świat Zła, w którym o ile jest coś dobrego to tylko coś, co jakoś już jest w nim lub wypływa z „jednego niezawodnego modelu”. Nie ma więc potrzeby myśleć inaczej skoro jest „jeden niezawodny styl i model”.
 
Widać tu, Donatyzm i w jego uwielbieniu do cierpiętnictwa oraz Doketyzm z brakiem szacunku do ciała. Dwie bardzo stare herezje w naszym Kościele głoszące że cierpienie za wiarę jest obowiązkiem każdego katolika i bez niego nie ma zbawienia. A ciało jest tylko dodatkiem do nieśmiertelnej duszy więc nie warto o nie dbać. To cierpiętnictwo (nie mylić z męczeństwem) często jest rozciągane na wszystkie dziedziny życia. Teraz cierpię, ale to nic bo jutro będę królował, panował, rządził.
 
I właściwie można powiedzieć, ma on wrodzony, podział świata na Boży i Szatański. Taki dualizm. Czyli jest 2 mocnych prawie równych sobie z biednym człowiekiem pośrodku zmuszonym do wyboru, choć właściwie chciałby on tylko spokojnie przeżyć swoje życie.
 
Budzi w przeciętnym człowieku pytanie bez odpowiedzi. Skoro jest jedna prawdziwa droga do raju, do dlaczego mnie na nią nie ciągnie?
Piszę fundamentalizm w cudzysłowie, bo tak naprawdę nie istnieje, słychać jego głos, ale umarł zanim się narodził, ale czasem ktoś próbuje go wskrzesić.
 
Marek Ziaja