DRUKUJ
 
ks. Marek Starowieyski
Apokryfy
Powściągliwość i Praca
 


cyklu: Legendarny świat apokryfów
 
Apokryfy
 
W drugiej połowie I w. powstały trzy pierwsze Ewangelie. Pod koniec zaś I w. - czwarta. Najpierw przekazywano słowa i czyny Pana Jezusa ustnie, potem je spisano. Ale, czy to w formie ustnej, czy w formie spisanej Ewangelie były przekazywane z najwyższym szacunkiem: gminy strzegły pilnie tekstu, by nie uległ jakiemukolwiek zniekształceniu.
 
Obok nich jednak powstawały inne utwory opowiadające o życiu Jezusa i Jego Apostołów, które dzisiaj nazywamy apokryfami. Zbyt często jednak nadajemy temu słowu znaczenie negatywne, a apokryfy traktujemy jako utwory gorsze, niepoważne. Były to po prostu utwory o treści biblijnej, które nie weszły do kanonu ksiąg Nowego Testamentu. Jeśli zaś idzie o Ewangelie apokryficzne - zazwyczaj nie pretendowały one do tego, by spełniać rolę czterech Ewangelii. Choć nie wszystkie, bo wiemy o ponad dwudziestu tekstach (znamy je tylko z tytułów lub nielicznych fragmentów), które prawdopodobnie były ewangeliami grup heretyckich czy gnostyków.
 
O ile jednak Ewangelie kanoniczne były bardzo pilnie strzeżone i nie dopuszczano w nich jakichkolwiek zmian, o tyle apokryfy rozwijały się bujnie i bez żadnych ograniczeń. Ten, który je przepisywał, mógł do przepisywanego tekstu coś dodać, coś od niego odjąć, coś zmienić - nawet ocenzurować tekst, który uważał za nieortodoksyjny lub zmienić coś, co nie odpowiadało wierze grupy, do której należał (ortodoksyjnej lub nieortodoksyjnej). Mógł dodać epizod lub go przekształcić - dodać nowe elementy lub inne wyciąć. Teksty skracano lub wydłużano. Dodawano do tekstu elementy bajeczne czy folklorystyczne. Czasami wprowadzano nawet elementy mitów pogańskich. Szczególnie wiele zmian wprowadzano przy ich tłumaczeniu. W starożytności bowiem przekład oznaczał: parafrazę, i to często dość dowolną. Tłumacząc tekst, barwiono go lokalnym kolorytem, dodawano lokalne elementy i obyczaje. I tak rodził się bajecznie barwny świat apokryfów.
 
W tym cyklu pogadanek zajmiemy się tą grupą apokryfów, które opowiadają o życiu Maryi i Jezusa, i które nazywamy Ewangeliami apokryficznymi. Spróbujemy jednocześnie wytłumaczyć, dlaczego w ten właśnie sposób przedstawiano różne wydarzenia.
 
Apokryfy podawały teologię, a więc także egzegezę Pisma Świętego w sposób obrazowy. Lecz w apokryfach również starano się uzupełnić Ewangelie kanoniczne - tzn. opowiedzieć o tym, czego w nich nie ma lub o czym mówią - wg autorów apokryfów - zbyt mało, lub też dodać biografie ludziom zaledwie wspomnianym w Nowym Testamencie. Takich bowiem wiadomości domagali się zwyczajni chrześcijanie, zaciekawieni opisami Ewangelii. Tak więc opowiadają one o narodzeniu i dzieciństwie Maryi, o narodzeniu Jezusa, o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu i o dzieciństwie Jezusa. Te utwory nazywamy zazwyczaj Ewangeliami dzieciństwa. Do nich należy w pierwszym rzędzie najważniejszy i najstarszy apokryf tej grupy zwany Protoewangelią Jakuba, pochodzący z drugiej połowy II wieku. Inne utwory tej grupy to: łacińska Ewangelia Pseudo Mateusza, Ewangelie: arabska i ormiańska, Dzieciństwo Pana zwane Ewangelią Tomasza oraz syryjska Opowieść o Magach. Apokryfy na ogół nie mówią o życiu publicznym Pana Jezusa, które obszernie referują Ewangelie kanoniczne. Natomiast u pisarzy chrześcijańskich i muzułmańskich zachowało się szereg zdań przypisywanych Jezusowi - są to tzw. agrapha. Istnieje również w języku koptyjskim gnostycki zbiór 114 logio w, czyli zdań przypisywanych Jezusowi Chrystusowi - jest to tzw. Ewangelia Tomasza. Epizodem życia publicznego Jezusa jest historia Jego korespondencji z królem Abgarem. Ewangelie apokryficzne opowiadają o śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Do tych tekstów należy fragmentarycznie zachowana Ewangelia Piotra z II w.; Ewangelia Nikodema (inaczej Akta Piłata), opowiadająca o sądzie nad Jezusem, o Jego męce i Jego zstąpieniu do otchłani. Do tej grupy należy także cykl utworów mówiących o Piłacie i o osobach z nim związanych, o zniszczeniu Jerozolimy, o uzdrowieniu Tyberiusza i innych cesarzy. W końcu do Ewangelii apokryficznych zalicza się grupa utworów mówiących o zaśnięciu Maryi i Jej Wniebowzięciu.
 
Człowiek spotykający się ze współczesną teologią stwierdza zazwyczaj, że jest ona - delikatnie mówiąc - nieciekawa. Skomplikowane i trudne rozumowania, wyrażone na dodatek w słowach pochodzenia łacińskiego i greckiego, problemy, które z trudem tylko korespondują z życiem współczesnym - wszystko to bynajmniej nie zbliża do Boga, ale stwarza często zaporę w drodze do Niego. Taka teologia ma swe korzenie gdzieś w Średniowieczu - tak pisał św. Tomasz z Akwinu, choć tenże teolog potrafił swoją myślę teologiczną wyrazić również w pięknych wierszach o Eucharystii, do dziś używanych w liturgii. Ale w tym samym czasie naukę o Bogu wyrażał w pełnych poezji dziełach nie mniej wielki teolog św. Bonawentura. Ta teologia staje się w miarę upływu czasu coraz bardziej zawiła, a łacińskie podręczniki teologii przełomu XIX i XX w. stają się już niedostępną gnozą, nie przylegającą do problematyki ludzi ówczesnych, a na dodatek napisane językiem tak ścisłym, że zupełnie niedostępnym dla przeciętnego człowieka. Próbowali temu zaradzić Ojcowie Soboru Watykańskiego II - czy jednak wiele się zmieniło i czy nowa teologia istotnie wiedzie do Boga? Nie jestem pewien.
 
Naszym celem nie jest bynajmniej krytykowanie współczesnej teologii, ale pokazanie, że nie zawsze tak właśnie uprawiano teologię. Najcenniejsze dzieła teologii Ojców Kościoła to piękne homilie, wielkie dzieła teologii a zarazem literatury, wyrażone w pięknym języku łacińskim przez św. Augustyna czy Leona Wielkiego lub w dźwięcznej grece Jana Chryzostoma. Syryjska teologia znalazła swój wyraz w poezji, i to wielkiej poezji św. Efrema czy Jakuba z Sarug. Starożytni teologowie porywali i zachwycali słuchaczy pięknem słowa i bogatą treścią, pouczali tłumy i kierowali je ku Bogu.
 
Jednak poezja i piękna retoryka nie były jedynymi środkami wyrażania myśli teologicznej w starożytności - był nią również obraz. Znamy wspaniały hymn o stworzeniu świata, jaki stanowią pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju, gdzie przy pomocy obrazów autor mówi o świecie, o człowieku, o małżeństwie. Znamy piękne i budujące opowiadania o dzielnym Tobiaszu, cierpliwym Hiobie, mężnej Esterze i Judycie czy krnąbrnym Jonaszu, który chciał przechytrzyć Pana Boga. I nie j est ważne to, czy były to postaci, czy sytuacje historyczne, czy nie. To autora nie interesowało. On chciał przez ciekawe opowiadania podać Czytelnikowi wzór postępowania, a w barwnych obrazach wyjaśnić trudne prawdy o świecie i o człowieku. Ten sposób wyrażania prawd przejął Jezus Chrystus. Swoją naukę wykładał, nieco zdezorientowanym uczniom, w szeregu przypowieści do dziś budzących nasz podziw. Tak samo przedstawiali swoją naukę również twórcy apokryfów.
 
Tak więc barwne opowiadania apokryfów przedstawiają wiarę pierwszych pokoleń chrześcijan, ich problemy, wątpliwości, zapytania. Nie były to dzieła wielkich teologów, ale ludzi prostych, nie zawsze z teologią obytych, nie nadążających za postępem myśli teologicznej, często przedstawiających stan dość prymitywnej teologii. Czasami ich wiara zabarwiona jest nie przyswojonym do końca judaizmem albo gnozą lub też nawet herezją. Zazwyczaj jednak są to ludzie pełni dobrej woli, którzy chcą w różnoraki sposób przekazać swą wiarę swoim braciom poganom. Dlatego używają języka poetyckiego, czasami naiwnych obrazów prymitywów (w dobrym tego słowa znaczeniu), jakimi są np. obrazy Nikifora czy Rousseau Celnika. Ludzie ci zazwyczaj dobrze znali Biblię i obrazy biblijne i starali sieje z kolei wyjaśnić nowymi obrazami - stąd pewnego rodzaju literatura egzegetyczna. Tym bardziej że starali się również (jeśli chodzi o Nowy Testament) uzupełnić to, czego w nim nie znajdujemy. Czasami ponadto starali się poprzez te opowieści bronić prawd wiary przed atakami pogan i Żydów. Były to więc utwory ludzi zaangażowanych, często ludzi świeckich, którzy głosili nową wiarę, bronili jej, objaśniali ją. A że ich teologia czasami nie była aż tak prymitywna, świadczy fakt, że mariologia apokryfu Proto-ewangelia Jakuba jest ciekawsza niż mariologia wielkiego mówcy - Jana Chryzostoma. W końcu w tych utworach nie tylko objaśniali nową wiarę, lecz także chwytali za serce - rozniecali uczucia. Nie dziwi więc to, że utwory te cieszyły się tak wielkim powodzeniem. Przepisywano je więc i rozpowszechniano, a nawet czasami włączano do list ksiąg Nowego Testamentu i czytano podczas liturgii. Ich popularność była tak wielka, że Ojcowie Kościoła musieli tłumaczyć, że nie są to księgi natchnione, a czasami musieli je nawet ostro potępiać, co bynajmniej nie zmniejszało popularności. I tak weszły one do ikonografii chrześcijańskiej czy do literatury - często wielcy pisarze (np. Dante) czerpali z nich obficie. Weszły one także do wielkich zbiorów średniowiecznych żywotów świętych.
 
Świat apokryfów, w który wchodzimy, jest światem barwnym, światem baśni i legend, które nie gardzą współczesnym sobie folklorem, aby swoją bajeczną formą wyrazić najważniejsze treści nowej religii. W tym świecie zwierzęta mówią, palmy się skłaniają przed Maryją, posągi pogańskie padają przed Jezusem, skały się otwierają, a mały Jezus lepi ptaszki z gliny i każe im fruwać... Tę wyliczankę można przedłużać. Jednak za tymi barwnymi baśniowymi obrazami kryją się ważne i głębokie prawdy. Chodzi o to, by je odkrywać - choć jest to świat często zupełnie obcy od naszego świata teologii.
 
Spróbujemy więc zapuścić się w ten świat. Mam nadzieję, że Czytelnicy, dzięki niniejszemu cyklowi, nauczą się także lepiej cenić i rozumieć Ewangelie kanoniczne.
 
ks. Marek Starowieyski
 
 
***
z cyklu "Legendarny świat apokryfów":
Józef i Maryja