DRUKUJ
 
Joanna Petry-Mroczkowska
Czyściec Świętego Patryka
List
 


 
Czyściec Świętego Patryka
 
Święty Patryk Św. Patryk (ok. 385-461) urodził się w Anglii. Kiedy miał 16 lat został porwany przez irlandzkich piratów i sprzedany jako niewolnik. W niewoli przez sześć lat był pasterzem owiec. W końcu udało mu się uciec do Francji. Zdobył znakomite wykształcenie i został duchownym. Ale w snach ciągle słyszał: "Wróć do Irlandii, zanieś jej Chrystusa". Kiedy powrócił na wyspę jako misjonarz, a wkrótce biskup, musiał przekonać do wiary w Chrystusa irlandzkich druidów, którzy cieszyli się na wyspie wielkim poważaniem. Tradycja przekazała nam obraz św. Patryka, który zerwawszy koniczynę wołał do Irlandczyków: "Oto znak mojego Boga. Patrzcie ile jest go w waszych dolinach. On, jak ta zielona koniczyna, jest Jeden w trzech Osobach." Ewangelizacja Irlandii, dzięki sile i świętości Patryka, odbyła się bez rozlewu krwi.
 
W dobie turystyki i rekreacji zwyczaj pielgrzymkowej pokuty chętnie odsyłany jest do lamusa z innymi "ascetycznymi starociami". A tymczasem podjęcie pokuty, upokorzenie samego siebie po odkryciu własnej grzesznoci - jakkolwiek psychologicznie raczej nieprzyjemne - może działać jak gorzkie lekarstwo: otworzyć na działanie Boga, uzdrowić.
Istnieją pielgrzymkowe miejsca, gdzie pokutę traktuje się poważnie i rzeczowo. Należy do nich "Czyściec w. Patryka" leżący na małej, otoczonej wzgórzami wyspie Station na jeziorze Lough Derg, w północno-zachodniej Irlandii
 
Lough Derg to w języku celtyckim Czerwone Jezioro. Czerwone - jak podaje legenda - od krwi smoka pokonanego przez patrona Irlandii. W czeluciach pieczary, która się tu znajduje, w. Patryk miał jakoby zobaczyć wizję czyćca. Mimo że historycy sceptycznie odnoszą się do tej legendy (w teologii pojęcie czyćca pojawia się dopiero od pontyfikatu papieża Grzegorza Wielkiego, zmarłego w 604 roku), od V wieku pielgrzymki do groty, później kocioła, a dzi bazyliki Lough Derg stają się okazją do pokuty i modlitwy.
 
Pielgrzymi ciągną tu już tysiąc pięćset lat, ale sława Czyśćca w Europie datuje się od czasów, kiedy to Marie de France przetłumaczyła napisany po łacinie tekst o pielgrzymce, którą odbył Rycerz Owen około 1140 r. za panowania irlandzkiego króla Stefana. (Owen albo Owain, po francusku Yvain, poprzez legendę wiązany jest także z młodszym pokoleniem towarzyszy króla Artura.) Jakub de Voragine, włoski dominikanin, późniejszy arcybiskup Genui, umiecił to podanie w swojej "Złotej Legendzie", redniowiecznym bestsellerze z ostatniego ćwierćwiecza XIII wieku. Naukowcy przypuszczają, że stanowiła ona inspirację dla Dantego. W połowie XIV w. sieneński malarz uwiecznił ten motyw na fresku w klasztorze w Todi. Sięgnął doń Calderon. Amerykanin Samuel Barber zamiecił pień pielgrzyma do Lough Derg wród innych swoich kompozycji opartych na anonimowej poezji celtyckiej. Noblista Seamus Heaney pisze o pielgrzymce "Station Island" w tomiku poezji z 1985 r.
 
Z biegiem czasu pielgrzymka do Lough Derg straciła nieco na surowości. W średniowieczu po kilkunastu dniach postu pątnik odbywał pokutę sam, w pieczarze, wyłącznie o chlebie i wodzie. Zadziwia jednak fakt, że wiele tysięcy pielgrzymów, Irlandczyków, Amerykanów, obywateli wszystkich kontynentów, wieckich oraz duchownych, starszych i młodych, podejmuje to praktykowane przez setki pokoleń wyzwanie dla ciała i ducha. W roku jubileuszowym Czyściec odwiedziło znacznie więcej pielgrzymów niż w roku poprzednim. Liczba ich ciągle rośnie.
 
Na małą, odciętą jakby od świata wysepkę, zabudowaną dzisiaj noclegowniami, nad którymi góruje podobna do wielkiej latarni ośmiokątna bazylika w stylu hiberno-romańskim, pielgrzymi przypływają łódką. Trzeba być na miejscu przed trzecią po południu, poszcząc od północy. Po zakwaterowaniu zdejmujemy wszystko z nóg i rozpoczynamy modlitwy, według ściśle określonego porządku. Przez trzy dni pielgrzymki musimy odmówić - częciowo w plenerze - dziewięć tzw. stacji. Każda stacja to określona liczba "Wierzę", "Ojcze nasz" i "Zdrowa Mario". Wydelikacone obuwiem stopy nerwowo reagują na zimny i wyboisty grunt, gdy stajemy wokół kilku wydzielonych miejsc noszących imiona świętych czczonych tu od najdawniejszych czasów. Typowe dla tutejszego chrzecijaństwa stacje to usypiska kamieni pochodzących z małych, sferycznych, przypominających kształtem ule pustelni mnichów irlandzkich. Dopiero po ukończeniu pierwszej stacji przysługuje posiłek składający się z sucharów czy placków owsianych i herbaty lub kawy. Drugi przypada po południu następnego dnia, trzeci po opuszczeniu Lough Derg. Post, rozpoczęty jeszcze "po tamtej stronie" przed właściwą pielgrzymką, kończy się trzeciego dnia o północy, również "po tamtej stronie". W ten symboliczny sposób pielgrzymka wykracza poza mały skrawek Lough Derg.
 
Ale najtrudniejszą praktyką podczas pielgrzymki nie jest głód, lecz brak snu przez ponad 30 godzin. Po pierwszym dniu, wypełnionym modlitwami i uczestnictwem we Mszy św., noc upływa na modlitewnym czuwaniu. Przez następny dzień pielgrzymi nie mogą zdrzemnąć się ani na chwilę. Modlą się przy pięciu stacjach, uczestniczą w rannej i wieczornej Mszy św., różańcu i Drodze Krzyżowej, przystępują do spowiedzi. Mimo iż dni są gęsto wypełnione, jest czas na indywidualną medytację. Lough Derg uczy, że każda chwila jest cenna i powinna należeć do Boga.
 
Od 1992 r. na wysepce organizowane są także jednodniowe pielgrzymki dla osób, które nie mogłyby podołać rygorom ścisłego postu i innym trudom. Odbywają się w wyznaczonych terminach, późną wiosną i wczesną jesienią, poza sezonem trzydniowych pielgrzymek, który trwa od 1 czerwca do 15 sierpnia. Do Lough Derg nie przybywają turyści, jest wielu, którzy odbywają te rekolekcje wielokrotnie. Irlandczycy uważają, że pielgrzymka leczy z siedmiu grzechów głównych. Bose stopy i zgrzebne ubranie nie chroniące przed surowością pogody uczą pokory. Pusty żołądek skłania do zastanowienia nad pułapkami obżarstwa i pijaństwa. Nie ma miejsca na gniew, lenistwo, zazdrość czy chciwość. Lough Derg nie jest miejscem związanym z jakimikolwiek cudami czy objawieniami. Nie ma tu sentymentalizmu. Jest to cicha, osobista i anonimowa pielgrzymka. Mimo to, okazuje się, że dostarcza ona głębokich przeżyć i satysfakcji. Nosi wszelkie znamiona duchowości celtyckiej, takie jak poszanowanie świętości przyrody, umiłowanie ciszy i samotności, pojmowanie czasu jako zjawiska cyklicznego, umiejętność radowania się zwykłą codziennością, a zarazem gotowość zmagania się z trudami twardego życia.
 
Podobny charakter ma także najsłynniejsza irlandzka pielgrzymka, jaką jest wspinaczka na świętą górę Croagh Patrick, wznoszącą się malowniczo nad jedną z zachodnich zatok nad Atlantykiem. Pielgrzymka ta odbywa się w ostatnią niedzielę lipca i gromadzi kilkadziesiąt tysięcy uczestników. Według tradycji to tutaj w 441 roku w. Patryk pościł przez 40 dni i modlił się za dzieło chrystianizacji Irlandii. Może wtedy powstała modlitwa zwana "Napierśnikiem św. Patryka".
 
Tradycyjnie wspinaczkę na Croagh Patrick rozpoczynano o północy, by zdążyć na pierwszą Mszę o 4 rano. Z reguły szło się boso, dziś zdobywa się na to tylko niewielu. Dokonano też innych ułatwień - na szczycie Msze św. odprawiane są od rana do wczesnego popołudnia. Spowiada kilkunastu księży. Ale jak dawniej, każdemu przypada w udziale czterogodzinne zmaganie z kamienistą śliską drogą, szczególnie trudną na ostatnim odcinku, z przenikliwym wiatrem, przed którym może na chwilę tylko ochronić surowa kaplica na szczycie góry, z chłodem mżawki i z mgłą odcinającą wzrok pielgrzymującego od ziemi i nieba.
 
Mimo iż św. Patryk zostawił po sobie dwa dokumenty: "Wyznania" i "List do Coroticusa", wiele szczegółów z jego życia jest ciągle przedmiotem polemik. Przypuszczalnie urodził się na wybrzeżu Szkocji, był synem diakona Kalpurniusza. Kiedy miał 16 lat, został schwytany przez piratów i wywieziony do Irlandii, gdzie służył w gospodarstwie ziemskim u niezbyt litościwego pana. Po sześciu latach udało mu się jednak uciec. Był już wtedy odmienionym człowiekiem, gotowym oddać się służbie Bogu. Na południu Francji studiował przez kilka lat i uzyskał święcenia kapłańskie. Biskupem został w 432 r. i od tej pory zasłynął jako niestrudzony apostoł, organizator hierarchii kościelnej w Irlandii, założyciel wielu klasztorów męskich i żeńskich.
 
Św. Patryk jest postacią wyjątkową wśród świętych, z których każdy przecież jest na swój sposób wyjątkowy. Zdominował kulturę irlandzką do tego stopnia, że jak nikt inny doczekał się narodowego święta, dnia wolnego od pracy, hucznie fetowanego w Irlandii, a także wśród emigrantów irlandzkich w Stanach Zjednoczonych. Gromadzący ogromne tłumy nowojorski pochód ku jego czci odbywa się rokrocznie od ponad dwustu lat, a jeszcze wcześniej odbywały się takie pochody w Bostonie. Dzień 17 marca (patron Irlandii zmarł tego dnia w 461 r.) świętowany jest też w Kanadzie, Australii a także w różnych innych egzotycznych zakątkach. Symbolem tego dnia jest wszechobecna jaskrawa zieleń, na każdym kroku pojawia się listek koniczyny, którego według legendy Patryk użył do tłumaczenia tajemnicy Trójcy Świętej. Zgodnie z naturą celtyckiej duchowości, wzlotom ducha nierozłącznie towarzyszy dbałość o sprawy ciała. Ożywiają się puby i suto leją się irlandzkie trunki...
 
Św. Patryk, który - o paradoksie! - nie był Irlandczykiem, daje Irlandczykom poczucie tożsamości narodowej, związku z kulturą i tradycją, które ciągle mają dla nich wielkie znaczenie. Dla nich i dla nas św. Patryk może być przykładem silnego charakteru, determinacji, całkowitego zawierzenia Bogu i głębokiej pokory. Przez większoć życia wyrzucał sobie braki w wykształceniu i oskarżał się o grzeszność. Dlatego nie stronił od pokuty. Miał szczególne poczucie misji - bez reszty poświęcił się pracy apostolskiej i modlitwie. Jego praca zaowocowała obficie nie tylko w Irlandii. W późniejszych wiekach irlandzcy mnisi nieśli chrzecijaństwo z powrotem do Anglii i na kontynent europejski. Zakreślili celtycki krąg.
 
Joanna Petry-Mroczkowska